Strasznie toporna i brzydka gra. Fabuła wydaje się ciekawa, ale system walki to jakiś dramat gdzie ma się wrażenie jakby główna bohaterka rzucała papierowymi kulkami w przeciwników. Słabo się w to gra i słabo się to ogląda.
Przecież aktorzy mają podpisane kontrakty i nie mogą ot tak sobie krytykować serialu, w którym występują i który jeszcze nie wyszedł. Wystarczy zobaczyć jak było chociażby z ostatnim sezonem gry o tron, gdzie trwała promocja serialu i wciąż obowiązywały ich umowy. Jak wszystko wygasło to zaczęto mówić szczerze i krytycznie, bo nie groziły im pewnie pozwy prawne.
Dobra gra w starym stylu. Zamknięte lokacje, powolna eksploracja, troche strzelania, czytania notatek i pchanie fabuły do przodu. Dość irytujący Mister X, ale można się przyzwyczaić.
Szkoda że dzisiaj nie robią takich krótkich, ale treściwych produkcji co to potrafią wciągnąć człowieka na kilka godzin bez zbędnego odznaczania po raz któryś jakiegoś nudnego zadania związanego ze zbieractwem.
Raczej chodzi o to żeby nie wstydzić się tego kim się jest. Czy to gruby, niski czy jakikolwiek. Bycie dumnym z tego kim się jest to w sumie pozytywna sprawa. Po co udawać kogoś innego skoro można być sobą bez wstydu przed innymi i co najważniejsze przed samym sobą.
Co do gry to jest mega średnia i w sumie to nie polecam. Nudna historia, nudne dialogi i nudne postacie. Po twórcach LiS spodziewałam się czegoś lepszego, no ale cóż...
Przyjemna gierka, ale raczej bardziej dla dzieci niż dorosłych. Jak ktoś lubi proste puzzle i niezobowiązującą historię to może śmiało grać. Minusem jest cena...no ludzie giera na 4h a tutaj zapłać osiem dych. Lepiej brać na promocji :)
Może uczciwiej by było pogrubić tekst nie o zimie, tylko o rzeczywistym problemie, czyli o masowej chorobie ekipy? To nie zima opóźniła premierę tylko brak ludzi, którzy poszli na chorobowe. Pamiętacie jak jeszcze niedawno u nas w tv mówili o ogromnych zachorowaniach na grypę? Sama to przechodziłam i powiem że masa znajomych i ich dzieci się męczyli przez prawie dwa tygodnie. Oni są małym studiem więc na spokojnie niech sobie to wydają i zobaczymy jaki będzie rezultat.
Ta usługa jest świetna, ale największym problemem jest brak większej ilości tytułów AAA. Ostatnio dodali RTX 4080 i pojawia się pytanie "po co?".
Od kilku miesięcy dodają same gry Indie i jak wyjdzie coś konkretnego to niestety użytkownicy muszą się obejść smakiem, bo nic oprócz niszowych tytułów, w które można zagrać na kalkulatorze się nie pojawia.
Swoją drogą wiele osób liczyła że po likwidacji Stadii będą dodawać coś lepszego, skoro konkurencja zmalała, a tutaj zonk.
Niby nieźle się w to gra, ale jak dla mnie przesadzili z brakiem domyślnego leczenia.
Zbieranie grzybków, które muszą się odnowić po zebraniu to nie jest pełnoprawne leczenie tylko wkurzający dodatek, gdzie trzeba na wszystkim oszczędzać i liczyć na cud że dotrwa się z kilkoma przedmiotami do samego bossa.
Ograłam wszystkie soulsy,niohy, sekiro itd, ale bez przesady. Człowiek może rzucać padem, ale jest to jakoś uzasadnione i człowiek wie, że coś robi źle i trzeba się uczyć schematu wrogów i bossów, ale Mortal Shell wymaga zdecydowanie za dużo.
Brak szybkiej podróży, brak leczenia, jakiś pokraczny system parowania, dziwna walka...jak dla mnie to za dużo. Wizualnie wygląda super, ale cała reszta jest na nie!
Hehe najlepsze jest jak chcesz zrobić pranie to musisz kupić dlc :D
Tak ogólnie to czwórka jest według mnie najnudniejsza. W simsach zawsze było co robić nawet jak człowiek nie miał jakiegoś scenariusza na daną rodzinę czy coś, a tutaj zwyczajnie wszystko jest takie jakieś nijakie. Nawet jak ktoś spróbuje pograć ze wszystkimi dodatkami to wciąż jakiś sens gry jest zagubiony i szybko wkrada się nuda. Ta darmówka to ewidentny skok na kase, a bo może ktoś jeszcze się skusi. Osobiście nie polecam :D
Gra bardzo podobna do piątki, ale tam główny zły był o wiele lepiej napisany i jakoś tak bardziej się człowiek angażował, a tutaj niby zatrudnili znanego aktora, a nie potrafili napisać dla niego czegoś lepszego.
Historia nie jest zła, a główna bohaterka to chyba najlepsza jak do tej pory, no ale brakło czegoś więcej od strony fabularnej nie mówiąc już o strasznie kiepskich misjach pobocznych i mega powtarzalnych aktywnościach.
Brakuje drzewka rozwoju i jakiegoś poczucia progresu postaci, bo niby się lvluje, a tak na serio nic się z tego nie ma. Można sobie znaleźć ciuchy z bonusami do obrony czy leczenia i to tyle z tych ważniejszych, bo cała reszta dodaje jakieś bzdury typu szybsze łowienie ryb czy szybsze bieganie. Z uzbrojeniem też w zasadzie jest to samo, bo niby znajduje się super pukawki, ale mam wrażenie że gra wymusza jednak skradanie, bo jak chcesz iść na całość to sorry, ale alarmy są wszędzie i zaraz leci wsparcie w postaci helikopterów, które nie chce paść po kilku strzałach z wyrzutni, a o czołgach to już nie wspomnę. Te super bronie zazwyczaj nie mają tłumika, więc i tak bierzesz swoją, modyfikujesz i tak biegasz z tym prawie do końca gry.
Ogóle gra jest niezła, bo ładnie wygląda, fajnie się strzela, nawet daje rade fabularnie, ale to są klimaty dla kogoś kto akurat szuka czegoś lekkiego i chce sobie postrzelać bez większego zaangażowania w cokolwiek. Dodam jeszcze, że jest sporo humoru przeplatanego z czymś poważniejszym i czasami ciężko zrozumieć zamysł twórców, bo w jednej chwili są ciężkie tematy, jak śmierć, walka z tym złym itd. a dosłownie za chwile jakieś gimnazjalne śmieszki poza kontrolą. Niby humor jest super, ale w tej kwestii brakło jakiegoś odseparowania jednego od drugiego.
Polecam Dry Drowning. Super detektywistyczna historia z możliwością wyborów i różnych zakończeń.
Ludzie, a te sejwy z FC6 z free weekend zostają w chmurze po dokonaniu zakupu? W sumie gra mi się spodobała i chce kupić, ale nie wiem czy to przepada czy co. No i warto brać DLC czy samą podstawke?
W sumie od dawna można wyrwać na enebie Definitive Series ze wszystkimi sezonami i dlc za jakieś 15zł. Swoją drogą na Steamie to ładnie lecą z cenami że taka edycja kosztuje ponad 2 stówy xD
Epic Games Launcher
Dostęp jest możliwy od 4 sierpnia 2022 ( 18:00 UTC ) do 8 sierpnia 2022 ( 18:00 UTC ). Grę można wstępnie załadować od 2 sierpnia 2022 r. ( 15:00 UTC ).
Swoją drogą jak to jest z tą grą? Coś Jak New Dawn gdzie jest poziom wrogów i paski zdrowia, czy coś jak w 5 części i poprzednich?
Gra jest świetna i wciąga jak bagno, ale jest też często niesprawiedliwa. Mam drużynę bohaterów na 6 poziomie, pokonuje dungeon z palcem w nosie i kiedy nadchodzi walka z bossem zaczyna się cyrk. Przykładowo: rozpoczyna się walka z tym dużym działem i wiem że muszę wyeliminować tego typka co oddaje strzał, ale gra postanawia się na mnie wypiąć i CZTERY ciosy KAŻDEGO z mojej drużyny chybiaja celu i typek odpala działo, które zjada praktycznie 80% życia mojej drużynie. Trzeba się wycofać i uciekać. Cała wyprawa oprócz zdobytego lootu na nic, bo miałam pecha. Serio fajnie się w to gra, ale takie akcje tylko dobijają i żadna strategia i przygotowanie do walki nic nie da, jak nie jest ci pisane zwycięstwo...
Niby wszystko jest ok, ale szkoda że bohaterowie to jakieś dzieciaki, a nie dorosłe osoby. Dziwnie to wygląda, ale zapowiada się fajnie.
Jako kobieta stwierdzam, że taki brzuch jedynie kojarzy mi się z panami, którzy codziennie walą browary po pracy i siedzą na tyłku przy meczyku. To w ogóle nie jest atrakcyjne i w ogóle nie jest żadnym atrybutem prawdziwego mężczyzny. Jedno to mieć trochę smalcu, a drugie mieć bebzon że ci siusiaka nie widać.
Święta racja z tą Inkwizycją. Niby fabuła fajna, ale wszystko inne to jedna wielka nuda. Duże mapy z dziadową zawartością, które mają za zadanie nabić godziny zamiast sprawiać przyjemność graczowi. Szkoda że seria zaliczyła taki upadek po fajnej pierwszej części.
Szkoda że nie zostali przy korytarzowym, systemie rozgrywki i zachciało im się pseudo otwartego świata, którego zwyczajnie nie potrafili wypełnić ciekawą zawartością, bo co by nie mówić to jednak eksploracja nijak nie wynagradza gracza za chodzenie i przeglądanie każdego kąta. Również nie rozumiem po co dodali jakiś dziwny system craftingu, gdzie trzeba zbierać chemikalia i jakiś złom żeby wytworzyć amunicje, apteczki i granaty. Dopasowywanie ulepszeń do broni jest bardzo dobrym pomysłem, ale zbieranie śmiecia tylko po to żeby złożyć kilka sztuk amunicji, którą zaraz wyrzucamy w stronę wroga, z którego z kolei znów leci śmieć jest zwyczajnie zamkniętym kołem niekończącego się wytwarzania i oglądania animacji zdjętego plecaka.
W poprzednich częściach człowiek jakoś oszczędzał każdy pocisk, bo znajdowało się tego niezbyt wiele, a tutaj wystarczy kilka puszek i jakichś płyn i już można sobie robić śrut czy naboje snajperskie przy zwykłym stoliku. Apteczki też już nawet nie trzeba oszczędzać bo zebranie kilku grzybów i złomu daje tego ogromną ilość. Jakoś to mało przemyślane i psuje klimat.
No ale najgorszy chyba jest sam pomysł bombardowania gracza ogromną ilością dialogów, na które Artem zwyczajnie nie może odpowiedzieć. W 2033 i Last Light historia i narracja były postawione nie tak bezpośrednio w stronę głównego bohatera więc człowiek jakoś przebolał ten brak głosu, ale Exodus się nie patyczkuje i każda postać zwraca się dosłownie w stronę Artema, pyta go o zdanie, krzyczy przez radio o zgłoszenie się czy wymaga odpowiedzi w krytycznych sytuacjach fabuły, a tutaj NIC. Nawet kiedy pojawia się sytuacja zagrażająca życiu bo ktoś np. mierzy do niego z broni, facet nie powie że jest kimś tam i nie ma złych zamiarów tylko stoi i się gapi. Jak dla mnie to największy i najbardziej absurdalny pomysł w całej grze.
Grafika jest ładna, fabuła jest dobrze napisana, ale w ogólnym rozrachunku to zwykły średniak, który od połowy staje się strasznie nudny i człowiek błaga o pominięcie dialogów, czego oczywiście się nie da zrobić. Od połowy się zmuszałam żeby to ukończyć i fajne było zobaczyć napisy końcowe, ale szkoda że z przymusu, a nie przyjemności.
Niby gra mi się podoba, ale odrzuca mnie bardzo krótki dzień i brak możliwości przetrwania na zewnątrz. Człowiek ledwo wyjdzie z domu i nagle musi wracać, bo nadciąga noc. Ja rozumiem że takie są zasady gry tylko mapa jest dość spora i nie zawsze pokazuje gdzie jesteś i można tak błądzić i tracić czas na włóczenie się po lesie.
Bardzo podoba mi się klimat tylko szkoda że nie zrobili czegoś takiego jak w Don't Starve gdzie da się uchronić przed zgonem podczas nocnej eksploracji.
Dziwne że nie ma ani jednego komentarza. Moja pierwsza gra z tego typu i powiem że bawiłam się świetnie. Bardzo dobrze przedstawiona historia, świetnie napisany scenariusz z ciekawymi detektywistycznymi dochodzeniami no i mega fajna sprawa że od naszych decyzji zależy zakończenie. Serdecznie polecam.
Lubię symulatory chodzenia, ale tutaj twórcy w ogóle się nie postarali i gra dosłownie torturuje gracza tym powolnym do porzygu chodzeniem i powolnymi do porzygu interakcjami. Wszystko wydaje się odbywać w spowolnionym tempie, a jak trafisz na buga to weź resetuj cały rozdział, bo albo się nie da iść, albo dotknięcie czegoś skutkuje blokadą i nie da się nic zrobić. Jedyny plus to chyba ładnie zaprojektowane lokacje, ale wszystko pozostałe to jedna wielka nuda.
I to pewnie jest powód dlaczego te dzbany po dwóch miesiącach wprowadzenia GOW do GeForce NOW nagle go wycofują.
Nie ma to jak dobra polityka i zachęcanie graczy do kupna...
Jezu ludzie, przecież w tej grze nie mówi się przez cały czas o LGBT tylko wątek główny dotyczy zupełnie czegoś innego. Na początku tylko mówią że Tyler to trans i jeszcze później jest to jakoś tak wplecione w sytuację w jakiej znaleźli się główni bohaterowie, ale to nie jest wątek przewodni. Pomijając już te kwestie, to fabuła jest zwyczajnie nudna, a postacie nie mają w sobie za grosz ciekawości i jakiegoś sensownego charakteru. Dontnod chyba od czasów pierwszego i od biedy drugiego LIS nie potrafi już stworzyć dobrej przygodówki.
Nie wiem czy tylko ja mam takie odczucia, ale Vampyr by o wiele lepiej wypadł gdyby był zwykłą grą przygodową bez tego dziwnego systemu walki. Sama fabuła była fajna, ale nudne tłuczenie przeciwników, którzy byli gąbkami z liczbą hp to jakaś porażka.
Cieniutka gra z nudnawą fabułą.
Początek niby obiecuje jakieś kryminalne sprawy, a tutaj zaraz cuda nie dziwy i pokraczny romans w tle.
Postacie są nudne, ten główny zły wywołuje raczej uśmiech politowania no i jeszcze dobijają dziwaczne zagadki, które często mają mało wspólnego z logiką.
Wizualnie gierka prezentuje się całkiem przyzwoicie więc to na plus, ale ogólny odbiór to taki mocny przeciętniak na 5 godzin.
W sumie to mnie nie złapał ale miałam dziwne szczęście, bo akurat była kontrola, a ja pokazałam bilet skasowany tego samego dnia ale kilka godzin po jego ważności i kanar to uznał. Zerknął na szybko i chyba tylko spojrzał na date więc mi się upiekło :P
Demo w ogóle nie zachęca do kupna tej gry.
Co oni sobie myśleli żeby uśmiercać gracza po jednym strzale kiedy ewidentnie główna postać to jakiś super mechaniczny hybryda wizualnie odporny na sporo ciosów, a tu jedno pyknięcie i zgon.
Gra zapisuje się w określonym momencie i masz robić wszystko od początku jak polegniesz w ostatniej sekundzie poziomu lol.
No ja nie kupiłam i nie zamierzam, bo wygląda obłędnie, ale niemiłosiernie irytuje i chwila gry i ponad 70 zgonów, pozdro.
Co by nie mówić to gra jest zwyczajnie przekozacka.
Świetna fabuła, świetne postacie i świetnie skonstruowane misje poboczne.
Jedynie razi brak większych konsekwencji jeśli chodzi o wyżej wymienione, no ale przechodzi się to z zaciekawieniem i mega zaangażowaniem. Szkoda też że takie duże i pięknie zaprojektowane miasto wydaje się zrobione tylko po to żeby sobie było i tyle. Jakoś nie czuć tutaj potrzeby żeby spełniało jakieś konkretne funkcje i było niezbędne do cieszenia się produkcją. Owszem, jeździ się tutaj bardzie dobrze, samochody są różne i model jazdy daje radę, no ale tak w zasadzie jest tutaj dużo zakrętów, ulic, zaułków które nic nie wnoszą do tematu.
Ciekawe co oni wymyślą w DLC jak gra ma kilka zakończeń, no ale nie mogę się doczekać!
Super gierka i jak ktoś polubił Hollow Knight to tutaj będzie się bawił świetnie. Szkoda tylko że nie ma żadnej mapki chociaż schowanej w menu, bo jednak ciężko zapamiętać gdzie kiedyś nie dało się wejść, a po uzyskaniu mocy już się da.
Sama historia i system dialogów to mega pozytyw, ale szkoda że nie wiedziałam że w tej "grze" jako gameplay funkcjonuje tylko i wyłącznie słowo pisane. Tutaj się tylko i wyłącznie czyta. To nie jest gra z dużą ilością dialogów i jakimiś okazyjnymi walkami jak w Torment. Sam tekst, tylko i wyłącznie. Jak ktoś gra z dwie godzinki dziennie to szkoda odpalać, bo jak przejście zajmuje 40h to umrzecie z nudów i w zasadzie nie poczujecie progresu. To jest dobra produkcja, ale nie na relaks po pracy.
Dość mocna kaszana. W grach typu soulslike system walki powinien być idealnie dopracowany, no a tutaj to normalnie akcja rodem z Gothicka, gdzie bohater macha bronią jak cepem, a uniki robi jak jak jakaś drewniana kukiełka.
System respawnu też jakiś pokraczny i wkurzający, bo pomimo odblokowania skrótów to i tak trzeba biegać z pół lokacji do walki z bossem, bo żaden geniusz nie wpadł na pomysł żeby chociaż dać punkt odrodzenia przed ważną walką.
Ja rozumiem że to ma być trudna gra, ale grindowanie żeby zdobyć lepsze eq, bo padniesz na strzała, albo bieganie jak dzban z jednego końca mapy do drugiego to inna sprawa.
Strasznie irytujący tytuł i o ile Lords of the Fallen był taki se i też miał dość z drewna no to dawał satysfakcje, a tutaj? Korytarz korytarzem pogania z masą wkurzających przeciwników i bezsensownym bieganiem. Mehhh.
Ciężko będzie przebić aktorstwo Tatiany Maslany jeśli pojawią się nowi główni bohaterowie. To co zrobiła to jest majstersztyk.
Co tu się dzieje na tej stronie loool. Cała główna zawalona Wiedźminem i spekulacjami odnośnie każdego detalu jaki może się pojawić. Dajcie se siana, są też inne gry.
To mój ostatni preorder jaki zamówiłam. Pamiętam jak obiecywali że nie będzie DLC i wszystko będzie w wersji już wydanej, a tutaj zonk.
Dodatki nie dość że wyszły to jeszcze ewidentnie widać że ostatni to wycięte po chamsku realne zakończenie całej gry lol.
W inkwizycji jedynie trzyma poziom dobra fabuła i sympatyczni towarzysze, a cała reszta to jakieś misje rozrzucone po całej mapie polegające na odznaczeniu jakiegoś znacznika na mapce żeby w zasadzie nic z tego nie mieć.
Jak oni w taki stylu stworzą kolejną część to powodzenia...
Coś czuję że Mass Effect 5 to będzie jeszcze większe rozczarowanie niż Andromeda. Dragon Age jeszcze można ścierpieć, bo tam są ciągle nowe postacie, a w piątce już zaczynają się zabierać za Liare i może Sheparda, a jak z nich zrobią jakieś pokraki to fani ich zjedzą.
Kogo w ogóle jara oglądanie scen seksu w filmach? Mogę jeszcze zrozumieć jak to jakiś romans i jakoś to się ma do budowania napięcia pomiędzy bohaterami i następuje ten moment kulminacyjny, ale w filmach akcji? Zamiast skupić się na tym czym ma być tytuł to wrzucają gołe dupy i żenujące sceny że aż człowieka skręca.
Gra w której można zabijać simów na setki sposób i tworzyć niewolników zamkniętych w piwnicach powoduje ogólne zgorszenie, bo UWAGA! dwie baby biorą ślub. Olaboga ratunku!
Niestety średnia gierka. Chodzenie i czytanie notatek wcale nie jest takie złe, ale po Amnesii w tytule spodziewałam się o wiele lepszej historii i o wiele lepszego klimatu. Moim zdaniem największym błędem było dodanie tak dużej ilości dialogów dla głównej bohaterki, która zwyczajnie nie wie kiedy się zamknąć. Tasi nieustannie gada o wszystkim. Ciągle mówi o tym że się boi, o tym że coś widzi, o dziecku, o mężu, o przyjaciołach, o tym że jest gorąco itd itd. Tutaj pierwszych skrzypiec nie gra osoba siedząca przed monitorem, tylko główna bohaterka i jej wieczna paplanina. Przez to wszystko resztki jakiegokolwiek klimatu uciekają jak tylko się pojawiają, a elementy horroru które trwają dosłownie minuty są żenujące i mało straszne. Do ukończenia się zmusiłam i naprawdę starałam się wczuć w historię, ale ona jest zwyczajnie mało ciekawa. Ze wszystkich gier tego studia Rebirth jest niestety na ostatnim miejscu.
Chodzą słuchy, że ilość drewna jaka mu zostaje po każdym piłowaniu drewnianego kłamliwego nochala przysłużyła się do stworzenia kolejnej gry od Piranha Bytes.
Newt to chyba najnudniejsza postać w historii całego świata magicznego. Przecież ten typ irytuje od samego początku do samego końca. Szkoda że usilnie próbują ciągnąć tego gniota dalej ;/
Ta gra jest bardzo dobra, praktycznie 10/10 ale tylko gdzieś tak do połowy.
Potem wszystko zaczyna tak bardzo nudzić, że trzeba się zmuszać do grania.
Historia jest całkiem przyjemna, postacie mega super, dialogi również, ale to co zabija tą grę to powtarzalność.
Każdego dnia Mae wstaje, biega od jednego końca miasta do drugiego, rozmawia z tymi samymi postaciami usadowionymi w tym samym miejscu(z wyjątkami) i kończy dzień na szwendaniu się z wybranym przyjacielem.
U mnie licznik pokazał 12h i uważam że połowa z tego czasu by była wystarczająca żeby nie zanudzić gracza na śmierć.
Ograłam ten tytuł, bo miał być podobny do Oxenfree ale Night in the Woods to zwykła bułka słodka, a Oxenfree to wybitny kawałek tortu.
Gra jest śliczna i ma pięknie zaprojektowane lokacje, ale to tyle z plusów.
Jako fanka symulatorów chodzenia niestety fabuła mnie nie urzekła i zwyczajnie zaczęłam się nudzić po godzinie.
Przeczytałam każdą notatkę, podniosłam każdy przedmiot i w ogóle nie czuje że dodało to jakiegoś smaczku czy kopa opowiedzianej historii.
Elementy ucieczki i tanie jumpscary mogli sobie darować, bo nic to nie wniosło do gry, a jedynie irytowało.
Zakończenie to porażka z zerową satysfakcją i zaskoczeniem. Mehh
Dlaczego nie możecie zrobić normalnego zestawienia na jednej stronie? Przeglądanie i klikanie po x razy żeby przejrzeć wszystko jest strasznie irytujące i zniechęca do dalszego czytania...
Po obejrzeniu Orphan Black nie mogę się doczekać She-Hulka w wykonaniu Tatiany Maslany. Bardzo dobra aktorka, która zasługuje na większy rozgłos.
Wybory wyborami, ale by mogli zmienić normalne napisy do dialogów Wrexa, a nie typ rzuca bluzgami na lewo i prawo pomimo że w oryginale tego nie robi. Strasznie wkurzające.
Ależ ta gra jest strasznie dziwaczna.
W jednej chwili fajnie się chodzi i skanuje otoczenie pochłaniając klimat i fabułę, a zaraz jakiś element ze strzelaniem i skradaniem i znów skanowanie i zaraz jeszcze coś innego.
Zamiast postawić na jeden stały element i go udoskonalić to nawrzucali wszystkiego po trochu i za każdym razem jak się człowiek wkręca w sytuacje to nagle trzeba się oderwać, bo pojawia się inny element rozgrywki :/
Może w SA nie będą już używać tego legendarnego słowa na N? :D
Aż dziwne że nie zmienili koloru skóry wszystkich NPCów, bo jakby nie patrzeć to będzie można do nich strzelać :D
Ogólnie to zawsze mnie ciekawiło dlaczego żniwiarze nie zniszczyli Tygla kiedy ten znalazł się w naszym systemie. Ja rozumiem że ciężko było go znaleźć w galaktyce, ale przecież kiedy znali już jego lokalizacje, to posłanie wszystkich sił do rozwalenia takiego giganta to dla nich nic wielkiego. Sama EDI mówiła że ich siła militarna jest w stanie zmieść wszystkie rasy z powierzchni i szanse na zwycięstwo są praktycznie zerowe.
