Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 września 2004, 12:58

autor: Adam Kaczmarek

Terrorist Takedown: Konflikt na Bliskim Wschodzie - recenzja gry

Terrorist Takedown to nieskomplikowana gra zręcznościowa przywodząca na myśl takie tytuły jak: Kurka Wordna czy wręcz Operation Wolf. Podana jednak zostaje w atrakcyjnej graficznie formie i może się podobać.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wydając nieduże pieniądze za grę nie należy się spodziewać jakiejś rewelacji. Parę tytułów jednak udowodniło, że nawet 20 zł gwarantuje rozrywkę na wysokim poziomie (np. Spellforce, The Suffering). Do Terrorist Takedown podchodziłem z rozwagą. Dzieło panów z City Interactive potraktowałem jako przerywnik przed większą rozgrywką. Zachęciły mnie screeny, które zwiastowały ponadprzeciętną grafikę. Czuć było pustynny, wschodni klimat.

Po zakupie gry i przeczytaniu krótkiej instrukcji, zacząłem instalację na dysku twardym. Sam rozmiar instalacji miło mnie zaskoczył – tylko 380 MB. Jak na dzisiaj to nie jest to za wiele, choć znam kilka tytułów, które ledwo sięgały 200 MB, a miały kosmiczną grywalność i wysokiej jakości oprawę. Po uruchomieniu gry oczom naszym ukazuje się intro. Może nie jest jakieś porywające, ale wygląda ciekawie. Menu gry przypomina to z Delta Force: Black Hawk Down. Proste, przejrzyste, a w tle gra klimatyczna muzyka. W opcjach możemy zmienić klawisze sterujące, rozdzielczość, detale oraz jakość dźwięku. Zaczynając grę trafiamy na pierwszy minus – brak kampanii. Dostępna jest tylko 1 misja, która należy przejść, aby odblokować następną itd. Nie mamy do dyspozycji żadnych broni do wyboru.

Fabuła gry jest uproszczona w stopniu maksymalnym. Zostajemy od razu rzuceni na głęboką wodę bez jakiejkolwiek wiedzy o walce. No dobrze, żeby tak nie narzekać od początku to powiem tylko, że gra jest niezwykle prosta w budowie i sposobie rozgrywki. Do gry potrzebne są tylko kursory na klawiaturze i 2 przyciski myszki! Można więc sobie darować wszelkie pady, czy ultra wygodne kierownice. :-) Obsługa gry to duży plus dla tej pozycji. No dobrze, a na czym to wszystko polega? Jeśli ktoś myśli, że to kolejny shooter – ma rację, ale nie do końca. Więcej jest tu elementów z mini gierek we flashu, których przeważająca część ma charakter zręcznościowy. Jeśli graliście w Kurkę Wodną (i jej wszystkie odmiany), to już wiecie, czego można się spodziewać.

Poruszamy się za pomocą sterowanych przez komputer pojazdów. Ma to swoje dobre i złe strony. Możemy całkowicie skupić się tylko na strzelaniu. Czasem ciężko namierzyć helikopter, bądź zestrzelić jakiegoś terrorystę, gdyż ustawienie naszej maszyny jest, delikatnie mówiąc, niewygodne. O amunicję nie musimy się martwić – jest nielimitowana. Dzięki temu możemy całkowicie poświecić się wybijaniu przeciwnika z szerokim uśmiechem na ustach. :-) Pomówmy teraz o AI wroga. Od razu mówię, że jest ono niskie, choć jest kilka wyjątków. Panowie terroryści sami pakują nam się pod ogień. Ustawiają się w jednym miejscu i czekają na kulkę. Czasem jest ich cała masa, szczególnie gdy wjeżdżamy do centrum jakiegoś miasteczka. Nie ma to jednak przełożenia na skalę naszych obrażeń. Po prostu kosimy wszystkich z nóg z naszego karabinka zamontowanego na Hummerze.

Tak samo jest, gdy lecimy na zwiad Black Hawkiem i mamy ostrzelać patrol. Talibowie (bo to chyba oni są mięsem armatnim, choć autorzy nic o tym nie wspominają) stoją sobie spokojnie na wzgórzu lub ukrywają się w jakimś przyczółku i próbują strzelać do naszego śmigłowca. Są nawet terroryści z wyrzutniami rakiet – od razu ostrzegam, że są groźni bo 3-4 strzały kończą się dla nas tragicznie. Lepsze AI możemy zauważyć w misji z Apachem, gdzie komputer stara się jak może zestrzelić nasz śmigłowiec. Idzie mu całkiem dobrze, rakiety co chwilę przelatują koło nas (jeśli jesteśmy asami w powietrzu i potrafimy je wymijać). Gdy wydaje nam się, że już jest spokój, wtedy dostajemy jedną z nich w śmigło.

