Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać

Elex 2 Recenzja gry

Recenzja gry 28 lutego 2022, 17:00

Recenzja gry Elex 2 - znowu to zrobili!

Elex 2 to kolejny dowód na to, że „Piranie” potrafią tworzyć znakomite otwarte światy, które przyjemnie się eksploruje. To również najmniej „drewniana” gra niemieckiego dewelopera – idealna, by rozpocząć przygodę z jego dziełami.

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS5, XSX, PS4, XONE

PLUSY:
  1. eksploracja jeszcze przyjemniejsza niż w „jedynce” – głównie dzięki usprawnionemu plecakowi odrzutowemu i możliwości umieszczania na mapie własnych znaczników;
  2. pozytywne zmiany w systemie walki wręcz – zrezygnowano z paska combosów i zmniejszono znaczenie staminy;
  3. poprawione strzelanie – używanie kuszy i łuków oraz w mniejszym stopniu pistoletów stało się dużo przyjemniejsze;
  4. mniej „przykrywający” ekran, a jednocześnie bardziej czytelny interfejs;
  5. system frakcji z jednej strony nagradzający lojalność, a z drugiej umożliwiający zmianę przynależności;
  6. całkiem niezła oprawa graficzna – nie jest to obecny growy top, ale plenery są urokliwe i da się zawiesić na nich oko;
  7. klimatyczna muzyka i świetnie brzmiące odgłosy przyrody (niektóre pamiętające Gothica 2);
  8. dobra optymalizacja i w zasadzie brak błędów technicznych;
  9. mające znaczenie wybory – zwłaszcza na początku gry;
  10. całość wydaje się bardziej płynna, a mniej „drewniana”;
  11. zlepek stylistyk zwany Magalanem stał się nieco bardziej jednolity przy zachowaniu swojej różnorodności;
  12. przyzwoity, choć dość przewidywalny główny wątek fabularny...
MINUSY:
  1. ...który robi się jednak mocno liniowy w drugiej połowie gry;
  2. sporo nieciekawych zadań pobocznych, w tym frakcyjnych i misji towarzyszy;
  3. paskudne twarze większości postaci niezależnych (brrr!);
  4. wciąż trącące myszką animacje posługiwania się bronią białą;
  5. niewiele wnoszący wskaźnik stopnia zniszczenia;
  6. nadal dość przeciętne dialogi, choć mniej przegadane niż w „jedynce”;
  7. zbędne romanse – gra nic by nie straciła, gdyby nie było ich w ogóle;
  8. znów kulejący od strony reżyserskiej polski dubbing.

Studio Piranha Bytes „znowu to zrobiło” – opracowało kolejną grę bazującą na fundamencie Gothica, która wciągnie fanów na wiele godzin. W szczególności eksploracją całkiem ładnego i zróżnicowanego świata, nieco mniej fabułą, podpadającą pod kliszę science fiction, a na końcu usprawnionym, nie aż tak „drewnianym” jak ten z części pierwszej systemem walki. Generalnie liczba pozytywnych małych zmian jest tak duża, że drugi Elex może stać się dla „jedynki” tym, czym dla swojego poprzednika był Gothic 2. Casusu sequela Risena udało się więc twórcom uniknąć. Ponadto pokazali, że nie stoją w miejscu, a panujące w branży trendy nie są im obce.

Czy „Piranie” odrobiły pracę domową? Zdecydowanie tak. Czy ustrzegły się błędów? Zdecydowanie nie – są to jednak rzeczy, na które fani niemieckiego dewelopera od lat przymykają oko. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że część tych niedociągnięć nie będzie przeszkadzać również osobom mającym sceptyczny stosunek do gier „gothicopodobnych”. Ich wady i zalety nie są co prawda obce Elexowi 2, ale te pierwsze irytują jakby mniej, z kolei drugie – radują bardziej niż zwykle.

Chociażby eksploracja, która już w „jedynce” została zrealizowana znakomicie. Magalana chciało się przemierzyć wzdłuż i wszerz, a plecak odrzutowy przyjemnie rozleniwiał, pozwalając w mgnieniu oka znaleźć się u podnóża wysokiej góry i uniknąć mozolnego schodzenia na dół „z buta”. W sequelu gadżet ten powraca ze starymi i nowymi funkcjami.

