Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

The Crew: Motorfest Recenzja gry

Źródło fot. Ubisoft
i
Recenzja gry 18 września 2023, 17:50

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja powstała na bazie wersji PS5. Dotyczy również wersji PC, XSX, PS4, XONE

„Dobrzy artyści kopiują, wielcy artyści kradną”. Te słowa przypisywane Pablo Picasso szczególnie lubił jeden z założycieli Apple’a – Steve Jobs. Przytaczał je zwłaszcza w kontekście swojego słynnego „skoku na wynalazki Xeroxa”, dzięki czemu firma z jabłkiem w logo spopularyzowała na zawsze myszkę czy graficzny interfejs systemu operacyjnego oparty na oknach. Lata później to inni zaczęli udoskonalać jej projekt smartfona z dotykowym ekranem.

W branży gier rozwijanie sprawdzonych pomysłów podpatrzonych od innych nie jest niczym nowym – obserwujemy to od dekad. Chyba nie ma więc za bardzo sensu wytykanie, jak mocno najnowsza odsłona wyścigów Ubisoftu – The Crew Motorfest – postawiła na kopiowanie czy też podkradanie formuły rozgrywki z pięciu części Forzy Horizon Microsoftu. To już niemal identyczne gry, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i nowe The Crew parę elementów ma lepszych od swego pierwowzoru. Może jeszcze nie jest perfekcyjnie, niemniej ja byłem zaskoczony tym, jak niespodziewanie dobrze bawiłem się w wyścigach Ubisoftu.

Skądś znam ten „horyzont”

PLUSY:
  1. całkiem udany klon Forzy Horizon, w dodatku dostępny również na PlayStation;
  2. świetnie przygotowane, pełne atrakcji i świeżych pomysłów tematyczne playlisty z wyścigami;
  3. piękna oprawa graficzna i rewelacyjna ścieżka dźwiękowa z wielu gatunków muzyki do wyboru;
  4. sporo ciekawych miejscówek na hawajskiej wyspie, którą miło zwiedza się łodzią, samolotem i samochodem;
  5. dużo opcji tuningu wizualnego, możliwość personalizacji wnętrza auta;
  6. wszystkie podstawowe tryby zawodów, w tym drift i drag race;
  7. poczucie solidnego zapracowania na każdy kupiony wóz;
  8. pływanie motorówką oferujące jeszcze więcej frajdy niż jazda samochodem.
MINUSY:
  1. wymagający poprawek w menu sterowania model jazdy;
  2. brak wytłumaczenia wielu istotnych mechanik pochowanych w menu;
  3. przeszkadzające w wyścigach ciągłe gadanie lektora i asystentki SI;
  4. wymóg ciągłego połączenia z internetem i wyrzucanie z serwera za najmniejszy brak aktywności.

The Crew Motorfest to stricte zręcznościowe wyścigi w otwartym świecie, które przenoszą nas do wielkiej piaskownicy hawajskiej wyspy Oahu, gdzie można ścigać się niemal wszystkim, co rozwija dużą prędkość. Oprócz samochodów wszelakich rodzajów są jeszcze motocykle, samoloty i szybkie łodzie motorowe – do wyboru, do koloru. To ślad po poprzedniej odsłonie cyklu, w której płynne przechodzenie z jazdy do latania i pływania miało być główną atrakcją. Pomysł się jednak nie sprawdził i tu pełni funkcję wstydliwej pozostałości, którą głupio było kompletnie wyciąć. Twórcy ukrywali motorówki i samoloty w materiałach promocyjnych, a w grze dają nam tylko parę okazji do wyścigów w powietrzu i na wodzie. Trochę szkoda, bo fizyka sterowania łodzią bije na głowę wszystkie inne.

