Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 13 czerwca 2001, 09:59

autor: mass(a

Tropico - recenzja gry

Najnowsza produkcja firmy PopTop Software to strategiczny symulator małego państewka na Karaibach, potraktowany z przymrużeniem oka. Naszym nadrzędnym zadaniem jest kierowanie wyspą i jej rozwojem w sposób taki, aby utrzymać się przy władzy.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

„... Nie zawsze w życiu układa się tak jakby człowiek chciał. Kłopoty z pewnymi wpływowymi ludźmi w Europie zmusiły mnie do opuszczenia Starego Kontynentu w tempie co najmniej ekspresowym. Na szczęście inni wpływowi ludzie - coś w rodzaju konkurencji tych pierwszych - stanęli na wysokości zadania i pomogli mi znaleźć miejsce w ładowni przeżartego rdzą kontenerowca, orającego od trzydziestu lat wody Atlantyku pod panamską banderą.

Ze zrozumiałych względów nie było czasu na zakupy przed wyjazdem, jedyną rzeczą, którą zdążyłem odebrać od moich pracodawców było kolorowe, kartonowe pudło z napisem „Tropico”. Jak się wkrótce okazało, była to nazwa zapomnianego przez Boga miejsca, do którego zmierzałem.

W pudle znalazłem dwa CD-ROMy z danymi oraz szczegółowe instrukcje co do dalszych kroków, opis wyspy, jej mieszkańców, politycznych układów i masę podobnych głupot. Pobieżnie zapoznałem się z raportem, po czym skoncentrowałem się na praktycznych zastosowaniach dołączonego do kompletu metalowego shaker'a do drinków. Szybko nawiązałem komitywę z kapitanem, odnajdując wspólnie wiele podobieństw miedzy shakerem a metalową puszką, na której zmierzaliśmy w stronę słonecznych wysp karaibskich...” [ w tym miejscu fragment odnalezionych notatek staje się nieco nieczytelny - przyp. tłum.]

„... Pierwszą rzeczą, która poraziła mnie po zejściu ze statku było piękno otaczającego mnie krajobrazu oraz przenikliwe, tropikalne słońce, wyjątkowo ciężkie do zaakceptowania przez moje zmysły tego dnia. Jednak wspaniałe, złociste plaże zanurzające się delikatnie w seledynie leniwie falującego morza otoczone soczystą zielenią kołyszących się na wietrze palm od razu poprawiły moje samopoczucie.

Drugą rzeczą, która poraziła mnie już w kilka chwil później był szczególnie toporny hiszpański akcent brodatego człowieka w spranym wojskowym mundurze, który okazał się moim przewodnikiem po wyspie. Starając się wyłowić zrozumiałe dla mnie zwroty z potoku słów płynących z jego ust, skierowałem się w stronę białego pałacyku, wyglądającego na siedzibę miejscowych władz.

Z wylewnego zachowania brodacza i dużej dawki z trudem maskowanego lizusostwa wywnioskowałem, że moja obecność na wyspie nie jest przypadkowa. Cała sprawa wyjaśniła się już wkrótce - na zalanym słońcem tarasie pałacyku, zalewanym równie obficie miejscowym rumem serwowanym przez urocze seniority. Nie czas był jednak na przyjemności - jak się okazało, moi wpływowi przyjaciele z Europy nie wysłali mnie tu na wakacje. Wręcz przeciwnie - czekało na mnie duuuuużo pracy. Mówiąc w skrócie: musiałem stanąć na czele tej bananowej republiki...

Przeanalizowałem szybko sytuację. Moi przyjaciele po raz kolejny nie pozwolili mi pójść na dno, ale mogli się jednak lepiej postarać - pewna sumka bardzo popularnej waluty na miejscowym koncie gwarantowała jakiś tam start. Wiedziałem jednak, że jeśli szybko nie wezmę się do roboty, pieniążki ulotnią się z prędkością dymu lokalnego cygara.

Piękne krajobrazy i piękne kobiety to jedyne co wyspa miała do zaoferowania w tym momencie. Oprócz pamiętającego lepsze czasy pałacyku rządowego jedynymi budynkami na wyspie były rozpadające się lepianki, trzy lub cztery gospodarstwa rolnicze i dwa baraki dumnie noszące nazwę BIURA. W jednym z nich grali w karty robotnicy budowlani, w drugim trwała degustacja rumu prowadzona przez tragarzy. Ach, był jeszcze port, w którym mało nie straciłem życia schodząc ze statku...

Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization
Recenzja gry Millennia. Zły sen gracza marzącego o alternatywie dla Civilization

Recenzja gry

Millennia miały doprowadzić do ekstremum to, co najlepsze w serii Civilization. Niestety, twórcom przyszło do głowy nazbyt wiele pomysłów, jak tego dokonać, i potknęli się o własne nogi.

Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały
Recenzja gry Against the Storm. City builder prawie doskonały

Recenzja gry

Zdawałoby się, że przepis na współczesnego city buildera jest prosty – robimy to, co wszyscy, dodajemy tylko jakąś oryginalną nowinkę – i gotowe, pora na CS-a. Na szczęście polscy deweloperzy z Eremite Games podeszli do sprawy zupełnie inaczej.

Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy
Recenzja Cities: Skylines 2 - ten city builder potrzebuje przebudowy

Recenzja gry

Fani city builderów musieli długo czekać na kolejną odsłonę gry o tworzeniu nowoczesnych miast. Cities: Skylines 2 nie wprowadza rewolucji do gatunku i boryka się z technicznymi problemami. Nadal jednak wciąga na długie godziny.