Po zainstalowaniu odpowiedniego ulepszenia oprócz standardowego wzbijania się w powietrze możliwe staje się także latanie na długie dystanse. Żałowałem, że zdecydowałem się na ten upgrade stosunkowo późno, bo jest on niezwykle przydatny – i to nawet nie w przemieszczaniu się z miejsca na miejsce (od tego są teleporty), a w błyskawicznym pokonywaniu mniejszych odległości i... w walce. Widząc na horyzoncie punkt, do którego trzeba dreptać przez kilkadziesiąt sekund, wystarczy zrobić „ziuuuuuum!” – i już się jest na miejscu. Kiedy zaś jakieś starcie przestanie przebiegać po naszej myśli, próżno szukalibyśmy lepszego manewru odwrotowego, pozwalającego złapać oddech i uleczyć postać.

Jeśli w tej chwili pomyśleliście, że Elex 2 jest diabelnie wymagający, to spokojnie – nie jest. Studio Piranha Bytes przyzwyczaiło nas do dających w kość początków, ale grając na średnim poziomie trudności, nie napotkałem większych problemów. Nie żebym ich na siłę szukał i porywał się z motyką na słońce – to jest z metalową rurką na oznaczonego czaszką trolla – ale często zapuszczałem się w rejony, w które powinienem udać się później (na przykład w głąb ośnieżonego Ignadonu), i wcale nie wracałem stamtąd z podkulonym ogonem. Spora w tym zasługa towarzyszy, pomagających nie tylko zeskrobywać paski zdrowia przeciwników, ale również skutecznie absorbujących ich uwagę. Jeśli zaś jakaś bestia okazywała się nazbyt trudna, oznaczałem ją sobie symbolem na mapie – czyż nie napisałem, że Piranha Bytes się rozwija? – by za jakiś czas ponownie stawić jej czoła. Podobnie robiłem z zamkniętymi skrzyniami i sejfami, gdy brakowało mi odpowiednich umiejętności.

Pomyślana w ten sposób eksploracja wraz z poprawionym systemem walki – w końcu przyjemnie się strzela: zrezygnowano z paska combosów i nieco ograniczono znaczenie staminy – oraz z fabułą porównywalną do tej z pierwszego Elexa wystarczyły, żebym wkręcił się w nową grę „Piranii”. Czy jednak nie było to zbyt mało, aby wstrzymać się z ziewaniem do momentu ujrzenia napisów końcowych? Trochę, niestety, tak.

Więcej na temat gry Elex 2 znajdziecie w naszym hubie.

Czy my się przypadkiem nie znamy? Oczywiście. Ty…

Elex 2 w pigułce, czyli krótkie FAQ

Zdaję sobie sprawię, że wyszukiwanie w tekście odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania może być frustrujące. Dlatego postanowiłem ułatwić Wam życie i zebrać je w jednym miejscu. Mam nadzieję, iż wyczerpałem pulę.

Ile jest frakcji?

Z zapowiedzi mogliście się dowiedzieć, że w Elexie 2 znajdzie się pięć ugrupowań. Obok występujących w „jedynce” Albów, Berserków, Banitów i Kleryków pojawia się nowe stronnictwo znane jako Morkoni. Czy da się przyłączyć do każdej z tych frakcji? Tak – choć nie od razu. Na początku można zasilić jedynie szeregi Albów (wreszcie!), Berserków i Morkonów. Pozostałe dwie grupy przyjmą nas dopiero na późniejszym etapie gry. Ja opowiedziałem się po stronie miłośników magii i miecza – wydawało mi się to najbardziej kanoniczne – a później mogłem porzucić ich na rzecz Banitów. Zakładam więc, że droga do Kleryków wiedzie przez Albów.

Czy da się przejść grę bez dołączania do jakiejkolwiek frakcji?

Początkowo wydawało mi się, że – mimo szumnych zapowiedzi – nie jest to możliwe i gra wymusi na mnie wybór którejś ze stron, bym mógł kontynuować wątek fabularny. Po ukończeniu Elexa 2 wczytałem jednak wcześniejszy „sejw”, aby to sprawdzić. Ku własnemu zdziwieniu mogłem przejść dalej, nie podejmując stosownej decyzji w momencie, gdy wydawało się to nieuniknione. Nie jestem więc pewien na sto procent, czy da się w ten sposób zaliczyć całą grę, ale wydaje się to całkiem prawdopodobne. Tak czy inaczej, wybór będący brakiem wyboru jest raczej mało opłacalny, gdyż automatycznie pozbawiamy się dostępu do najlepszych pancerzy czy choćby magii, nie wspominając o zadaniach frakcyjnych.

Ilu jest towarzyszy? Czy można romansować?

