Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 grudnia 2001, 13:26

autor: Borys Zajączkowski

Legacy of Kain: Soul Reaver 2 - recenzja gry

Ponownie wcielamy się tu w postać wampira o imieniu Raziel, wygnańca z armii Kaina, który w części pierwszej przemierzał krainę Nasgoth, owładnięty rządzą zemsty na swym byłym, znienawidzonym panu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Tak się jakoś utarło, że gdy tylko zjawiam się w redakcji z wygłodniałą miną pismaka, który akurat nie ma nic do roboty, a mieć chciałby, to zaraz każden jeden kolega napotkany po drodze zaczyna szukać w pamięci, czy aby się jakiś erpeg względnie strategia nie ma za chwilę ukazać. Faktem jest, że zapytany o najlepsze, najbardziej grywalne i najważniejsze dla rozwoju gatunku ludzkiego gry wyliczę bez zająknienia o dowolnej porze dnia i nocy: „Fallout”, „Arcanum”, „Monkey Island” i „Cywilizację”, a dopiero po chwili przyjdzie na mnie zastanowienie, czy aby „Quake” również nie był istotny. Nie znaczy to jednak, że nie miewam potrzeb wyżycia się czysto zręcznościowego, zwłaszcza gdy może się ono odbywać w takiej czy innej, ale przejmującej atmosferze. I absolutnie nie wstydzę się nocy spędzonych z kumplem podczas gry w „Dooma” przez kabelek, ani złamanego joysticka już po sześciu dniach bycia „Privateerem”, ani chowania się przed rodziną, by sobie poszaleć jako „Soldier of Fortune”. Niemniej jednak o to, by dostać w swoje wapniejące łapy coś na ich rozruszanie, musiałem się usilnie dopominać. Minę przy tym miałem przypuszczalnie naprawdę zgłodniałą, obnażone kły okapujące śliną, a skórę zsiniałą od panującego na zewnątrz mrozu, gdyż poszukiwania gry dla mnie skupiły się wokół niebieskoskórego, wychudłego wampira o anielskim imieniu Raziel.

Tym samym, razem z niebieską skórą, nieposkromionym apetytem na dusze wszystkiego, co się rusza począwszy od psów, poprzez ludzi, a na duszach duchów skończywszy i razem z cudowną sprawnością fizyczną dostałem również spory bagaż krzywd oraz powodowaną nimi żądzę zemsty. Raziel nigdy bowiem nie był wdzięczny Kainowi za to, że wyrwał jego duszę z umierającego ciała i odrodził ją w wampirzej postaci po to tylko, by dostać pod swoje rozkazy doskonałego wojownika. Teraz zaś, gdy po tysiącu lat wiernej służby Kain pozbył się swojego nieśmiertelnego sługi cisnąwszy go w Otchłań, Raziel poczuł się niedoceniony, nie lubiany i odepchnięty, żeby nie rzec zdradzony. Nic więc dziwnego, że udał się w odwiedziny do Kaina z mocnym postanowieniem wyrwania swojemu byłemu panu serca przez dziurkę w nosie. Nieco mniej go w tej chwili obchodził nieszczęsny los krainy Nosgoth, chylącej się ku upadkowi po części dlatego, że tak każe Przeznaczenie, a po części z winy Kaina. Można mu jednak śmiało tę odrobinę samolubstwa wybaczyć, gdyż śmierć tego ostatniego byłaby zadowalającym rozwiązaniem zarówno dla Raziela jak i całej krainy Nosgoth. Nie było to jednak takie łatwe...

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.