Kilka robaczków i by było po walce...
Tylko ja mam wrażenie że do tego typu gier nie pasuje opcja skakania? Na ostatnim wideo bohater w pełnej zbroi bez przeszkód sobie skacze jakby waga jego ekwipunku nie miała żadnego znaczenia.
Ja rozumiem Sekiro, ale tam facet nie biegał w czymś co wazy z 50kg...
To wciąż stary dobry ME, no ale może problem jest taki, że jest dosłownie "stary".
Jedynka została najmocniej odświeżona i to widać, ale dwie pozostałe? Może jak człowiek zacznie sobie porównywać zdjęcia z przed i po, to będzie w stanie dostrzec różnice, ale bez tego to tak słabawo.
Dwójka może jeszcze coś pokazuje, ale w trójce to chyba nie zmienili nic...
Największym plusem jest oczywiście spakowanie wszystko w jedno wydanie, ale też szkoda że nie da się tych gier instalować po kolei, a nie od razu wymusza ściąganie i instalowanie wszystkich trzech części. Ogólnie to warto kupić na promocji, bo za pełną cenę to jednak przesada :D
Tak swoją drogą mam wrażenie że to wydanie pozwoli importować zapisy do nowej części, ale mogę się mylić.
Świeżo po zrobieniu prawka? Ja miałam to samo, ale im więcej jeździłam tym mniej się bałam i teraz jazda to sama przyjemność i żaden problem.
Wsiadaj często do auta i nabieraj odwagi :)
Ja bym dodała Grey's Anatomy. Świetny serial o chirurgach i początkach ich kariery w medycynie poplątany z osobistymi dramami, sprowadzony do taniej opery mydlanej o dupie marynie. Serial się trzymał jakoś do 6 sezonu, a potem aktorzy zaczęli odchodzić i zrobili z tego gnojowice. Aktualnie chyba leci 18 sezon(xD) gdzie zostały dwie aktorki z głównej obsady.
Po ukończeniu mam ciągle wrażenie jakby w każdym aspekcie rozgrywki czegoś zabrakło. Postacie są naprawdę fajnie napisane i każdego polubiłam, ale nie ma z nimi jakoś szczególnie wielu interakcji i to zostawia mocny niedosyt. To samo jest z postaciami romansowymi i dosłownym romansem, gdzie na temat uczuć można pogadać chyba z trzy razy w ciągu całej gry. Plot twist jest mierny i w zasadzie głupio wytłumaczony, a zakończenie zwyczajnie rozczarowujące, no a sama główna fabuła nie jest jednolicie prowadzona, tylko twórcy ciągle ją przerywają na rzecz w/w romansów albo innych rzeczy do roboty. Pamiętam w jedynce i dwójce pomimo że sporo się działo, to historia nie zbaczała z toru i tak jak Chloe i Max bawiły się w basenie to wciąż prowadziły swoje śledztwo. To samo z Braćmi w dwójce np. na farmie zielska gdzie niby się relaksowali i pracowali, ale było to podyktowane fabularnie. Tutaj nagle w jednym z epizodów robimy
spoiler start
LARP
spoiler stop
, który nie ma nic wspólnego z tym co powinniśmy robić aby ciągnąć naszą sprawę dalej...
Oczywiście ten etap był bardzo fajny, ale jakoś pasował na dodatkowy bonus DLC niż praktycznie cały epizod.
Muzyka o ile w poprzednich częściach grała podczas ważnych scen żeby wzbudzić emocje i wprowadzić klimat, tak tutaj gra tylko wtedy kiedy Alex zdecyduje się na relaks w postaci położenia się na łóżku, usiądnięcia na krześle, popatrzenia na jeziorko itd.
Mocy bohaterki nie chce mi się mocno komentować, bo fajnie wygląda i wydaje się pożyteczna, ale uważam że był to zmarnowany potencjał.
spoiler start
W jednej chwili Alex twierdzi że może czytać myśli osób, które w danym momencie przeżywają silne emocje, a za chwile spokojnie czyta kogoś kto w ogóle silnych emocji nie przeżywa. Wygląda to tak jakby mogła spokojnie wejść w umysł każdego bez żadnych problemów, co w zasadzie rozwiązuje całą sprawę fabularną od początku do końca. Słabe jest też pokazanie tak małej ilości "kolorów". Przecież człowiek przeżywa tak wiele emocji, że głowa mała, a tutaj ludzie są tylko źli, smutni i szczęśliwi...
spoiler stop
Ogólnie uważam True Colors za coś pomiędzy jedynką i dwójką jeśli chodzi o jakość wykonania i pomimo tego, że gra za szybko się kończy i traktuje wszystko dość pobieżnie to można spokojnie grać i czerpać radość ze starych schematów. Brakło mi tylko tego kaca emocjonalnego, który dała mi jedynka i dwójka kiedy je kończyłam. Tutaj w sumie to takie "ok, to już...?"
A, no i graficznie jest naprawdę niesamowicie. Ruchy ust i ekspresja na twarzy bohaterów to jedno wielkie WOW.
Jeszcze świat z gry Elex. Przecież tam nie było zupełnie nic do roboty. Miejscówki z wrogami do pokonania bez żadnego sensu, questa czy chociażby notatki jak w biednej Inkwizycji.
Kiepskawa ta wyprzedaż. Kupiłam tylko jedną grę, a reszta nabyta na enebie.
Przecież pomimo obniżek to na sklepach z kluczami spokojnie można wyrwać coś o 20zł taniej jak nie lepiej.
STALKER Cień Czarnobyla ponad 20zł, a na enebie cały zestaw 3 gier z tej serii za 20zł...
Szkoda że za taką fajną fabułą i świetnie wykreowanymi postaciami stoi taki pokraczny system walki.
Żeby zrobić cokolwiek trzeba ciągle walczyć i ciągle się męczyć z nudnymi do porzygu wrogami, co skutecznie zniechęciło mnie do ukończenia tytułu.
Nina: Kroniki Agenta – Tunele Afganistanu
"chłopcy, dobra jestem no nie?"
Pozdro dla kumatych :D
Tylko ja miałam zbugowane karty za kolejkę odkryć? Raz dostawałam, a raz nie i nawet za kupienie gier nie zawsze wchodziły...
To że nie ma premier to nie znaczy że świat gier jest w martwym punkcie. Niedawno było The Game Awards i dostaliśmy wysyp informacji o nowych produkcjach i ciekawostkach, ale tutaj przeszło to bez wiekszego echa. Jakieś info, kilka zwiastunów i tyle. Przeglądam stronę na telefonie i wszystkie kafelki z głównymi artykułami to cyberpunk. Ja rozumiem że to się klika i z tego jest kasa, ale nic innego już się nie liczy?
Wy się tam dobrze czujecie w tej redakcji? Ja rozumiem że to polska gra i była bardzo wyczekiwana, ale cała strona główna jest zawalona cyberpunkiem i wychodzi na to że nic innego się nie liczy. Z Wiedźminem też była jazda, ale teraz to już zakrawa na absurd. Przecież jak ktoś nie gra w nową produkcję od redów to nie ma po co w ogóle wchodzić na tą stronę. Masakra.
Tymczasem BioWare zapowiada przedstawienie Dragon Age 4 10 grudnia na The Game Awards 2020. Możliwe że zrobili z tego jakieś mmorpg, albo jeszcze gorszą gnojowice, dlatego uciekli żeby nie było wstydu.
Z początku gra wydaje się super klimatyczna i dość straszna, ale im dalej tym gorzej.
Zamknięte lokacje to nic złego, ale tutaj przez większość czasu poruszamy się wąskimi korytarzami, w których ledwo mieści się główny bohater,a kiedy trafiamy na otwartą przestrzeń to już wiadomo że za chwile będzie jakaś grubsza walka, ale najpierw mamy czas na zebranie przedmiotów i przyciśnięcie jakiegoś guzika aktywującego.
Schemat działań zaczyna razić gdzieś tak w 6 rozdziale, gdzie miałam już powoli dość biegania po podobnych miejscach i robienia ciągle tego samego. Kiedy Isaac dostaje zadanie, w którym musi coś włączyć/wyłączyć bądź coś zdobyć to na 100% za chwile odzywa się jeden z dwóch towarzyszy i oznajmia że nagle coś się zepsuło i trzeba tam iść i to naprawić.
Główny bohater nie posiada głosu, ani nie reaguje na zupełnie nic, więc równie dobrze można by grać jakimś innym randomem, co nie zrobiło by mi żadnej różnicy. Jedynym przejawem jakiegokolwiek rozumowania są opisy misji, gdzie Isaac coś tam opisuje, ale to kwestia dwóch/trzech bezpłciowych zdań co robić dalej. Sama walka również na początku jest całkiem fajna, ale znów po jakimś czasie pojawia się monotonia. Niby co jakiś czas pojawiają się nowi przeciwnicy, ale w większości i tak walczymy ze zwykłymi nekromorfami i dzieciakami. W ogóle to poruszanie się jak i celowanie to jakaś tragedia, gdzie bohater obraca się w okół własnej osi jak jakiś ociężały hipopotam. Dodam że grałam na padzie i nawet jakoś to szło, ale były przypadki że podczas celowania musiałam sięgnąć po myszkę, bo niektórych etapów po prostu nie da się wykonać na gamepadzie. Dokładnie chodzi o moment ataku macki i trafienia świecącego kokona jak i strzelanie z działa. Nie mam pojęcia jak ludzie przeszli ten etap na konsoli, ale nawet za pomocą myszki było ciężko wycelować. Fabularnie to coś się tam dzieje, ale gra bardziej skupia się na wiecznym naprawianiu statku i ucieczce niż na pogłębieniu wątku związanego z
spoiler start
Markerem
spoiler stop
i obcymi na statku.
Na plus oczywiście leci ładna grafika, dobra optymalizacja, udźwiękowienie, możliwość ulepszania ekwipunku, różne choć niezbyt przydatne uzbrojenie no i dość nudni, ale fajnie zaprojektowani wrogowie.
Ależ ta gra jest niebywale nudnaaaa! Sama historia i szukanie tytułowej odpowiedzi "dlaczego" jest całkiem OK, ale reszta to totalny niewypał. Dialogi ciągną się jak flaki z olejem, a główni bohaterowie i postacie poboczne nie przejawiają żadnych cech, które by mogły wzbudzić w graczu jakąkolwiek sympatię.
Osobiście czuję spore rozczarowanie na słabe rozwinięcie wątku Tylera. Byłam ciekawa co siedzi w głowie takiej osoby i co przeżywa jako dziecko, ale niestety twórcy napisali wątek transseksualisty i nie dali mu szansy na rozwinięcie skrzydeł. Po znalezieniu dziennika z czasów dzieciństwa nie da się go przeczytać poza dwoma stronami, co jest strasznie słabe, a o braku górnej operacji dowiadujemy się dopiero w drugim epizodzie. Brakuje tutaj dobrego scenariusza i jakichś zwrotów akcji, które naprawdę mogą zainteresować, a nie włóczenia się do po tym samym domu przez kilka godzin i klikania na każdy możliwy przedmiot na półce żeby posłuchać kolejnych beznadziejnych dialogów. Koniec gry też mega rozczarowujący i pomimo iż miałam pozytywny wynik to jednak zupełnie mnie to nie obeszło.
Gra już na samym początku sprawia wrażenie taniej i prostej produkcji no i niestety pozostaje taka do samego końca.
Jest to typowy średniak, w który gra się całkiem przyjemnie, ale jak już chcieli tworzyć coś podobnego do Soulsów to mogli się w to bardziej zaangażować.
System walki jest bardzo przystępny tylko panuje tutaj straszna niesprawiedliwość, bo kiedy ja blokuje cios to koniec końców brakuje mi staminy na dalszy blok, a mój przeciwnik okładany dobre 5 minut ma totalnie wywalone, bo jakiś geniusz zaprojektował wrogów z nieskończonym paskiem wytrzymałości. Dodatkowo im więcej gracz ma poziomów i jak rośnie w siłę wrogowie przestają sprawiać jakiekolwiek wyzwanie. Grałam łotrzykiem i w pewnym momencie nawet już nie opłaca się robić uników, bo całe combo wpakowane w moba bardzo szybko pozbawia go życia i satysfakcja ze zwycięstwa gdzieś przepada. Bossowie są unikatowi i fajnie wyglądają, ale posiadają niesamowicie ubogi wachlarz zachowań że aż człowiek ziewa podczas epickiego starcia. Zazwyczaj są to 3 ciosy, jakiś atak obszarowy i szarża. Nie wiem czy to ja jako weteranka soulsów przeszłam wszystko z palcem w nosie czy wszystko jest po prostu zbyt łatwe? Najbardziej boli mnie to że nie da się już grać kiedy pokonamy ostatniego bossa. Gra jest ewidentnie zaprojektowana w stylu FromSoft gdzie mamy skróty, chceckpointy, "dusze", questy poboczne i odradzanie wrogów więc dlaczego do jasnej ciasnej nie dali opcji grania po ukończeniu fabuły? Żeby zagrać w DLC nagle dowiaduję się że po pokonaniu jakiegoś bossa trzeba pogadać z kowalem od run i on przenosi bohatera do nowej lokacji, tylko najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdzie nie ma o tym informacji, a jak zajdziesz w fabule za daleko to nie da się już aktywować tej linii dialogowej więc zaczynaj grę od nowa! Runy wymienia się raz na ruski rok więc skąd mam wiedzieć że ten npc przenosi do dodatku?! Gra wyrwana na przecenie steam i niby bawiłam się całkiem nieźle, ale 15 godzin i napisy końcowe to zdecydowanie za wcześnie. Gra posiada dwie(xD) lokacje po których kręcimy się w kółko, bo nikt nie wpadł na pomysł szybkiej podróży, przed obawą że ludzie by kończyli po 5 godzinach, a tak męcz się bieganiem w kółko i biciem tych samych wrogów. Można zagrać jak się komuś nudzi, ale koło soulsów to nigdy nie stało.
Przecież wydawnictwo, które zajęło się tym projektem od początku miało fundusze, tylko tutaj chodziło im o rozgłos i zachęcenie fanów Keanu do kupienia komiksów z ciekawymi wydaniami i zniżkami.
We didn’t need Kickstarter to fund the series, that was already done.
We needed Kickstarter’s reach. Its distribution platform.
Może i ktoś potrafi, ale stworzenie ciekawego świata wypełnionego dobrymi misjami i aktywnościami pobocznymi jest czasochłonne i wymaga zaangażowania większej ilości osób. Ktoś musi pomyśleć nad konstrukcją zadania i opisać do niego ciekawe dialogi i jakiś plot twist, a im lepsze tym bardziej wymagające. Po co robić to wszystko skoro lepiej stworzyć ogromną mapę, zapełnić ją potworami na każdym kroku żeby gracz miał co robić, a co kilka metrów dać jakiś przedmiot do zebrania lub pytajnik ze śmieciami do odkrycia. Misje wrzucić losowo jako znajdźki czy jakieś zbieranie marchewek 0/10 gdzie dialog ogranicza się do dwóch zdań i już. Mniej roboty, mniej ludzi do zatrudnienia, a fani i tak kupią, bo to Dragon Age i zapowiedziany "powrót do korzeni".
Niby czekam na tą grę, ale tylko z sentymentu do fabuły i uniwersum, bo totalnie nie wierzę że oni jeszcze potrafią zrobić cokolwiek dobrego.
Pewnie znów stworzą duży świat, po którym będzie się biegać od lewej do prawej bijąc respiące się potwory i przy okazji zbierać misje poboczne w postaci kartek, których nikomu nie chce się czytać.
Już Ubisoft polepszył swoje gry podbierając pomysły z Wiedźmina, a BioWare idzie w zaparte i robi pełne grindu i nudy mmorpg.
Grałam sporo czasu w jedynkę i w końcu skusiłam się na Sandstorm i powiem że gra jest dość podobna do poprzedniczki tylko o wiele ładniejsza...i tyle? Czytałam że wcześniej były pojazdy, a teraz już ich niestety nie ma więc nijak nie da się zdobyć osiągnięć co jest trochę smutne. Gra sporo ludzi, strzelanie jest przyjemne, a teraz jeszcze dodali nocne mapy, które są dość średnie, ale wciąż sprawiają sporo frajdy więc mogę polecić gierke. Optymalizacja by mogła być lepsza, bo chodzi tak sobie, a przecież nie ma tutaj jakichś wodotrysków graficznych, które by wypalały oczy więc trochę dziwna sytuacja. Na forum widać sporo ludzi na to narzeka, ale faktem jest że tutaj raczej nie ma bezsensownej naparzanki na wrogów tylko jeden/dwa strzały i leżysz więc trzeba się zastanowić nad tym co się robi.
Racja. O ile wolę wybór i fajnie mi się grało jako Kassandra to jednak w Odyssey było widać sporo momentów gdzie gra jest zdecydowanie pisana pod mężczyznę, a nie kobietę pomimo iż ubi upiera się że to Kass jest kanoniczną postacią. Przecież tam nawet głupi ekwipunek był przeznaczony w większości dla faceta, a o misji podczas olimpiady to już nie wspomnę.
Oby fabuła była chociaż fajna no i dopracowali, albo wykasowali te głupie romanse. Przecież to romansowanie z możliwością aby każdy z każdym to była największa porażka ever. Rozumiem że takie czasy, ale niektóre momenty były tak płaskie fabularnie że aż mi się żal robiło Kassandry jak to mówiła że kogoś kocha, a w rzeczywistości to rozmawiała z kimś raz czy dwa, cimcirimci i już.
Tylko mnie wkurza ten dziwny voice acting głównej bohaterki? O ile w Odyssey bohaterowie mieli dość irytujący akcent to głosy mieli bardzo fajne i po jakimś czasie fajnie się tego słuchało, a ta baba brzmi jakby specjalnie chciała wyjść na twardą wojowniczkę z jajami, coś w stylu "ej patrzcie jestem groźna grrahhhrrrr!" Oby męska wersja wypadła lepiej...
Jak ktoś oczekiwał identycznej gry jak jedynka to może się mocno rozczarować.
Mamy tutaj bardzo gęsty klimat, który sprzyja strachowi, ale jest jeśli chodzi o momenty kiedy można się rzeczywiście przestraszyć to trzeba przyznać że jest tego bardzo niewiele.
Coś stuka w ścianę, pociągnięte drzwi nagle się zamykają,po dotknięciu jakiegoś przycisku cały ekran szaleje, a my uciekamy bo leci jakaś groźna muzyka. Nie jest to nic złego i jedynka też miała takie zagrywki tylko tam dochodziły jeszcze potworki, które jakoś tam straszyły. Tutaj po połowie gry dopiero zaczyna się zabawa ze świnkami i muszę przyznać że od momentu jak je zobaczyłam i oberwałam kilka razy to niestety z gry wyparował cały klimat. Na dobrą sprawę to wieprzowina jest głucha i ślepa i pojawia się z kilku miejscach, a wymijanie ich jest dziecinnie proste więc po kliku razach człowiek już nawet się nie stara. Najwięcej dla mnie zrobiła ścieżka dźwiękowa i całkiem dobra fabuła. Zjazd windą do serca maszyny to totalny odlot i super moment w grze.
Tak szczerze to myślę że druga amnesia jest takim symulatorem chodzenia bez większych zagadek, bez ekwipunku i z dużą liczbą notatek do przeczytania. Ot chodzimy i wchłaniamy esencję miejsca i tragizm postaci. Ja mam jakąś słabość do takich gier więc mi się bardzo podobała, ale jeśli ktoś oczekuje horroru i walki o przetrwanie to jednak nie jest to tego typu produkcja.
Gra zostaje na stałe. U mnie po dodaniu i wywaleniu galaxy z kompa gra widnieje na stronie goga więc nie ma się czego bać.
Epic daje ARK i Samurai Showdown Neogeo
GOG daje Hitman Absolution
Steam: Snake robi sSsSsSs...
Gra mi się podobała i w ogóle, ale zdecydowanie wolę poprzednią część.
Tam sprawy były bardziej rozbudowane i dawały szansę na myślenie, a tutaj tak naprawdę nie pomyliłam się ani razu.
Wszystko dzieje się bardzo szybko i nie pozostawia czasu na jakiekolwiek zastanawianie się nad konkretnymi motywami danego przestępcy i wnikania w jego zachowanie. Większość dość krótkich spraw jakie mamy do rozwiązania posiadają jakiś element zręcznościowy co moim skromnym zdaniem w ogóle nie pasuje do tej gry. Etap w świątyni gdzie jest tego najwięcej doprowadził mnie do białej gorączki i niestety musiałam to pominąć. Wątek przewodni córki Sherlocka niby też jest całkiem niezły, ale czy tak naprawdę mamy na coś wpływ? Dziewczynka prosi ojca o lekcje na pianinie i można jej odmówić na trzy różne sposoby. Po co to?
Byłam zdziwiona że gra tak szybko się skończyła i niestety gdyby spraw było więcej to ocena by też była wyższa. Dodam jeszcze że podczas egzorcyzmów nieźle się uśmiałam :D To wciąż dobra i solidna produkcja więc jeśli ktoś lubi przygodówki to serdecznie polecam.
Dodatek niestety dość średni. Fabularnie jest super, ale koniec końców gracz dostaje 3 mapki z praktycznie tymi samymi wrogami i tymi samymi celami. Znów fortece, jakiś obóz i jaskinia. Zabij kapitana, zbierz loot ze skrzyni i wykonaj jakąś akcję związaną z daną lokacją.
Szkoda że nie dali czegoś nowszego i świeższego niż to samo co wcześniej. Najgorsze jest chyba Elizjum gdzie wszystko jest pięknie zaprojektowane, ale niestety strasznie nudne i powtarzalne. Najlepiej zająć się misjami, a pytajniki po prostu olać. Z trzech lokacji najbardziej przypadł mi do gustu świat podziemny gdzie jednak nie trzeba się wszędzie wspinać i szukać tych nieszczęsnych portali Hermesa. Zakończenie również niezbyt mi się podobało, bo pozostawiło uczucie "to już koniec? jak to?".
Nagle robisz jakąś misję i koniec. Czekam na Valhallę...
Odyseja jest na pewno lepsza od poprzedniej części i to widać szczególnie podczas wykonywania głównego wątku.
W końcu wszystko się klei i jest ciekawie, a główna bohaterka wzbudza pozytywne emocje i daje się ją naprawdę polubić.
Graficznie mam wrażenie że jest trochę gorzej, bo efekty w oddali jak i niektóre tekstury sprawiały wrażenie jakby były w gorszej rozdzielczości pomimo wysokich ustawień, no ale jak ktoś nie zwraca uwagi na takie szczegóły to nie ma problemu.
Myślę że tej serii wyszło na dobre wrzucenie elementów rpg do rozgrywki i zaczerpnięcie sporo z Wiedźmina, bo zdecydowanie lepiej mi się grało jako ktoś to może wybrać opcje dialogowe i w jakimś stopniu poprowadzić questa w rożnym kierunku, co daje jakieś poczucie kontroli nad historią. Ogólnie jeśli chodzi o samą rozgrywkę to trzeba omijać sporo pytajników, bo robienie wszystkiego po kolei może skutecznie obrzydzić grę. Lepiej skupić się na wykonywaniu misji pobocznych, które są całkiem przyjemne niż robić po raz 50 to samo oczyszczanie obozu z wrogów czy podbijanie terenu.
Już sam pomysł z bitwami pomiędzy Atenami a Spartą wydaje mi się głupi. Teoretycznie można zdobyć sporo surowców i doświadczenia, ale faktycznie to nic się nie zmienia po podbiciu przed daną grupę jakiegoś terenu, a często Kasandra w wątku głównym mówi że jej ojczyzna to Sparta jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby mordowała swoich krajanów dla kasy. Skoro już mowa o Kasandrze to jednak wolałabym chyba żeby pozostał tylko jeden bohater do wyboru, bo Ubisoft niby dał mi wybór, ale wszystkie dialogi i questy są prowadzone dla danej płci jednakowo, co w wielu sytuacjach jest absurdalne. Najbardziej rozwala sytuacja gdzie bohaterka musi wystąpić w olimpiadzie za gościa, którego zeżarły rekiny i niby nie byłoby w tym nic dziwnego poza faktem że musi ona walczyć w męskiej wersji olimpiady bijąc się z napakowanymi 2 metrowymi facetami. Śmieszne jest to że wcześniej spotykamy kobietę, która za samo przychodzenie na treningi zostaje skazana na śmierć, bo miała czelność grzeszyć i spoglądać zachłannie na męskie ciała...