W trakcie swojej przygody spotkałem siedem postaci, z którymi mogłem iść ramię w ramię przez fabułę. Część z nich to starzy znajomi z „jedynki”, więc nie będę Wam psuł niespodzianki. Dość powiedzieć, że każdy gracz powinien znaleźć kogoś, kto idealnie uzupełni jego styl gry. Jeśli zaś chodzi o romanse, opcje są trzy – same kobiety – po jednej na każdą z podstawowych frakcji, czyli Albów, Berserków oraz Morkonów. Wymieniając je, znów musiałbym Wam jednak nieco popsuć zabawę, więc ograniczę się do tego, że można powrócić w objęcia Kaji. Relacje protagonisty z tymi postaciami zależą od podejmowanych przez niego decyzji, ugrupowania, do którego należy, a także od stopnia zniszczenia (wskaźnika odpowiadającemu oziębłości z części pierwszej).

Ile zajmuje przejście Elexa 2?

Elex 2 to ogromna gra na dziesiątki, a nawet setki godzin – jeśli chcemy poznać wszystko, co ma do zaoferowania. Ja spędziłem ich z tym tytułem pięćdziesiąt pięć. Trochę się spieszyłem, więc z pewnością ominąłem część zadań pobocznych. Myślę, że na doświadczenie wszystkiego, co oferuje pojedyncza przygoda, potrzebowałbym kolejnych dziesięciu, może nawet piętnastu godzin.

Czy można grać w Elexa 2 bez znajomości „jedynki”?

Wydaje mi się, że tak, choć przyznaję – nie jestem odpowiednią osobą do oceniania tej kwestii. Głównie dlatego, iż pierwszego Elexa przeszedłem dwa razy i znam go w sumie na wylot. Twórcy dość sprawnie przypominają jednak wydarzenia z „jedynki” – na niektóre z nich możemy teraz spojrzeć w innym świetle – a powracający NPC w kilku słowach wyjaśniają, skąd protagonista ich zna. Jeśli więc od części pierwszej się odbiliście, i tak możecie dać „dwójce” szansę – a nuż Wam się spodoba?

Jak wypada polska wersja językowa?

Tłumaczenie jest w porządku – nie zauważyłem jakichś większych błędów. A co do dubbingu... cóż, momentami ciężko się go słucha. Rodzimi aktorzy – jak to często bywa – nagrywali poszczególne kwestie osobno, nie znając kontekstu. W konsekwencji nie da się zliczyć sytuacji, gdy intonacja danej wypowiedzi rozmija się z jej sensem albo akcent pada nie na tę część zdania, na którą powinien. Po zmianie wersji językowej gry na angielską jest o niebo lepiej. Tylko że wiecie co? Ostatecznie i tak wolałem grać po polsku. Może to zasługa swojskich przekleństw, których jest tu bez liku. Chyba miały one dodać nieco „humoru” średnim dialogom – na szczęście przegadanym znacznie mniej niż w „jedynce”.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jaki typ gier RPG lubisz najbardziej?

Klasyczne, takie jak za dawnych czasów
28,1%
Action-RPG
45,2%
RPG w stylu Dark Souls
6,2%
Hack'n'slashe
4,5%
Taktyczne RPG
7,6%
jRPG
4,2%
Roguelike'i
1,1%
MMORPG
2%
Inne
0,9%
Zobacz inne ankiety
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie
Recenzja gry Rise of the Ronin - soczysty system walki w nie najlepszej oprawie

Recenzja gry

Otwarty świat Rise of the Ronin potrafi wciągnąć, a mocno osadzona w historii i polityce XIX-wiecznej Japonii fabuła zaciekawić. Tym, co zapamiętam z nowej gry studia Team Ninja, jest jednak znakomity system walki, dający masę satysfakcji.

Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem
Recenzja gry Dragon's Dogma 2 - RPG w otwartym świecie, który tętni życiem

Recenzja gry

Czujecie ten podmuch gorąca? To smocze płomienie, w jakich wykuto Dragon’s Dogma 2 – grę, która nie boi się robić rzeczy po swojemu i gdzie najciekawsze przygody czekają na tych, którzy chodzą własnymi drogami. [Tekst recenzji został zaktualizowany.]

Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem
Recenzja gry The Thaumaturge. Urzeka polskością, nuży gameplayem

Recenzja gry

The Thaumaturge ma niespecjalnie zajmujący gameplay, a wyglądem momentami przypomina pierwszego Wiedźmina, jednak pod tą warstwą kryje się naprawdę przyjemna gra, oferująca wiele smaczków i wyróżniająca się ciekawą fabułą.