Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 lutego 2010, 08:10

Aliens vs Predator - recenzja gry

Na kolejne starcie ludzi, Obcych i Predatorów czekaliśmy blisko dziesięć lat. Czy najnowsze dzieło firmy Rebellion spełnia pokładanie w nim nadzieje?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

W ostatnich latach firma Rebellion Developments zaskakiwała mnie wyłącznie negatywnie, serwując mizerne produkty, które były konsekwentnie miażdżone zarówno przez krytyków, jak i graczy. Mimo katastrofalnie niskich ocen takich tytułów jak ShellShock 2: Blood Trails czy Rogue Warrior w moim sercu tliła się iskierka nadziei, że tym razem brytyjskie studio przyłoży się do pracy i najnowsza odsłona cyklu Aliens vs Predator okaże się dziełem, jeśli nie wybitnym, to przynajmniej bardzo dobrym. I jak to czasem w życiu bywa, nadzieja umarła ostatnia.

W tworzeniu gier opowiadających o walce pomiędzy Obcymi a Predatorami studio Rebellion doświadczenie ma całkiem spore – w końcu jest to już ich czwarty produkt z serii. Niestety, nie widać tego podczas rozgrywki. Autorzy najwyraźniej doszli do wniosku, że sukces zapewni im sama marka, bo kompletnie położyli elementy, które w dużej mierze decydują o powodzeniu tytułu. Nie wystarczą budzący zbiorowy entuzjazm bohaterowie, znane z filmów uniwersum i masa nawiązań do kultowych poprzedników z gościnnym udziałem Lance’a Henriksena na czele. Gra musi być zbudowana na solidnym fundamencie, musi oferować interesujące środowisko, w które gracz zechce się zagłębić i przede wszystkim nie może kłuć w oczy rozmaitymi niedociągnięciami. Niestety, w tych kwestiach Aliens vs Predator leży i kwiczy.

Dużą rolę w kampanii odgrywa Charles Weyland. Głos podkłada muLance Henriksen, filmowy Bishop.

Przygotowane przez twórców kampanie dla jednego gracza nie zachwycają – jedynie wybrane misje prezentują jako taki poziom, natomiast pozostałe są po prostu słabe. Największy zawód sprawia zestaw scenariuszy dla żołnierza marine – w założeniu survival horror. Emocje są, ale tylko do pierwszego spotkania z Obcym. Kiedy orientujemy się, że Ksenomorfy padają jak muchy po wystrzeleniu kilku pocisków z pistoletu, a ich ataki zabierają skandalicznie mało energii życiowej, która na dodatek częściowo się regeneruje, czar pryska. Co prawda w historii cyklu Aliens vs Predator nie zdarzyło się jeszcze, żeby Obcy byli bardzo wymagającymi przeciwnikami – jedna, dwie serie z karabinu pulsacyjnego zazwyczaj załatwiały sprawę – ale to akurat żadna zaleta. W produkcie firmy Rebellion bardzo szybko nabieramy odwagi do eksplorowania kolejnych pomieszczeń, bo broni i amunicji mamy pod dostatkiem, a Ksenomorfy są nie tylko słabe, ale też maksymalnie przewidywalne. Gdyby nie to, że sterowane przez komputer stwory bardzo swobodnie poruszają się po wszystkich płaszczyznach, często zmieniając trasę wędrówki po spowitych mrokiem korytarzach kolonii, walka z nimi nie stanowiłaby żadnego wyzwania.

Niewątpliwie kampania marines zyskałaby na atrakcyjności, gdyby potrafiła przestraszyć. Niestety, w tej kwestii Aliens vs Predator również ponosi sromotną klęskę. Nawet w sprzyjających warunkach (samotna rozgrywka w środku nocy, ze słuchawkami na uszach) gra nie była w stanie poruszyć mnie w fotelu. Autorzy lubują się w tanich sztuczkach: a to nagle z rury buchnie para, a to znów leżący spokojnie truposz zostanie wciągnięty na naszych oczach do dziury. Niestety, zapomnieli zupełnie o tym, co jest najważniejsze, czyli o klimacie. Gdzie atmosfera zaszczucia? Gdzie ta nerwowość wynikająca z tego, że już za chwilę możemy zostać rozszarpani na kawałki? Widząc chmarę pędzących na żołnierza Obcych, po prostu beznamiętnie przeładowujemy broń. Na lekcje tworzenia niepokojącej atmosfery panowie z Rebellion mogliby udać się do autorów Dead Space. Naukę musieliby jednak zacząć od podstaw.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

eJay Ekspert 7 sierpnia 2011

(PC) Do czasu premiery gry studio Rebellion narobiło wielu fanom Obcego i Predatora smaka. To miał być godny następca wielkiego Aliens vs Predator oraz niemalże doskonałego Aliens vs Predator 2 - dwóch najlepszych gier sygnowanych marką kultowych już dzisiaj filmów.

4.0
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.