Fabuła w Motorfeście praktycznie nie istnieje. Mamy po prostu dobrze się bawić na tytułowym festiwalu, ścigając się, kupując i ulepszając nowe wozy, oraz poznawać ciekawostki o Hawajach, najlepiej jeszcze w kooperacji, z ekipą znajomych. Gra została skonstruowana tak, by w nią grać i grać, a nie tylko ją przejść. Systematycznie, co tydzień, twórcy dodają nowe wyzwania tematyczne i nagrody. Wynika z tego obowiązek połączenia z internetem nawet podczas samotnej zabawy, co bywa denerwujące. Nie da się bowiem zostawić tej pozycji na chwilę i pójść po herbatę, bo po raptem paru minutach bezczynności zostajemy wyrzuceni z serwera, a powrót oznacza przejście przez wszystkie ekrany ładowania i restart z festiwalowej bazy na wyspie.

Hawaje 6-0

Samo Oahu na Hawajach to oczywiście hołd dla Test Drive Unlimited, które twórcy The Crew stworzyli kiedyś pod szyldem Eden Games. Nowa wersja tej lokacji wygląda przepięknie, zwłaszcza w okolicach wulkanicznych gór. Świetnie prezentuje się też gęsta roślinność i wszelkie krajobrazy. Słabiej wypada ogromne Honolulu przez wrażenie wymarłego miasta bez pieszych, ale skala tej metropolii jest dużo większa niż miasteczka w Forzy. Już nawet Need for Speed znalazło patent na ludzi na chodnikach, szkoda więc, że tutaj ich zabrakło.

Oahu ma za to dużo więcej pomysłowych i ciekawych obiektów ukrytych na mapie. Natkniemy się tu m.in. na niezwykle długi most linowy, lotniskowiec czy jakieś wraki samolotów ukryte w dżungli. Z drugiej strony wszelkie znajdźki zaliczane przez grę okazują się nudnymi, typowo ubisoftowymi wypełniaczami. Skoro już tyle skopiowano, można było dodać i auta w stodołach. Oprawa graficzna ogólnie wydaje się jakby nieco mniej fotorealistyczna niż w Forzy Horizon 5, toteż The Crew Motorfest bardziej przypomina grę niż rzeczywistość, jednak to wcale nie oznacza, że jest jakoś wyraźnie słabsze wizualnie. Prezentuje się przepięknie na swój sposób.

Oahu na Hawajach… ja tu już kiedyś byłem w takim wozie…The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Playlisty lepsze niż na Spotifyu

Nigdy bym nie przypuszczał, że to właśnie wyścigi Ubisoftu zaserwują mi najbardziej klimatyczny i zapadający w pamięć moment w tym gatunku od lat. A wszystko przez formułę zawodów opartą na tematycznych playlistach. Każdą z nich poprzedza świetnie zmontowany film wprowadzający, a same zawody to starannie przygotowane wydarzenia z odpowiednią oprawą. W Forzy Horizon był grind i czekanie przez szereg nudnych, takich samych startów aż do odblokowania głównego pojedynku z pociągiem czy rajdu warthogiem z Halo. W The Crew Motorfest praktycznie każde wyścigi z playlisty są jak flagowe wydarzenie w Forzy – klimatyczne i zaskakujące!

Taka właśnie była samotna przejażdżka pontiakiem firebird z serialu Knight Rider (polski tytuł: Nieustraszony), w scenerii iście z horroru i przy dźwiękach utworu kultowego twórcy muzyki filmowej! Klimat po prostu wgniatał w fotel! To jedna z atrakcji na playliście retro, obejmującej kawałki z lat 50. aż do lat 80. Ekran pokrywa wtedy odpowiedni filmowy filtr, w radiu leci muzyka z epoki i nawet nie trzeba się ciągle ścigać. Twórcy wyłączają nam GPS, którego wówczas nie było, i każą jechać według fotografii okolicy. Nie ma tu wielkiego wyzwania, trudności, ale pomysłowość i kreatywność i tak robią swoje – jest czysta radość z jazdy.

Welcome… to Jurassic Park!The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

W przypadku innych playlist również bywa ciekawie. Skrypty będą nam zmieniać lub tuningować samochody w trakcie przemieszczania się, robić zdjęcia, oślepiając fleszem, dostosowywać dekoracje tras do danego tematu. Nie zawsze wychodzi to dobrze, czasem widzimy tylko kiczowate ozdoby, ale ogólnie widać, że włożono w to trochę pracy. Mam nadzieję, że z czasem będą dodawane kolejne takie atrakcje.