Informacja podczas ładowania gry też mówi o podziale na męskie i damskie olimpiady, ale widać Ubi nie mogło tego zrobić, bo byłoby za dużo roboty. Jest sporo takich dziwnych momentów, gdzie ewidentnie dialogi i sytuacja bardziej pasują do mężczyzny, ale niestety nikomu nie chciało się bardziej zastanowić jak to będzie w damskiej wersji.
Smutne jest też że większość zbroi również jest wizualnie stworzona dla mężczyzny i chcąc wyglądać jak kobieta to musiałam przez większość gry mieć praktycznie ten sam ubiór. Voice acting Kasandry jest mega super, ale koniec końców dla detali i ekwipunku lepiej by było gdybym zagrała Alexiosem.
Żeby się nie rozpisywać to również uważam że stworzony świat jest zbyt ogromny i totalnie przegięty, a eksploracja statkiem i bitwy to jakaś porażka.
Dla mnie ocena 8 to uczciwa liczba, bo usprawnili grę przede wszystkim pod względem fabuły i postaci, które zapadają w pamięci(Alkibiades i Sokrates). Naprawdę polecam, bo od czasu Black Flag nie bawiłam się tak dobrze w żadnym assassynie.
Kiepskie porównanie. Kiedyś gry to były kółka i kwadraty skaczące po ekranie, a dzisiaj mamy wszystko tak realistyczne że czasami nie wiadomo czy to gra czy film i to był przeskok widoczny gołym okiem. Żeby znów coś takiego miało miejsce technologia musiałaby pójść tak do przodu jak w filmie Player One czy w anime Sword Art Online gdzie zakłada się hełm na głowę i przenosi cię całego do gry, tak że nie widać różnicy pomiedzy światem realnym, a rzeczywistym. To o czym on mówi to zapewne udogodnienia w stylu lepsza grafika, szybsze działanie i wygodniejsza obsługa.
Tylko że na tym polega frajda z tej gry. Może i to wkurzające, ale uczysz się ataków przeciwnika i tego że nie możesz lecieć na pałę i spamować klawisz ataku. Gorzej jest w jedynce gdzie dopiero po jakimś czasie dostajesz przedmiot, który umożliwia ci przemieszczanie się pomiędzy ogniskami więc trzeba wszędzie biegać na piechotę, a odległość ognisk też jest dość spora w porównaniu z następnymi częściami.
Nie podoba mi się ta gra.
Budowa wojska sprowadza się do czekania na surowce, a potem czekania na wyprodukowanie różnych ulepszeń i w końcu kiedy mamy już swoje jednostki to nadchodzi upragniona walka, która jest...nudna.
Nie jestem fanką tego typu produkcji i może ja się nie znam, ale skoro bitwa dzieje się w czasie rzeczywistym to dlaczego tak ciężko sterować tym wojskiem, które w zasadzie nie chce mnie w ogóle słuchać? Wystarczy że zacznie się pojedynek i wszystko zaczyna się dziać w zasadzie losowo. Cały czas pojawiają się sytuacje gdzie jeden oddział wrogów jest atakowany przez kilka moich, jednak tylko ci na przodzie prowadzą jakąś wymianę broni, a cała reszta stoi za ich plecami i macha łapami.
Nawet kiedy próbuję automatycznie rozkazać jednostce aby dosłownie okrążyła wrogów to oni po prostu stoją w miejscu i wciąż machają łapami. Mogę zrozumieć takie zachowanie, kiedy walka toczy się w ciasnym korytarzu, ale nie na otwartej przestrzeni. Wygląda to mega głupio i strasznie irytuje. W zasadzie przez cały czas miałam wrażenie że to jakaś gra na przeglądarkę gdzie większość czasu się na coś czeka, a nie pełnoprawna produkcja na PCta.
Plusem jest naprawdę fajna muzyka, ale cała reszta mega słaba.
Całkiem przyzwoita gra z niezłą i niezobowiązującą fabułą. Coś się tam dzieje i nawet fajnie się prze do przodu, ale im dalej tym nudniej.
Wielu tutaj wspominało o tym że Jedi ma problem z zabiciem zwykłego kraba czy robala i jest to niestety prawda, bo cały system walki przeważnie polega na parowaniu ciosów i nie ma to znaczenia czy przeciwnik macha mieczem, czy jest ogromną ropuchą. Wszystko paruj, a dobrze na wym wyjdziesz.
Soulsy i Fallen Order to dwie zupełnie inne bajki z zupełnie różnymi systemami walki i ciężko mi się tutaj jakoś doszukiwać podobieństw.
Graficznie jest bardzo fajnie i ładnie tylko szkoda że mapy nie są wypełnione jakimiś ciekawymi zawartościami i rzeczami do zebrania. Co z tego że można sobie zmienić wygląd robocika, modliszki czy naszego ciuszka skoro to wciąż jest ten sam schemat tylko kolory są inne. Również za dość głupie uważam modyfikacje miecza świetlnego, które nie dają absolutnie nic poza wyglądem, a przecież rękojeść miecza jest praktycznie niewidoczna przez całą grę z wyjątkiem kilku scenek gdzie Cal go komuś pokazuje. Ogólnie ta gra mi przypomina dość biednego Tomb Raidera tylko że tam brak sprzętu jest logicznie wytłumaczony, a tutaj po prostu ciężko mi uwierzyć że Jedi zapomniał jak się używa swojej mocy i w pewnym momencie sobie przypomina co i jak. Bohaterowie są spoko i nawet ich polubiłam więc nie mam im nic do zarzucenia i w sumie to cieszę się że nie dodali tutaj żadnych pierdół w stylu misje poboczne, bo to by była dopiero udręka z mapą jaką dali twórcy.
Aha no i brakowało mi zdecydowanie opcji szybkiej podróży. Lubisz eksplorować? Nie możesz czegoś jeszcze odblokować i musisz wrócić później? Spoko, ale biegnij prawie całą mapę od początku i pokonuj tych samych zrespionych wrogów, bo nie da się szybko podróżować!
Gra jest dobra fabularnie jak i klimatycznie, ale gameplay pozostawia wiele do życzenia.
Początek i środek gry jak dla mnie super miodny i wszystko jakoś się klei tylko potem człowiek zdaje sobie sprawę z niedociągnięć i masy rzeczy, które mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Najbardziej niszczy zabawę brak jednolitej mapy gdzie dosłownie co chwilę trzeba się przenosić z miejsca na miejsce aby popychać do przodu fabułę czy zadanie poboczne.
Wydaje mi się że możliwość szybkiej podróży z każdego miejsca rozwiązałby problem ciągłego biegania w tej grze, ale niestety można szybko podróżować tylko z ogniska, albo z granicy mapy, co jest niesamowicie męczące i irytujące.
Przykładowa misja poboczna to: w głuszy działa dawno zamknięta kopalnia i jeden z wodzów chce sprawdzić co się tam dzieje. Główna bohaterka biegnie na miejsce i okazuje się że nikt jej tam nie wpuści. Teleport do New Serene żeby porozmawiać z jakimś tam doradcą gubernatora. Ziomek nie wie ock więc biegniemy do archiwum po dokumenty właściciela>facet nie wie nic z dokumentów>biegniemy do babki od administracji>ona nas wysyła do właściciela>właściciel udaje głupka>idziemy znów do doradcy>on nas znów wysyła do babki>babka nas wysyła znów do doradcy>doradca nas wysyła do kopalni>konfrontacja z właścicielem>znów lecimy do doradcy po dokumenty iiiiii koniec misji! Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego że dostanie się doradcy gubernatora wymusza na graczu bieganie od naszego domu do siedziby gubernatora, pokonanie kilku animacji drzwi, wspięcie się na piętro i znów pokonanie kilku animacji drzwi. Fabularnie misja jest fajna i nawet ciekawa, ale ilość przemieszczeń pomiędzy teleportem, a aktualnym miejscem docelowym misji sprawia że człowiek dostaje wścieklizny. Żeby nie przedłużać to do minusów dodam jeszcze dość dziwny system walki i ciągle ci sami przeciwnicy. Nie ma w zasadzie żadnego wyzwania, bo bije się ciągle te same potworki, a opiekunowie pełniący role bossów są fajni, ale również mało zróżnicowani bo jest ich chyba tylko 3 rodzaje.
Ogólnie dobrze się bawiłam, bo przygoda jest naprawdę bardzo fajna i nawet pani DeSade jest o dziwo niezłą główną postacią, tak niestety sporo niedociągnięć powoli sprawia że gracz pod koniec dziękuje w duchu że to już koniec.
Mam ogromny żal do twórców że postanowili nie zdradzać fabuły nawet troszeczkę już na samym początku gry, co totalnie zabiło dla mnie cały klimat.
Ja wiem że odblokowując jedno z 5 wyzwań można się już bardzo wcześnie domyślić o czym ona jest, ale te wyzwania nie są wcale oczywiste do osiągnięcia, więc w moim przypadku dosłownie 30 sek przed zakończeniem gry nagle mnie oświeciło o co tutaj chodziło. Jest to niesprawiedliwe, bo GRIS to bardzo ładna i przyjemna produkcja, ale robiąc to wszystko co się tutaj robi nie ma żadnego sensu jeśli nie dostajesz nawet namiastki motywacji głównej bohaterki albo nawet drobnego wyjaśnienia fabuły. Dodam też że jeżeli ktoś nigdy nie słyszał
spoiler start
o 5 etapach żalu po stracie bliskiej osoby to nawet odblokowanie wszystkich pięciu wyzwań nic mu nie da więc teoretycznie nigdy nie będzie wiedział o co tutaj w ogóle chodziło. Mi zaświtało w momencie odblokowania 5.Acceptance.
spoiler stop
Świetna gra z naprawdę świetną fabułą i przepiękną grafiką.
Oprócz chodzenia i rozwiązywania niezbyt skomplikowanych zagadek to tutaj za wiele nie ma, ale ta gra po prostu taka musi być. Uczucie osamotnienia i odkrywania sekretów stacji nadaje niesamowity klimat jaki chyba każdy fan sci-fi chciałby przeżyć. Polecam!
Do momentu szpitala dziwiłam się dlaczego ta gra ma tak niską ocenę, ale później zdałam sobie sprawę dlaczego.
W moim odczuciu jest ona zdecydowanie zbyt krótka i zbyt liniowa. Małe miasteczko portowe składa się dosłownie z kilku chatek i dwóch miejsc gdzie można z kimś porozmawiać, a cała reszta to lokacje z jedyną słuszną drogą, która nie wymaga od gracza absolutnie żadnego myślenia. Jedyny chwilowy problem pojawia się z szyfrem do sejfu, ale koniec końców nie jest to wcale wymagająca zagadka.
Drzewko umiejętności też niby jest, ale wydaje mi się że daje tylko iluzję rozwoju postaci, bo dodając punkty w odkrywanie przedmiotów kierowało mną przekonanie że im więcej odkryje rzeczy tym więcej smaczków i tajemnic pozwoli mi w jakiś sposób rozwinąć historię i zaspokoić moją ciekawość, a tak naprawdę momenty kiedy ta umiejętność jest używana można policzyć na palcach jednej ręki. Wybory dialogów używające naszych umiejętności też nie mają w zasadzie zbyt wielkiego znaczenia, bo i tak przygoda gna w jedną stronę. Jedynymi ważnymi momentami są te kiedy gra łaskawie nas informuje że dana czynność będzie miała konsekwencje, co też jest bardzo często słabo wyjaśnione. Przykładowy moment: na stole leży jakaś księga, nie wiadomo co to jest, nie ma żadnej informacji.Dlaczego by nie przeczytać? Cyk, jesteś bardziej stuknięty bo to zła księga była. Fanie by było gdyby chociaż dało radę pokazać tytuł tego dzieła, no ale nieeee.
Czepiać mogę się jeszcze kilku rzeczy, ale samo stwierdzenie że gra mogła by być lepsza wydaje mi się bardziej uczciwe.
Klimat naprawdę daje radę i tajemnice zwiedzanych lokacji sa fajne i wciągające, ale w ogólnym rozrachunku nie mogę dać więcej niż 7, bo mając taki potencjał można było zrobić o wiele lepszą produkcję.
Masz całkowitą rację. Dla mnie Sekiro to wciąż dobra gra, ale własnie brak możliwości wyboru broni i zbroi sprawiło że zagrałam tylko jeden raz i już raczej nigdy do niej nie wrócę. Niby jest proteza, którą można ulepszać na wiele sposobów, ale nie ma co ukrywać że to tylko dodatek z którego korzysta się stosunkowo rzadko. W Soulsach przyciąga świat i właśnie możliwość walki dosłownie czym się tylko chce. Od wielkich toporów i pałek po sztylety i różnego rodzaju magię. Możliwości jest naprawdę ogrom i pod tym względem Sekiro wydaje się mocno okrojone.
Myślę że jest to solidne zakończenie przygód Lary i pomimo iż większość mechanik, jak nie wszystkie są takie same jak we wcześniejszych częściach to wciąż można z czystym sumieniem polecić gierkę.
Nie wiem jak inni odczuli bieg wydarzeń w grze, ale mi się wydaje że gdzieś tak w etapie miasta Paititi poziom emocji opadł i powoli zaczęła wkradać się nuda.
Lokacja jest naprawdę ładna i dość obszerna, ale z nagłej akcji i chodzenia wszędzie na żywioł, produkcja stała się jakimś sandboxem. Niby jest sporo do robienia i eksplorowania, ale bardziej cieszyłam się z dynamicznej akcji i zwiedzania lokacji podczas ciągłego ruchu fabuły niż z nagłego otrzymania sporej mapki z side questami i znajdźkami.
Niby nie jest to żadna tragedia, bo cała masa grobowców i ruin to miód na moje serce, ale fajnie by było gdyby znajdowały się w różnych lokacjach no i nie wymuszały używania danej broni podczas ataku dzikusów.
A jeśli już mowa o wymuszeniach to nie bardzo rozumiem dlaczego twórcy uwzięli się aby Lara nosiła "plemienne" ubrania w wiosce, a poza nią mogła śmiało ubrać podkoszulek. Dziwny zabieg, bo przecież nasza pani archeolog i tak nie musi się wtapiać w tłum i każdy tam wie że jest przybyszem, więc to takie trochę bez sensu i stwarza niepotrzebne ograniczenia.
Ogólnie to dziwne też wydały mi się oryginalne głosy postaci pobocznych, bo co z tego że tubylcy używają języka czakalaka, skoro Lara wciąż mówi do nich po angielsku. Wygląda to naprawdę mega komicznie i myślę, że jak już dodali taką opcję to mogli to zrobić w jakiś inny sposób. Logiki też raczej nie można się doszukiwać w szaleńczych skokach i zaginaniu praw fizyki przez główną postać, no ale tak można się czepiać wszystkiego więc lepiej to pominąć. Gra jest ładna, przyjemna fabularnie i ma sporo do zaoferowania. Wielkim plusem jest też niezbyt duża ilość walki, bo zabawa na padzie jest bardzo dobra podczas wspinania, ale kiedy przychodzi strzelać to niestety jest strasznie kiepsko.
Ta gra jest dla mnie jakoś strasznie nijaka, jeśli chodzi o fabułę i ogólną konstrukcję świata.
Największą bolączką jest totalny brak jakiegokolwiek klimatu. Absolutnie nie czuć więzi z towarzyszami, zewu przygody, na którą wyruszamy, ani nawet podekscytowania, kiedy lądujemy na nowej planecie.
Wszystko jest zrobione na szybko i po łebkach i to widać na każdym kroku.
Przyjaciele w zasadzie nie mają żadnych motywów, aby przyłączyć się do obcego kapitana, a i tak to robią, bo twórcy tak chcieli. Największym absurdem jest misja od Parvati gdzie laska najpierw gada z panią mechanik, a potem dwie minuty później, kiedy wraca na statek mówi, że wymieniają ze sobą miłosne listy. Kiedy to się stało? Jak? O co chodzi? tego nie wiedzą najstarsi górale. Wszystko dzieje się z prędkością kosmiczną i ma się wrażenie, że komuś się tutaj gdzieś śpieszy.
Walka też jest mało satysfakcjonująca, bo tak na dobrą sprawę samych giwer jest tylko kilka rodzajów, a potem tylko podnosi się ulepszone wersje tego samego. Co z tego, że można je modyfikować skoro głupi tłumik można zamontować tylko w broni dystansowej, a w pistolecie już nie.
System dialogów daje radę i rzeczywiście opłaca się inwestować w perswazję, bo zamiast strzelać to można kogoś urobić bez wyciągania broni, no, ale też zdarzają się dziwne kwiatki gdzie naprawdę bardzo łatwo kogoś przegadać, chociaż z dialogu wynika, że nasz bohater ma słaby argument. Ot masz 100pkt i nieważne, co powiesz to i tak ci się uda.
Nie wiem jak The Outer Worlds może być porównywany z Falloutem NV skoro tam klimat pustkowi wylewał się z ekranu i każda eksploracja dawała frajdę,a tutaj wszystko jest takie same i jedyne, co znajdujemy to masa alkoholu i wspomagaczy, których prawdopodobnie nigdy nie użyjemy nawet na najwyższym poziomie trudności.
Straszny średniak i jak komuś się nudzi to może pograć, bo są momenty zabawne i przyjemne, ale ogólny odbiór gry zwyczajnie nudzi.
Nie ma co owijać w bawełnę że jest to jakieś wybitne dzieło, które wprowadza sporo zmian względem poprzednich sezonów, bo tak niestety nie jest, ale myślę że wszystko i tak wypadło naprawdę dobrze.
Historia Clem i AJa daje radę, ale wątek
spoiler start
Lily wydaje się zbyt naciągany i przesadzony. Porywanie dzieci i robienie z nich żołnierzy aby walczyli po stronie swoich porywaczy z wrogim gangiem?
spoiler stop
No nie wiem...jak dla mnie za bardzo popłynęli z tematem. Nowe otoczenie i nowe postacie wydają się jakimś tam powiewem świeżości w grze i nawet podobał mi się pomysł "romansu" Clem, bo dziewczyna w zasadzie dorasta, tylko brakowało mi większej interakcji z naszą/naszym wybrankiem serca, bo można odnieść wrażenie że uczucie pojawia się z tyłka i tylko kilka pokracznych linii dialogowych mających uchodzić za flirt jako tako rozpala serca naszych zakochanych. To samo jest z przyjaciółmi z którymi moglibyśmy się bardziej zakolegować i dowiedzieć czegoś więcej niż tylko w scenkach z kartami czy podczas imprezy.
Samej gry w grze to tutaj nie ma, bo jedyne co się robi, to albo rozmawia, albo wykonuje quick time eventy, no ale wciąż to trzyma jakiś poziom więc źle nie jest. O konsekwencjach i wyborach nie mogę się wypowiedzieć dość dogłębnie, bo zagrałam tylko raz, ale kształtowanie osobowości AJa daje radę i rzeczywiście nasz maluch pamięta co się do niego mówi i postępuje tak jak Clem go tego nauczyła. Grafika i muzyka OK, bugi jako tako raczej nie występują, no chyba że zaliczyć znikającego zombiaka podczas przebijania go nożem.
Co tu mogę więcej napisać...fajnie mi się oglądało tą grę.
O rany mirko czytaj ze zrozumieniem. Chodziło mi o to że w piątce było inaczej pod względem trzonu rozgrywki gdzie nie było takich bzdetów jak upgrade broni i przeciwnicy z określonym poziomem trudności, tak że nie da się kogoś zabić wyrzutnią rakiet tylko dlatego że on ma lvl 3 a ty 1. A kopiuj wklej tyczyło się mojego PS, czyli optymalizacji, grafiki i dobrego feelingu broni...
Pograłam jakieś 6/7 godzin i stwierdzam że jest to wybitne łajno.
Ze zwykłego FPSa z jako taką fabułą zrobili jakiś mix z elementami RPG, które niszczą całą frajdę ze strzelania i eksploracji.
Tutaj liczy się tylko i wyłącznie grind, bo jak nie ulepszysz broni na wyższy poziom to możesz i wywalić kilka magazynków z ciężkiego karabinu na typka z drugim czy trzecim poziomem i nie będziesz w stanie zabrać mu nawet 30% życia. Wygląda to strasznie sztucznie kiedy zwierzaczek mający trzeci poziom jest bombardowany wyrzutnią rakiet poziomu pierwszego i jego pasek zdrowia praktycznie w ogóle nie spada. Trzeba zdobywać etanol potrzebny do ulepszeń naszej bazy, stołu warsztatowego, lecznicy, kompanów, samochodów itd, ale żeby go zdobyć trzeba odbijać posterunki, które mają trzy poziomy, więc jak chcesz dużo surowca to musisz porzucać posterunek i od nowa go zdobyć, ale przeciwnicy mają już wyższy poziom więc jak jesteś leszczem, któremu nie chce się grindować to masz problem, bo nie ulepszysz bazy i nie ulepszysz broni, a bazy z kolei nie ulepszysz jak nie zwerbujesz różnych postaci rozsianych po mapie. No i tak się kręci ta gra, w której niby coś się robi, ale strasznie to irytuje i nudzi aż do momentu gdzie zwyczajnie wywalam grę z dysku. W piątej części nie było takich głupot i pomimo łażenia po mapie i przechodzenia takiej sobie fabuły dało radę ze zwykłego pistoletu sprzedać strzał w głowę i uśmiercić przeciwnika, ale tutaj się już nie da jeśli nie wymaksujesz bazy i stołu warsztatowego. Nuda i żenada. Nie polecam.
PS. daje dwa punkty za dobrą optymalizację, grafikę i wciąż dobry system strzelania, no ale jest to kopiuj wklej z poprzedniczki więc tak naprawdę Ubi niczym się tutaj nie popisało.
O cholera, to wychodzi na to że musiałabym składać komputer praktycznie od nowa...
Dzieki za porady i pomoc.
Chyba jednak przerzuce się na konsole, bo z kasą krucho, a nie chce znów wracać do tej samej karty, bo niby wszystko było spoko, ale w nowych grach już musiałam obniżać sporo rzeczy.
Dla mnie sezon 3 to straszna nuda. Ponownie pojawił się ten sam schemat zachowań głównych bohaterów jak i samej fabuły, co tylko nudziło jeszcze bardziej, bo i tak było wiadomo co się stanie i jak to się wszystko skończy. Dzieciaki też odeszły do lamusa i teraz otrzymaliśmy trudne sprawy nastolatków i ich dziewczyn. Mehhh.
W takim razie jaki procesor polecacie pod 1060? Właśnie się obawiałam kolejnego wydatku i coraz poważniej myślę o konsoli no chyba że da sie jakoś ograniczyć poważny wydatek.
Czyli procesor za słaby do czegoś lepszego? A jak by było jakosciowo z tą kartą od nvidii?
Witam serdecznie.
Jakiś czas temu moja karta graficzna postanowiła sobie umrzeć i dlatego teraz zastanawiam się czy kupić nową i czy się w ogóle opłaca do tego zestawu, który znajduje się na zdjęciu. (mam w sumie 8GB ram)
Oczywiście chodzi mi o kartę do grania na wysokich lub ultra więc proszę o jakieś rady.
Myślę że koszt to max 1500 albo coś tańszego.
Nie jaram się aż tak wydarzeniami z E3 ale zawsze lubiłam sobie wejść na GOLa żeby zobaczyć jakie gorące gierki wyjdą w najbliższym czasie i zawsze było sporo artykułów, relacji i ogólnie sporo info o różnych tytułach, a teraz co? Wraz z zapowiedzią Cyberpunka wszystko zostało zarezerwowane tylko dla niego. Wchodzę na stronę główną GOLa i wszędzie praktycznie widzę tylko tą jedną grę. Gdyby nie proponowane filmiki i zwiastuny z gier jakie proponuje mi YT czy też relacje z grup na FB to bym nawet nie wiedziała że wychodzi nowy Watch Dogs. Ja rozumiem że pisze się o tym co jest na topie i co przynosi zyski, no ale ja nie klikam w artykuły o nowej grze REDów no to co dla mnie zostaje?
Chciałam wypełnić i pomóc, ale ta ankieta jest za długa i zbyt męcząca. Dotrwałam do drugiej serii i mam dość. Nie wiem czy to tworzy ze mnie obraz gracza-lenia czy osoby bez cierpliwości, no ale w sumie nic mnie to nie obchodzi.
Skoro całe mieszkanie śmierdzi to pewnie ma problem z wilgocią i grzybem. Mój kuzyn czesto mnie odwiedzał i w lato niczym nie śmierdział, ale jak zrobiło się chłodno to jego ubrania tak bardzo capiły że musiałam otwierać okna. Wszystkie swetry, kurtki i bluzy miał tak przesiakniete tym dziadostwem że głowa mała. Chłopak ma ledwo 17 lat i nie ma problemów z higieną więc to musi być to. Nigdy nie miałam odwagi mu powiedzieć o jego odorze, ale dziwie sie że nikt w szkole nie zwrócił mu uwagi...dodam że ma dziewczyne wiec jest jeszcze gorzej.
