Recenzja gry NFS Heat – nowy Need for Speed dowozi... i nie dowozi

Need for Speed: Heat to najlepszy NFS, ale tylko na tle dwóch ostatnich odsłon. Zapamiętamy go jednak na zawsze dzięki wyjątkowym przygodom z policją. Uberpolicją!

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

„Not great, not terrible”. Słynny mem z serialu Czarnobyl doskonale opisuje grę Need for Speed: Heat, która generalnie nie jest zła, ale nie jest też jakoś szczególnie wspaniała. Jeśli ktoś ma małe wymagania co do pozycji tego typu, chce sobie po prostu pojeździć i potuningować ulubione samochody, to powinien znaleźć w NFS Heat wszystko, czego mu potrzeba. Zawiodą się jednak ci, którzy oczekiwali jakieś nowej jakości w serii, odświeżenia na miarę tego, co zrobiło ostatnio Modern Warfare dla Call of Duty.

Heat przede wszystkim usuwa parę bolączek dwóch poprzednich odsłon cyklu i na razie nieśmiało zerka w stronę Forzy Horizon. Wróciły więc normalne części tuningowe zamiast lootboksowych kart, fabuła jest nieco bardziej znośna, a świat gry stanął otworem dzięki niemal pełnej destrukcji elementów otoczenia. Z Forzy zapożyczono też możliwość wystrojenia naszego kierowcy w niezliczone kombinacje hipsterskich ciuchów. Największym „heatem” tej odsłony jest jednak wyraźny podział na wyścigi w dzień i w nocy – mechanika, która mogłaby być naprawdę świetna, gdyby tylko została należycie dopracowana.

Spoko fura, tuning, miasto i neony - w pewnych elementach NFS: Heat powraca do korzeni serii.

Sportowiec za dnia, pirat drogowy w nocy

PLUSY:
  1. w końcu ładne, pełne detali miasto i jego otoczenie;
  2. ogromne możliwości tuningu samochodów;
  3. ciekawe, zróżnicowane misje podczas kampanii fabularnej...
  4. ...która wreszcie nie jest taka zła;
  5. destrukcja otoczenia pozwala na sporą swobodę w trakcie jazdy;
  6. interesująca koncepcja ryzykowania swoich osiągnięć podczas nocnych eskapad...
MINUSY:
  1. ...która nie do końca się udała przez zbyt agresywną i mocną policję;
  2. małe zróżnicowanie trybów wyścigów;
  3. totalnie martwe, niemal puste miasto;
  4. brak nowości i rozwiązań dawno obecnych u konkurencji.

W Need for Speed Heat za każdym razem wybieramy, czy wyjeżdżamy na miasto w dzień, czy w nocy, i jak można się domyśleć, legalne ściganie za dnia nijak ma się do emocji podczas nocnych wypadów. Dzięki temu jednak, że musimy jednocześnie zbierać pieniądze w ciągu dnia oraz budować swoją reputację w nocy, by rozwijać fabułę i odblokowywać coraz szybsze wozy, czujemy motywację, by dzielić czas pomiędzy obie formy wyścigów.

W dzień w zasadzie tylko podziwiamy okolicę i zarabiamy kasę na kolejne zakupy ulepszonych części oraz nowe auta. Trasy zawodów otoczone są barierkami, ruch uliczny jest wyłączony, policja się nie wtrąca – po prostu impreza sportowa w mieście, choć nie doszukiwałbym się tu klimatu z Need for Speed: ProStreet.

To, co dzieje się po zmroku, to już jednak zupełnie inna bajka. Nielegalne wyścigi odbywają się wśród innych uczestników ruchu, nie ma żadnej sportowej oprawy, a na trasie czyhają policyjne radiowozy. Tylko że w serii Need for Speed to przecież nic nowego... Skąd więc owe wspomniane wcześniej emocje? Wszystko dzięki mechanice podobnej chociażby do tej z ostatniego Tom Clancy’s The Division.

