Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Jagged Alliance: Back in Action Recenzja gry

Recenzja gry 9 lutego 2012, 13:04

autor: Grzegorz "Gambrinus" Bobrek

Jagged Alliance bez tur. Czy to mogło się udać? - recenzja gry Jagged Alliance: Back in Action

Remake drugiej części legendarnej serii z kilkoma istotnymi zmianami w znanej formule. Czy fani poprzednich odsłon mają czego szukać w Jagged Alliance: Back in Action? Na to pytanie odpowie nasza recenzja.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wyobrażacie sobie Heroes of Might and Magic bez podziału na tury? Jeszcze kilka tygodni temu równie alergicznie podchodziłem do pomysłu przedstawienia akcji gry z serii Jagged Alliance w czasie rzeczywistym. Dzisiaj, mądrzejszy po kilkudziesięciu godzinach z Back in Action, jestem otwarty nawet na odważniejsze posunięcia.

O najemnikach słów kilka

PLUSY:
  • udane połączenie gry taktycznej, strategicznej i RPG;
  • kompletnie nieliniowa kampania;
  • satysfakcjonujące starcia w czasie rzeczywistym;
  • mechanika aktywnej pauzy;
  • mnogość uzbrojenia;
  • wciąga od pierwszych minut i starcza na kilka tygodni.
MINUSY:
  • momentami irytujący interfejs;
  • mikrozarządzanie na każdym kroku;
  • wątpliwa inteligencja przeciwników;
  • denerwujące udźwiękowienie;
  • bieda od strony technicznej.

Seria Jagged Alliance dotychczas obejmuje dwie główne odsłony. Pierwsza ukazała się jeszcze w 1994 roku i w niesztampowy sposób połączyła dowodzenie małą drużyną najemników ze strategicznym planowaniem w szerszej perspektywie. Pomysły te udanie rozwinęła „dwójka”, zdobywając szerokie grono fanów. Niestety, nie licząc dodatków, Jagged Alliance od 1999 roku nie doczekało się oficjalnej kontynuacji. Na szczęście Back in Action, przygotowane przez niemieckie studio CorePlay, jest czymś więcej niż twórczą przeróbką odsłony z 1999 roku. Biorąc pod uwagę liczbę wprowadzonych do dobrze znanej formuły zmian, aż dziw bierze, że przy Back in Action nie porwano się na kompletnie nową fabułę i dopisanie „trójki” w tytule. Od czego zacząć?

Jagged Alliance: Back in Action to hybryda gry strategicznej i taktycznej. W roli dowódcy małego oddziału najemników naszym zadaniem jest doprowadzenie do upadku Deidranny, uzurpatorki z sielskiego kraju Arulco, przypominającego z grubsza bananowe republiki Ameryki Łacińskiej. Do celu zmierzamy, prowadząc działania w dwóch skalach: na mapie nieszczęsnego państewka dowodzimy drużynami najemników i wybieramy kolejne punkty do odbicia z rąk wojskowej junty. Podczas zwiedzania konkretnych lokacji przejmujemy bezpośrednią kontrolę nad oddziałem. Od naszego taktycznego zmysłu zależy, w jaki sposób poradzimy sobie z czyhającymi na nas zagrożeniami.

Weterani „dwójki” wielokrotnie zostaną zaskoczeni w trakcie kampanii. Zmienił się rozkład mapy, przebieg ważniejszych zdarzeń oraz rozłożenie misji pobocznych. Już początek misji w Arulco jest oczkiem puszczanym do fanów serii, bowiem akcja zaczyna się od razu w Drassen, a nie w Omercie.

Esencja Jagged Alliance pozostała nietknięta. Przede wszystkim otrzymujemy ciekawy system zarządzania ekipą żołnierzy. Każda z dostępnych do wynajęcia postaci określona jest zestawem cech, opisujących jej przydatność w wykonywaniu określonych czynności. Do tego dochodzą specjalne umiejętności (jak zwiększona celność przy operowaniu snajperką) czy cechy charakteru (preferencja współpracy z samymi kobietami). Już nasza w tym głowa, aby z czterdziestu najemników dobrać skład potrafiący odnaleźć się w różnych sytuacjach kryzysowych. Szkopuł w tym, że na początku kampanii funduszy ledwie starcza na wynajęcie jednego weterana. Czy postawić na kilku „zielonych”, czy ograniczyć się do jednego-dwóch doświadczonych agentów? Kto w razie potrzeby rozbroi miny? Kto zajmie się leczeniem ciężkich ran? Przepiękne jest to, że już na starcie gra stawia nas przed trudnymi wyborami. Z czasem ich liczba tylko rośnie.

Do pozyskiwania gotówki potrzebne są sukcesy na polu walki: niemal każda wyzwolona lokacja zapewnia stały dochód na rzecz ruchu oporu. Możemy zdobywać je w dowolnej kolejności, choć konieczna jest rozwaga – siły Deidranny nie śpią, a regularnie wysyłane patrole sondują nasze „granice”, aby odbić co ważniejsze terytoria, przeważnie kopalnie i miasta. Prędko okazuje się, że jeden oddział, choćby składał się z samych Solid Snake'ów, nie jest w stanie załatać wszystkich dziur na froncie. Potrzebni są kolejni żołnierze – słono opłacani – i koło się zamyka.