Kiedyś udało mi się wygrać 3 bilety do kina na premierę Shreka 2.
To była jakaś akcja w RMF FM czy Złotych Przebojach gdzie w daną godzinę leciała piosenka i kto pierwszy się dodzwoni i poda nazwę wykonawcy to zgarnia nagrodę. Mi się udało, bo w sumie wtedy miałam jakąś manię słuchania radia i czatowałam na ten moment z konkursem. Niby to było wieki temu, ale wciąż pamiętam piosenkę Jamelia-Superstar.
W sumie jak to tak oglądam to widać, że każda linijka "kodu" jakby ma swój rytm więc może chodzi o jakąś wiadomość za pomocą kodu morsea? Intrygujące, ale zapewne robią sobie jajca z ludzi i na koniec dadzą jakieś wideo albo "soon" i już :D
Gra jest strasznie nuda i powtarzalna więc jeśli ktoś lubi wszędzie zaglądać, wykonywać wszystkie misje poboczne to szczerze odradzam.
Mapa niby jest ładnie zrobiona i sam wykreowany świat daje radę, no ale eksploracja i czysty gameplay to straszna kaszana.
Chodzi się od domu do domu w nadziei, że znajdzie się jakieś fajne przedmioty, a tam nie dość, że każdy budynek wygląda tak samo, to jeszcze przeciwnicy, których się chce wykończyć po cichu są strasznie głupi. Nic nie widzą, nic nie słyszą więc satysfakcja z pokonania kogokolwiek spada praktycznie do zera.
Z craftingiem jest podobnie, bo niby jest fajnie zrobiony, no ale jest tego tak dużo, że po prostu połowy rzeczy nawet nie chce się używać.
O bugach to nawet ciężko mi się pisze, bo od czasu Early Acces coś tam połatali, ale jak na obecną chwilę i pełnoprawną odsłonę, to gra ma tego zdecydowanie za dużo. Czasami są crashe do pulpitu, czasami postać ciężko oddycha i się truje zupełnie bez powodu, postać wpada pod mapę, potrafi się wspinać na prostą drogę(?!),questy nie chcą się zakończyć, nie da się w ogóle dokonać interakcji z czymkolwiek i tak dalej.
Dotrwałam do końca epizodu, który opowiada historię Arthura i rezygnuje, bo mi się zwyczajnie już nie chce grać.
W sumie fabuła nawet mi się podobała, no ale końcówka jednak pozostawia spory niedosyt i gdyby tak zliczyć godziny na samą jego historię bez eksploracji i innych pierdół to by było cienko.
Po ukończeniu czuję jakąś wielką pustkę i rozczarowanie że to już koniec.
Świetna produkcja i w sumie to chyba najbardziej żałuję, że zabrałam się za nią dopiero po ograniu dwójki i trójki.
Plusy to raczej wszystko to jest do zaoferowania dla gracza, no bo co tutaj jest złe? Może jedynie odległość ognisk od bossów, ale to pryszcz w porównaniu do niesamowitego magnetyzmu jaki ma ta gra. Siądzie się na godzinkę, a tutaj w magiczny sposób upływa pół dnia. Uwielbiam Soulsy za poziom trudności, który zależy od samego gracza i umiejętności zapamiętywania ataków wroga i kombinowaniu jak się do niego dobrać. Tylko od ciebie zależy jak długo będziesz się męczyć z bossem. Albo ruszysz głową, albo będziesz umierać raz za razem. Bosko :D
Nioh jest o dziwo bardzo dobrą grą, która sprawia sporo frajdy.
Początek może być trochę mylący, bo bohater porusza się jakoś tak inaczej niż w Soulsach no i inaczej też walczy, ale myślę że kilka pierwszych godzin może zadecydować o tym czy grać czy też nie.
Mi się tam spodobało i z czystym sumieniem mogę wystawić wysoką ocenę.
W kwestii graficznej może i gra nie powala, bo dość często rzuca się w oczy kilka zgrzytów typu niezbyt ostra tekstura czy rozmazane widoki z daleka, ale wciąż wygląda to dość przyzwoicie więc nie ma się aż tak czego czepiać.
Sama fabuła jest również przyzwoita, chociaż w pewnych momentach pojawia się tyle postaci, że tak naprawdę nie wiadomo kto kim jest. Szkoda, że niezbyt skupiono się na głównym bohaterze, który niby walczy szukając swojego ducha, ale jego motywy przyłączenia się do samurajów są takie sobie.
Questy poboczne niby są, ale ciężko je ocenić pozytywnie ze względu na to iż odbywają się one w tej samej lokacji, w której już byliśmy, więc w zasadzie robi się to samo. Niby są one OK i czasami pojawia się jakaś historia pojedynczych postaci, ale kończąc misje główną niezbyt chce się człowiekowi znów odpalać tej samej mapy aby zaliczyć side questa, a trzeba pamiętać, że każda mapa ma swój poziom no i niezbyt da się przeć do przodu po łebkach.
Co do systemu walki to nie mam się czego czepiać, bo są i przyjemne combosy, są różne ciosy, postawy, unikalne umiejętności dla każdego rodzaju oręża więc tutaj plus, ale z kolei nie podobał mi się pomysł określania poziomu broni.
Mając coś fajnego czy to miecz czy zbroja to niestety długo się w tym nie pochodzi, bo dopasowanie duszy jest strasznie drogie, a wykuwanie niektórych unikatów wymaga sporej ilości składników ze specjalnych potworów.
Na koniec dodam, że największym minusem Nioha jest niestety ciągła walka z tymi samymi przeciwnikami. Co z tego, że przemierza się świetnie zaprojektowane lokacje, skoro w nich spotykamy te same szkielety, te same yokai i czasami nawet te same bossy. Tak na dobrą sprawę tylko te ostatnie sprawiały mi trudność, bo po 50 godzinach tłuczenia tego samego demona ciężko by było, aby sprawił on jakiekolwiek wyzwanie. Myślę że warto zagrać, bo niby jest trochę tych minusów, ale produkcja strasznie wciąga.
Bardzo pozytywny prolog. Najbardziej zaskoczyła mnie interakcja z ojcem kiedy kazałam aby Chris z nim posiedział i pooglądał mecz. Zrobiłam to z ciekawości, a tu jednak coś się wydarzyło, co jest odmienne od takich scenek z poprzedniej części.
Co tu dużo pisać...oprawa graficzna wygląda mega fajnie, muzyka wciąż pozostaje na wysokim poziomie no i ta intrygująca nowa moc.
Będzie się działo, nie ma co!
Szkoda tylko że zagram dopiero jak pojawią się wszystkie epizody, bo gra w kawałkach to nie dla mnie.
Vampyr to niestety zwykły średniak, który chce udawać dobrą produkcje, ale coś mu nie wychodzi.
Od początku do końca gracz jest bombardowany głupotą postaci pobocznych, którzy mieszkają zaledwie kilka kroków od krwiożerczych bestii, które niby mają być szalonymi ludźmi chorymi na hiszpańkę i zupełnie im to nie przeszkadza.
Kobieta porwana przez wampira widzi sposób w jaki walczy główny bohater, widzi jak wysysa krew ze swojego przeciwnika, ale ma to zupełnie gdzieś i nawet rzuca tekstem, że nie wiadomo gdzie takie potwory się czają i to dobrze że pan doktor ją ocalił...
Tak samo baba na cmentarzu zostaje prawie rozszarpana przez potwory, ale co tam! Za chwile wraca w to samo miejsce żeby pomodlić się na grobie męża. To nic że kilka nagrobków dalej jakiś skal zajada się smakowitymi zwłokami. O mrożących krew w żyłach krzykach już nie wspomnę. Postacie w tej gdzie są pustymi kukłami wrzuconymi w dane miejsce tylko po to aby opowiedzieć swoją historię i pozostać tam na wieki wieków.
Najbardziej chyba irytuje sama struktura Londynu, który niby jest otwarty, ale tak na prawdę jest zamknięty.
Bohater posiada świetną umiejętność przenoszenia się na odległość, ale co z tego skoro nie można z niej korzystać kiedy się chce. Brama pozostanie zamknięta do tego czasu dopóki nie podejdziesz do niej od przeciwnej strony i jej nie odblokujesz. Pan wampir nie może się przenieść nad nią, bo to najwyraźniej przekracza jego możliwości.
Walka jest powtarzalna, nudna i kiepska. Przeciwnicy posiadają jeden i ten sam schemat ataków i tak niestety pozostaje do końca gry. Jedyne co się zmienia to ich poziom i ilość życia, więc im dalej tym dłużej tłucze się tych cudaków.
Jedynym pozytywnym zaskoczeniem jest fabuła, która jest o dziwo ciekawa chociaż też nie bez wad, no i gęsty klimat ponurego Londynu wypełnionego epidemią i wampirami.
Ogólnie można by jeszcze długo wymieniać minusy takie jak wieczne chorowanie ludzi, zbędne ciągnące się godzinami dialogi, głupie misje poboczne itd. ale myślę, że warto przeczytać recenzję GOLa i ma się cały obraz Vampyra.
Gra bardzo podobna do jedynki pod względem poziomu fabuły, towarzyszy i questów pobocznych, a w sumie szkoda, bo liczyłam na jakieś większe zmiany w tym zakresie. Ciągle czuć tutaj niedosyt podczas interakcji z przyjaciółmi, którzy po określonej ilości dialogów praktycznie milkną na resztę gry, co jest dość smutne zważywszy, że dodane zostały romanse.
Jedynymi prawdziwymi ziomkami mogę nazwać Edera i Serafena, którzy wypadli bardzo pozytywnie i bardzo "żywo" na tle innych postaci.
Pozytywnie zaskoczyła mnie oprawa graficzna i dźwiękowa, no ale niestety na dość spory minus leci znów zbyt łatwa walka.
Pod koniec gry będąc magiem, moje zaklęcia z ostatniego drzewka potrafiły siać chaos i zniszczenie nawet bardzo trudnym przeciwnikom,a dodając jeszcze do drużyny Alotha to już w ogóle apokalipsa.
Szkoda też że został dodany ten cały system reputacji, który swoją drogą jest strasznie dziwny. Ogólnie biłam wszystko co się rusza...w jednej chwili pomagałam jednym, aby za chwile ich zdradzić i pomagać tym drugim. Po jakimś czasie konsekwencje są takie, że rozmawiając z kimś mam w nawiasie czy lubię daną frakcję czy nie, co wychodziło cały czas pozytywnie, bo nabić sobie punkty na plus jest bardzo łatwo. Dodam jeszcze, że pomimo nowej łatki nie naprawili relacji z Alothem i Pellaginą, bo tych dwoje zostaje cały czas na poziomie zero bez względu czy podoba im się postępowanie bohatera czy nie.
Grę oceniam pozytywnie, bo świetnie się bawiłam, ale myślę że tak jak w poprzedniej części nie czułam aby mi urwało tyłek. Czekam na DLC :)
Grałam chyba w Pillarsy zaraz po premierze i szybko odpadłam z powodu nudy, ale to chyba wina tego że zawzięłam się na oczyszczenie Bezkresnych Ścieżek we wczesnym etapie, co nie wyszło mi na dobre.
Teraz znów powróciłam do tytułu i powiem że było warto.
Gierka jest miodna i strasznie wciąga. Może na początku jest szaro i nudno, ale myślę że im dalej tym lepiej, bo wraz z przyswajaniem wiedzy o świecie zaczyna być interesująco.
Szkoda tylko, że pod koniec gra nie ma już za wiele do zaoferowania.
Towarzysze w ogóle się nie odzywają,
spoiler start
fabuła nie posiada upragnionego plot twista, antagonista okazuje się głupi, a cała tajemnicza organizacja, która niby miała zagrozić wszystkim duszom tak naprawdę gdzieś znika.
spoiler stop
Dodatki ukończyłam i tam jest dokładnie to samo. Początek cacy, misje poboczne i nowi kompani na plus, ale koniec rozczarowujący.
spoiler start
Cudem uchodzę z życiem, a nikt tego nawet nie komentuje...szkoda.
spoiler stop
Najbardziej chyba podobał mi się system dialogów(ss). Nie ma to jak komuś grozić śmiercią, albo nazwać boginie starą jędzą xD
Polecam i zabieram się za dwójkę.
Powinni zakończyć serial w momencie śmierci Ricka, bo ileż można powielać te same wątki.
Na początku fajnie się oglądało walke z zombiakami i czysty survival, a potem to już zwykłe strzelanie jednej grupy do drugiej.
Mi tam w zasadzie nie przeszkadza to całe LGBT, ale skoro filmy są na podstawie komiksów, a w nich nie ma gejów i lesbijek to dlaczego na siłę chcą ich tam wrzucać?
No macie takiego Supermana, który od zawsze latał za Lois, a tu nagle pojawia się romans z eee Batmanem xD
To samo jest z czarnoskórymi aktorami, których wpychają na siłę w miejsce tych białych. Ostatnio coś było chyba o tym że Achillesa zagra jakiś murzyn...
Oglądałam ostatnio filmik u kogoś na YT jak to nowy dodatek zwierzaki ma swój dodatek w postaci bajerów dla czworonoga. Czaicie? Nie dosc ze dajesz im kase na DLC to oni jeszcze z tego wycinaja rzeczy i sprzedają zupelnie osobno. Paranoja. Ta gra bedzie warta wydania kasy tylko w formie pełnej jak juz wszystko do niej wyjdzie.
Cudna gra. Świetna fabuła, postacie, walka, lokacje, magiczny soundtrack...wszystko na bardzo wielki plus.
O ile chciałabym się rozpisać nad tym co fajne, a co złe to nie bardzo jest po co, bo to dla mnie zwyczajne arcydzieło.
Gorąco polecam!
Patrząc na oceny i komentarze myślałam, że gra będzie taka sobie, a szczerze mówiąc to bawiłam się świetnie.
O dziwo Montana bardzo przypadła mi do gustu z tymi swoimi rzekami i górami. Mapa jest ładna i wypełniona całą masą dość ciekawych aktywności pobocznych. Nawet te nieszczęsne skrytki ze skarbami nie są takie złe, bo trzeba wykombinować jak się do nich dobrać, a to już coś.
Wiadomo, że tych fajniejszych misji jest mniej niż tych gorszych, ale jednak przez całą rozgrywkę nie miałam uczucia nudy i wrażenia, że coś grinduje, aby popchać fabułę do przodu.
A skoro mowa już o niej, to na plus zasługuje tylko sam pomysł z kultem, bo cała reszta jest do bani.
"Magiczne" moce głównych złych strasznie irytowały biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej nikt nie mógł mnie nawet dotknąć, bo wszędzie siałam zniszczenie.
Sama walka jest mega satysfakcjonująca i sprawia dużo frajdy tylko że totalnie przegięli z ilością wrogów jacy pojawiają się na każdym kroku. Jadąc samochodem nie ma minuty aby gracz nie został zaatakowany. Polując przy drodze na skunksy przez 30 min doświadczyłam istnej inwazji przeciwników z każdej strony świata. Helikoptery, wyrzutnie rakiet, snajperki i cała masa granatów sprawiły że zastanawiałam się czy czasem moja kobitka nie znalazła się w jakiejś strefie wojny czy co...
Ogólnie to z plusów:
-Fajny gameplay
-Ładna mapa
-Pies
-Klimatyczna muzyka
-Niezłe aktywności poboczne
Z minusów:
-Fabuła pisana na kolanie
-Nudne postacie poboczne, które są naszymi ziomami
-Wieczna walka na każdym kroku(szkoda że nie było czołgów)
-Brak głosu głównego bohatera(mega minus!)
Chyba w zasadzie tyle. Polecam!
Spodziewałam się zwykłej i nudnej strzelanki, a tu proszę. Bardzo dobry tytuł z ciekawym plot twistem.
Dość często doskwierał mi brak amunicji, co strasznie irytowało, ale sama gra jest bardzo przyjemna i myślę, że warto dać szansę pomimo iż nie jest to najnowsza produkcja, co niestety widać.
Świetna gra.
Nie ma co pisać o plusach, bo każdy element w zasadzie bardzo mi się podobał więc szkoda wymieniać.
Jedynie największym minusem można nazwać śmieciowe misje poboczne, które są strasznie nudne i monotonne przez co dość szybko ukończyłam tytuł lecąc tylko z wątkiem głównym. Team Noctisa wymiata...chyba nie widziałam lepiej zrobionej drużyny. Polecam!!
Gra by mogła spokojnie zbierać same dziesiątki za świetny gameplay i fabułę, no ale niestety zachciało im się wypuścić bubla technicznego.
To nie jest tak że trzeba się przyczepić do konia, który znika czy przechodnia, który wchodzi w ściany.
Tutaj sytuacja jest zdecydowanie poważniejsza. Na każdym kroku coś nie gra od strony technicznej.
Zaczynając od głupiej napaści w lesie gdzie bandyci w ogóle nie wyskakują zza krzaków, aż po misje główne gdzie nie da się ruszyć wątku głównego.
spoiler start
U mnie sytuacja po grubej imprezie z Bugutą gdzie trzeba się szybko dostać do kościoła na kazanie, kończyła się ciągle niepowodzeniem dopiero po skończeniu dialogu, co jest absurdem bo nie miałam nawet sekundy na dojście do kościoła.
Dalej, Pan Ptaszek jedzie na koniu i nagle staje w miejscu. Wczytuje grę, i nagle znika i pojawia się na samym początku miejsca z którego wyjechał, ale nic nie robi i nic nie mówi.
spoiler stop
I tak dalej i tak dalej. Bez moda na zapisy chyba bym dostała szału, bo gra to istny festiwal wczytywania.
Same tekstury ładują się tak długo, że spokojnie można oblecieć całe miasto i dalej wszystko nie ma prawidłowej ostrości. Szczególnie jest to irytujące przy niektórych dialogach gdzie twarze i ubrania są rozmazane. Nieważne jakich ustawień by nie mieć, zawsze jest to samo. Wcześniej grałam na wysokich w Assassyna i żadnych ścin ani takich cyrków nie uświadczyłam.
Balans postaci również został zrypany od strony technicznej, bo po dłuższej grze Henry jest istnym terminatorem, którego nikt nie ruszy. Najbardziej wkurzył mnie bug konia, który nagle przestał przychodzić na moje wezwanie. Zwyczajnie zniknął pomimo iż był "aktywny" w swojej zakładce. Musiałam kupić innego i wtedy problem na szczęście się rozwiązał. Oprócz całego technicznego bagna w jakim ta gra pływa, wszystkie elementy RPG są bardzo dobrze zaprojektowane i aż można się złapać za głowę jak można było tak zepsuć klimat świetnej produkcji zbyt szybkim wydaniem, gdzie ta powinna spędzić w testach jeszcze baaaardzo długo.
Nowy Assassyn jest fajną grą, ale myślę że jest to jednak w pewnym stopniu zmarnowany potencjał.
Świat jest bardzo duży i jest co robić, tylko scenarzyści misji pobocznych i głównych się w ogóle nie popisali.
Niby recenzja mówi że to Hidden Ones ma fabułę pisaną na kolanie i jest do bani, no ale co z samą podstawką? Przecież to jest dokładnie to samo.
spoiler start
"Zły" zabił syna Bayekowi i ten dokonuje zemsty na osobnikach powiązanych z tą zbrodnią.
spoiler stop
Niby coś tam w tle jest z Kleopatrą i fochami żony, ale to jest tak bardzo nudne i mało angażujące, że idzie usnąć. Dodatkowo Aya wrzucana na chama jako postać grywalna to było coś mega irytującego. Widać że zaczerpnęli w tej kwestii z Ciri, tylko że tam laska walczyła w takim samym stylu co Geralt, a tutaj Aya wymachuje tak pokracznie tymi sztyletami, że błagałam egipskich bogów, aby ten etap się szybko skończył.
Misje poboczne też tyłka nie urywają. Myślę że gdyby było ich kilka, miały kilka etapów, fajnych dialogów i ciekawe postacie to by było OK, a tak latamy od gościa do gościa, pomagamy, bo medżaj i tak w kółko. Ten kto daje questa jest jakimś randomem, którego nikt nigdy nie zapamięta, co totalnie odróżnia tą grę od Wiedźmina. W nagrodę w zasadzie nie dostaje się nic, oprócz całej masy śmieciowej broni zebranej po drodze, albo jakiegoś ciuszka. Nie lubię kiedy gra mnie nie nagradza za zmarnowany czas.
Gdyby się bardziej przyłożyli w tej kwestii to by wyszło o wiele lepiej.
Pytajniki to jedno i to samo. Posterunki, dzikie zwierzęta, skarb, papirus.
Z kolei walka bardzo mi się podobała. Praktycznie całą grę przeszłam z włócznią, która zostawia tylko jeden pasek zdrowia, co jest trochę uciążliwe na początku, ale potem to istna rzeźnia. Dwa machnięcia i wszyscy leżą.
Areny gladiatorów również wyszły im super, a za stworzenie tak pięknych miast, grobowców i krajobrazów należy im się medal.
Dodam jeszcze, że sam Bayek jako postać główna w ogóle nie przypadł mi do gustu. Jest sympatycznym gościem, z celem w życiu, ale sterowanie postacią, która robi wszystkim "dobrze" jest dla mnie mało interesująca.
No i zasadnicze pytanie: Dlaczego do jasnej anielki można się wspinać po pionowych ścianach bez żadnych wypustów?
W jednej chwili facet wejdzie na wszystko, aż tu nagle PIRAMIDA i już jest kłopot.
Ja mogę słuchać dosłownie wszystkiego.
Jednak moim ulubionym rodzajem muzyki jest indie folk i niezależna.
Uwielbiam niecodzienne brzmienia, fajny tekst i nutkę nostalgii w danym utworze.
Mam też kilka ulubionych zespołów rockowych i tych od cięższego brzmienia, więc to czy wcisnę guzik replay chyba zależy od tego co mi podejdzie i czy mnie zainteresuje. Ostatnio miałam fazę na country więc myślę, że nigdy nie znajdę się w sytuacji "nie mam czego słuchać" :)
Ta gra to największy orzech do zgryzienia jeśli chodzi o ocenę.
Fabuła jest przepiękna i przykleja do fotela na ciężkie godziny, postacie, lokacje muzyka...wszystko jest genialne, aż tu nagle pojawia się system walki.
Przemierzanie mapy polega na liniowym bieganiu do przodu lub w bok, gdzie po zrobieniu kilku kroków pojawiają się przeciwnicy. Tłucze się ich cały czas tak samo. Zaklęcie, machnięcie mieczem i umiejętność. Na początku to bawi i cieszy, ale im dalej w las tym gorzej. Cała gra polega na robieniu tego samego w kółko. Wyobrażacie sobie? Cztery kroki i walka, cztery kroki i walka i tak od początku do końca. Brak możliwości pomijania cut scenek dobija jeszcze bardziej. W momencie walki z Seymourem na górze, dostawałam szału kiedy przyszło mi oglądać cały filmik poprzedzający walkę 5 razy...
Jako film można by tu dać 10/10, ale to nie jest film i sam fakt męczenia się z mechaniką walki sprawia, że niestety tylko 6,5/10.
Przesłuchałam całość i nawet mi się spodobało, ale jak dla mnie jest to tylko muzyka na raz.
Nie wciąga i nie powoduje efektu że chce sie wciskać przycisk replay.
Wielka szkoda że tak tutaj pusto, bo gra zdecydowanie zasługuje na większe zainteresowanie.
Świetna produkcja z fajną fabułą i bardzo dobrym projektem świata. Spędziłam przy niej bardzo dużo czasu, zbierałam co się da, a i tak byłam zaskakiwana często sprytnie ukrytymi drobiazgami. Sam fakt że trzeba eksplorować na pamięć i szukać sprzedawcy map jest fajnym zabiegiem, bo trzeba się jednak skupić na tym gdzie się idzie, a nie obserwować mapę, co pogłębia immersję ze światem. Polecam!!
Ja zdałam za drugim, ale o pierwszym nie mogę wiele powiedzieć, bo nawet z placu nie wyjechałam. Musnęłam pachołek i na tym się skończyło. Drugi egzaminator był spoko starszym panem z wąsem. Zbyt wiele nie mówił tylko wydawał polecenia, ale na sam koniec egzaminu się strasznie wkurzył, bo zza samochodów nagle wyskoczył nam na ulice jakiś typek. Dobrze że pierwsza nacisnęłam hamulec, bo pewnie by było po egzaminie. Tak czy siak miło wspominam, bo błędów nie zrobiłam, facet mnie pochwalił, a do tego dzień wypadł akurat na mikołaja więc prezent też dostałam :)
Ograłam kiedyś trójkę i czwórkę, ale dopiero teraz zabrałam się za drugą część i muszę napisać że teraz widzę jak poprzedniczki dały mało nowości do swoich gier względem poprzedniczki.
Co do samej gry to moge polecić, bo zabawa jest przednia, gameplay miodny, a postacie i fabuła trzymają poziom przez całą grę. Fajna gangsterska przygoda z nutką humoru.