Wyścigi w nocy są niczym wejście do „strefy mroku”. Im bardziej łamiemy prawo i zwiększamy poziom policyjnej „gorączki” wokół nas (tytułowy „heat”), tym więcej reputacji możemy zyskać, ale i łatwo wszystko stracić w jednej chwili, kiedy nie uda nam się wrócić do garażu. Pomysł wspaniały, jednak zawiodło wykonanie. Bo policja w Need for Speed: Heat jest jak pitbull, jak Tommy Lee Jones w Ściganym. Gdy wywęszy pirata łamiącego kodeks drogowy w tuningowanym golfie – nie odpuści za nic, a my stracimy swój czas i zdobyte punkty.

Tu drogówka. Przekroczył pan prędkość o 10 km/h - witamy w piekle!

MODEL JAZDY BEZ ZMIAN I GUMOWA SI

Niestety, nowy NFS nie poprawił wiele w modelu jazdy. Nadal pozostaje on bardzo zręcznościowy i w każdym przypadku taki „zero-jedynkowy”. Nawet gdy sterujemy za pomocą pada, nasze odczucia podobne są do tych, jakie towarzyszą nam przy używaniu klawiatury. Pojazd ma ściśle wyznaczone punkty, kiedy jedzie normalnie oraz kiedy wpada w poślizg i np. driftuje. To samochodówka, w której korzystanie z kierownicy będzie prawdziwą męczarnią.

A sztuczna inteligencja komputerowych driverów? Niestety, to wszechobecny rubber banding połączony z „uciekającym królikiem”. Część zawodników robi sztuczny tłok i zostaje szybko w tyle, a dwóch czy trzech wysuwa się mocno na prowadzenie niczym rakiety. Pod koniec zwalniają w wyznaczonych miejscach, byśmy mieli okazję ich wyprzedzić przy bezbłędnej jeździe. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy nasze auto ma sporą przewagę mocy. Niby człowiek rozumie intencje twórców, ale jednak wygląda to ciut sztucznie.

Misje fabularne są całkiem miło zróżnicowane i oferują coś więcej, niż zwykłe ściganie.

Samochodowa skradanka

Jeśli w ostatnich odsłonach NFS policja zachowywała się jak straż miejska wioząca blokady parkingowe, teraz przypomina brygadę antyterrorystyczną, która błyskawicznie znosi nas z powierzchni asfaltu. W zasadzie od poziomu gorączki „3” i więcej jest już pozamiatane – uciec można tylko przy odrobinie szczęścia lub nieco oszukując system. Radiowozy są jak uczestniczące w gymkhanie tarany – szybkie, zwrotne, ciężko je zniszczyć, a w miejsce wyeliminowanych i tak materializują się nowe.

Przez te małe oszustwa sztucznej inteligencji NFS: Heat nocą stało się dla mnie pierwszą w historii skradanką samochodową! Mając sporo punktów reputacji do dowiezienia, decydowałem się na jazdę w żółwim tempie i wpatrywanie się w minimapę, by omijać czerwone ikonki radiowozów. Nie mam nic przeciwko większemu wyzwaniu, ale czuć tu głównie brak właściwego balansu.

Fabuła nadal jest młodzieżowa, ale nieco bardziej stonowana i ponura niż wcześniej.

Odniosłem też wrażenie, że był to generalnie celowy zabieg autorów, by nieco spowolnić nasz progres i wydłużyć czas poświęcony kampanii czy odblokowywaniu lepszych samochodów. Szkoda, bo można było dodać więcej ułatwień – choćby jeden patent z dawnych odsłon serii, jak miejsca do schowania się czy zatrzymywanie policji destrukcją większych obiektów, i pościgi byłyby wciągającym elementem rozgrywki. W obecnej postaci są trochę jak niesprawiedliwa bitwa z twórcami, by nie stracić zainwestowanego w grę czasu.