Bez tur da się żyć

Sednem Jagged Alliance zawsze były emocjonujące turowe starcia. Największe kontrowersje przed premierą wzbudzało oczywiście zarzucenie tego systemu na rzecz potyczek w czasie rzeczywistym. Zmiana ta ma swoje wady, ale przeważnie wychodzi grze na lepsze. Można by narzekać na brak charakterystycznego liczenia punktów akcji. Można by, ale nowe rozwiązanie jest na tyle precyzyjne, efektowne i przyspieszające mniej ciekawe potyczki, że nawet oddani fani serii powinni być zadowoleni. Wszystko dzięki aktywnej pauzie, która umożliwia bardzo szczegółowe zaplanowanie kolejnych ruchów oddziału. Najtrudniejsze akcje, jak szturm na dobrze obwarowany budynek, tutaj potrafią wyjść kapitalnie przy skrupulatnym przemyśleniu kolejnych posunięć. Czasem zdarza się też totalna katastrofa, do czego swoją cegiełkę dokłada słabo rozwiązany interfejs. Mowa głównie o trybie strażniczym i braku instynktu samozachowawczego poszczególnych członków zespołu.

Domyślnie każdy najemnik otwiera ogień tylko do wyraźnie wskazanych przez gracza wrogów. Prowadzi to do kuriozalnych sytuacji: biegnący przez pustynię szaleniec z siekierą nie zostaje zatrzymany przez żadnego z naszych żołnierzy – bez komendy dadzą się oni zarżnąć potulnie jak baranki. W trybie pauzy nie wystarczy też jedno kliknięcie na oponencie, bo w Back in Action każdy klik odpowiada dokładnie jednej akcji. Instynktownie można uznać, że po zaznaczeniu przeciwnika najemnik zrobi wszystko, aby pozbawić go życia. Tymczasem, wystrzeli raz i... spokojnie da sobie wbić siekierę w środek czoła. Sytuację rozwiązuje wejście w tryb strażniczy, ale i wtedy najemnicy potrafią podejmować dziwaczne decyzje – jak celowanie przede wszystkim w korpus, nawet do nieprzyjaciela paradującego z gołą głową i toną kevlaru na klacie. Tak jak wspomniałem: system jest bardzo precyzyjny. Ale wymaga też skrupulatnego mikrozarządzania.

Mieszane uczucia wzbudza za to sztuczna inteligencja przeciwników. W pewnych sytuacjach, jak przy obronie szturmowanego budynku, potrafią zachować się poprawnie – kampują wytrwale z karabinem wycelowanym w drzwi i dają się wypłoszyć tylko ruchem z flanki albo przestraszeni wrzuconym do pomieszczenia granatem. Znacznie gorzej wychodzi im prowadzenie skoordynowanego ataku. Najechawszy na sektor, pędzą na złamanie karku przed siebie, aż do napotkania oporu. Przeważnie jest to też ich ostatnia chwila na ziemskim padole – dobrze ustawiona drużyna odstrzeliwuje ich jak kaczki w sezonie. Bez znacznej przewagi liczebnej lub technologicznej wróg sobie zwyczajnie nie radzi.

TWOIM ZDANIEM

Masz zamiar kupić Jagged Alliance: Back in Action?

Kupiłem grę na Steamie.
8,1%
Czekam na promocję na Steamie.
18,8%
Czekam na polskie, pudełkowe wydanie.
34%
Nie interesuje mnie Jagged Alliance: Back in Action.
39,1%
Zobacz inne ankiety
Recenzja Settlers: New Allies - ta gra nie chce, żebyś w nią grał
Recenzja Settlers: New Allies - ta gra nie chce, żebyś w nią grał

Recenzja gry

Moje odczucia co do The Settlers: New Allies są mocno mieszane, z ukierunkowaniem na negatywne. Rozgrywka zdecydowanie stara się nawiązywać do klasyki, ale inne aspekty techniczne bardzo kuleją.

Recenzja Company of Heroes 3. Dobre jak zawsze, ogromne jak nigdy
Recenzja Company of Heroes 3. Dobre jak zawsze, ogromne jak nigdy

Recenzja gry

Company of Heroes 3 udowadnia, że deweloperzy z Relic Entertainment to mistrzowie RTS-ów. Pokazuje również, iż nawet mistrz może się czasem pomylić i podjąć dziwne, niezrozumiałe decyzje.

Recenzja gry Victoria 3 - wielki powrót wielkiej strategii?
Recenzja gry Victoria 3 - wielki powrót wielkiej strategii?

Recenzja gry

Victoria 3 udowadnia, że Paradox jednak pamięta o nowych graczach. Mniej doświadczone osoby mają niższy próg wejścia, a weterani wciąż mogą postawić na indywidualne wyzwania. Czas stworzyć idealne społeczeństwo XIX wieku.