Przyczepić można się jedynie do gadającego bez przerwy lektora i naszej asystentki SI – Cary. Raz, że Cara nie brzmi jak SI, tylko jak pilot i animator wycieczki po Hawajach, któremu płacą za bycie miłym, a dwa – lektorzy z playlisty wygłaszają grafomańskie monologami akurat wtedy, gdy musimy się najbardziej skupić na bezbłędnej jeździe. Czasem zdarza im się zaserwować jakąś ciekawostkę, tylko że w takich warunkach trudno je wyłowić. Sami zresztą w końcu rzucają coś w stylu: „Przestań mnie słuchać, skup się na jeździe!” czy „Już nic nie mówię”. To jeden z tych przypadków, kiedy twórcy zdają sobie sprawę, że robią błąd, przyznają się do tego, a mimo to nadal powtarzają go wielokrotnie.

Playlisty zaskakują ciekawymi pomysłami i klimatem.The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Playlisty jednak szybko się kończą. Wtedy zostaje reszta zawartości, czyli opcja ich powtarzania już na swoich zasadach – z wybranym samochodem, a także zaliczanie różnych wyzwań, kolekcjonowanie znajdziek, tryby PvP oraz oferta sezonowa, na którą składają się znowu wyzwania i wyścigi PvE w tzw. Summit Conteście. Tu jest już o wiele bardziej zwyczajnie, bez specjalnych dekoracji trasy i klimatu. Możemy liczyć jedynie na ogólne urozmaicenie wynikające z dostępnych trybów: jazdy od punktu A do B, okrążenia, driftu czy wyścigów drag race. Dla fanów PvP przygotowano wariację na temat battle royale, w której da się w końcu zobaczyć porządny model zniszczeń oraz długi megawyścig na 28 graczy. Jednak emocje szybko w nim siadają, bo peleton z czasem się przerzedza i wielu uczestników walczy wtedy głównie z czasem.

Wszystko to składa się na powtarzanie do bólu tych samych wyzwań i zawodów, by piąć się w górę w rankingach i zdobyć przewidziane nagrody. Dla aktualnych absolutnie nie chciało mi się tego robić, dla ulubionego modelu Ferrari F430 pewnie bym pogrindował.

Model jazdy „zrób to sam”

A to nas sprowadza do kwintesencji każdej gry wyścigowej, czyli samochodów i modelu jazdy. The Crew Motorfest trochę tu zaskakuje, bo kampania oparta na playlistach nie wymaga posiadania własnych wozów. Każda maszyna do wyścigu jest nam wypożyczana, co ma swoje dobre i złe strony. Dzięki temu otrzymujemy od razu dostęp co całej gamy przeróżnych pojazdów, choć ten swój ulubiony, który być może już zdołaliśmy sobie kupić, przydaje się jedynie do dojazdów przez mapę do miejsc startów kolejnych zawodów. Dopiero w trybach PvP i niektórych aktywnościach poza playlistami wykorzystujemy bryki ze swojego garażu.

Model jazdy samochodami testowałem jedynie na padzie i w wersji „prosto z pudełka” jest, delikatnie mówiąc, beznadziejny. Domyślne ustawienia okazują się po prostu złe. Bezwzględnie należy zajrzeć do menu sterowania i dostosować martwe strefy oraz liniowość krzywych. Po tym zabiegu samochody dają się w końcu pewnie prowadzić. Do ideału jednak wciąż daleko i absolutnie nie jest to poziom Forzy Horizon. Samochody mają tendencję do wpadania w wężykowanie jak przyczepy kempingowe zamiast nad- czy podsterowności, ale po zmianach w menu da się je wyczuć i zacząć jeździć szybko i precyzyjnie.