Need for Speed: Heat

Need for Speed: Heat

PC PlayStation Xbox

Data wydania: 8 listopada 2019

Informacje o Grze
6.7

GRYOnline

6.8

Gracze

8.5

Steam

7.2

OpenCritic

OCEŃ
Oceny

Zły porucznik zamiast ziomali

Oprócz przesadzonej mocy policyjnych radiowozów największą bolączką nowego Need for Speed jest mała liczba trybów wyścigów. Mamy sprint, okrążenia, drift, off-road, pojedynek z „duchem” i to w zasadzie wszystko. Brakuje chociażby starć na 1/4 mili czy eliminacji. Ściganie szybko staje się przez to nieco monotonne, zwłaszcza że rozgrywka często zmusza nas do małego grindu reputacji, by rozwinąć wątek fabularny. Małą pociechę stanowią zawiązane właśnie z nim misje, w których – na wzór pierwszej części The Crew – znajdziemy nie tylko wyścigi, ale też unikatowe zadania śledzenia jakiegoś auta, eskortowania czy staranowania przeciwnika.

Generalnie chyba po raz pierwszy od wielu lat mogę stwierdzić, że fabuła w Need for Speed nie okazuje się kompletnie żenująca. Nadal jest to forma opowiadania o brutalnych, skorumpowanych gliniarzach i łamaniu prawa w formie przyjaznej dla dzieci. Czasem czuć, jakby w tej historii brakowało sporej gromady bohaterów i postaci pobocznych, ale na tle poprzednich części i tak nie jest źle. Całość wydaje bardziej poważna, autentyczna, bez ziomali, przesadzonych scen rodem z Szybkich i wściekłych czy wielkich eksplozji. Dobre wrażenie robią zwłaszcza antagoniści – policjanci, którzy naprawdę zachowują się jak źli do szpiku kości ludzie. Ogólnie – da się to oglądać.

Ilość detali niektórych miejsc w Palm City zachwyca.

UKŁON W STRONĘ NAJWIĘKSZYCH FANÓW

Autorzy zamieścili w fabule świetny easter egg dla największych fanów cyklu Need for Speed. Warto przejść całą historię tylko po to, by dać się zaskoczyć w tym jednym, szczególnym momencie, choć pewnie będzie trudno uniknąć natknięcia się na tę informację w sieci.

Palm City, dawniej Miami

Need for Speed: Heat to także całkiem ładne otoczenie i świat gry. Widać, że wolno, bo wolno, ale jednak dostosowywanie silnika Frostbite do gry wyścigowej jakoś postępuje. Wciąż nie jest tak ślicznie jak w Forzy Horizon, niemniej wzorowane na Miami Palm City wraz ze swoim wiejskim otoczeniem może się podobać. Świetnie prezentują się zwłaszcza drapacze chmur czy niezwykle szczegółowo oddane obiekty portu oraz żwirowni. Po całym mieście rozrzucone są też autorskie graffiti i murale, których odkrywanie stanowi niezły bodziec do eksploracji świata gry.

Szkoda tylko, że przy tym całym rozmachu i detalach Palm City jest kompletnie martwym miastem. Liczba samochodów na ulicach nasuwa skojarzenia z ruchem w Nowy Rok o 8 rano – nie ma ludzi na chodnikach, nie jeżdżą pociągi, nie ma żadnych oznak, że ktoś tu mieszka. Need for Speed ciągle tkwi w swoim zacofaniu, mimo że takie Midnight Club: Los Angeles już w 2008 roku pokazało, iż metropolia w grze wyścigowej może tętnić życiem. Na ulicach Palm City najbardziej aktywny jest deszcz, który pada kilka razy dziennie, tak jakby twórcy chcieli się pochwalić wyłącznie refleksami na kałużach.

Prawie jak Forza Horizon...

Po stylówkach w Ghost Recon Breakpoint, w NFS: Heat poczułem się od razu jak w domu!

CARRAMBA, CZEGO JA SŁUCHAM?

Wiem, że to kwestia gustu, ale Need for Speed: Heat ma chyba najgorszy soundtrack w historii gier samochodowych. Jeśli nie gustujecie w hiszpańskojęzycznym techno i rapie, to lepiej puśćcie sobie własną składankę w tle i wyciszcie muzykę w grze. Twórcy zapewne chcieli stworzyć klimat Miami pełen wpływów z Kuby czy Puerto Rico, ale albo trochę im nie wyszło, albo tam rzeczywiście dominują teraz takie rytmy i czas zacząć współczuć mieszkańcom.

