Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 13 października 2006, 19:22

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Najgorsze MNP ever

Jeśli pani Krysia jakiegoś słowa nie pojęła czy jakieś zdanie musiała czytać dwukrotnie, by dociec, co poeta miał na myśli, nie było żadnego ale. Poeta dostawał tekst z powrotem na biurko i poprawiał.

Nie wiem, jak jest obecnie, wiem, jak było kiedyś z Faktem. (Na tapecie jest Fakt – tabloid bijący rekordy sprzedaży, wzorowany na niemieckim Bildzie, największej europejskiej gazecie. Największej przez wzgląd na 6- czy nawet 8-milionowy nakład – niekoniecznie z merytorycznego punktu widzenia.) A było tak, że zanim jakikolwiek tekst poszedł do druku, czytany był niekoniecznie przez kolegę dziennikarza, nie tyle przez panią korektor, ale przede wszystkim przez sztab pań Kryś sprzątających i panów Jacków elektryków. Przez ludzi prostych, niekoniecznie kryjących nazwiska za litanią tytułów naukowych, chcących jednakowoż prasę czytać i życzących sobie ją rozumieć. Jeśli pani Krysia jakiegoś słowa nie pojęła czy jakieś zdanie musiała czytać dwukrotnie, by dociec, co poeta miał na myśli, nie było żadnego ale. Poeta dostawał tekst z powrotem na biurko i poprawiał. Fakt miał jasno określony target (z angielskiego, uśredniony obraz grupy ludzi, do których kierowany jest dany produkt) – ludzie bez wyższego wykształcenia, pracujący lub zajmujący się domem, o niewysokich zarobkach – ci najliczniejsi. Dobrze określony target nie tylko ułatwia konstrukcję business planu (to też z angielskiego), ale nade wszystko ułatwia pracę. Wiedząc dla kogo się coś robi, robi się to efektywniej. Nie bez kozery każdy dziennikarz-mentor poradzi młodszemu koledze, by przede wszystkim – zanim zabierze się za pisanie – wyobraził sobie, dla kogo pisze. Wyobraził sobie jak najbardziej obrazowo.

My, Gry-OnLine, również mamy jasno określony target. Jesteście nim Wy, nasi czytelnicy – ludzie w wieku od 15 do 35 lat przede wszystkim, ale również młodsi i dużo starsi. Głównie uczniowie szkół średnich i studenci, lecz bynajmniej nie wyłącznie. Ludzie przeważnie o wykształceniu podstawowym, średnim lub wyższym, ewentualnie wciąż kształceniu podlegający. Miłośnicy gier sportowych, strategii turowych, erpegów i zręcznościówek. I oczywiście wszystkich innych gier. Posiadacze pecetów, peesdwójek i iksboksów, a dawniejsi żołnierze obozów Spectrum, Atari i Commodore. Śmieszne to może i jest, ale na pewno prawdziwe. Tak naprawdę, jeśli coś Was łączy, to dostęp do Internetu...

Staramy się, by każdy z Was znalazł na Grach-OnLine coś godnego uwagi, coś co trafia w jej/jego gusta, no, ale sami najlepiej wiecie, jak różnie to bywa. A bo to pojawi się zbyt prosty podpisik pod obrazkiem, nie dość wyrafinowany, to się autorowi oberwie – bo niechby się nawet nie wysilał, jeśli nic bardziej skomplikowanego wymyślić nie umie. Innym razem autor za bardzo się formą pobawi, trzecie dno schowa i piąte piętro dobuduje, to posypią się na jego głowę gromy, że pisze niezrozumiale. Oczywistym wydaje się, że tekst o grze sportowej czy o grze familijnej winien być pisany inaczej niż recenzja gry fabularnej, ale...

O pomoc w rozwiązaniu tej palącej kwestii zwracam się do naszego autora piszącego najprostszym językiem, najkrótszymi zdaniami, używającego najprostszych słów – Krzyśka „Lordareona” Gonciarza.

- Krzyśku, jak widzisz temat?

- Ot, cały ty, Borysie. Mamy piątek, godzinę 18:41, ja już myślami popijam bezalkoholowe, a tu naprędce mierzyć mam się z zagadnieniem, które jak mało kto nazwać mogę osobistym. Temat taki, poziom skomplikowania tekstów i zaplecze stojące za nim, w zasadzie wisiał nad MNP od samego początku istnienia tej rubryki, jakże się więc mamy z nim ostatecznie rozprawić w takim pośpiechu? Że moja wizja? Lecimy. Tekst powinien być wyzwaniem zarówno dla piszącego, jak i dla czytelnika – jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Wyzwaniem bynajmniej nie traktowanym ze śmiertelną powagą. Nowomowa, przez jednych lubiana, przez drugich wyzywana od bufonady, jest wszak środkiem stylistycznym z definicji wymagającym traktowania przez palce. A że niektórzy nie mają dystansu i się kończy komentarzami w stylu „piszący to faja”, cóż, ja z tym absolutnie żadnego problemu nie mam. Są guściki i gusta, jedni lubią tworzyć rzeczy nieco odbiegające od norm i takie też pochłaniać, inni oczekują konwencjonalizmu, informacji podawanych kawa na ławę. W zasadzie problem naszego podejścia, bo zakładam, że w tym względzie jesteśmy zgodni, leży w fakcie, że działamy w branży mediów internetowych. Odbiorcy są tu bardziej utylitarni, szukają konkretnych i szybkich danych. No ale cóż, każde dwa punkty płaszczyzny da się jakoś połączyć. Raz wyjdzie coś ambitniejszego, raz bardziej podpadającego pod stereotypy. I wszyscy są w sumie zadowoleni – oprócz może tych, na których pewne sformułowania działają jak płachta na byka do tego stopnia, że aby nas o tym powiadomić specjalnie zakładają sobie nowe konta na GOL-u (bo taki szybki numerek bez zobowiązań). No i co ja mam powiedzieć? Nie zwykłem wypowiadać się w komentarzach pod swoimi tekstami, bo zazwyczaj mija się z celem wdawanie w głębszą polemikę na temat równie pasjonujący jak etyczne podstawy zastosowania w nim skrótu „WTF”. Nigdy za to na pewno nie wyprę się odpowiedzialności za jakiekolwiek błędy merytoryczne, nie podlegające subiektywnej dyskusji. Jak ktoś uważa mnie przy tym za butną faję, cóż. Oceni nas historia.

No i masz. Miało być raczej wesoło, a wyszło śmiertelnie poważnie. Musi temat ważki jednakowoż. Ale co prawda to prawda – mamy piątek, godzinę 19:15 i nie jest to dobra godzina, by ciągle siedzieć w pracy i myśleć bądź nie. A kamolek w wodęśmy wtrącili. No to pa.

Piątku trzynastego gaworzyli se: Shuck & Lordareon

Powiązania do myśli