Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 10 sierpnia 2001, 09:25

autor: Bolesław Wójtowicz

Necronomicon: Świt Ciemności - recenzja gry

Gra przygodowa, której akcja utrzymana jest w realiach niezwykle popularnej twórczości H.P. Lovecraft’a. Gracze przenoszą się do roku 1927 do miasteczka Pawtuxet leżącego na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Genialne dzieci żyją krótko... Może i zdarzają się wyjątki od tej reguły, jednakże są one tak nieliczne, że to stwierdzenie możemy przyjąć jako prawdę. Brutalną, ale jednak prawdę...

Nie inaczej potoczyły się losy pewnego genialnego dziecka, które w wieku dwóch lat znało już alfabet, mając pięć lat przeczytało pierwszą książkę, by już rok później napisać pierwsze opowiadanie. Pewnie nie wiecie o kim mowa? I trudno się dziwić, gdyż dopiero dużo późniejsze dokonania tego genialnego dziecka przyniosły mu sławę na całym świecie. Czy zasłużoną? Tu już są różne odczucia i głosy...

Howard Phillips Lovecraft, bo o nim cały czas tu mowa, jako dziecko większość czasu spędzał samotnie, bardzo często chorując, doglądany przez nadopiekuńczą matkę. Trudno więc się dziwić, że ten nadwrażliwy chłopiec uciekał w świat książek, tam próbując odnaleźć wszystko to, czego nie dane było mu zaznać w prawdziwym życiu. Bardzo wcześnie zainteresował się nauką, najpierw chemią a potem astronomią i zaczął wydawać magazyny “naukowe”, rozprowadzając je wśród znajomych i przyjaciół. A warto dodać, że miał wówczas dopiero osiem lat...!

Kłopoty rodzinne, szczególnie finansowe, a co za tym idzie brak możliwości kontynuowania nauki na uniwersytecie oraz konieczność opuszczenia rodzinnego domu, doprowadziły Lovecrafta do załamania nerwowego. Chwilami rozważał nawet samobójstwo... Chociaż nie posunął się do tego ostatecznego kroku, jednakże odsunął się praktycznie całkowicie od świata, poświęcając się pisaniu wierszy. I tak trwał przez prawie siedem lat, w zawieszeniu pomiędzy światami, realnym i tym stworzonym na własne potrzeby...

Z czasem, dzięki pomocy nielicznych przyjaciół, wielbicieli jego talentu, powoli zaczął otwierać się na ludzi i publikować nieśmiało pierwsze dłuższe utwory. Ale dopiero lata dwudzieste, kiedy spod jego pióra wyszły takie dzieła, jak na przykład “Call of Cthulhu” czy “The Horror at Red Hook” ugruntowały jego sławę i zapewniły mu grono oddanych czytelników. I kiedy wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu, w wyniku zbiegu nieszczęśliwych przypadków, od Lovecrafta odeszła ukochana żona, a on sam popadł w kolejną depresję. Niestety, nie zdołał się z niej już podźwignąć. Śmierć najbliższego przyjaciela i początki choroby nowotworowej dopełniły czary goryczy. Pozostawiony samemu sobie i złamany walką ze śmiertelną chorobą, poddał się...

Howard Phillips Lovecraft zmarł mając zaledwie 46 lat. Jednakże zbiory wierszy i opowiadań oraz wszystkie pozostałe dzieła literackie, wydane zarówno przed jak i po jego śmierci, sprawiły, że stał się nieśmiertelny, szczególnie w sercach wielbicieli jego twórczości.

W 1941 roku, już po śmierci autora, staraniem grupki miłośników prozy Lovecrafta, wydano “The Case of Charles Dexter Ward”. I to właśnie ta powieść, w pewnych zarysach, stała się inspiracją dla zespołu programistów i grafików tworzących swoje dzieła pod znakiem “Wanadoo Publications”. Francuzi wielbicielami amerykańskiej prozy? Co to się na tym świecie wyprawia...

Fabuła gry, jest rzekłbym bardzo typowa. Wiliam H. Stanton to jeden z mieszkańców niewielkiego miasteczka Providence. Do tej pory żyło mu się spokojnie i wygodnie. Do czasu... Pewnego dnia, z niezapowiedzianą wizytą, pojawił się jego przyjaciel z dzieciństwa, niejaki Edgar Wycherly. Młodzieniec ten, zafascynowany wiedzą tajemną, a w szczególności postacią osiemnastowiecznego alchemika Gregora Phillipusa Herschella, sprawiał wrażenie jakby odchodził od zmysłów, jakby coś nim zawładnęło i spychało w czeluści piekielne. Od tego momentu również życie Stantona zamieniło się w obłęd, a cały świat zaczął się kręcić wokół mrocznego miasteczka Pawtuxet, tajemniczego podziemnego laboratorium oraz kolekcji okultystycznych sekretów znanych pod nazwą Necronomicon. Czy to właśnie one są kluczem do świata zmarłych, czy to tam znajduje się rozwiązanie ponurej zagadki z dzieciństwa, czy ktoś zdoła stawić czoła terrorowi, czy...? Pytania, pytania, pytania... A gdzie szukać odpowiedzi?

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.

Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi
Recenzja Return to Monkey Island - to (nie) jest gra dla starych ludzi

Recenzja gry

Return to Monkey Island to gra, w której w końcu, po tylu latach, wielu z nas odkryje sekret Małpiej Wyspy. Prowadzi do niego ciepła, kolorowa i nostalgiczna przygoda zamknięta w pomysłowej, świetnie napisanej, metatekstualnej przygodówce.