Tuning dla mechaników i szafiarek

Nowe Need for Speed nie zawodzi za to w swoim kluczowym elemencie, czyli tuningu samochodów. Coraz lepsze części odblokowujemy klasycznie, przy kolejnych poziomach reputacji lub wygrywając specjalne wyścigi. Każde auto też ma swój poziom, który możemy zwiększać mocniejszymi komponentami, by zachować ulubioną brykę do coraz trudniejszych wyścigów. Tak jak w rzeczywistości – jedne pojazdy da się bardziej stuningować wizualnie, zmieniając praktycznie każdy element nadwozia, a inne w mocno ograniczonym zakresie, jak chociażby egzotyczne modele McLarena czy Ferrari.

Miłośnicy tuningu optycznego mogą wymieniać nie tylko progi, maskę, felgi, lusterka czy zderzaki w prawie trzydziestu kategoriach, ale także modulować dźwięk wydechu oraz aplikować na karoserię unikatowe malunki znajdywanych w mieście graffiti. A oprócz tego da się jeszcze tuningować siebie – czyli wygląd swojego bohatera. Do naszej dyspozycji jest niemal 700 sztuk przeróżnych czapek, fryzur, bluz czy butów – w tym mnóstwo z firmy z trzema paskami i tylko jedna para tej z kotem. Tak dla równowagi. Crossover Simsów i Need for Speed chyba zbliża się wielkimi krokami!

Czasami chce się tylko mknąć przed siebie i patrzeć na otoczenie. O ile zmieni się playlistę w radiu!

COŚ NIE ZAGRAŁO W SIECI

W Need for Speed: Heat można grać solo lub online – z innymi graczami na mapie. Niestety, z jakichś powodów multi nie działało u mnie najlepiej. Jazda w tym trybie nie była możliwa przez ustawiczne przycięcia obrazu i dźwięku na dobre kilka sekund. Widziałem jednak ikony innych graczy na mapie, więc może była to tylko lokalna przypadłość u mnie. Sam pecetowy port działał bez zarzutu. Na leciwej już karcie GTX 970 miałem około 50–55 FPS-ów przy ustawieniach „ultra”.

Wyścigi offroadowe są, ale akcent położony został gdzie indziej.

Not great, not terrible

Za każdym razem, gdy słyszałem o tym, że wydawca robi przerwę w corocznym cyklu, by stworzyć naprawdę dobre Need for Speed, by powrócić do korzeni, dokonać rebootu serii, oczyma wyobraźni widziałem nowoczesną grę, która ponownie ustanowi standardy w swoim gatunku. Marzyłem o produkcji z hollywoodzkimi pościgami na ulicach, z widokiem z kokpitu, który można po raz pierwszy personalizować, z tętniącym życiem miastem i niezłym modelem jazdy. I kiedy konkurencyjne tytuły oferują większość tych rzeczy od lat i eksperymentują z nowościami pokroju zmiennych pór roku, Need for Speed niestety stoi w miejscu, za każdym razem serwując to samo.

Tuning na maksa! Są neonki, kolorowy dym z opon i wszystko inne.

To już dawno nie jest ta dobra stagnacja, bycie wiernym swoim założeniom, a utknięcie w przestarzałych rozwiązaniach. Najwyższy czas na małą rewolucję. Heat z pewnością jest najlepszym NFS-em tej generacji sprzętu, ale na tle poprzednich odsłon cyklu nie jest to akurat żaden wyczyn. To pozycja, od której seria powinna rozpocząć swoją obecność na ósmej generacji urządzeń do grania. Być może dziś byłaby już w zupełnie innej, lepszej formie? Na razie jest to takie akceptowalne minimum – ani kompletnie źle, ani za dobrze. „Not great, not terrible”.

O AUTORZE

Z Need for Speed: Heat spędziłem łącznie około 18 godzin, w tym 14 przechodząc główny wątek fabularny. Osiągnąłem 30 poziom reputacji na 50, kiedy to odblokowane zostają ostatnie auta do kupienia. Jestem fanem gier samochodowych i z serią Need for Speed mam do czynienia od samego jej początku. Według mnie jej kwintesencję stanowią policyjne pościgi, dlatego moimi ulubionymi tytułami są pierwsze odsłony podserii Most Wanted czy Hot Pursuit. Recenzując NFS-a z 2015 roku, dałem mu ocenę 7,0. Payback był krokiem wstecz w każdym aspekcie i dostał u mnie jedynie 5/10.