Sama gra wygląda dość ładnie poza samym miastem, które jest szare, nudne i puste.
Jadąc samochodem może tego nie widać, bo są korki, ruch uliczny no i też chodniki są zapełnione przechodniami, ale to się szybko zmienia kiedy wysiada się z pojazdu. Nagle po ulicy nic nie jeździ, a przechodniów jest jakby mniej. Dodatkowo wkurzające jest to że gra zapomina to co mamy za plecami i renderuje tylko to co mamy przed sobą. Niestety taki zabieg skutkuje znikaniem pojazdów dosłownie sprzed nosa. Wystarczy obrócić kamerę i PUFF, autka nie ma. Szkoda też że w opcjach nie zaimplementowali sterowania dla pada dla x klocka prosto z konsoli, bo w wersji PC musiałam sobie sama przypisać klawisze aby to miało ręce i nogi. Dodatkowo podpowiedzi wciąż wyświetlały się dla klawiatury i myszy, co było irytujące. Oprócz tego jest jeszcze kwestia bugów, ale da się z nimi żyć więc nie ma co pisać.
Ja bym dała równą siódemkę, za zwalenie zakończenia w 3 epizodzie.
Pierwszy i drugi potrafiły zaciekawić, wprowadziły pomiędzy bohaterki jakieś emocje i tworzyły nastrój rodem z LiS, natomiast w ostatnim zepsuli wszystko co się dało.
Myślę że uczciwie jest napisać że zwyczajnie brakło im tych dwóch epizodów do dokończenia tego co miało miejsce w "jedynce".
spoiler start
Nie pokazali co dalej było z Rachel i Frankiem, co z jej ucieczką, co z Jeffersonem.
Gracz musi sam sobie dopowiadać resztę, co jest zwyczajnie nie fair. Czyli co, mam rozumieć że Rachel poszła w ślady matki i Chloe już jej nie wystarczała jako badass więc szukała ostrzejszych doznań w postaci kolejnych facetów, narkotyków i różnych destrukcyjnych szaleństw?
spoiler stop
Strasznie mi szkoda Chloe jeśli to prawda.
Eh tak czy siak ciesze się że to już koniec opowieści o bohaterach z Arcadia Bay.
Takie niby proste gierki, ale zżyć się można z postaciami i po ukończeniu ma się tego emocjonalnego kaca.
Wlasnie ukonczylam Final Fantasy X i aktualnie nie mam w co grac. Niby odpaliłam X2 ale chyba odpuszczę, bo strasznie to cukierkowe i jakieś takie nie podobne do poprzedniczki.
Gra jest fajna i przyjemna jako zwykła strzelanka, ale nawet przyjemne mordowanie nazistów potrafi szybko znudzić jeśli w kółko robi się to samo.
W poprzedniej części fabuła była zdecydowanie ciekawsza no i sam przebieg poszczególnych misji miał lepszy projekt, natomiast tutaj większość to bieganie po sporym obszarze gdzie na końcu czai sie kilku oficerów, którzy alarmują wszystkich w około o naszej obecności. Najbardziej mnie dziwiła ta cała organizacja na okręcie podwodnym, która w zasadzie nic nie robi tylko czeka na ledwo żywego Blazkowicza, aż zrobi za nich robotę. Misja dotycząca Wyatta też wyszła mega dziwnie.
Facet jest w zasadzie szefem całej tej zgrai, więc teoretycznie każdy powinien go znać, prawda? A no właśnie że nie. Biegam po statku, szukam go, a niektóre postacie mi mówią że nawet nie kojarzą kto to jest...serio? Tak samo Ania z brzuchem wielkości piłki do kosza biegnie na akcje mordować nazioli jakby brakowało ludzi do pomocy. Zresztą jej postać została tak spłycona, że nawet nie chce mi się o tym pisać. Siedzi, czyta, coś tam gada od rzeczy i w zasadzie tyle.
Grafika jest bardzo ładna, a optymalizacja daje możliwość na jeszcze większe podkręcenie wrażeń wizualnych. Toczące się łuski z karabinu w kosmosie to też niezły bajer. Niby taki drobiazg, ale cieszy. Ogólnie to całkiem niezła gierka, tylko że słaba fabularnie i powtarzalna do bólu.
Czyli co...mikrotransakcje są złe, ale cięcie gry na kawałki i sprzedawanie jako DLC już tak? Gdyby wydawcy byli tacy uczciwi na jakich sie kreują to by wydawali pełny i sprawny produkt w dzien premiery, a tak teraz wychodzi taka akcja ze to dobrze potępiać EA za krojenie kasiory, ale jak ludzie złapali haczyk w postaci dodatków, wersji preorder i innych pierdół to jak jeden mąż poszli tą samą drogą i nikogo nic nie bolało. Fakt jest taki, ze jak gracze by nie hejtowali tych mikrotransakcji to wiele firm by wprowadzilo taką formę zaplaty za przedmioty w grze. Ba, wielu juz tak robi od dawna ale nie popadli w skrajnosc jak elektroniki wiec nie bylo szumu.
Musze przyznać że bawiłam się świetnie. W zasadzie wszystko mi się podobało więc nie będę zbytnio narzekać, ale muszę wspomnieć o dwóch ważnych elementach które mnie zawiodły.
-Projekt lokacji.
Dwójkę zaczęłam bezpośrednio po jedynce i niestety w tym aspekcie jedynka zdecydowanie wygrywa.
Tam klimat gry potęgowały właśnie miejsca, po których się biegało. Totalna jazda, zupełna psychoza, a tutaj było jakoś tak za spokojnie. Brakowało mi tej sieczki mózgu, która pojawiała się w momencie przenoszenia się z jednego miejsca do drugiego.
-Nudni przeciwnicy.
Tak szczerze to liczyłam na większą ilość unikalnych przeciwników, bo w zasadzie przez większość gry zabija się te same zombiaki, co prędzej czy później strasznie nudzi i niszczy klimat. Gdzie jest ta masa bossów do ubicia?
Gdzie te potwory wyjęte prosto z koszmarów?
Ogólnie to polecam gierkę. Bardzo dobra produkcja z niecodzienną fabułą.
spoiler start
Oby wyszło jakieś DLC z Kidman. Szkoda było ją tak na końcu zostawić..mogła się zabrać z Sebastianem :)
spoiler stop
Ludziska pomocy. U banitow mam zebrac dług od Chloe, ale ta nic nie ma. Polecila mi wydusic kase od Szczura, a ten tez nic nie ma. Gosciu proponuje mi kradziez kosztownosci tej laski, ale ja wiem jak to sie konczy wiec postanowilam okrasc...jego. Zwinelam mu Klucz do Skrzyni Szczura tylko teraz gdzie jest ta skrzynia. Licze na pomoc!!
Nie wiem czy to ja mam za wysokie wymagania czy co, ale po ograniu dobrych 12 godzin zwyczajnie nie chce mi się odpalać tej gry.
Tutaj wszędzie panuje NUDA.
Walka to jedna wielka katastrofa. O ile z ludzkim przeciwnikiem można sobie jako tako poradzić, to potwory wykonują jakieś dziwne piruety i tak w zasadzie nie wiadomo gdzie zrobić unik. Drewniany bohater też niezbyt pomaga w uniknięciu ciosu, zaś odlecenie na kilka metrów skutkuje ostrzałem z dystansu, albo opluciem jakimś dziwnym czymś. Więc po jakimś czasie zdajesz sobie sprawę że trzeba uciekać albo ginąć. I tak wszędzie gdzie się nie zajdzie.
NPC są nudni, mocno wygadani i każdy chce mi dać jakieś zadanie. Do jasnej anielki, gościa spotykam pierwszy raz a tu zaraz przynieś mi łuk, pałke, jedzenie, wódkę, jakieś części itd.
Każdy kto ma jakieś imię daje mi nudne do porzygu zadanie. Takie akcje przechodziły w Gothicku, bo były ciekawe, miały sens i sprawiały frajdę, a tutaj masz misje, leć przez pół mapy, zbierz coś na szybko, odnieś, weź znów misje, znów biegaj i znów oddaj.
No nie wiem...nic mnie tutaj nie przyciąga. Wszystko jest kiepskie, od fabuły, walki, dialogów, misji aż po eksploracje.
Coś jakby twórcy zrobili wielką mapę, nawrzucali śmieciowy loot, jakieś potworki i kazali sobie po tym biegać. To nie dla mnie.
Jestem świeżo po ukończeniu i raczej nie mam jakichś większych zastrzeżeń do tej gry tylko miałam wrażenie, że pod koniec twórcom zwyczajnie zabrakło już pomysłów.
Przyznam się bez bicia że grałam na najniższym poziomie trudności i nie miałam problemu z amunicją, ale gdyby tak grać na wyższym to mogło by być ciężko. Fabuła jest całkiem fajna tylko myślę że powinni wcześniej wyjaśniać o co chodzi, a nie gdzieś w połowie.
Jedynym minusem jaki mogę dać to zniszczenie klimatu gry wprowadzeniem do niej zombiaków z karabinami i dynamitami. Początkowo klimat był gęsty i niepewny,a potem to tylko zwykła strzelanka.
Niestety gra mnie zupełnie nie porwała. Fabuła jest całkiem niezła, a robienie pobocznych aktywności sprawiało mi przyjemność, ale niestety z czasem wszystko zaczęło mnie nudzić z racji powtarzalności.
Ciągle się leje tych orków, ciągle trzeba wykonywać te same zadania aby się od nas nie odwrócili.
Strasznie mnie irytowały ciągłe zdrady, bracia krwi i nawał przeciwników, którzy dosłownie pojawiali się z tyłka.
Tłuczesz takiego kapitana żeby go dodać do swojej armii, a potem nagle bum! cały czas, krew, pot i łzy włożone w ten proceder zostaje olane, bo się nim nie zajmujesz, albo ma z tobą jakiś problem. No do jasnej anielki, Sauron ma pierścień władzy i wszyscy się go słuchają, a Talion dostał chyba jakiś wybrakowany model, bo nie da rady utrzymać swoich kapitanów bez robienia im "dobrze".
System walki w zasadzie jest nawet ok, ale brakowało mi w tym wszystkim jakiegoś dynamizmu.
Ostatni rozdział to jedna wielka porażka i żart. Powtarzalnością to chyba pobili samą Mafię 3. Przyznam się że nie ukończyłam gry w pełnoprawny sposób, bo nie miałam już siły, aby robić w kółko to samo. Zakończenie obejrzałam na YT i ciesze się że
spoiler start
Talion w końcu mógł odejść do swojej rodziny.
spoiler stop
Bardzo fajny dodatek zamykający serię.
W zasadzie wszystko mi sie podobało tak jak i w dwójce, ale jednak pod koniec czuć ten niedosyt.
Dishonored tak już chyba ma, że koniec gry nie robi wielkiego szału.
Jedyna rzecz która mnie zirytowała to naliczanie morderstw. Grałam stylem cichego przechodzenia i podduszania przeciwników, a tutaj pod koniec drugiej misji nagle nie wiadomo skąd wyleciało 6 morderstw. Absolutnie absurdalne.
Dodam że ciała zostawiałam w miejscach niedostępnych i całkowicie bezpiecznych, więc zabicie ich przez osoby trzecie odpada. Oprócz tego zgrzytu gra wypada bardzo dobrze :)
Ciezko mi wystawic jakas ocene nie krzywdzac tej gry, bo tryb wyzwania i czysty survival to cos bardzo dobrego, no ale potem pojawia sie tryb opowiesci. Aktualnie jestem w drugim epizodzie i mam dosc. Ostatnio zadna gra tak mnie nie odepchnela brakiem fabuly, logiki i jakiegos sensu. Przedzieram sie po zasniezonych terenach gdzie matka natura uczy mnie przetrwania i ogarniam juz wszystko sama, a potem spotykam npc, ktory wymysla mi jakies absurdalne lekcje typu upoluj mi jelenie, zalataj mi kurtke itd. Na tym etapie rozgrywki takie rzeczy juz sa dla mnie dawno oczywiste. Biegam od poczatku mapy do jej konca zeby raz po raz wracac do tego samego miejsca i tak w kolko. Gra totalnie olewa watek zaginionej ex zony, a glowny bohater w jednej chwili chce ruszac na poszukiwania, no ale zaraz ma to w 4 literach, bo wazniejsze jest zbieranie miesa dla jakiegos obcego brodacza. Wyrwalam juz tyle wlosow z glowy robiac za popychadlo ze chyba nie dam rady ukonczyc wszystkich epizodow. Story Mode NA NIE! Za to tryb wyzwania zdecydowanie na TAK. Btw. muzyka w tej grze jest wyborna.
Nowy sezon jest fajny, ale osobiście uważam że lepsze były poprzednie.
Zupełnie nie spodobał mi się pomysł sterowania nowym bohaterem, który jest taki sobie.
Bardzo liczyłam na kontynuacje wątku Clem, a tutaj dali jakieś symboliczne momenty gdzie da się nią sterować, co było słabe.
spoiler start
Szkoda mi też Kennyego, który padł jak długi ot tak.
Jako postać, która w grze pojawiła się od początku pierwszego sezonu no to jednak należała mu sie lepsza śmierć.
spoiler stop
Zakończenie daje nadzieje, że w kolejnym sezonie w końcu będziemy sterować naszą bohaterką.
Same konsekwencje i wybory to typowe TT. Chcesz dobrze, to poboczne postacie mają o wszystko pretensje, ocalisz gościa, to i tak zginie w kolejnym epizodzie itd.
Grałam jakiś czas temu i mogę serdecznie polecić.
Miodny gameplay, przyzwoita fabuła i misje poboczne.
Główna bohaterka jakaś taka trochę nijaka, ale nie będę się czepiać.
Bardzo podobał mi się cichy styl rozgrywki.
Planowanie jak tu by obezwładnić wroga, jak kogoś zajść tak żeby mnie nie zobaczył, jak zostać w cieniu itd.
Wszystkie misje zakończyłam bez wykrycia i bez zgonu, chociaż z tym trupem to miałam jedną dziwną sytuacje.
spoiler start
W kwaterze gangu tych gości z maskami na twarzach leżał sobie umierający gościu. Drugi stał nad nim i za chwile go zabił aby nie cierpiał.
spoiler stop
Pod koniec na statystykach miałam jedno zabójstwo, a przecież to nie ja go zabiłam.
O ile wszystko w Dishonored 2 mi się podobało, to zakończenie zepsuli tak bardzo że czułam się jakbym nie zrobiła przez kilkanaście godzin zupełnie nic.
spoiler start
Podsumowanie to 3/4 screeny i koniec gry.
spoiler stop
Ratowałam kogo się dało, kombinowałam jak wyszukać pokojowe rozwiązanie bez morderstwa, a twórcy odwdzięczyli się soczystym plaskaczem w twarz.
Czuje się tym bardzo rozczarowana, bo dostałam świetny produkt, z kiepskim końcem.
spoiler start
Już mogli zostawić te screeny, ale bardziej rozwinąć przyszłość uratowanych osób, jakieś ciekawostki, co z nimi, jak się ma miasto itd. A tak to mamy tylko to że Emily siedzi na tronie, wszyscy są szczęśliwi i tyle.
spoiler stop
Prey to dobra gra, ale nie jest bez wad.
Jest niestety sporo bugów, od graficznych zaczynając po zwyczajne blokowanie się na obiektach kończąc.
Głupio też wyglądały niektóre powiadomienia o statusie misji. Jadę sobie windą i nagle komunikat że nie uratowałam jakiegoś gościa, którego już dawno uratowałam. Takie rewelacje pojawiały się też po zbieraniu audiologów.
Grę oceniam jako dobrą, bo bawiłam się nieźle.
Wątek główny jest bardzo ciekawy i intrygujący, grafika też zła nie jest, muzyka jakaś tam pogrywa i nawet fajnie się to słucha, postacie poboczne jak i główna bohaterka są też na plus. Misje poboczne moge ocenić jako plus/minus, bo niby jedne są ciekawe, a kolejne nudne.
Z minusów mogę wymienić zepsucie niespodzianki main questa
spoiler start
misją z kapsułą ratunkową Alexa. Kiedy do niej wlazłam i chciałam uciec, gra dała mi do zrozumienia, że jesteśmy jakimś testem w nieistniejącym świecie, więc jeśli nie zrobie czego chcą to kula w łeb i następny obiekt do testu.
spoiler stop
No i też sama gra by mogła być bardziej różnorodna. Ogólnie to walczy się ciągle z tymi samymi wrogami, a okazjonalnie pojawia się jakiś większy osobnik. Wali się tym kluczem i czasami strzela i tak w kółko.
Sytuacji też nie poprawia fakt, że trzeba się ciągle cofać do miejsc w których już się było i znów walczyć z kolejnymi wrogami. Ocaleni towarzysze też rzucają kłody pod nogi w tym temacie. Czyszczę sobie kwatery załogi, a potem nagle
spoiler start
ktoś chce z tego miejsca obrączkę żony, więc znów się wracam. Potem znów Igwe chce jakiś mp3 z muzyką znów z tego samego miejsca.
spoiler stop
Strasznie to wkurzało i podczas etapu w
spoiler start
elektrowni
spoiler stop
dopadła mnie rutyna zbierania śmieci, przerabiania ich na amunicje i neuromody, czytanie mejli i walenie kluczem wszystkiego co się rusza.
Sporo minusów, ale gra też robi swoje klimatem.
Dobrze mi się grało więc mogę polecić, ale też nie jest to jakieś wybitne dzieło.
Ciężko mi cokolwiek napisać na temat tej gry żeby jej nie ubliżyć.
To zwyczaje arcydzieło. Fabuła, muzyka, gameplay...no wszystko to coś czego jeszcze nie doświadczyłam w grze.
Strasznie się zdziwiłam kiedy po zrobieniu kilku misji pobocznych i raptem kilku misji głównych pojawiły się napisy końcowe, a tu ZONK, bo kontynuowanie gry raz jeszcze przenosi gracza do innej perspektywy, a trzecia rozgrywka to zupełnie coś innego. Piękne dopełnienie tragicznej historii.
Pozostaje mi polecić NieR Automata każdemu kto szuka w grach czegoś więcej niż zwykłej rozrywki.
Tak w ogóle to nie mogę się nadziwić japońskiego dubbingu. Ci ludzie mają wrodzony talent do przedstawiania emocji w danej sytuacji, tak że człowiek ma wrażenie że dana postać rzeczywiście przeżywa to co się dzieje na ekranie. Amerykańscy aktorzy wypadają przy takich profesjonalistach strasznie blado, bez wyrazu i życia.
Wygląda to dość drętwo.
Tak ostatnio z nowych tytułów sobie pogrywam w NieR Automata i tam jakoś postać fajnie i płynnie biegnie...tak samo podczas skoku przy lądowaniu jest animacja potknięcia i jakiegoś zachwiania bohaterki. Przy wolnym kroku przechodzącym w sprint ewidentnie widać że to wszystko się trzyma kupy. Jakiś ruch bioder przy ruchu, machnięcie ręką czy chociażby ruch nogami przy dashu daje realistyczny efekt miły dla oka. Niby to detale, ale od razu czuć w czymś takim życie i jakoś fajniej się na to patrzy. Ogólnie to grafika dla mnie nie ma znaczenia tylko niech gameplay będzie znośny i fabuła wgnitała w fotel. Niczego się nie czepiam, tylko robiąc grę zza pleców bohatera to jednak miło by było, aby gracz rzeczywiście poczuł się jak ten gościu co przemierza pustkowia, a nie jak kukiełka kierowana przez Janusza zza ekranu.
To jest w ogóle jakieś nieporozumienie wprowadzać homo wątki pomiędzy różnymi gatunkami z różnych galaktyk.
Asari to w zasadzie można jeszcze ogarnąć, bo mają jedną płeć i rozmnażają się w określony sposób, który pozwala na łączenie gatunków, no ale kurde np, turianie? albo angara?
Rozumiem że na ziemi to może i być spotykane zjawisko, ale inne gatunki z reguły powinny być inne. Zupełnie inaczej wyglądać, mówić, działać...cokolwiek. A ci dają dosłownie kopie człowieka w innym wydaniu.
Ostatnio wrzucili nowe ciuszki, a teraz widzę fryzury i romanse...normalnie The Sims Andromeda.
Jak można było upodlić tak ten tytuł...
Gra jest zwyczajnie średnia.
Liczyłam na coś więcej od BW, ale po Inkwizycji nie wierzyłam że mogą zrobić coś jeszcze gorszego.
Co tu mogę napisać...ogólnie nie podoba mi się trzon rozgrywki jakim jest eksploracja planet.
spoiler start
Powinni zostawić Aleca przy życiu i jemu zlecić osiedlanie planet, a córka/syn z kolei by się udali w pogoni za tajemnicami Archonta i porzuconych, no ale łatwiej przecież zrobić kilka map i nawalić wszędzie mase NPC, którzy potrzebują pomocy...
spoiler stop
Fabuła w zasadzie jest dobra i wątek główny przechodzi się lekko i przyjemnie, co daje wspomnienie poprzednich części, no ale został on rozciągnięty przez nudne do porzygu osiedlanie planet.
Z początku na Eos czuje się zew przygody, ale wraz z wykonywaniem kolejnych misji, lądowaniem na kolejnych planetach przyjemność gdzieś znika i zaczyna się monotonia. Często łapałam się na tym że nawet nie wiem jaką misję wykonuje i od kogo. Byle by odhaczyć znacznik na mapie i osiągnąć to 100% zdatności, co i tak za wiele nie daje, bo
spoiler start
pod koniec za wbicie setki w każdym miejscu wracamy na Habitat 7 i otrzymujemy okrzyki zadowolenia z każdej z kolonii i planetę o nazwie Ryder I. No super, dzięki za wsparcie.
spoiler stop
Bardzo się zawiodłam na załodze Tempesta, która jest nudna jak flaki z olejem. Czasami są jakieś przebłyski i zabawne momenty, ale można je zliczyć na palcach jednej ręki. Jedynymi towarzyszami, którzy przypadli mi do gustu są Drake i Peebe. Nawet już nie skomentuje mojej opcji romansowej
spoiler start
Vetry, która nie ma sceny łóżkowej, tylko zaciemnienie ekranu jak w przypadku Tali. Tyle lat czekania i BW wciąż nie chce pokazać turian bez zbroi. Masakra.
spoiler stop
Bardzo się zawiodłam na tej grze i uważam że powinni to wszystko zrobić inaczej. Ta gra miała wyglądać inaczej.
Brak paragona i renegata miał przynieść dużo korzyści, ale co z tego skoro i tak do wyboru są przeważnie dwie opcje dialogowe nie określające charakteru naszego głównego bohatera.
Mogłabym tu pisać i pisać, ale to nie jest gra, która zasługuje na oceny 9/10. Ja daje z czystym sumieniem 6/10.
Nie jest to kompletna strata czasu, bo można się przy Andromedzie zasiedzieć, ale zawartość nie jest taka jaka powinna być.
No dobra, jak pogodzić Cyberpunk i Wiedźmina? Ciri ma moc podróżowania po różnych światach i w różnych czasach więc można by ją przenieść do przyszłości gdzie będzie walczyła z potworami czy tam robotami i każdy jest zadowolony :D
Gra jest w zasadzie całkiem przyjemna jeśli ktoś lubi formę rozrywki od TT, ale uważam że fabularnie mogli się bardziej postarać i wybrać Batmanowi lepszego przeciwnika.
Co do decyzji to wygląda to typowo w tych grach. Niby każda postać coś tam zapamiętuje, krzywi się, a potem i tak nic z tego nie wynika. Przykładowo
spoiler start
po akcji gdzie przesłuchiwało się snajpera w magazynie wybrałam opcję pokojową, bez łamania mu ręki. Gościowi w zasadzie nic się nie stało, a potem w jaskini Alfred ma do mnie pretensje że posłałam go pobitego i połamanego do szpitala...
Albo ta babka z komisji w firmie Wayne rzuca oskarżeniami że jeśli nie będziemy czytać z ekranu to będziemy mieć przechlapane. No i co? Tylko Pingwin wylatuje z firmy, a Bruce od razu wskakuje na swój stołek bez żadnych konsekwencji.
Tak samo spalony dom przez Denta, a w następnym epizodzie, gdzie przedział czasowy to dosłownie kilka godzin, dom stoi całkowicie nienaruszony.
spoiler stop
Dziwne to, ale tak jak pisałam, typowe dla TT.
Spadki FPSów zdarzyły mi się w zasadzie tylko podczas jazdy autem gdzie był wybór czy jechać do domu czy do jaskini.
Ogólnie wyszło całkiem nieźle, ale w porównaniu do Borderlandsów, których przechodziłam jakiś czas temu to niestety Batman wypada słabo.
Dodam też że mogli by zacząć zatrudniać innych aktorów do dubbingowania, bo tego gościa co dawał głos dla Lee to chyba słyszę w każdej grze. Podobnie z niektórymi kobiecymi.
