autor: Speed
FIFA Football 2004 - recenzja gry
Kolejna odsłona tej najbardziej uznanej gry sportowej oferuje fanom piłki nożnej poziom realizmu dotychczas nie spotykany w podobnych produkcjach. Od pierwszej odsłony „FIFA”, jej autorzy szczególną uwagę poświęcali wizualnej stronie swojego produktu...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Wiele złych słów można powiedzieć o twórcach FIFY. Rokrocznie wydawane, przy czym dość mocno odgrzewane, produkcje z tej serii z pewnością mogą zniecierpliwić nawet najtwardszego i najcierpliwszego z graczy. Ileż razy można płacić za to samo? Kiedy w końcu dostaniemy coś nowego? – te pytania pozostawały zazwyczaj bez odpowiedzi. Wraz z zapowiedziami wydania wersji 2004 pojawiła się kolejna iskierka nadziei – może wreszcie coś się zmieni...? Świetnie brzmiących zwiastunów jak zwykle nie brakowało. Czy jednak wszystkie okazały się prawdziwe?
FIFA jest grą, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Skąd takie skrajne oceny, trudno powiedzieć. Faktem jednak jest, że gry oznaczone logiem FIFA tworzą jedną z najsłynniejszych serii na świecie, znaną każdemu kibicowi piłki nożnej. Wszak od wielu lat kolejne edycje nieustannie królują na wszelakich listach przebojów gier komputerowych. Czy zatem w obliczu premiery (na pececie, rzecz jasna) legendarnego (w środowisku konsolowym) Pro Evolution Soccer 3 nowa FIFA ma jakiekolwiek szanse na utrzymanie pozycji lidera? Czytajcie dalej!
Intuicjo, ach, gdzieżeś poszła...
Przyznam szczerze, że z dużym zainteresowaniem rozpakowałem paczuszkę z nową FIFĄ. Ciekawość i nadzieja na coś naprawdę wartościowego... Jak najbardziej pozytywne nastawienie... Cóż więc pozostaje? Instalacja i granie do późnych godzin nocnych! Rzeczywistość bywa jednak okrutna...
Pierwszy kontakt z grą zapamiętałem, mniej więcej, jak wizytę u niezbyt czułego dentysty. Mówiąc prościej, moim oczom ukazało się cholernie nieczytelne menu, które z intuicją ma tyle wspólnego, co polscy politycy z moralnością (oczywiście nic nie ujmując naszym kochanym posłom). Ponieważ jednak zdążyłem się już wcześniej przyzwyczaić do tego stanu rzeczy (ach, te wspaniałe interfejsy w poprzedniczkach! ech, dzięki Ci EA Sports!), tak więc zbytnio nie dramatyzując wziąłem się do gry.
To w co gramy?
Jedno trzeba panom producentom oddać – w sprawach licencji sprawują się świetnie. Prawdziwe nazwiska, prawdziwe nazwy klubów, prawdziwe stadiony i w końcu prawdziwe rozgrywki ligowe – to jest to! Łącznie wykupiono 500 atestów, dzięki którym w bazie danych zgromadzono 18 najlepszych lig świata, 350 drużyn oraz – uwaga – 10 tysięcy zawodników. Ta krótka wyliczanka pokazuje, że co jak co, ale jest gdzie, kim i o co grać. A propos lig, to muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. Co prawda, naszej polskiej skopanej standardowo nie znajdziemy, ale za to można pograć, przykładowo, w czwartej lidze angielskiej. Oczywiście, poza futbolem w wykonaniu klubowym, dostajemy także możliwość gry reprezentacjami. Niestety, ten element gry nie jest już jednak tak idealny, jakby to się mogło wydawać. Gdzie się podziały Mistrzostwa Świata, tudzież Europy, wiedzą zapewne tylko i wyłącznie twórcy gry...
Wypada wreszcie powiedzieć parę słów o aktualności tejże, całkiem sporej mimo wszystko, bazy danych. Nie jest źle, jest dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Zdarzają się tu i ówdzie drobne (a czasem nieco większe) pomyłki, ale mimo wszystko gra się przyjemnie.