ZASTRZEŻENIE

Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od jej wydawcy, firmy EA.

Podobało się?

70

7.5
dobra

Need for Speed: Heat

Najwyższy czas na małą rewolucję. Need for Speed: Heat z pewnością jest najlepszą odsłoną serii na obecną generację sprzętu, ale nie jest to żaden wyczyn. Ta gra powinna otworzyć istnienie NFS-ów na PS4 i Xboksie One. Być może dziś byłaby już w zdecydowanie lepszej formie? Na razie jest to takie akceptowalne minimum – ani kompletnie źle, ani bardzo dobrze. „Not great, not terrible”.

Need for Speed: Heat

Recenzujący:
Platforma:
PC Windows PC Windows
Data recenzji:
8 listopada 2019

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Gry Sportowe
2019-11-12
16:38

Kempii Pretorianin

Chyba się nigdy nie doczekamy sterowania z Shifta w świecie Undergrounda 2 z Policją na poziomie MW (2005) Tuningiem z HEAT i soundtrackiem z U1/U2

Zacznę od minusów.
Ograłem około 10h i zmuszam się do dalszego grania. Wyścigi w dzień są nudne jak cholera, ciągłe tory gdzie wszystko można niszczyć i żadnego wyzwania, na średnim poziomie trudności dubluje a na wysokim mam jeden ogon a reszta odstaje.
Muzyka dramat, pomijając dwa utwory to reszta jak dochodzi do refrenu to zmieniam kawałek bo taki chłam że aż głowa boli 80% to trap.
Świat w dzień jest strasznie nijaki, nie jest ciekawy i nie ma nic co zapada w pamięć.
Fabuła w polskiej wersji językowej to jest jakiś śmiech na sali, target ewidentnie w podstawówkę sądząc po tekstach jakie tam padają, będąc bliżej trzydziestki słucha się tego z całkowitym zażenowaniem (kto grał pierwsze wyścigi wie o czym mówię).
Za każdym razem jak wyjeżdżamy z garażu powtarza się ostatnia rozmowa na którym stanęła fabuła, dodajcie do tego infantylne teksty to człowiek się już irytuje na starcie.
Graficznie jest spoko ale widać doczytywanie tekstur.
Widzę, że odnośnie sterowania są podzielone zdania - mnie nie przypadł do gustu bo nie widzę różnicy czy jadę bmw m3 czy Ferrari, model taki sam.
Pościgi z policją ciężko nazwać zabawą bo jeszcze ani razu nie udało mi się uciec powyżej drugiej obławy. powyżej cały czas uciekam i mnie łapią kiedy wykorzystam 3 naprawy na stacji. Rozwalając radiowóz pojawia się za zakrętem nowy i nic się nie zmienia po za tym, że masz uszkodzone auto. :P

A teraz plusy
Miasto nocą to jeden wielki wehikuł czasu, przypomina starego Underground'a. Jest klimacik i dzięki temu jeszcze staram się w to grać bo gra starannie próbuje mnie od siebie odrzucić.
Tuning to co z Payback tylko ulepszone i bardzo przyjemne, są neony, zmiana wydźwięku tłumika, kolor nitra itd ;)
Nawet dużo fur, ale trzeba zaznaczyć że taki 350Z powtarza się bodajże 3-4 razy i tak jest z kilkoma modelami. Sztuczne podbijanie ilości aut. (boli tylko jeden model Audi)

i To Tyle jeśli chodzi o moje spostrzeżenia, chętnie poczytam wypowiedzi na moje spostrzeżenia bo jestem na etapie 15poz reputacji i się dowiedziałem z forum, że nie ma dragu :/ czy po za sprintem, driftem, torem i próbą czasu odblokowuje się jakiś tryb? jest sens grac dalej czy nic już mnie nie zaskoczy w tej grze po za nowymi cześciami i autami?