Nie rozumiem dlaczego tą grę nazywa się tu spedaloną i "joł joł ziom".
Niby panuje tam klimat dość luzacki i typowo geekowy, ale bez przesady.
Główny bohater jest bardzo fajna postacią i szczerze to chętnie bym nim zagrała w 3 części, o ile taka powstanie.
Bardzo sympatyczny gość tak samo jak reszta ekipy z którą mamy ciągły kontakt. Jakoś to wszystko sie trzyma kupy i ma się wrażenie że Marcus należy do jakiejś organizacji.
Fabuła może nie powala na kolana, bo w zasadzie już od początku wiadomo co mamy robić, ale nijak to nie przeszkadza w dalszej rozgrywce.
Jedynka, a dwójka to wielka przepaść i łączy je w zasadzie kiepski system jazdy.
Niewiele się tu zmieniło pod tym względem, ale kupując najdroższe auto w Elite(to głośne i mające napęd na tylne koła) to mozna poczuć przyjemność z jazdy. Co tu więcej pisać. Hakowanie, bieganie po ulicy,pływanie, ściganie się, muzyka, misje poboczne...no wszystko tutaj pasuje i daje frajdę. Bardzo dobra gra i ubolewam nad tym że nie ma już więcej nic do roboty. Polecam bo zabawa jest przednia. Tym co nie pasuje czarnoskóry bohater to polecam się ogarnąć, bo takie zaściankowe rozumowanie to chyba mają typowe sebixy spod monopolowego, albo ci co nie widzieli nikogo innego oprócz swoich krów na polu(nie ubliżając oczywiście rolnikom).
Grałam w jedynkę i pamiętam, że miło spędziłam czas. Walka prowadzona na tury kupila mnie całkowicie. Nie mogę się doczekać aż zagram w dwójkę. Powinno wychodzić więcej takich klasyków gdzie postać ma coś do powiedzenia, a nie dwie opcje dialogowe na krzyż, znacznik na mapie i nazywaj się grą RPG.
Gierka w sumie jest fajna tylko nie robi aż tak wielkiego szału jaki miała robić.
Fabuła mnie nie porwała tak samo dość puści towarzysze, ale jednak klimatyczna otoczka świata przyciągała mnie na dłuższe posiedzenia nad tym tytułem.
Ze względu na te posiedzenia niestety dostrzegłam największą wadę tej gry. Dialogi.
Niesamowita ilość tekstu jest spotykana dosłownie na każdym kroku, co w zasadzie nie powinno dziwić w klasycznym RPG, ale tutaj forma jaka została zastosowana po jakimś czasie odpycha od siebie gracza.
Zazwyczaj każdy NPC ma do powiedzenia o sobie tyle rzeczy, że można przyjąć iż jest na leżance u jakiegoś terapeuty.
Szkoda w zasadzie, że większość tych informacji jest nieprzydatna. Dochodzą do tego liczne nazwy własne bombardujące gracza, szare i monotonne opisy danej sytuacji i do tego niezbyt interesujące retrospekcje.
Gdyby rozmowy pomiędzy postaciami były przejrzyste i bardziej przyswajalne to możliwe, że po godzinie bym nie miała ochoty zwyczajnie wyłączać gry.
Tak czy owak bawiłam się dobrze. Lokacje są ładne, muzyka cieszy ucho, interfejs jest całkiem przyjemny no i w zasadzie możliwość stworzenia uniwersalnej postaci też jest dużym plusem.
Zakończenie jakoś mnie szczególnie nie obeszło. Może to wina głównej bohaterki, do której się w ogóle nie przywiązałam, albo towarzyszy. Jedynie polubiłam Tybira, bo rzucił czasem jakimś suchym żartem i wydawał się jakiś taki normalny.
Ludzie da radę w to zagrać bez znajomości poprzednich części? To jest jakaś kontynuacja czy zupełnie osobna odsłona? Gierka wygląda świetnie, ale nie chcę mieć uczucia że coś mnie omija podczas rozgrywki.
Strasznie ciężko wytypować najlepsze gry z tej listy. Niby Wiedźmin 3 ma świetną fabułę i postacie, ale za to taki Skyrim dziwnym sposobem przyciąga graczy na setki godzin. Z kolei mamy P:T, który również jest wybitny fabularnie jak i eksploracyjnie, ale wciąga inaczej niż poprzedniczki. Tak samo jak pierwszy Dragon Age. Postacie, fabuła, decyzje i cała otoczka świata są wyjątkowe i potrafi wessać gracza do swojego świata. Powtarza się to samo w Falloucie, Vampire, Arcanum, Baldurze itd. To nie są zwykłe RPG żeby tylko pograć. To jest wejście w świat przygody i przeżycie jej przez pryzmat bohatera. Podobnie jak w ulubionych filmach. Niby ma się te kilka ulubionych i można je oglądać po 100 razy, ale każdy daje nam inne przeżycia i za każdym razem sprawia frajdę niezależnie czy znamy dialogi słowo w słowo czy nie. Wiele gier z tej listy jest moimi TOP bez miejsca w szeregu. Wiem że się rozpisałam, ale naszła mnie taka mała refleksja...Szczęśliwego Nowego Roku i dobrego "grania w grę" :)
Gra jest...dobra i tylko dobra. Gameplay jest świetny, że aż nie chce się odchodzić od komputera.Sporo ścieżek przejścia danej lokacji, przyjemne hakowanie, sporo przydatnych umiejętności no i soundtrack również na dobrym poziomie. Graficznie nie powala na kolana, ale też źle nie jest.
Niestety największą wadą jest fabuła. Strasznie nudna i przewidywalna w porównaniu z HR.
Zdecydowanie lepiej robiło mi się zadania poboczne, które były o wiele ciekawsze od tych głównych, bo przykładowo taka świetna zagadka detektywistyczna Żniwiarza o wiele bardziej mnie wciągnęła niż cała ta akcja z Iluminatami.
Wielka szkoda również zakończenia, które mogło być o wiele lepsze, a tak daje dziwne uczucie niedokończonej sprawy i ucięcia najlepszej akcji w połowie rozgrywki.
Dodatkowo irytującym problemem są spadki FPSów kiedy następuje przejście z lokacji do lokacji. Na początku gra śmiga bardzo pięknie, a kiedy jadę metrem do kolejnego miejsca, gra jakby nie wyrzuca z pamięci poprzedniego przez co następuje spadek wydajności. Kolejne ładowania również spowalniają rozgrywkę. Dopiero 4/5 przejażdżka metrem jakby resetowała nagromadzone dane i gra znów chodzi płynnie. Strasznie to dziwne.
Również sporym minusem jest AI wrogów. Nic nie widzą, nie słyszą i ogólnie mają wszystko gdzieś. Grając w trybie skradania aż żal się robi kiedy nie reagują podczas praktycznego stykania się z Adamem. Poziom trudności miałam wysoki więc chyba to ogólnie zepsuta sprawa. Tak czy siak gra warta polecenia. Może nie jest na poziomie HR, ale za dużo nie odstaje. Brać śmiało, bo warto :)
Bardzo ładnie to wygląda, ale ja to bym się nie obraziła gdyby twórcy Scrollsów wydali oficjalne remastery Obliviona i Morrowinda. Chętnie bym sięgnęła do portfela i dała im trochę swojej kasy :)
Takie za darmo jak nie idzie się w ogóle zalogować. Pol godziny kręci się kółko od logowania i nic...powodzenia.
Nie ma siły żebym zamówiła preorder po tym co zobaczyłam.
Walka wygląda na typową siekę z całą masą oślepiających kolorów i umiejętności magicznych rodem z Inkwizycji.
Szczególnie te dźwięki przy teleportacji i rzucenia mocnego "zaklęcia" są identyczne jak w ich poprzedniej ich grze...
Zwykły żołnierz, który posiada biotyke nie powinien być zdolny do używania takiej mocy jaką miała chociażby Jack czy potężne Asari. Mega dziwnie to wygląda biorąc pod uwagę, że wyruszyli w podróż w czasie kiedy technologia stała na poziomie wcześniejszych części gry.
Animacja twarzy to jakaś porażka, a scena wyrwania pistoletu to już w ogóle szkoda gadać.
Nie ma żadnego szarpnięcia ani nic, tylko "cap" z upośledzonym uśmiechem na twarzy.
Oczywiście pojawi się crafting ze zbieraniem roślinek i surowców żeby ulepszać sobie ekwipunek. Co?
Przecież to jest MASS EFFECT! Tą grę kochało się za fabułę i możliwość prowadzenia bohatera i jego towarzyszy do walki. Seria pełna świetnych postaci, wyborów i składnej i fajnej eksploracji zamienia się na dziwny twór RPG z ogromną ilością planet, losowymi aktywnościami, tworzeniem miksturek i ulepszaniem ekwipunku, kolorową i przesadzoną walką i być może dobrą fabułą. Dlaczego wszyscy muszą tworzyć gry z ogromnym światem, który nie ma nic do zaoferowania? Średnio to widzę, ale pomimo sporej krytyki wciąż czekam na ME i obym się myliła i nie wyjdzie to tak dziwnie jak wygląda.
Dawać mi już tego Mass Effecta! Trailer bardzo fajny tylko czuć tutaj tą Inkwizycję i to szczególnie podczas sceny kiedy ten wielki robal/robot atakuje. Ujęcie sceny wygląda dokładnie jak walka ze smokami, no i ten główny zły. Coś w stylu Koryfagasa tylko w kosmosie. Do premiery szmat czasu i szczerze to jest jedyna gra, która rzeczywiście wywołuje u mnie uczucie hypu :)
Początek zapowiada świetną grę z fajną fabułą, a tu im dalej tym gorzej. Zwyczajnie nie dam rady dalej w to grać.
Fabuła nawet mnie ciekawiła i trzymała przy Mafii, ale ileż do jasnej anielki można robić to samo?!
Aktualnie przejęłam dla 3 wspólników interesy i całą dzielnicę dla Cass i więcej nie zdzierżę. No nie da się!
Przysługi dla kumpli dały mi nadzieję, że może coś się o nich dowiem, jakiś sekret czy coś w tym stylu, ale gdzie tam. Idź mi ukradnij broń, ubij kogoś albo przesłuchaj.
Jak spojrzałam na kolejną ilość przejmowanych dzielnic i niszczenie dobytku mafiozów to aż złapałam się za głowę.
CAŁA gra polega na dobraniu się do tyłka danemu szefowi aktualnej miejscówki, ale żeby to zrobić musimy go najpierw wywabić z kryjówki. Zabijamy jego ziomków/przesłuchujemy, niszczymy majątek, kradniemy jakieś zapasy i tyle! Zero w tym fabuły tylko zwykłe jeżdżenie od punktu A do punktu B. Czasami jest jakiś przerywnik filmowy i w sumie fajnie się to ogląda więc to na plus.
Może kiedyś wrócę do tej gry, ale dawno żaden tytuł mnie tak nie odepchnął.
Ogólnie to:
-Miasto jest puste i zawalone jakimiś magazynami i płytami, których zbieranie nic nie daje.
-Irytujący przechodnie ciągle dzwonią na policję nawet jak się do nich strzela to mają to gdzieś. Za którymś razem zwyczajnie już nie chce się ich bić...
-Jazda autami to jakiś koszmar. Każdy pojazd zdaje się jeździć tak samo, a przy zakrętach można dostać wścieklizny, bo nie idzie wykręcić tym dziadostwem.
-Czołowe zderzenia praktycznie w ogóle nie odzwierciedlają uszkodzeń na samochodzie. Jadę setką i przodem wale w ciężarówkę, potem patrze, a moje auto ma oba reflektory i cały zderzak. Jedynie kilka rys i tyle. Śmiesznie to wygląda.
+Ścieżka dźwiękowa oczywiście na plus, ale uważam że za mało dali stacji radiowych. Z czasem nutki zaczynają się powtarzać i przynudzać.
+Grafika w sumie mi się podoba. Nie mam wysokich wymagać i wystarczy mi żeby postacie nie były kwadratowe :)
Co do bugów to spotkałam się z takimi sporadycznymi typu, ktoś tam lata w powietrzu, łódka sama wybucha, czy auto nie chce odpalić.
Żadnych ścinek nie uświadczyłam. Gra działa OK tylko powtarzalność jest gwoździem do trumny.
Wywalić powtarzane misje i wstawić coś na ich miejsce i Mafia by była o wiele lepszą produkcją, a tak? Dno i dwa metry mułu. Niech sami sobie grają w Kopiuj i Wklej 3.
Dziwna jakaś ta gra. Niedawno zaczęłam i teraz jestem na etapie rekrutowania dwóch gości do ekipy i jakoś tak zaczyna wiać nudą. Samo miasto robi wrażenie od strony wizualnej, ale w sumie na dłuższą metę nie ma co w nim robić. Szczerze to powiem, że jak przyszło mi drugi raz czyścić dany budynek, bo potem pojawił się w nim boss to aż przecierałam oczy ze zdziwienia. Absurd i policzek dla gracza. A myślałam, że w Assassynie jest nudno i wszystko się powtarza. Ci w Mafii pokazali, że jednak można na tym oprzeć całą grę. Ehh...
Kiedy na ekranie pokazane sa zblizenia twarzy to efekt przypomina niesamowitą obróbkę graficzną, natomiast kiedy pokazują sceny akcji w mieście, elementy stroju jak i otoczenia sprawiały wrażenie jakby ktoś sie bawil w jakis amatorski cosplay. Niby spoko, ale szalu nie ma. Oby gra byla tak dobra jak jedynka.
Czekam niecierpliwie na premierę, ale jakoś ten gameplay mnie w ogóle nie nakręcił na tą grę.
Zdecydowanie czuć tu Inkwizycję no i te animacje są dość podobne.
Mogli pokazać coś innego, bo w sumie to bohater idzie, skacze, idzie i skacze. Potem scenka wybuchu i koniec.
No nic zobaczymy jak to będzie, ale jak rozmawianie z NPC będzie się odbywać bez kinowych cutscenek to żegnam.
Jest to największy minus jaki dali w Dragonie gdzie rozmawiało się praktycznie cały czas podchodząc do gościa i oglądało plecy bohatera.
Ten quest był trochę nostalgiczny, bo od razy skojarzył mi się z podobnym motywem w trójce czy New Vegas(nie pamiętam już) gdzie pomagało się ghulom polecieć w kosmos :D Ogólnie zakończenie było trochę zabawne.
Nie liczyłam na to że uda im się coś osiągnąć, ale to że
spoiler start
pourywało im ręce i nogi wyszło komicznie :D
spoiler stop
Misja mogła być trochę dłuższa, coś w stylu wykorzystanie tej rakiety w centrum galaktycznej rozrywki czy coś z tymi cząsteczkami co to od nas wyłudzali kapsle. W sumie to pozytywne wrażenie tylko było za krótko.
Flyby szanuje twoje zdanie i ciesze się że dodatek ci się podoba natomiast nie rozumiem o co ty się czepiasz.
Wkładasz mi do ust rzeczy których nie napisałam np:
Zmienił bym je tak: "Wydałem (wydałam) trochę kasy, wakacji starczyło na przelecenie gry "po łebkach", szkoda że się skończyły (wakacje)" ;)
Gry nie skończyłam po łebkach, bo zrobiłam wszystko co się dało oprócz znalezienia ostatniego gwiezdnego procesora i tyle. Każdy quest zaliczony i każda lokacja odkryta. Nuka World zwyczajnie na wiele nie starcza.
A wakacje wciąż trwają. Przecież wciąż jest ciepło i można gdzieś pojechać. Wystarczy wziąć kilka dni wolnego.
No chyba że chodziło ci o sprowadzenie mnie do parteru sugerując że kończą się szkolne wakacje :)
Tak czy siak pozdrawiam i nie ma co się czepiać czyjegoś zdania. Tobie spodobała możliwość prowadzenia gangu i te wspaniałości odnośnie wzbogacania świata, a mnie rozczarowała fabuła i nudne postacie. Peace and love bracie, grajmy w to co lubimy, a na świecie zapanuje pokój :D
Zawiodłam się.
Po dobrym Far Harbor miałam smaka na Nuka przygodę z ciekawym wątkiem fabularnym i interesującymi postaciami, a dostałam jakąś wydmuszkę bez polotu, ładu i składu.
Sam początek jest spoko i czuć w tym jakąś tajemnicę, ale potem to już typowe: idź zabij i wróć.
Ogólnie to
spoiler start
zostajemy szefem bandytów, bo tak, następnie poznajemy nudnych jak flaki z olejem szefów poszczególnych grup(można ich ubić ofc) i dostajemy zadanie odbić 4 atrakcje Nuka World. W dwóch są jakieś mini questy z wariatami w środku, a pozostałe dwa są typowe: wyrżnij wszystko co się rusza.
Po zdobieniu tego fascynującego zadania atakujemy wspólnotę na zasadzie Minutemanów. Albo pomagamy, albo wyżynamy. Jedni nas lubią inni nienawidzą i KONIEC. Dodatkowo żeby ktoś się za dobrze nie poczuł dostajemy kopniaka od twórców po szukaniu medali atrakcji i kapsików. Za łażenie i szukanie tego typu dziadostwa liczyłam na fajną nagrodę. A gdzie tam! Za medale mamy kilka sztuk Nuki która wala się dosłownie po ulicach, a za kod z kapsli mamy albo Grubasa z nuka atomówkami lub "unikatowy" łach kroju mechanika tylko w barwach czerwieni. M-A-S-A-K-R-A.
spoiler stop
Mapa wydaje się być całkiem spoko, ale nie ma tam zupełnie nic do roboty. Straszna nuda i brak chęci ze strony twórców. Aby tylko wyciągnąć jeszcze trochę kasy i możemy jechać na wakacje.
Far Harbor brać bez zastanowienia natomiast ten dziwny twór omijać szerokim łukiem.
Nie udało mi się ukończyć tej gry z prostej przyczyny.
NUDA i powtarzalność.
Gdzieś tak do połowy była niesamowita zabawa, a potem to już totalna sieka i ciągłe powtarzanie tego samego.
Fabuła też niezbyt powalająca. Po tak wysokiej ocenie spodziewałam się czegoś lepszego.
Nie przepadam za slasherami, ale Dante's Inferno pochłonęło mnie bez reszty, natomiast tutaj całą rozgrywkę zabiła konieczność powtarzania tego samego.
Nie chcę się czepiać, ale jest 2016 rok i nawet słabe studia potrafią wycisnąć z siebie jakieś przyzwoite produkcje, które przyciągają oko, a tutaj...?
Bohater sztywny jakby kij połknął, jego ruchy to czysta kopia poprzednich gier, a może i nawet sięgają samego Gothica(ten przykuc przy sejfie).
Źle to wygląda. Grafiki się nie czepiam, bo różnie bywa, ale gry gdzie postacie ruszają się w ten sposób to były całe lata temu.
PB zrobiła kiedyś dobrą serię, ale to minęło. Nie idą z duchem czasu, a stoją w miejscu.
Może coś usprawnią, ale ja widzę tutaj sztywnego Risena z inną oprawą i fabułą. Dziwne to jakieś i niezbyt zachęca do kupna.
Początek miażdży. Niesamowity klimat, świetna historia głównego bohatera i intrygująca relacja dwóch postaci rozmawiających przez krótkofalówki.
Wszystko można ocenić bardzo wysoko, ale niestety koniec mnie zupełnie rozczarował.
spoiler start
Chyba bym wolała historię o jakimś tajnym eksperymencie i badaniu ludzkiego zachowania, bądź zmyśloną towarzyszkę Henrego. Niestety ni z gruchy ni z pietruchy wychodzi na wierzch historia zaginionego chłopca, która zupełnie nie pasuje do stworzonego klimatu.
Brak końcowego spotkania również pozostawia niedosyt.
spoiler stop
Szkoda bo mogło wyjść o wiele lepiej i mroczniej, a jest jak jest.
Nie czepiam się długości gry, bo jednak na tak zamkniętej mapie nie chciałabym spędzić więcej czasu niż rzeczywiście spędziłam.
Szczerze to muszę przyznać, że dodatek wyszedł im bardzo dobrze.
Po średniej podstawce w końcu się przyłożyli i jest tak jak powinno być od początku.
Mapa jest całkiem spora i klimatyczna. Eksploracja jest o wiele ciekawsza, bo nie tylko pod oznacznikami znajdują się budynki i różne miejsca do przeszukania.
Fabularnie wyszło spoko i zdecydowanie lepiej niż w queście głównym o instytucie. Postacie są ciekawe i jest z zasady z kim pogadać. Misje już nie są tak puste jak wcześniej. Zawsze jest jakaś tam otoczka fabularna tak że idzie się tym zainteresować, a nie odklepać i lecieć dalej. Super wyszła sprawa detektywistyczna w krypcie. Swoją drogą rozwaliła mnie pewna "nietypowa" interakcja z jednym z mieszkańców krypty, ale kto przeszedł to wie o co chodzi ;)
Podsumowując na plus wchodzi:
-Ciekawa fabuła
-Przyjemna i klimatyczna lokacja
-Nowy zestaw uzbrojenia
-Nowy soundtrack podczas eksploracji(chociaż podczas walki mogli by dodać też nowe nutki)
-Możliwość wybrania zakończenia
-Historia Nicka
Na minus:
-Nudny i zbędny nowy towarzysz
-Irytujące powiadomienia o osadnikach, którzy potrzebują pomocy we Wspólnocie
-Czasami niewielkie bugi typu latające Yao Guai, wcięte w ścianę postacie i okazjonalne spadki klatek raz na kilka godzin
-
spoiler start
Poziom z klockami we wspomnieniach DiMY. Zupełnie niepotrzebne wrzucanie czegoś takiego do strzelanki. Nie żeby to trudne było, ale jakbym chciała pograć w Talosa to bym go sobie odpaliła.
spoiler stop
Polecam i nie rozumiem tego hejtu. Może i czwórka nie powala, ale w ten dodatek jednak warto zagrać.
Na zachętę wrzucam fotkę Nicka wietrzącego sobie pachy :)
Nie ma co hejtować tej gry. Niby zwykłe pokemony, ale dzięki tej grze ludzie wychodzą z domów i spalają kalorie :D Dzisiaj widziałam 4 chłopaków z telefonami w rękach i wyglądali na zadowolonych, potem w to samo miejsce przybiegła kolejna dwójka. Chyba to lepsze niż chlanie po krzakach i produkowanie patologii.
Michonne zasługuje na lepszą historię i grę, bo niestety ta mini seria jest niesamowicie słaba i nudna.
Konsekwencje w zasadzie nie istnieją. W danej sytuacji można postąpić w różne sposoby tylko przez całą grę one nie mają żadnego znaczenia. Niestety dialogi to również porażka. Gadanie o niczym sprowadza się do niczego, bo na nic nie mamy praktycznie wpływu. Gameplayu w zasadzie też nie ma poza prowadzonymi rozmowami, bo Michonne możemy sterować raz na ruski rok. Najgorsza rzeczą w grze jest jej długość. Jeden odcinek skończyłam w tak krótkim czasie że zaparzona wcześniej kawa była jeszcze ciepła...
Nie oczekiwałam jakichś długich godzin, ale przez takie coś zupełnie nie zależało mi na postaciach wplecionych w historię, bo kogo obchodzą ludzie z którymi zamienia się kilka zdań.
Jedyny plus to sama Michonne i całkiem niezły system QTE.
Nie polecam no chyba, że na przecenie, bo pełnej kwoty ta gra na pewno nie jest warta.
Dodatek świetny to trzeba przyznać :)
Jest wszystko czego można oczekiwać od pełnoprawnej gry, a to przecież tylko DLC.
Wielka pochwała za ciekawy wątek fabularny. Dużo zwrotów akcji, różne zakończenia no i malownicza kraina, która tak naprawdę nią nie jest.
Nie chcę się rozpisywać, bo w zasadzie wszystko mi się podobało poza malutkimi bugami, np. zepsuty system zaznaczania wrogów jak i brak widocznych zbroi na stojaku. To tylko szczegóły, ale jako osobę która czytała książki razi mnie jeden fakt.
Zbyt duża ilość potworów w Toussaint.
Geralt sam kilkakrotnie wspominał już w samej grze, że fach wiedźmiński odszedł do lamusa i produkcja zabójców potworów się zakończyła, bo w zasadzie nie ma zbyt wiele do ubicia, tymczasem w nowej krainie co by się gdzieś nie ruszyć to wyskakuje na nas potwór. Wiem że to może czepialstwo, ale dobrze wspominam jedno z opowiadań kiedy Geralt cieszył się z nowej skórzanej kurtki, bo w końcu uciułał trochę grosza, a tutaj złoto sypie się strumieniem bo zlecenia lecą jedno po drugim. Wiem że na tym polega ta gra tylko jakoś tak mnie to zniesmaczyło i jakby przytłoczyło. Dodatkowo w jednej misji
spoiler start
gdzie Regis potrzebuje śliny Wichta do mikstury, wiedźmin twierdzi, że one wygineły, a tutaj podążając później za jakimś pytajnikiem natrafiłam na...Wichta! wut?
spoiler stop
.
