Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 15 lipca 2017, 12:05

Wiedźmin, którego nie było. Graliśmy w skasowanego hack'n'slasha studia CD Projekt RED

Taka okazja nie trafia się każdemu. Dzięki uprzejmości Sebastiana Zielińskiego było nam dane zagrać w demo Wiedźmina, które powstało w studiu CD Projekt RED prawie 15 lat temu... i nie ma nic wspólnego z RPG-iem z 2007 roku. Czy to też byłby hit?

Spis treści

Wszystkie drogi prowadzą do Kaer Morhen

Niestety, demo nie oferuje zbyt wiele poza przebieżką przez kilka lokacji i szeregiem starć z przeciwnikami. Brakuje w nim chociażby jakiejkolwiek warstwy narracyjnej – cut-scenek czy nawet dialogów z przypadkowymi NPC (co jest o tyle dziwne, że podobne atrakcje uwzględniono we wcześniejszej wersji gry, którą demonstrował Rysław). Nie oznacza to jednak, że planowana fabuła najwcześniejszego Wiedźmina pozostanie dla nas zagadką. Dzięki Sebastianowi Zielińskiemu i innym członkom pierwszego składu „RED-ów” wiemy sporo na jej temat – i możemy domniemywać, że pod względem stopnia rozbudowania opowieści The Witcher mocno wybijałby się na tle innych gier z gatunku hack’n’slash.

Początek brzmi znajomo. Oto bandyci przypuszczają szturm na Kaer Morhen, Wiedźmińskie Siedliszcze, i wykradają tajemnice zabójców potworów. Na dodatek w ataku oprócz wynajętych zbirów uczestniczy pewien groźny czarodziej. Czyżby to był ten sam scenariusz, który ostatecznie zrealizowano w Wiedźminie wydanym w 2007 roku? Nie całkiem. W napaści udział biorą też otwarcie rycerze Zakonu Płonącej Róży (żadnej maskarady z zasłanianiem się organizacją Salamandra), natomiast prowadzącym uderzenie czarodziejem jest nie Azar Javed, a Rience – postać znana wszystkim fanom książek Andrzeja Sapkowskiego, w sadze przedstawiona jako zabita przez Ciri, lecz w grze powracająca zza grobu, by (przypuszczalnie) zemścić się na nauczycielach wiedźminki za utratę ośmiu palców odciętych przez nią łyżwami.

Jak widać, tradycja wrzucania easter eggów do gier przez CD Projekt RED sięga swoimi korzeniami naprawdę daleko. UFO w Wiedźminlandzie? Czemu nie!

Dzięki przyzwoitym animacjom walka budzi więcej emocji, kiedy patrzy się na nią z boku niż wtedy, gdy bierzemy w niej bezpośredni udział.

W dalszym przebiegu wydarzeń więcej jest już różnic niż podobieństw do finalnej fabuły Wiedźmina. Przede wszystkim głównym bohaterem miał być nie Geralt, tylko jego wyszkolone na wiedźmina Dziecko Niespodzianka, drugie obok Ciri – „syn” mający za złe „ojcu”, że więcej uwagi poświęca „córce” niż jemu. Tenże młody zabójca potworów – ukształtowany, jak już sobie powiedzieliśmy, przez samego gracza na początku przygody – podążyłby najpierw do Wyzimy, by pomóc Vesemirowi zatrutemu jadem priskirnika, a następnie ruszyłby przez cały Kontynent w pogoń za Rience’em. Pościg zawiódłby go chociażby do zamku Kamień, w którym czarodziej otoczony kordonem rycerzy zakonnych czekałby na wiedźmina, przetrzymując porwanego Jaskra. Z kolei wielki finał nastąpiłby w klasztorze w Rinde, szturmowanym przez bohatera i towarzyszących mu innych zabójców potworów.

A oto i szwarccharakter z „Prawiedźmina” – Rience we własnej zmartwychwstałej osobie. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na jego stylowe protezy a la Wolverine, zastępujące mu stracone palce.

Za tym, że opowieść w „Prawiedźminie” byłaby mocną stroną gry, przemawiają również nazwiska autorów scenariusza – przygotowywali go pisarze Maciej Jurewicz i Jacek Komuda. Obaj panowie współpracowali wcześniej przy kultowym w niektórych kręgach systemie RPG Dzikie Pola (który dobrze charakteryzuje jego podtytuł: Szlachecka gra fabularna) i o ile pierwszy z wymienionych później usunął się w cień, tak Jacek Komuda powinien być znany każdemu, kto choćby okazjonalnie zagląda do empików. Literat ów regularnie wypuszcza kolejne poczytne powieści, zwłaszcza historyczne – spod jego pióra wyszedł m.in. cykl Samozwaniec, polemizujący z Sienkiewiczem Bohun czy (ostatnio) drugowojenny Hubal.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

7 wielkich hitów, których omal nie skasowano
7 wielkich hitów, których omal nie skasowano

Inwestycja czasu oraz pieniędzy w produkcję gry oznacza ryzyko, które można oddalić decyzją o przedwczesnym skasowaniu projektu. Historia zna jednak przypadki, gdy słabe, niechciane gry okazywały się wielkimi hitami!

Wiedźmin 4? Jeszcze trochę poczekamy. Oto, co wiemy o nowej grze CDPR
Wiedźmin 4? Jeszcze trochę poczekamy. Oto, co wiemy o nowej grze CDPR

Kiedyś CDPR skończy naprawiać Cyberpunka i wyda do niego dodatki, a wtedy przyjdzie czas na nowe projekty i wyzwania. Dość oczywistym kierunkiem wydaje się więc Wiedźmin 4, ale co o nim tak naprawdę wiemy i kiedy możemy liczyć na jego premierę?

Ghost of Tsushima przekonało mnie, że Wiedźmin 4 nie powinien być RPG
Ghost of Tsushima przekonało mnie, że Wiedźmin 4 nie powinien być RPG

Wiedźmin 3 to świetna gra, ale Ghost of Tsushima udowodniło mi, że formułę wykorzystaną przez CD Projekt RED można udoskonalić… pozbywając się części mechanik RPG.