Komentarz: Kempii
2019-11-13
04:33

Alcatraziq Junior

😃

W sumie moją wypowiedź możecie podzielić na dwie części.
Pierwsza będzie taką swoistą recenzją po 20 godzinach gry ponad, a druga odniesieniem się do pewnych „głupotek” w recenzji i komentarzach bo aż w oczy szczypie to co się tu odwala momentami.
Zatem zacznijmy show
Model jazdy w NFS Heat jest taki jak być powinien w serii nfs. Czysto zręcznościowy. Na szczęście nie ma tutaj tego uczucia jakby się jeździło kostką mydła po powierzchni mokrej wanny(Tak wiem że przyczepność jest zależna od tuningu ale w takim Carbonie to mogłeś mieć i samochód typu tune nastawiony na prowadzenie a i tak zdarzało się że rzucało autem jakby je coś opętało lub jakby miało koła posmarowane masłem i jeździło się nim po rozgrzanej patelni).
Powiedzmy też jednak sobie wprost, pewne zmiany w systemie driftu oraz nitro są po prostu nietrafione. Np. fakt iż nie można utrzymywać mnożnika przez użycie nitro, czym przechodzimy do problemu samego nitro którego nie da się przerwać (np. ręcznym jak w payback).
System tuningu nie jest ani dobry, ani zły. Owszem mamy wreszcie możliwości wymiany silników, zmiany głosu wydechu itd. ale tuning wizualny jest dosyć niedopieszczony, brakuje możliwości zmiany zderzaków lub zamontowania spoilera wielkości skrzydła Boeinga 757 (do niektórych aut by pasowało). Na plusik zasługuje także sam fakt że neony, kolory nitro oraz pneumatyka nie są płatne i tak wiem że jest wreszcie jak powinno być ale patrząc na wyczyny EA aktualne to można to za plusik uznać.
I tak personalnie brakuje mi takiej uproszczonej wersji vinyli jak w starych odsłonach. I zanim mnie ktoś zaatakuje za to zdanie po prostu podkreślę iż są osoby które po prostu nie chcą się bawić tym systemem naklejek (np. ja czasami). Mimo wszystko nadrabia to biblioteka od graczy gdzie czasem można natknąć się na wizualne perełki.
Nie ukończyłem fabuły jeszcze dlatego nie wypowiem się o całości, a o moich wrażeniach. W skrócie jest dobra i jednocześnie nie. Bo ma to co powinna mieć fabuła NFS’a, czyli daje ci pretekst do jeżdżenia. Samą możliwość „kreacji” postaci uznaje za kolejny plus. Bohater teraz nie jest przynajmniej niemą kukiełką do której każdy może wydrzeć się i wyrazić jaki to on nie jest słaby itd. oraz jedna i NAJWAŻNIEJSZA w tej kwestii rzecz, nie ma ani Tylera, ani Maca, gdyż przy nich mój miernik żenady co ułamki sekund wybuchał zalewając mnie tsunami wstydu.
Fabuła w NFS Heat wręcz zakrawa o dojrzalsze spojrzenie, gdyż wreszcie policja jest wyrazista, jak sierżant Cross poniekąd. To nie jest policja z Payback gdzie ich charaktery ograniczały się do Familia nam płaci, a my będziemy tańczyć jak nam zagrają. Tego tu nie uświadczymy. Policjanci tu są bezwzględni i skorumpowani. To po prostu postacie które nie bawią się z ścigantami w kotka i myszkę. Oni wychodzą z założenia że mają zmiażdżyć to środowisko i wypompować z niego tyle pieniędzy ile da radę. Co wreszcie daje taką samą motywacje jak w Most Wanted do walki z policją na drogach. W końcu kto nie chciał dowalić Crossowi za porysowanie naszego BMW ? ?
