autor: Artur Justyński
Clive Barker's Jericho - recenzja gry
W rajskim ogrodzie Eden znajdowało się pewne miejsce – The Box. Miejsce ponure, gdzie nic dobrego nie istniało. Tuż przed stworzeniem mężczyzny i kobiety Bóg stworzył coś człekokształtnego, bezpłciowego, obrzydliwego – The Firstborn.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Przyznam się bez bicia, że nie czytałem żadnej książki Clive’a Barkera, ani nie grałem w poprzednią produkcję – Undying, w przypadku której można znaleźć pozytywne komentarze na temat jej klimatu. Do najnowszego tytułu sygnowanego nazwiskiem pisarza – Clive Barker’s Jericho – podszedłem od strony zapatrzonego w monitor gracza, który czyta mało. Oczywiście ma to swoje dobre i złe strony.
W rajskim ogrodzie Eden znajdowało się pewne miejsce – The Box. Miejsce ponure, gdzie nic dobrego nie istniało. Tuż przed stworzeniem mężczyzny i kobiety Bóg stworzył coś człekokształtnego, bezpłciowego, obrzydliwego – The Firstborn. Stworzenie to było niedokończone i niekochane, przez co Bóg postanowił odesłać je do nieznanego nikomu miejsca, w inną rzeczywistość zwaną The Pyxis. Owo stworzenie nie umarło – przetrwało i bez duszy kontynuuje swój żywot we wspomnianym wcześniej „pudełku”.
W tym momencie pojawia się drużyna Jericho – wysłana na pustynię w celu znalezienia źródła paranormalnych zjawisk, które mają tam miejsce. W efekcie z rąk straszliwej bestii ginie przywódca drużyny. Jego ciało umiera – dusza zaś wstępuje w jednego z członków drużyny, z czasem mogąc wnikać w kolejnych. Celem gracza jest zniszczenie pierwszej istoty na świecie – The Firstborn niszcząc przy okazji wszelkie zło. W kolejnych etapach wędrówki, ekipa cofa się o kolejne lata i wieki wstecz, odwiedzając czasy drugiej wojny światowej, wypraw krzyżowych czy też starożytnego Rzymu. Tak oto przedstawia się, dość zawiła, fabuła gry.
W grze przejmujemy kontrolę nad sześcioma postaciami (siódma ginie w pierwszym rozdziale). Trzy kobiety i trzech facetów składa się na całą drużynę Jericho, podzieloną dodatkowo na dwa zespoły – Alpha i Omega. Od czasu do czasu drużyna będzie się dzielić, a my podążymy śladem jednej z nich. Każda osoba z drużyny różni się od pozostałych, zarówno posiadanym arsenałem jak i specjalnymi zdolnościami, bardzo przydatnymi w walce. Jako że drużyna stanowi całość, poszczególni członkowie uzupełniają się wzajemnie. Dodatkowo każdy bohater ma możliwość konfiguracji broni pod kątem rodzaju pocisków lub częstotliwości strzałów.
W pierwszym rozdziale gry kierujemy kapitanem Rossem, który sprawuje funkcję głównodowodzącego całej kompanii. Nie jest wyposażony w żadne specjalne umiejętności, poza leczeniem innych, co potrafi akurat każdy członek drużyny. Dysponuje karabinem maszynowym oraz shotgunem. Na końcu pierwszej misji ginie, dzięki czemu w kolejnych, z biegiem czasu, jego duch – czyli gracz – będzie mógł przejmować kontrolę nad pozostałymi członkami drużyny. Ci posiadają już specjalne umiejętności, które są nieodzowne na polu walki.