Jest drift i drag race - dla każdego coś wyścigowego.The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Rewelacyjnie wypada za to model jazdy łodzi motorowych. Pływanie nimi to czysta przyjemność. Czuć dokładnie, kiedy motorówka ślizga się po tafli wody, czuć i słychać, kiedy wpada na falę. Ma się wrażenie, że rzeczywiście poświęcono temu sporo pracy – więcej niż samochodom. Zupełnie odwrotnie jest, niestety, z motocyklami i lataniem. Te pierwsze to przykład niedopracowanego modelu zręcznościowego, a samoloty zostały sztucznie spowolnione, co daje mizerne odczucie przesuwania lewitującego w powietrzu obiektu. W sterowaniu nimi nie ma żadnej frajdy i po paru próbach odechciało mi się tego raz na zawsze, mimo że latanie lubię bardziej niż jazdę.

SI z gumy

Sztuczna inteligencja przeciwników to stary, „dobry” rubber banding i „gonienie króliczka”. SI lubi odjeżdżać na początku, by w drugiej połowie wyścigu dać się dogonić i stworzyć razem widowiskowy finisz. Jeśli jednak popełnimy sporo błędów i pozwolimy jej za daleko uciec, przeciwnika oddalonego o kilkanaście sekund nie uda się już dopaść. Osobiście nie jestem wrogiem rubber bandingu w grach zręcznościowych, gdzie nie ma kwalifikacji i kilkudziesięciu okrążeń na gonienie stawki. Często to jedyna metoda programistów, by zapewnić graczom walkę podczas całego wyścigu, a nie nudną jazdę w samotności.

Model pływania motorówką okazuje się zaskakująco dobry.The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Jechać, latać, skakać, pływać...

Choć lista ponad 600 maszyn do wyboru robi wrażenie, warto pamiętać, że wśród nich są także łodzie, motocykle i samoloty. A to sprawia, że różnorodność samochodów nie okazuje się aż tak bogata, przynajmniej jeśli chodzi o mój gust. Niby są wszystkie popularne marki, tylko że z dość skromną ofertą w przypadku wielu z nich. Nie znalazłem ani ulubionego modelu Mercedesa, ani Ferrari czy Maserati, lecz po części wynika to z mojego gustu i oczekiwań. Dla kogoś innego autorzy mogli trafić w dziesiątkę.

Pochwalić trzeba za to obecność aut koncepcyjnych, różnych rzadkich wersji, monster trucków i to, co spodobało mi się najbardziej, czyli opcję dostosowania wyglądu wnętrza. Coś takiego powinno być już standardem w każdej grze z tego gatunku. Tuning wizualny karoserii również wypada całkiem dobrze. Zupełnie nie rozumiem za to, dlaczego gra kompletnie nie tłumaczy wielu zawiłych mechanik. Na tę ilość trajkotania Cary i lektorów, gdzieś pominięto kwestię różnych walut, różnego levelowania, surowców, złomowania części. Miejsce w menu, gdzie można wydawać punkty legendy na coś w rodzaju perków przypisanych do kierowcy bądź samochodów, odkryłem dopiero po wielu godzinach. Tak samo musiałem sam rozszyfrowywać ikony znajdziek i sens złomowania części mechanicznych.

Personalizacja wnętrza auta powinna być standardem w każdej grze tego typu!The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem - ilustracja #4

DRUGA OPINIA

Powtórzę to, co napisałem w ostatnim Motoprzeglądzie: Forza Horizon 5 zyskała względnie silnego rywala i bardzo interesującą odskocznię... o ile ktoś nie uzna za dyskwalifikujący czynnik znacznie mocniej „arcade’owego” modelu jazdy (zdecydowanie lepszego niż w The Crew 2, ale wciąż pozostawiającego sporo do życzenia). Gdyby połączyć fizykę z FH5 z klimatem, kreatywnością i różnorodnością, którymi odznacza się The Crew Motorfest, dostalibyśmy fenomenalne sandboksowe wyścigi.

Ivory Tower stworzyło grę, w której można spędzić dziesiątki godzin na ponadprzeciętnie malowniczych Hawajach, ciągle odkrywając świeże atrakcje i odblokowując coś nowego – i to przez wiele miesięcy, bo studio zamierza regularnie dokładać kolejne playlisty i inne aktywności – a przy tym wszystkim chłonąc bogatą motoryzacyjną kulturę w znakomitej oprawie muzycznej.