Policja w Heat jak i system dnia i nocy to jest najlepsze co spotkało tą część. W dzień można po prostu zarabiać pieniądze w legalnych wyścigach co jest miłą odskocznią od rozrywek jakie funduje nam noc. W nocy ścigając się czujesz adrenalinę, podejmujesz decyzje, pojechać teraz do garażu czy podjąć ryzyko jeszcze jednego wyścigu. Policję w nocy mógłbym przyrównać do Koszmarów z Dying Light. To nie most wanted gdzie jak nie możesz uciec to przerobisz policję na puszki do konserw i pojedziesz w kierunku zachodzącego słońca. Tutaj trzeba wykazywać się sprytem i umiejętnościami podejmowania błyskawicznych decyzji. I nie zgadzam się z autorem recenzji jako to by była skradanka samochodowa. Gra daje ułatwienia w postaci możliwości zobaczenia policji na mapie/minimapie na dostatecznie długo przed potencjalnym spotkaniem. Personalnie naprawdę bardzo mi się podoba fakt iż gracz nie jest myśliwym tylko ofiarą w starciu z policją. I owszem nie jest idealnie, np. fakt iż policja ma auta dostosowane do każdych warunków. Gdzie raz zdarzyło mi się wyskoczyć w teren żeby ominąć kolczatkę, a radiowozy przerobiły moje BMW M3 mnie na puszkę sardynek zanim zdążyłem powiedzieć „Quidditch”. I tak, policja jest mocna, nawet zbyt mocna ale o to właśnie chodzi. To gracz ma podejmować decyzje odnośnie ryzyka i to gracz ma być sprytniejszym od nich.
Dla osób które narzekają że nie potrafią sobie radzić z policja zarzucę paroma poradami. Po pierwsze policja też się może rozbić (z naszą pomocą lub bez niej) dokładniej, drobne stuknięcie lub odpowiednie manewrowanie spowoduje kontakt radiowozów z ścianą/ruchem ulicznym pierwszego stopnia. I zamiast próbować ich brać na prędkość lepiej jest jeździć po miastach gdzie masz zakręty i skocznie co pozwala szybko zgubić ogon nawet powyżej magicznego 3 poziomu.
Co do grafiki się nie wypowiem bo niestety nie zwracam na to zbyt dużej uwagi.
Gra na szczęście nie jest za specjalnie zabugowana, ogrywam ją na PS4 Pro i poza jednym wywaleniem się gry i paroma błędami fizyki nic nie uświadczyłem.
Niestety także wadą jest wypełnienie świata za dnia. Gdyż w nocy tych aut na drogach jest absurdalnie dużo, a w dzień jest pusto. Co powoduje nie lada skonfundowanie mojego mózgu momentami. Poza tym całe miasto daje wrażenie takiego martwego i pustego ale widzę że to nie tylko moje odczucia.
Na sam koniec największa wada tej gry, muzyka. Tylko 1 utwór jest zdatny do słuchania a w przypadku reszty po prostu nie zwracałem na nie uwagi gdyż nie słucha się tego zbyt przyjemnie (to wręcz katorga momentami) a nie zaszkodziłoby wrzucić różne gatunki muzyczne z opcją wybrania odtwarzania konkretnych typów jak to było w Carbonie.
W skali od 1 do 10 oceniłbym grę na 8-8,5/10 gdyż nie jest idealnie ale jest bardzo dobrze i myślę że jeśli Ghost pójdzie bardziej w stronę Forzowych mechanik i doda coś od siebie to następnym razem to będzie gra na miarę 9-10 punktów.