Ogólnie to uważam że Krew i Wino świetnie zwieńczyło historię wiedźmina i pozwoliło graczowi
spoiler start
odwzajemnić końcowy uśmiech Geralta, bo zostawiamy go w dobrym zdrowiu z ukochaną przy boku i dachem nad głową.
spoiler stop
To była dobra podróż i nie żałuję ani minuty :)
Ale faza. Widać systemy dialogów brali z Fallouta 4 :D
Nie mam nic do tej gry. Każdy gra w co chce i równie dobrze może latać kozą w kosmosie :D
Czwórkę zaczęłam zaraz po trójce i niestety stwierdzam, że wyszło słabo.
Ogólnie to chyba z całej rozgrywki przypadła mi do gustu tylko fabuła.
W głównych zadaniach była cała masa humoru, rozwałki i starych dobrych znajomych co jest wielkim plusem.
Niestety misje poboczne sprowadzają się tylko do wykonywania okazji rozmieszczonych na mapie, za które dostajemy nijakie bronie i jakieś ulepszenie umiejętności.
Przemieszczanie miasta z początku sprawia frajdę, ale jednak jest to powtórka z rozgrywki i zdecydowanie nie zasługuje na miano pełnoprawnej części Świętych. Ta sama mapa, brak różnorodnych przeciwników, te same ciuchy w sklepach, zbyt wiele umiejętności z których się rzadko korzysta, podobnie masa niepotrzebnej broni itd.
W zasadzie moja walka polegała na zamrażaniu przeciwników i szyciu w nich ze strzelby. Niestety walka jest bardzo łatwa przez co wpada się w rutynę robienia tego samego w kółko. Brakowało mi jakiejś rozwałki z sensem i humorem, a to niestety było tylko w głównych questach a jak większość wie jest to zaledwie kilka godzin zabawy. Osobiście zrobiłam większość tego co się dało oprócz kilku znajdziek, co zajęło mi 16h z hakiem. Było spoko, ale zdecydowanie nie ma startu do trójki...
Gierka ukończona i muszę powiedzieć, że bawiłam się przednie :D
Sama rozgrywka jest o wiele bardziej przyjemniejsza niż ta w dwójce. Zniknęła jakaś taka toporność postaci i wszystko wydaje się działać płynnie i składnie.
Lokacje są naprawdę pięknie zaprojektowane. Jest w tym wszystkim taka logiczna całość. Kiedy w oddali widzi się wielką katedrę, bagna czy Irythill to aż można zrobić WOW! bo jednak za jakiś czas tam trafimy.
Świetna sprawa :)
Fabularnie to w sumie typowo dla tej serii, przemy do przodu jako umarlak i chłoniemy każdy dialog napotkanych NPC. Może tego nie ma aż tak wiele, ale zdecydowanie podoba mi się wątek przewodni i ustalenie sobie własnego zakończenia.
Jedynym dużym minusem jest zbyt łatwy poziom trudności bossów.
Kurcze nie wiem, może to mi coś za dobrze szło, ale kiedy pokonałam pierwszego bossa(tego psa) w kilka chwil zaczęłam się zastanawiać o co tu chodzi. Ledwo rozpoczęła się świetna nuta, a tutaj przeciwnik gryzie piach.
Ogólnie zauważyłam, że większość bossów w DS3 nie ma ataków, które by kryły ich plecy. W zasadzie większość walk przebiegała na kręceniu się im pod nogami i dawaniu im klapsów od tyłu. Wizualnie prezentują się świetnie, mają też bardzo interesujące umiejętności, tylko że walka z nimi wydawała mi się mało różnorodna. Jedyny boss, który przyprawił mnie o ból głowy to Strażnicy Otchłani. Bardzo ciężko było mi ogarnąć jego ataki w drugiej formie, ale dało radę. Niestety potem już jest tylko łatwiej, a szkoda.
Soundtrack oceniam na plus jednak nie mogłam się mu aż tak dobrze przysłuchać, bo za szybko wszystko szło.
Przykładowo, nigdy nie zapomnę tej przeklętej melodii z DS2 kiedy walczyłam z gargulcami. Brrrr.
O pvp w sumie nie ma co pisać, zabijanie ludzi się zdarzało. Ja też byłam zabijana ale ogólnie też na plus. Czytanie wiadomości i komunikacja z innymi osobami to też fajna sprawa.
Serdecznie polecam i czekam na jakieś DLC :)
PS. mam jeszcze pytanie na szybko. Gram ponownie tyle że magiem i nijak nie mogę dojść do tego jak rzucić zaklęcie zaczarowanie miecza. Spełniam warunki, a mój mag tylko macha tą laską i drapie się po głowie. Co robić? :D
Ledwo co z kaplicy wylazłam, ale rzuca się w oczy trochę zbyt łatwy poziom. Olać to, dalej pewnie będzie trudno. Grafika świetna, muzyka i animacje...omg. Jak tylko usłyszałam muzyke z menu miałam minę w stylu(patrz na załącznik).
Zresztą siadając na pół godziny zadałam sobie sprawę że minęło o wiele więcej. Czego gra potrzebuje więcej? Wessałam się, a pies sikał po nogach bo zapomniałam z nim wyjść :D
Ta gra to żenujące coś nie warte niczyjego czasu.
Mam kompa, który spokojnie dźwiga najnowsze gry, a tutaj fpsy skaczą jak szalone.
Najbardziej dobija kompatybilność z padem. Niby mogę go używać, ale sama mechanika gry jest tak stworzona, że to istna udręka. Totalne nieporozumienie...
Co tam mapa. To aż tak nie rzuca się w oczy jeśli ktoś grał po premierze w czwórkę i teraz gra w Primala. Największym policzkiem jest dawanie graczowi IDENTYCZNĄ mechanikę i animacje jak w poprzednich częściach.
Nawet ktoś ze słabą pamięcią będzie widział że jest to KALKA poprzednich Far Crayów. Robi sie dosłownie to samo!
Animacje, mechanika,schemat, posługiwanie bronią, wariaci jako npc...wszystko jest to samo!
Ja nie wiem co Ubisoft robił przez tyle czasu oprócz zmiany szaty graficznej. Chyba specjalnie odczekali rok z hakiem żeby nie było wstydu wydać za kilka miesięcy nowej gry. Nigdy więcej od nich gier. No chyba że to będzie jakiś indyk bez numerka 2/3/4.
PS. oczywiście ludzie którzy nie grali w poprzednie części będą się bawić świetnie, bo gra jest fajna, ale ci którzy spędzili kilkanaście godzin na poprzedniczkach zwyczajnie poczują się zawiedzeni. Klimat klimatem, ale bez jaj panowie.
Gra jest bardzo fajna i klimatyczna, jednak uważam że twórcy powinni dodać do niej elementy typowe dla przygodówek.
Rozwiązywanie zagadek w takim psychodelicznym świecie byłoby świetnym przeżyciem.
Początkowe szukanie kodu do kłódki fajnie zapowiadało właśnie taki gameplay, ale później jedyne co mamy do roboty to chodzenie, czytanie kartek i otwieranie drzwi.
Oczywiście nie ma w tym nic złego, tylko przez brak innych rzeczy do roboty gra wydaje się pusta.
Finał niestety mnie nie zadowolił. Liczyłam na coś głębszego.
Ogólnie polecam. Grafika i muzyka to wysoka półka :) Dobrze się bawiłam tylko szkoda że tak krótko.
Niestety gra po kilku godzinach strasznie nudzi.
Wbiłam 12 lvl i powiem szczerze że mam już dość.
Kiedyś grałam w TERA Online i tam było na czym oko zawiesić, cała masa broni, zbroi, fajny crafting, interfejs i w ogóle cały odbiór produkcji o wiele lepszy. Tutaj w zasadzie nic się nie robi oprócz parcia do przodu.
Z każdego questa dostaje sie trochę pieniędzy i expa. Po takim czasie w innych produkcjach byłam zasypywana fajnym i różnorodnym ekwipunkiem natomiast tutaj straszna bieda. Kilka godzin, ileś lokacji dalej, masa questów, a ja zmieniłam broń i zbroję tylko raz. NUDA!! Nic mnie nie zachęca do gry dalej.
Świetny dodatek z całkiem fajną fabułą.
Gameplay wprost miodny, a rozjeżdżanie zombiaków autem to naprawdę super sprawa:)
Jedyną rzeczą, która mnie irytowała to zbyt duża aktywność tych biegających truposzy i ich kolegów, bombowców.
Jedzie się długi odcinek, a tam jeden za drugim wybucha i zaraz pojawia się chmara tych rozwrzeszczanych brzydali.
Po dłuższej rozgrywce dość męczące, ale da się znieść po zainstalowaniu wyładowania elektrycznego.
spoiler start
Co do zakończenia to uważam że obie opcje są bardzo dobrym rozwiązaniem. W grach nie zawsze wszystko musi być cacy i z pocałowaniem ręki. Osobiście wybrałam rozwalenie tego syfu za pomocą atomówki. Jak na bohatera przystało. Jedynie brak jakiegokolwiek komentarza czy refleksji ze strony Kyl'a było słabe. Ani chwili zwątpienia tylko, cyk, cyk i bum.
spoiler stop
Ja to już nic nie mówię o Wiedźminie, ale najbardziej rozwala nagroda za Wybitne osiągnięcie w reżyserii gry: Fallout 4.
Takie coś jak F4 nie zasługuje tutaj nawet na wzmiankę, a co dopiero nagrodę. Tyle dobrych gier w tej kategorii, a ci wybrali tytuł, w którym reżyseria praktycznie nie istnieje. LOL.
Fajnie by było gdyby zmienili głównego bohatera, bo ten co był w jedynce to jakaś masakra.
Sztywny jakby kij od miotły połknął a do tego nudny i nijaki.
Kalka poprzednich części.
Tak oglądam ten filmik to widzę te same animacje i powielany do bólu schemat misji i akcji pobocznych.
Co kto lubi, ale dla mnie jest to zwyczajne odcinanie kuponów i pójście na łatwą kasę.
Brak zróżnicowanego ekwipunku pewnie będzie bardzo doskwierał, bo ileż można walić pałą,strzelać z łuku i rzucać włócznią. Do tego inteligencja przeciwników to jakieś nieporozumienie.
Z biegu zabijasz 4 przeciwników od tyłu w ogóle nawet nie starając się zachowywać cicho, a oni stoją i czekają aż się ich ubije...
Ja tego zadania od naukowców nigdy nie przyjęłam.
Wydawało mi się to zbyt podejrzane i bałam się stracić część ekwipunku.
Mój tok rozumowania poprzedzał wcześniejszy quest gdzie Geralt został w samych majtasach po ostrym chlaniu z niebieskimi pasami więc coś jest na rzeczy jeśli chodzi o przyswajanie gracza do danych sytuacji. (wiem że można wszystko odzyskać, ale jednak:) )
Tylko z drugiej strony w dzisiejszych czasach pozbawienie gracza całego ekwipunku wiązało by się z niesamowitą falą hejtu.
Świecące misje poboczne w dzienniku to jednak jest jakiś ból, którego trzeba sie pozbyć. Wiedźmin 3 fajnie rozwiązywał ten problem dając po prostu interesującą zawartość. W Mass Effect 3 gracz był bombardowany pobocznymi akcjami bez naszej ingerencji, co było mało fajne.
Ogólnie to świetny materiał i uderza w sedno sprawy. Skoro mogę, to dlaczego nie?
Gościu pewnie ma mase wolnego czasu bo dostaje dotacje z różnych serwisów.
Zdobył rozgłos to i kasa płynie strumykiem a jak kasa leci za siedzenie i granie to po co biegać codziennie do roboty, której się nie lubi?
Cała masa YTberów trzepie kapuche na filmikach o dupie marynie i nieźle na tym wychodzą:)
Zawsze znajdzie się jakiś sponsor na głupotę, która się opłaca.
No cóż chyba z dwojga złego wyjść przodem niż tyłem :>
Tak czy owak dzięki...właśnie jadłam.
Całkiem przyjemny dodatek z fajną fabułą i klimatem jednak niepotrzebnie wrzucili zapychacze w postaci typowych dla Syndicate questów pobocznych.
Wątek główny znów został przyćmiony przez powtarzalne do bólu akcje typu zastrasz gościa, ukradnij powóz, uwolnij prostytutki x2/3.
Gdyby liczyć samą historię Kuby to wyszło by chyba z 2-3 godziny samego grania.
Ogólnie uważam, że całą tą sekwencję powinni wrzucić jako wspomnienie, do którego wchodzi się z terenu Londynu, bo załączanie gry z menu głównego było dość irytujące i nie wspomnę jeszcze o zaginionych umiejętnościach.
Zdobyte ciężką grą skille gdzieś przepadły i gra się zupełnie na czysto. Rozumiem 20 lat minęło, ale żeby stracić umiejętność znikania tak ważną dla Eve to już wyszło trochę słabo. Rozczarowała mnie końcówka gdzie w zasadzie nie było żadnego zaskoczenia w całej tej krwawej historii.
spoiler start
Miałam cichą nadzieję że Rozpruwaczem okaże się Jacob :)
spoiler stop
Nie licząc kilku bugów to ocena 6/10 jest raczej uczciwa.
Kod steam? A płyt nie będzie czy co? Pytam bo ostatnio chyba MGS był tylko z kodem...
Jedynka była czymś na wzór aktualnych assassynów czyli średniak.
Najlepsze fabularnie jak i gameplayowo były te z historią Ezia.
Dalej udał im się jeszcze Black Flag jednak tylko jako gra o piratach, bo jeśli ją oceniać jako grę z fabułą assassyna to jednak to nie to.
Osobiście fajnie by było gdyby powrócił mocny wątek współczesny i bohater, którego da się lubić.
Niech pracują nad grą kilka lat, a nie wydają ciągle to samo tylko z nowym miastem i szczątkową fabułą napisaną na kolanie, bo czasu nie ma...
Szczerze to czekam jedynie na Żywe Trupy i od biedy Gra o Tron.
Jakoś mi przyjemnie patrzeć na masakrę zombiaków i latające flaki :)
Czytałam komiks do pewnego momentu, ale warto oglądać serial z racji tego, że masa rzeczy odbiega od oryginału, który niezbyt przypadł mi do gustu.
Podoba mi się ten zabieg i czekam na więcej, natomiast Gra o Tron to jednak książka i bardziej szanuję kilkaset stron dzieła Martina niż fantazję scenarzysty, który czasami wprowadza zwyczajną głupotę.
Oczywiście serial również oglądam z wielką przyjemnością, ale jednak bardziej podobała mi się wersja książkowa.
PS.
Szkoda że HBO nie zabierze się za naszego Wiedźmina...to by było dopiero coś:)
Eh mam coś do seriali na podstawie książek.
Eeee tam, troche słaby ten materiał. Istna wylęgarnia sucharów w wykonaniu Heda :(
Do tego strasznie denerwujące są te przerywniki "Liczę na Glicze" po każdym kilku sekundowym ujęciu...
Gra dla której kupię PS4.
Oto moje postanowienie na nowy rok!
Czekam na premierę!
@best.nick.ever popieram całkowicie.
Sama niezbyt lubię materiały z Jordanem, ale jednak to jest ich praca i takie zachowanie nie przystoi.
Ta seria jest fajna z racji ciągłych dialogów, wymiany zdań pomiędzy prowadzącymi, a tutaj to wyglądało jakby tylko Jordan cokolwiek opowiadał, a Arasz rzucał pytaniami z kartki.
Lepiej by to wyglądały gdyby wystąpiła tylko jedna osoba...
Zabrakło mi jeszcze Elizabeth Z Bioshocka Infinite ze swoim "Booker Catch!" :D
https://www.youtube.com/watch?v=sku4Hzk2UzI&t=0m40s
Wiem o co ci chodzi i zgadzam sie, ale w przypadku nowego Assassyna ta powtarzalnosc nie jest poprzedzona niczym interesujacym. Misje nie sa urozmaicone zupełnie niczym tylko samym celem co po dłuższym czasie nudzi i irytuje. Tam jak napisałam, wątek główny jest dość niezły, ale reszta niestety leży i kwiczy.
Z zasady nie oceniam gier których nie przechodzę, ale tutaj chciałam jedynie ostrzec przed wydawaniem pieniędzy na marne.
Z nudów zaczęłam grać i powiem że powtarzalność wszelkich akcji zwala z nóg.
Misje poboczne jak i główne przypominają mi bieganie na stadionie. Możesz robić okrążenia w kółko i przy okazji zmieniać tempo, styl, klaskać i gadać z kimś obok, ale ciągle robisz to samo. To jest takie przysłanianie prawdy. Ma się od biedy fajny quest i niezłą historię(tylko wątek główny!!) ale i tak wszystko sprowadza się do zabicia kogoś lub wspięcia się na jakiś budynek aby zaliczyć dany punkt.
Jedyną rzeczą jaka sprawiała mi przyjemność w tej produkcji to eksploracja miasta i szczątkowy soundtrack, który pojawiał się na miejscach synchronizacji. No i Eve jest całkiem przyjemną postacią do grania. Cała reszta to jedna wielka porażka.
Dawno nie odstawiłam gry po przegraniu kilkunastu godzin, ale tutaj nie mam szans żeby ją ukończyć. Optymalizacja, historia, postacie, walka, umiejętności, wątek główny...no wszystko jest do dupy za przeproszeniem. Sięgnęłam po to tylko bo miało być lepiej od Unity, ale nie jest!
Czyste kopiuj wklej z poprzedniej produkcji wydawane co roku bez niczego urzekającego.
Gry mają wciągać, a nie wywoływać u gracza uczucie w stylu "omg tyle jeszcze do zaliczenia żeby zrobić misję główną".
Ta gra nie bawi a wymusza zbieranie i zaliczanie punktów na mapie prowadzące do równie słabego i żenującego questa. Dokąd zmierzasz Ubisoft? Dlaczego nie robisz gier w stylu Valiant Hearts tylko takie coś bez ładu i składu?!
Nie znoszę jak robicie materiał na dany temat i nie pokazujecie tego o czym jest mowa.
Arasz, podałeś tyle fajnych tytułów, wymieniałeś tylu znanych dubbingowców, ale nie dałeś w zasadzie żadnych przykładów oprócz trzech czy czterech.
Strasznie słabo takie coś wychodzi. Zwykły zlepek filmików z YT i tyle.
Nie twierdzę że materiał jest zły, bo nie jest i fajnie się tego słucha, ale nie ogląda.
Dla mnie achivmenty są całkiem spoko jeśli mają jakiś sens i tyle. Zwykłe znajdźki potrafią być fajne jeśli są one jakimiś skrawkami fajnie opisanej historii, co jako fanka rpg uwielbiam.
Jednak nigdy nie wybaczę Ubisoftowi co zrobił w Black Flag z fragmentami animusa. Zbierałam to dziadostwo z każdej wyspy w nadziei że dostanę jakiś filmik, zagadkę czy kawałek tekstu, a nie dostałam zupełnie nic oprócz głupiej informacji o ukończeniu 100% gry. Takie rzeczy twórcy mogą sobie wsadzić w 4 litery:) Sztuczne wydłużanie gry przez takie śmieci nie są warte zachodu, ale jeśli coś jest fajne i potrafi sprawić wyzwanie nawet w głupim zabiciu tysiąca wrogów to czemu nie. Jeśli coś jest po drodze i nie koliduje z moją rozgrywką to nie widzę problemu żeby zaliczyć sobie takiego achivmenta.
Nowy Fallout jest grą fajną, eksploracja sprawia dużo radości tyle że szybko idzie się przekonać o wielu brakach jakich gra RPG mieć nie powinna.
Po Skyrimie mogłam się domyśleć, że misje poboczne będą średniej jakości, ale wyszło na to że one są zwyczajnie słabe, nudne i bez polotu.
Takie ciekawe można zliczyć na palcach jednej ręki, co na taką produkcje jest niesamowicie słabym wynikiem. Czuje się bardzo zawiedziona misjami jakie otrzymałam od różnych frakcji.
Kilka polega na czymś więcej niż tylko wybijanie plugastwa, ale cała reszta to robienie tego samego w kółko aż do śmierci.
Początek zapowiadał się dobrze, a świat zdawał się bardzo duży no ale trochę przedobrzyli.
Za dużo pustych lokacji z całą masą śmieci do zebrania i przeciwnikami do zabicia.
Większość budynków zaczynała się od terminalu z daną historią, kilkoma przeciwnikami i masą rzeczy. Szkoda tylko że zapomnieli coś z tym wszystkim zrobić, bo przeszukiwanie podobnych budynków tylko po to żeby pozbierać fanty i postrzelać jest trochę bezcelowe.
Najbardziej dobiła mnie misja w jednej z krypt gdzie mamy "Rozejrzeć się po krypcie","Zdobyć identyfikator ochrony","Zdobyć identyfikator dyrektora". Bam! Koniec misji! Rodem z Battlefielda i strzałkami "podejdź tutaj"bo przecież jakbym mogła wiedzieć co robić! Absurd jakiś:)
Walkę z kolei mogę zaliczyć na plus tylko mogli dać większy arsenał broni.
Smutno było mi patrzeć przez pół gry na ten sam pistolet tylko z lepszymi modyfikacjami.
Jeśli chodzi o dialogi to w pewnych momentach były jakieś przebłyski, ale wydaje mi się że to dzięki świetnemu voice actingowi jaki zrobiła damska wersja naszej bohaterki. Z kolei jakość tekstu jaki mamy do wyboru jest trochę biedna bo czasami dana kwestia nie była tym co chciałam powiedzieć. Podobnie było z sarkazmem gdzie wszystko brałam jako żart, ale jakieś 90% osób z którymi przyszło mi rozmawiać rzucała tekstem "to nie jest śmieszne"...
Szlajałam się po pustkowiach ok 60h i miałam już dość robienia tego samego. Było całkiem fajnie kiedy czasami odkrywało się coś interesującego, ale po odsłonięciu prawie całej mapy zwyczajnie się znudziłam i zaczęłam robić wątek główny, który miał być wisienką na torcie. No nie był.
spoiler start
Raptem kilka misji gdzie nie miałam okazji w ogóle poznać się z synem mojej bohaterki. Ni z gruchy ni z pietruchy nagle jestem szefem Instytutu. Syn mi ufa, wie że współpracuję z Trasą, ale co tam, jesteś moją matką, nie znam cię ale i tak będziesz szefem! Brakowało mi zżycia z jakimś bohaterem.
spoiler stop
Jedynie towarzysze mieli fajne historie opowiadające o swoim życiu co bardzo zaplusowało, tylko szkoda że nie mówili już zupełnie nic kiedy wyczerpały się wszystkie dialogi. Ogólnie to źle nie jest i można się fajne bawić tylko trzeba szybko dotrzeć do Diamont City gdzie jest sporo do roboty. Kiedy wyruszamy na pustkowia wszystko gdzieś ulatuje i zaczyna się masowe strzelanie z odrobiną fajnego klimatu Fallouta.
Na plus:
+klimat
+dobry system craftingu
+grafika(mi się tam podobała)
+ciekawe historie z terminali
+soundtrack
Na minus:
-Chciałabym więcej miast, albo chociaż powiększyć istniejące
-Za mało misji podocznych, a jak już są to nudne jak flaki z olejem
-Pustawe lokacje
-Za dużo walki, ogólnie totalna sieka wroga na każdym kroku
-Bardzo krótki wątek główny
-W ogóle nie idzie się zżyć z żadną postacią oprócz towarzyszy.
Gram juz jakis czas i mam pytania:
czy w tej grze jest tak mało questów czy to ja wszystko pomijam? Jak naprawic czesci z power armora? Czy wstapienie do bractwa stali uniemozliwi mi przylaczenie sie do innych? Ma to jakies negatywne skutki? Tylko prosze bez spoilerow:)
Moim zdaniem pewniakiem dla wiedzmina moze byc nagroda za soundtrack. Inne wymienione gry maja bardzo przyzwoitą ścieżkę dźwiękową ale nasi skomponowali coś niesamowitego. Fabularnie jak i voice acting należy sie nagroda dla Life is Strange. Bez dwóch zdań:)
Gralam kilka godzin i powiem ze mi sie podoba. Jest to taki Skyrim w swiecie Fallouta. Łatwo idzie zobaczyć podobienstwo w animacjach. Grafika wygląda bardzo fajnie. Osobiscie lubie gry które wyglądają jak gry a nie filmy z podrasowanymi efektami. Jedynie nie podoba mi sie zdobycie power armora na poczatku dlatego go zostawilam na farmie. Mam nadzieje ze nie jest on niezbedny do questow głównych. Z ocena sie oczywiscie wstrzymam do ukonczenia gry ale pierwsze wrażenie oceniam 8, 5/10.