Na tym tle Forza Horizon 5 może się wręcz jawić grą wyzutą z polotu – wciąż jednak deklasuje rywala dzięki swojej fantastycznej fizyce. Dlatego Motorfest, mimo licznych zalet, zostawia po sobie słony posmak niewykorzystanego potencjału. Ma też inne problemy, takie jak żmudne zmagania z bezmyślną SI, kiepskie wrażenie prędkości, trajkocząca non stop asystentka Cara czy rzucające się w oczy mikropłatności.

Niemniej zamierzam zostać z Motorfestem na dłużej, kursując na przemian między Hawajami a Meksykiem. Ufam, że deweloper weźmie sobie do serca krytykę – tak jak robił to przy The Crew 2 – i przez lata planowanego rozwoju nowej gry jeszcze podbuduje jej fundament, skracając dystans do rywala.

OCENA: 7,5/10

Krzysztof „Draug” Mysiak

W jednym z trybów PvP można się cieszyć modelem zniszczeń samochodu.The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Lody Ekipa lepsze niż kredyty ekipy

Mimo tych wszystkich punktów doświadczenia, levelowania siebie i samochodów czy różnych walut The Crew Motorfest nie jest grą, w której czuć jakiś ogólny progres. Widać postępy w małych elementach, które składają się na zawartość tej produkcji – w danej playliście czy wyzwaniu. Jak wiele innych tytułów Ubisoftu ten jest zaprojektowany tak, by grać weń codziennie, najlepiej jeszcze trochę za to dopłacając. Osobiście nie odczułem potrzeby kupowania tzw. „kredytów ekipy”, ale też moje zakupy nie były zbyt częste.

Na wszystko, co zapragnąłem nabyć, wystarczyło mi waluty zarabianej w grze. Jeśli jednak chciałbym mieć dostęp od razu do wszystkich playlist i wyzwań lub bardzo zdobyć jakiś drogi wóz, czekałby mnie albo grind, albo sięgnięcie do portfela. Warto też podkreślić, że gra nie obdarowuje nas hojnie ani samochodami, ani kredytami. Po kilkunastu godzinach grania kupiłem bądź dostałem mniej niż 10 pojazdów.

Jazda po Hawajach to również wszelkie bezdroża i nieprzetarte szlaki.The Crew Motorfest, Ubisoft, 2023

Silnik jeszcze na dotarciu, ale osiągi już niezłe

Mam wrażenie, że seria The Crew ciągle szuka własnej tożsamości. Odrzuciła już fabułę sensacyjnego filmu akcji, odrzuciła triatlon z lataniem i pływaniem oraz walkę o rekord największej mapy w historii. Teraz szuka swojego smaku w sprawdzonym przepisie na beztroski festiwal radosnej jazdy przez pola, łąki i drogi z Forzy Horizon. I jak na pierwsze podejście, wyszło z tego całkiem niezłe danie. Jeszcze nie doskonałe, z pewnym polem do poprawek, lecz równocześnie oferujące zaskakująco sporo radości.

Myślałem, że będzie dużo gorzej, a tu Motorfest okazał się miłym zaskoczeniem. Przejażdżki firebirdem przez nocną mgłę czy ferrari F40 z przebojem Call Me zespołu Blondie w radiu długo nie zapomnę. Bo pomimo tych wszystkich sezonów, wyzwań bez końca, najbardziej liczą się takie drobne akcenty i chwile, które zapadają w pamięć. Taka czysta radość z jazdy, którą w The Crew Motorfest naprawdę da się poczuć.

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do gry otrzymaliśmy od firmy Ubisoft.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

eJay Ekspert 6 października 2023

(PC) Bardzo dobra gra na wiele godzin, choć technicznie troszkę ustępuje Forzie Horizon 5. Piękny świat, różnorodne playlisty i bogaty soundtrack urzekają. Najlepsze The Crew do tej pory.

8.5
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon
Recenzja gry Need for Speed Unbound - totalne przeciwieństwo Forzy Horizon

Recenzja gry

Need for Speed Unbound to z jednej strony mała ewolucja poprzedniej odsłony cyklu zatytułowanej Heat. Ale to również tytuł, który odważnie wypełnia luki w tym, czego nie daje Forza Horizon – i jest to jego największa zaleta.