Komentarz: Alcatraziq
2019-11-13
05:06

Alcatraziq Junior

Druga część będzie trochę bardziej narzekaniem już na niektóre rzeczy które brzmią trochę głupio w moim mniemaniu ale mam nadzieję że dojdzie do ewentualnego starcia zdań.
Co do samej recenzji to dzień jest po prostu momentem w którym mamy odpocząć od emocji związanych z nocą i na spokojnie pogrindować pieniądze by ulepszyć auto przed kolejną nocną batalią. I krytykowanie NFS’a za zręcznościowy model jazdy to trochę jak atakowanie Wiedźmina bo jest zbyt wiedźmiński. NFS jest po prostu grą zręcznościową w której gracz nie ma się martwić czy wejdzie w zakręt mając 200 czy 250 km/h na liczniku. To ma być zabawa. A dla realistycznych modeli jazdy to zapraszam do Gran Turismo, Forzy Motorsport itd. Po prostu może zmieńcie adres w pod który przychodzicie, bo takie biadolenie jest śmieszne ale i bardziej żenujące niż fabuła payback (a o to trudno).
Co do SI w grze to się zgodzę tyle że dochodzi często do absurdów w których to sztuczna inteligencja nie zwalnia, bo niezależnie jak szybko pojedziesz i jak dobrze to i tak będzie się mieć te 600 m do oponenta. Gdzie jego auto ma np. poziom 210, a ty 314.
Nie zgadzam się z terminem skradanki samochodowej, to jest naprawdę kwestia zaplanowania sobie drogi. I jak się to dobrze zrobi to można całą drogę do garażu przemierzyć nie schodząc poniżej 170-180 km/h oraz tak samo faktu że wychodzi się z założenia że gracz ma być jakimś czołgiem a policja bezbronnymi dziećmi na jego drodze.
Szukanie dobrej fabuły w nfs jest jak szukanie sensu w działaniach Bethesdy. Fabuła jest tylko pretekstem do jazdy i grania oraz po prostu wzbudzenia w graczu chęci dowalenia gliniarzom.
Co do komentarza Kęsika to owszem, gracze nie wiedzą czego chcą. Tak samo te wychwalanie Forzy jakby to było co najmniej objawienie Boskie. Forza nie jest idealna, a NFS ma do nadrobienia swoje. Po prostu irytuje to że niezależnie co EA nie zrobi to znajdzie się x „fanów” most wanteda i będą tylko gadać że kiedyś to było, teraz to syf nie NFS, Forza lepsza.
Teraz przejdę do perełki w postaci komentarza Kempiiego
NFS to nie symulator, a Shift był grą dobrą której nie oczekiwali gracze.
Skoro się zmuszasz do grania to po co grasz dalej (to podchodzi pod formę masochizmu). To że można wszystko niszczyć stanowi wyzwanie dla niektórych graczy, gdyż nie można się już odbijać od barierek (co na multi w paybacku było powszechną taktyką). Świat w dzień jest głównie tłem dla zarabiania kasy na wyścigach, a widać że gra się kręci wokół nocy gdzie jest główne wyzwanie.
Szukanie DOBREJ fabuły w nfs’ach? Sory ale muszę. No po prostu nie dam rady tego opisać inaczej niż X D
Co do powtarzania kwestii się zgodzę bo to akurat jest irytujące.
„Widzę, że odnośnie sterowania są podzielone zdania - mnie nie przypadł do gustu bo nie widzę różnicy czy jadę bmw m3 czy Ferrari, model taki sam.”
Czyli jadąc BMW M3 i skręcając w prawo, pojedziesz w prawo. A w Ferrari skręcając w prawo mamy jechać w lewo? (To zdanie nie ma trochę sensu dla mnie)
Pościgi z policją w Heat polegają na uciekaniu, a nie bawieniu się w bitwę transformerów które nie mogą się przemienić do postaci robotów. Jak chcesz sobie ponaparzać w radiowozy to jest Nfs Most Wanted gdzie gracz jest taranem, a policja to pachołki na jego drodze.
I zanim zostanę okrzyknięty Fanboyem Nfs’a to nim nie jestem. Uwielbiam generalnie gry wyścigowe ale czasem jak widzę niektóre rzeczy które są mówione to na zmianę parskam śmiechem i zalewa mnie żenada łączona z współczuciem.
Dziękuję za uwagę i szerokiej drogi ;p

Komentarz: Alcatraziq
2019-11-25
11:40

bolek2018 Generał

Niestety graficznie jest słabo patrząc na taką serię Forza i to nawet nie najnowszą odsłonę... Jedynie na co można zwrócić uwagę i jest dużo lepiej od ostatnich odsłon to duża ilość samochodów do wyboru i duże możliwości tuningu wozów reszta co najwyżej średnia. Takie 6/10 z braku laku można kupić w ostateczności ale nie za 250 zł a za 120 zł.

Komentarz: bolek2018
2020-01-25
23:11

Torczak Junior

Według mnie nfs heat jest bobry.Ale trochę denerwuje mnie wymagana reputacja na daną misje.Wole system gdzie jest odrazu misja

Komentarz: Torczak

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl