Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 5 lutego 2010, 13:29

autor: Marcin Łukański

Dante's Inferno - recenzja gry

Chociaż wycieczka do Piekła w skórze Dantego, zaserwowana przez EA, nie jest wierna literackiemu pierwowzorowi, to i tak może się podobać. Szczególnie fanom efektownych i krwawych slasherów.

Recenzja powstała na bazie wersji X360. Dotyczy również wersji PS3

Dante Alighieri. Boska komedia. Gra. Slasher. Jeszcze nie tak dawno ten zestaw słów w mojej świadomości wzajemnie się wykluczał. Electronic Arts, tworząc Dante’s Inferno, usilnie próbuje nas przekonać, że wirtualna rzeczywistość i dzieło Dantego mogą wspólnie zaistnieć. Niestety, nie jest tak różowo, jakby się mogło wydawać, chociaż sama gra wyszła naprawdę nieźle.

Zacznijmy od tego, że Dante’s Inferno z Boską komedią ma niewiele wspólnego. Twórcy wykorzystali ogólną wizję piekła, ostro w niej namieszali, trochę jej ucięli, dużo do niej dodali i przygotowali drinka, którego nie wszyscy lekko strawią. Fabuła gry jest dość prosta: Beatrycze, ukochana Dantego, zostaje uprowadzona na samo dno Piekła przez Lucyfera. Dante oczywiście nie może puścić takiej zniewagi płazem, zabija Śmierć, zabiera jej kosę i rusza uwolnić swą miłość z zakazanych rąk diabła. Pominę tutaj rozwodzenie się nad samym tryptykiem i porównywanie go z grą, bo nie ma to najmniejszego sensu. Poprzestańmy na tym, że w Dante’s Inferno mamy dziewięć kręgów Piekła inspirowanych Boską komedią oraz co pewien czas możemy porozmawiać z Wergiliuszem, który raczy nas cytatami z książki. Cytatami, których i tak mało kto wysłucha, bo przecież jak tutaj stać spokojnie w miejscu, gdy przed chwilą skończyliśmy krwawą walkę, a przed bohaterem cały zestaw śmiercionośnych pułapek, czyhających tylko na jego nierozważny krok.

Już na samym początku gry zabijamy Śmierći zabieramy jej kosę. Mrocznie.

Producent przed premierą gry bardzo głośno zachwalał ogromną różnorodność poszczególnych kręgów Piekła. Owe zachwyty możemy już z czystym sumieniem potraktować jako legendę, ale – jak wiadomo – w każdej legendzie jest ziarnko prawdy. Poszczególne etapy faktycznie różnią się od siebie kilkoma elementami: czy to stylistyką wykonania, czy to kolorystyką, czy to różnymi rodzajami piekielnych przeciwników. Problem w tym, że wędrując przez kolejne kręgi, bardzo często nie zauważamy wyraźnej granicy między niektórymi obszarami. Twórcy wyjątkowo upodobali sobie zabawę z kolorystyką i drobnymi zmianami w teksturach, które tak naprawdę nie zawsze rzucają się w oczy. Na szczęście trafiają się wyjątki od reguły i niektóre lokacje prezentują się fenomenalnie. Warto szczególnie zwrócić uwagę na perwersyjnie spaczony krąg pożądania, w którym panuje gigantyczna Kleopatra, obrzydliwy i skryty w galaretowatej substancji krąg obżarstwa czy pozłacany i pełen przepychu krąg skąpstwa. Jeśli miałbym kiedyś opisać Piekło, to właśnie te wizje Wayne’a Barlowa, który odpowiada za oprawę artystyczną gry, trafiają w sedno wypaczonej, demonicznej rzeczywistości.

Na szczęście w przypadku istot zamieszkujących piekielne otchłanie nie ma się do czego przyczepić. Barlow wykonał kawał dobrej roboty i snujące się po kręgach potwory przerastają niejedne koszmarne majaki. Znajdujemy tutaj inspirowane seksualnymi wizjami, demoniczno-perwersyjne istoty z kręgu pożądania, ociekające śluzem grubasy z kręgu obżarstwa czy pełne nienawiści upadłe anioły. W kręgu skąpstwa natrafiamy na zdeformowanych nieszczęśników o dwóch głowach, których ciało pokryte jest złotem, a w rękach dzierżą błyszczące przepychem i nabijane kolcami kule. Walczymy również z okrwawionymi niemowlakami, które zamiast dłoni posiadają wrośnięte w przedramiona ostrza. Cała ta demoniczna gromada szarpiących i gryzących ciał ma tylko jeden cel – zniszczyć, zdeptać i pożreć Dantego. Przeciwnicy robią niesamowite wrażenie. Ogromna szkoda, że nie zawsze towarzyszy im ciekawe i urozmaicone otoczenie.

Istotnym czynnikiem dla fanów slasherów z pewnością okaże się to, że nasi wrogowie nie tylko wyglądają imponująco, ale również stanowią nie lada wyzwanie nawet na normalnym poziomie trudności. Walki potrafią być bardzo wymagające, a leczące źródła często są złośliwie rozmieszczone w dużych odległościach od siebie. Niejednokrotnie przychodzi nam powtarzać poszczególne fragmenty gry, a każdy checkpoint i punkt zapisu witamy z radością. Warto jednak zwrócić uwagę, że Dante’s Inferno, to nie to samo co Ninja Gaiden – nie ten stopień zaawansowania technik walki i nie ten niemal groteskowo wysoki poziom trudności. Przygody Dantego to bardziej God of War z przyciętymi skrzydłami. Funkcjonuje tu niemal identyczny system walki, quick time eventy i ogólna mechanika próbująca naśladować przygody Kratosa. Nie zmienia to jednak faktu, że przedzieranie się przez diabelską menażerię sprawia wiele frajdy, animacja ruchów Dantego jest bardzo widowiskowa, a finishery mają swój smaczek, chociaż są mniej krwawe i nie tak efektowne jak te z God of War. Mechanika walki jest dość prosta, a wyprowadzanie poszczególnych combosów nie sprawia trudności i nie wymaga restrykcyjnego wyczucia tempa uderzania w guziki, co z pewnością ucieszy mniej radykalnych fanów gatunku.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Rasgul Ekspert 23 sierpnia 2012

(PS3) Pora na sprawdzenie piekielnych przygód Dantego. Czy warto zainwestować te paręnaście złociszy, żeby nacieszyć nasze oczy domem Lucyfera?

7.0
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.

Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna
Recenzja gry Pacific Drive - to najdziwniejszy, najbardziej wciągający survival od dawna

Recenzja gry

Pacific Drive udowadnia, że w oklepanym gatunku survivali jest jeszcze miejsce na nowe, świeże doświadczenia, nawet gdy składają się na nie znane pomysły. W żadnej innej grze nie poczujecie tak silnej więzi ze swoim samochodem – starym kombi!