Dajcie spokój, ja jestem kobietą i lubię sobie pograć w jakieś fajne tytuły, bo to o niebo lepsze niż chlanie na imprezach i rzyganie w krzakach. Nie widzę też nic złego we wcielaniu się w daną postać w filmie czy grze. Przecież to fajna sprawa na chwile zostać takim wiedźminem, Shepardem czy pustelnikiem z Fallouta:)
Jeśli chodzi o mmorpg to jednak w postaciach kobiecych odrzuca mnie ich wygląd, który nijak ma się do noszonej zbroi. Wolę popatrzeć na świetną zbroję, którą nosi męska postać niż metalowy stanik, trochę żelastwa na brzuchu i stringi.
Czasem łatwiej jest dostać się do party czy gildii, ale jak ktoś nie ma skilla to nawet goły tyłek nie pomoże.
Hehehe dobry materiał.
Gra wygląda słabo, ale zgadzam się że te bugi i niedoróbki bardziej śmieszą niż denerwują.
Aż mi się przypomniał pierwszy Battlefield gdzie na samym początku zabite postacie szybowały w powietrze czy przy czołganiu wsysały nas tekstury :D
Coś tajemniczy ten nowy ME.
Oby historia była ciekawa i wciągająca jak wątek ze żniwiarzami.
Najważniejsze żeby dialogi były prowadzone w scenkach filmowych, a nie jak w INQ gdzie rozmawiało się zza pleców jak w jakimś MMORPG.
Czekam niecierpliwie na premierę!
Jak pierwszy raz obejrzałam ten krótki film o Karze pomyślałam że może być z tego dobra gra, ale to podobno miały być testy nowego silnika, a tu proszę.
Dla tego tytułu chciałabym kupić konsolę, ale zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądać.
O masakra! Od próbnego pokazu gdzie koniem tratowało się latarnie to nic się nie zmieniło!
Kij tam z realizmem, ale mogli to jakoś inaczej zrobić, bo taki widok jest zwyczajnie absurdalny. Tak samo "hamowanie" koniem kiedy wóz jest rozpędzony na maksa...zero poślizgu, tylko sobie staje jak samochód. WTF?!
Gameplay wygląda żenująco. Cała mapa zawalona dziadostwem bez znaczenia.
Walka to jakaś pomyłka. Siekanie gościa w koszuli z dwie minuty bo ma wysoki poziom...co?
O lince to już szkoda mówić. Zabawa w assassyna polegała na wspinaniu się i skakaniu po dachach, a ci dają linkę, która robi z bohatera spidermana(nie każdy musi korzystać, no ale jej długość jest absurdalna).
Miałam cichą nadzieję że chociaż fabuła będzie ciekawa, ale po obejrzeniu tego materiału wierzę na słowo że jest słaba.
Dodatek jest dość krótki i zdecydowanie nie warto przepłacać. Lepiej poczekać aż będzie tanio.
Ogólnie to z całej zawartości jestem zadowolona. Niby lokacje są liniowe i pojawiają się elementy do zbierania, ale to wszystko jest po drodze więc nie było żadnej zbędnej bieganiny po mapie. Jeśli ktoś lubi opuszczone głębokie ścieżki i mroczne pomioty z DA: Początek to warto zagrać w to DLC bo historia i klimat miejsca są ogromnym plusem, którego brakowało mi w Szczekach Hakkona. Jedynie rozczarowala mnie końcowa walka.
Podoba mi się ten pomysł.
Zawsze to będzie jakiś powiew świeżości dla serii, no i chętnie pozwiedzam czasy prehistoryczne.
Lubie tego aktora i zobaczymy jak spisze sie w roli assassyna:)
Fakt jest niestety taki ze ci co grają w gry i czują postać zza pleców bohatera będą krytykować tą produkcję. Zawsze każdy gracz w pewien sposób jest postacią z gry, a w filmie odgrywa ją aktor a nie my. Podobne odczucia miałam po seansie Silent Hill, który nie był złym filmem jako film, ale jako gracz spodziewalam się czegoś więcej.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju karcianki i ciężko coś mi wybrać, ale gwint był super podobnie jak pazaak w kotorze. Ogolnie jesli chodzi o spędzony czas w tego typu grze to zdecydowanie wybieram poker z Far Cry 3. Czasami nie ruszalam sie z miejsca przez kilka godzin bo tak mnie wessało. Wielka szkoda ze usunęli to w czwórce.
Po ukończeniu tej gry mam wrażenie że przeczytałam bardzo dobrą książkę :)
Szczerze mówiąc przypomniała mi się trochę penumbra pod koniec gry. Kto pamięta jak się skończyła ten skojarzy o co mi chodzi.
Jedyną rzeczą jaka mi nie pasowała w tej produkcji to brak sensownego wykorzystania otoczenia.
Niby można sobie oglądać i podnosić przedmioty, ale w zasadzie nie mają one żadnego zastosowania.
No i na sam koniec dobiła mnie głupota głównego bohatera.
spoiler start
Niby wie że umysł jest tylko skanowany i kopiowany co tworzy drugą osobę, a i tak ma wielkie pretensje o to że został w swoim ciele i nie poleciał razem z arką. Przecież dokładnie to samo było w przypadku zmiany ciała.
spoiler stop
Szkoda że nie będę mogła ukończyć tej gry pomimo iż mi się bardzo podoba.
Nie mam skilla w takich grach i kiedy praca kamery działa jak kupa to zwyczajnie ilość moich zgonów jest absurdalna, co sprowadza się do robienia tej samej rzeczy kilkanaście razy. To chyba nie dla mnie...eh.
Niedawno przeszłam ją po raz pierwszy i powiem że grafika wcale nie zabija gry jeśli historia jest ciekawie opowiedziana :)
DM jest bardzo fajną produkcją, ale zdecydowanie za krótką.
Niech lepiej skupią się na tym dużym DLC, bo bez sensu wprowadzać ulepszania typu nowe dialogi do gry, którą każdy już w zasadzie ukończył. Rozumiem usprawnienia techniczne, ale po co tracić czas na coś takiego.
Pozytywna gierka, ale zdecydowanie jedynka bardziej mi przypasowała jeśli chodzi o fabułę i towarzyszy.
Moim skromnym zdaniem historia naszego bohatera jest jakaś taka nijaka. Niby coś się tam robi i pomaga, ale czasami łapałam się na typowym zaliczaniu misji bez jakiegoś wielkiego zaangażowania.
Ostatni etap gry uważam za przesadzony...
spoiler start
cała akademia pełna sithów do wybicia, bo gdzie się nie zajrzy to z 4 czeka w pokoju.
Bez dobrego miecza ani rusz, istna rzeźnia :) Kreia strasznie przewidywalna, zero zaskoczenia w tym przypadku.
spoiler stop
Epizod 4 wymiata :) Jak zwykle sam koniec aż zachęca do grania dalej.
spoiler start
Coś mi się wydaje że Chloe w 5 epizodzie umrze na dobre jeśli zostanie przywrócona do życia.
Dziwne wydaje się to że pomimo iż zostaje uratowana to prędzej czy później ginie. Jakby było jej to pisane.
Śmierć w toalecie na samym początku gry może nie być jej pierwszą. Może Rachel też cofała czas i w konsekwencji ratowania przyjaciółki w końcu sama zginęła? Może to po tej imprezie zgineła Chloe ale została uratowana? Teraz znów była jej śmierć jako powikłania po wypadku, potem znów strzał w głowę... Wydaje mi się to czymś co jest odwlekane, ale i tak w konsekwencji musi się stać. Zjawiska pogodowe też jakby pokrywały się z czymś ważnym. Przecież kiedy Max użyła mocy żeby cofnąć się aż tak wstecz to wiadomo co się stało. Pewnie "ktoś" kto jeszcze ma taką samą zdolność zrobił coś poważnego dlatego pojawiły się 2 księżyce. Coś jakby alternatywny świat i ten normalny chciały się ze sobą pokryć.
spoiler stop
Super że wychodzą jeszcze gry gdzie można sobie posnuć jakieś teorie odnośnie fabuły:)
Pomimo złych wydarzeń liczę na pozytywne zakończenie.
Dynamiczna walka...wszędzie ta dynamiczna walka. Niedługo wszystko na ekranie będzie latać i wybuchać :P Ja tam zdecydowanie wolę szukać rozwiązań taktycznych, bo jednak ta dynamika od BW ostatnio oznacza ciągłe naparzanie w umiejętności i nic innego. Takie coś może szybko znudzić tak jak było to np. w Inkwizycji.
Ja jeszcze dodam ze jako fanka rpgow nigdy nie pomijam zadnych ksiazek ani notatek w grze. Zwyczajnie musze je przeczytac przez co w Skyrimie spedzilam mase czasu na przwrzucaniu kartek. Z questami mam tak ze jesli w danym miejscu jest ich kilka to nie oddaje ich pojedynczo tylko koncze wszystkie za jednym zamachem zeby potem dwa razy nie chodzic:)
Po długiej przerwie wróciłam do simsów z nudów i stwierdzam że z tymi dodatkami co wyszły gra wciąż jest zbyt pusta.
Budowanie domu zawsze sprawia mi frajdę, ale już sama gra dość mocno nudzi kiedy sie przysiądzie na dłużej.
Brakuje jakby celu w tym simowym życiu, a nawet dodanie nowych karier zawodowych i wybranie się z naszym podopiecznym do pracy jest również bardzo okrojone.
Wspominam dodatek do 3 części gdzie było podobnie z chodzeniem do remizy strażackiej czy bawienie się w detektywa. Tam to miało jakiś sens i coś co przyciągało do gry, a tutaj w zasadzie lekarz chodzi po pustym szpitalu gdzie personel gra w pasjansa, a na posterunku dzieje się podobnie poza nudnymi do porzygu wypadami na patrole i miejsca zbrodni, które również dzielą się może na 2-3 domy no bo przecież nie może być inaczej skoro miasta są tak małe...
Ogólnie to co EA robi z nowymi simsami to śmiech na sali. Jak na moje to swoboda jaka była w trójce gdzieś uleciała i nasz sim zostaje zamknięty w klatce bardzo nudnej codzienności.
Jestem w trakcie grania, ale nie mogę się przemóc żeby ją ukończyć.
Każda misja jest strasznie nudna i powtarzalna, a do tego fabuła jakoś mnie nie porywa.
Fajnie się strzela, ale niektóre sytuacje w grze są za bardzo liniowe, bo o ile przyjemnie jest ubić kilkunastu wrogów to jednak bym wolała wybrać własną drogę niż tą która jest narzucona odgórnie.
Psuje to bardzo mocno rozgrywkę i czasami aż żal patrzeć na te wytarte ścieżki, którymi trzeba iść.
Zgadzam się z osobami poniżej. Niby super materiał i fajnie się tego słucha, ale na ekranie powinny zostać zaprezentowane te glicze o których mowa, a tak to dostajemy zlepek filmików zupełnie nie na temat.
Bardzo dobra gra ale właśnie ukończyłam 3 epizod i wciąż sobie powtarzam WTF?? Mam nadzieje ze Max odkreci bajzel jaki zrobila bo przecież chyba nie oleja naszych poprzednich wyborów? Swoją drogą Chloe to jedyna bohaterka, którą dało się lubić. Szkoda że to nią nie sterujemy, bo Max przez większość czasu jest niesamowicie wkurzajaca i w ogóle jakaś taka nijaka.
Zew Prypeci ma świetny klimat i całkiem fajną historię, ale moim zdaniem gra jest zdecydowanie za krótka.
Końcówka wątku głównego mnie trochę rozczarowała, bo w zasadzie od pojawieniu się w Prypeci za wiele nie ma do roboty. W poprzednich mapach spędziłam bardzo dużo czasu na zwykłym szukaniu artefaktów i włóczeniu się od questa do questa, a sama prypeć oferuje już zdecydowanie mniej tych misji.
Ogólnie gra jest bardzo fajna i czuć w niej klimat jedynki, ale jakoś brakowało mi większej akcji.
O ile w Cieniu Czarnobyla było do kogo postrzelać tak tutaj przychodziło mi zabijać w większości mutanty i do biedy zombiaki+ kilku gości z monolitu co stawało się strasznie monotonne. Nie chodzi mi o rozwałkę rodem z CODa, ale fajnie by by było gdyby było więcej "myślących" przeciwników. Jakoś średnio mi się to podobało bo w większości korzystałam ze strzelby, a inne fajne bronie się marnowały bo niby po co dźwigać snajperkę skoro praktycznie do niczego się nie nadawała.
Fajny był też system osiągnięć :)
Hydro miałam identyczny problem. Zauważyłam że kiedy naciskam sprint gra wydawała taki dźwięk który sygnalizuje wyczerpanie się adrenaliny(ten żółty pasek).
Jakimś cudem wszystko się odcięło kiedy zaczęłam walkę i nagminnie chciałam używać znaków. Wtedy adrenalina w końcu zaczeła sie ładować i już po walce Geralt mógł biegać sprintem.
Podobnie miałam na Płotce gdzie również nie mogłam wejść w cwał. Pomagało użycie Aksji, wtedy wytrzymałość konia wracała do normy i można było śmigać.
Wybór kobiecego głosu może być strzałem w 10. Jako Jack w ME Courtney Taylor spisała się świetnie. No i tak jak napisał leem, dobrze że Bakera zabrakło, bo on to jak Karolak czy Szyc w polskich filmach...
Oby w praniu wyszło coś dobrego z tego domu i nie było to narzucane przez twórców.
Szczerze mówiąc to zawsze w tych grach podobała mi się tułaczka po świecie zniszczonym przez bombę, a tutaj nagle mamy domki i inne pierdółki.
W innych klimatach takie zabawy są zdecydowanie plusem, ale jakoś jednak do Fallouta mi to nie pasuje.
Całe szczęście że braklo mi kasy bo wszystko poszlo na wiedzmina.
Z tego co czytam to plyty w wersji pudelkowej sa do wywalenia bo maja bledy i trzeba sciagac gre z neta. Brak jezyka polskiego do wyboru bo zapomnieli/nie zdążyli czy cokolwiek. Optymalizacja nie istnieje. Podsumowujac...co w nowym batmanie dziala? Pieknie zlali PCtowcow. Gre moze kupie jak bedzie w przecenie bo mam dosc zabawy w bubel podobny do AC Unity.
Zdecydowanie Wiedzmin. Inkwizycja zła nie jest, ale cholera...w wiesku nawet quest poboczny ze znalezieniem babci jej patelni jest ciekawszy niż wszystkie poboczne z Inq. Tam tylko biegam cos zabic i przeczytać zupelnie bez sensu i składu. Nie pamietajac nawet po co a, w wiesku niby jest w rezultacie podobnie ale otoczka jest zupelnie inna. Różnorodne misje z życiem i fabułą niszczą gre od BioWare.
Inkwizycja niby daje całą masę wyborów z poprzednich części i wszystko potem fajnie wplata się w całość rozgrywki, ale to wszystko jest dość szczątkowe. Dalej już tylko wybieramy jak ma wyglądać bitwa z określonym przeciwnikiem i czy mamy jakąś moc czy jej nie mamy.
Ogólnie to decyzje są bo są, ale szału nie ma.
W wiedźminie za to nie ma jako takich importów z poprzednich części i nic tam prawie nie ma znaczenia co robiliśmy wcześniej, ale za to w całej rozgrywce bardzo dużo tworzy sam gracz.
Tam pomożemy komuś to da nam nagrodę, tam nas chwalą za ubicie potworów, a jeszcze w innym miejscu pomożemy czarodziejom to ktoś inny spłonie na stosie, a co za tym idzie Zoltan nie będzie mógł zrobić czegoś o co go potem poprosimy. Wszystko ma jakiś sens, a w Inkwizycji jesteśmy po stronie templariuszy to chodzą sobie w około i dla odmiany zabijamy magów. Tyle w zasadzie.
Wiedźmin skończony i co teraz robić?:)
Jedna z niewielu nowych gier gdzie zadania poboczne mają sens i są praktycznie na równi z głównymi. Wszystko robiłam chętnie, ani razu nie zdarzyła mi się sytuacja że robię coś od niechcenia. Bardzo dobry rpg.
Plusy:
+Klimatyczna muzyka
+Lokacje
+Grafika
+Optymalizacja
+Questy poboczne jak i główne
+Fabuła
+Ciekawe postacie
+Polski dubbing o dziwo bardzo dobry i nadający klimatu
+Brak monotonii, coś zawsze jest do zrobienia
No i niestety minusy:)
-Bugi...
-Przesada z pytajnikami na Skellige gdzie w wodzie pływała cała masa kontrabandy
-Daleko od lądu woda zaczynała się robić gęsta jak mleko, dziwnie to wyglądało. Takie brzydkie białe coś.
-Niekiedy powtarzalność twarzy. Jak na dzisiejsze czasy jest to raczej spore niedopatrzenie.
-Za mało poważnych przeciwników w gwinta! Co to za frajda grać z kowalami czy handlarzami :)
-Praktycznie żadne odniesienie do poprzednich części gry. Po co w ogóle import skoro jedyną rzeczą odnoszącą się do moich decyzji było spotkanie Letho. Nic więcej.
Serdecznie polecam zagrać no i przeczytać książki. Ciesze się że je przeczytałam przed zagraniem bo smaczków jest bardzo dużo no i największy spoiler już na początku, że Ciri jest córką Emhyra może zepsuć zabawę.
Moje zakończenie uważam za pozytywne
spoiler start
Ciri żyje, ale jedzie do Nilfgardu aby objąć tron po ojcu(Emhyr wygrywa wojne, Temaria wolna, a reszta leży i kwiczy bo Radzio gryzie ziemie). Widziałam inne zakończenia ale życie wiedźminki nie wydaje mi się aż takie dobre. Tułaczka i życie za grosze niby jest średnie, ale jednak by robiła co chciała z kolei jako cesarzowa chce zmieniać świat na lepsze zza swojego stanowiska, co chciała zrobić poświęcając życie w wieży więc w zasadzie wychodzi na jedno. Tak czy owak w każdym wypadku zostawia wiedźmina i idzie swoją drogą. Wydaje mi się że oba zakończenia są równe sobie, ale to już zależy jak kto co widzi. Jednak nie podobało mi się to że samo zaprowadzenie jej do ojca już zadecydowało o tym że jedzie do niego pod koniec a nie bije się z potworami, no ale trudno. Brakowało mi też jakichś większych wzmianek co z pozostałymi postaciami. A tak na koniec dodam że Gerald płaszczy 4 litery u boku Triss :)
spoiler stop
Chciałabym jakieś DLC z Eskelem, bo świetny z niego facet :P
Bohater wsiada do dorożki i jakby nigdy nic KONIEM TRATUJE LATARNIE. Dodatkowo czołowo zderza się z innymi dorożkami i jedzie dalej?! Co to za absurd? Ten koń musi mieć chyba łeb ze stali bo nie widzę innej opcji.
Linka może jest ciekawym pomysłem, ale podejrzewam że po dłuższym czasie może się znudzić. Kwintesencją Assassyna było skakanie po budynkach i ciche zabójstwa, a tutaj wszystkie rzeczy, które kiedyś tworzyły ten tytuł są już jedynie dodatkiem, bo tak wypada.
Cała reszta to zupełnie inna otoczka podobnie jak w Unity, którego nie mogłam przejść bo zwyczajnie to już nie było to.
Zastanawiam się kiedy skończy się ta Moda na Sukces w świecie gier :)
Oby na E3 dali już ludzki trailer z nowego Mass Effect no i oby był inny niż DA :)
W zasadzie to bardzo dużo jest kontynuacji danych serii niż nowych gier, no ale zobaczymy jak to będzie.
Niestety się zgodzę, nie wchodze na żadne artykuły o nowym wiedźminie bo boje się spoilerów co za tym idzie na GOLU nie zostało dla mnie prawie nic, bo każdy artykuł wiedźmin to, wiedźmin tamto(sic!!). Ogarnijcie sie proszę, bo to już zakrawa na jakiś fanatyzm.
A co do wyprzedaży to jest całkiem spoko, bo w euro to straszna tanizna tylko jak przychodzi to zamienić na złotówki to już nie wygląda tak różowo eh.
Dlaczego nikt nie moderuje tego forum? Chciałam poczytać opinie o grze, a tutaj sam hejt na piratów i pytania "czy mi pójdzie". Jedynym źródłem informacji jest dział xbox gdzie jednak jakaś kultura wypowiedzi istnieje eh...
A teraz o grze.
Szczerze mówiąc po tak wysokiej ocenie liczyłam na tytuł podobny do GTA:SA, ale jednak się trochę przeliczyłam.
Gra jest fajna, ma ciekawe postacie i fajną fabułę, a grafika też jest niczego sobie tyle że brakowało mi czegoś więcej. Zdecydowanie za mało wprowadzili akcji pobocznych, bo fajnych triatlonów jest chyba z 5, wyścigi też są całkiem ok, ale skakanie ze spadochronu to totalna nuda.
Telefon niby jest przydatny, ale po jakimś czasie sie okazuje że nie ma nawet do kogo dzwonić bo nikt nie odbiera więc po co taka długa lista znajomych? Zapraszanie 4/5 osób na kielicha czy inne zabawy źle mi się kojarzy z czwórki, ale przynajmniej to my dzwonimy do nich, a nie oni do nas.
Trevor i Franklin fajnie ciągną wątek główny i granie nimi to sama przyjemność, ale Michael to totalna nuda chociaż czasami ma przebłyski(pomoc córce), no ale jakaś równowaga musi być :P
Ostatnią rzeczą jaka mi się nie podobała to POLICJA. Nie wiem co oni z nią zrobili, ale wystarczy ukraść samochód w mieście, uderzyć kogoś i nagle z powietrza pojawia się cała masa glin, która do mnie strzela(sic!) w zasadzie za drobne przestępstwo. Radiowozów ani patroli też raczej nie można uświadczyć podczas rozgrywki co jest strasznie dziwne.
Tak czy owak serdecznie polecam, bo bardzo dobrze się bawiłam oprócz tych kilku zgrzytów powyżej :)
Arasz ma rację. Gramy w gry żeby sie odstresować i zrobić masakrę w świecie pikseli, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie zrobi czegoś takiego w życiu realnym.
Co do samej gry to nie grałam, ale po tym materiale to widzę, że totalnie nie warto ładować w to pieniędzy bo "misje" dostaje się po drodze jak zobaczymy bank, sklep czy inny budynek gdzie można coś zniszczyć/zabić czy coś w tym stylu. Szkoda jednak że to nie taka pomylona gra jak Postal, gdzie niby robimy podobną rozróbę, ale jednak jakiś wątek główny jest i można się czasem z tego uśmiać. Zwykłe wyżynanie ludzi "bo mogę" nie daje satysfakcji na zbyt wiele czasu no i tez sensu nie ma żadnego.
Jest wiele tytułów gdzie można robić podobną rzeźnię i jakoś nikt nie ma o to pretensji, ale jeśli piksele zostają nazwane CYWILAMI to już staje się to straszne i brutalne. A co chociażby w takim GTA5 gdzie mogę zabijać takich cywili do woli? W Skyrimie mogę siekać mieczem chłopów w mieście i na polach, a co z tymi setkami tytułów gdzie mogę robić to samo? Największa kontrowersja jest tam gdzie wątek przewodni to zabijanie niewinnych ludzi, a jeśli ten wątek jest inny, ale z boku wciąż możemy robić siekę to już jest OK. Świetny materiał.
Ponawiam pytanie. Gra sama mnie zaprowadzi do Triss po jej spotkaniuczy mam szukac jej domu na wlasna reke? Nie mam znacznika na mapie wiec jakby mogl mi ktos wyjasnic ta kwestie bez spoilerow:)
Ludziska mam pytanie tylko prosze bez spojlerow:) Jestem juz po spotkaniu z Triss i calej tej akcji ze spaniem(dalej nie ruszalam)ale na mapie nie zaznaczylo mi sie miejsce jej zamieszkania wiec mam ja szukać sama czy gra mnie do niej jeszcze zaprowadzi?
Rozumiem że wychodzi polska gra, ale czy to aby nie przesada?
Artykuły-wiedźmin, filmiki-wiedźmin, gameplay-wiedźmin, newsy-wiedźmin.
Większość na głównej jest związana z wiedźminem. No ileż można...przecież są też inne gry.
Żeby nie było to też czekam, ale co za dużo to niezdrowo.
Znowu?!
Ileż razy można grać w praktycznie to samo? Black Flag ocaliła akcja dziejąca się na morzu i zabawa w pirata plus wątek z Assassynem więc było to jakieś urozmaicenie od poprzednich części, jednak Unity to była już porażka. Nie chodzi o same bugi czy łatanie niedorobionej produkcji tylko o sam fakt że dodanie nowych sposobów wspinaczki, broni, znajdziek aż po inną fabułę jakoś nie zdaje egzaminu, bo jednak ciągle robi się to samo co w poprzednich grach. To jest taka telenowela gdzie niby historia jest inna, ale wciąż każdy wie co się będzie działo.
Wiele osób się przejechało na Unity i ciekawe czy dadzą się nabrać ponownie na obietnice jakie zaserwuje nam Ubi.