Czas na przedstawienie misji, które tworzą „sztuczną” kampanię. Jest ich tylko 16. Różnią się od siebie poziomem trudności, typem wykorzystanego pojazdu i broni. Cel zawsze pozostaje ten sam – zlikwidować wroga. Niestety grywalność jest bardzo nierówna. Są misje, które naprawdę irytują (np. strzelanie z działa), gdyż są za łatwe i za krótkie. Najbardziej emocjonujące misje to te, w których jedziemy Hummerem. Wtedy można poczuć klimat wojny. Liczba wrogów przeznaczonych do eksterminacji jest zadowalająca. Kompletną porażką są misje, w których sterujemy Apachem. Przymykam oko na wybitnie zręcznościowy model lotu, gdyż sprawdza się tu znakomicie. Zastrzeżenia budzi karabinek zamontowany w śmigłowcu. Dlaczego jest tak szalenie nieskuteczny wobec piechoty? Aby zabić „terrorystę” należy strzelać do niego 30 sekund z działka. Skuteczniejszą metodą jest rakieta, która jeśli nawet nie trafi bezpośrednio w cel, to i tak go likwiduje. Dobrze chociaż, że do obsługi Apacha nie trzeba znać multum przycisków. Ogólnie mówiąc poziom trudności jest wyjątkowo niski (miałem problem z 1-2 misjami).

Teraz pora na największą wadę programu – długość rozgrywki. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale udało mi się grę skończyć w około 3-3,5 godziny. Rozumiem, że za tak niską cenę nie wolno za wiele wymagać, ale autorzy mogli dołożyć większą liczbę misji. W momencie, kiedy gra w pewnym stopniu mnie zaciekawiła (niezły relaks przed pracą), okazało się, że to już koniec. Nie ma nawet listy płac, podziękowań czy nawet kilkusekundowego outra. Dobijające są również wymagania sprzętowe. Grafika miejscami zaskakuje, ale muszę przyznać, że nie ma się czym tak naprawdę zachwycać. Nie mam jakiegoś mocarnego sprzętu, ale myślę, że graficznie Terrorist Takedown nie jest jakąś rewelacją. Przyczyną tego jest fatalnie wykonany efekt Blur i Glow. Włączenie tych efektów powoduje zwolnienie gry o blisko 60%. Po wyłączeniu ich gra chodzi o wiele szybciej, ale i tak lot nad miastem można miejscami nazwać pokazem slajdów.

Można się również doczepić do misji gdzie sterujemy żołnierzem z bazooką. Sterujemy to zdecydowanie za dużo powiedziane, gdyż pole naszego widzenia jest znacznie ograniczone. Helikoptery namierza się trudno, gdyż jest ich koło 20 i przelatują jeden obok drugiego. Wystarczą 3 niecelne strzały i misja zostaje nie zaliczona. W grafice jest jeszcze parę wad np. modele postaci, które wyglądają jak zwykłe bitmapy. Dopiero po zbliżeniu widać, że są to w pełni trójwymiarowe modele. Środowisko gry jest ubogie (w końcu to pustynia), ale np. czemu na rzece wybudowano most skoro nie prowadzi do niego żadna droga? Odpowiedź znają chyba tylko autorzy gry.

No dobrze, jak widać wymieniłem całkiem dużo poważnych wad gry. Jakie zalety ma Terrorist Takedown? Momentami grywalność zaskakuje. Eliminowanie wroga nigdy nie było takie przyjemne. Po wszelkich odmianach Kurki Wodnej, gdzie naszym celem były tytułowe zwierzęta, tutaj otrzymujemy zręcznościową strzelaninę w najczystszej formie. Dotyczy to przede wszystkim misji w Hummerze. Grafika również w niektórych miejscach jest wysokich lotów. Przykładem jest woda. Wykonana jest bardzo ładnie, a odbijające się w niej słońce tworzy fantastyczny widok. Miasta w grze wykonane są w miarę schludnie. Zadbano o ich naturalny wygląd, więc gdzieniegdzie postawiono świątynie czy pałacyki. Bardzo fajnie pofałdowany jest teren gry. Rażą za to drzewa, które wykonano niedbale. Muzyka w grze prezentuje przyzwoity poziom. Nie jest to żadna rewelacja, ale tworzy jakiś klimat, który powoduje, że chce się dalej grać. Po stronie plusów można zapisać także fajnie wykonane efekty specjalne tj. rozpadające się na kawałki samochody oraz dodatkowa kamera pokazująca tor lotu rakiety.

Ogólnie mówiąc gra hitem raczej nie będzie, ale doskonale nadaje się na jakiś przerywnik w pracy. W pewnym momencie strzelanie do wroga staje się całkiem przyjemne i wciągające. Szczególnie radzę w to zagrać po ciężkim dniu. Za taką cenę (9,90 zł) nie należy oczekiwać za wiele. Zraziłem się tylko do długości rozgrywki i nieco zawyżonych wymagań sprzętowych. Reszta prezentuje całkiem przyzwoity poziom, choć miejscami i tak widać lekkie niedopracowania. Jeśli lubicie flashe z serii Xiao Xiao to myślę, że będziecie usatysfakcjonowani. Życzę miłej eksterminacji wroga. :-)

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • grywalność na niektórych planszach;
  • duża ilość wrogów do eksterminacji;
  • efekty specjalne;
  • muzyka;
  • cena;
  • doskonała jako „zapełniacz czasu”.

MINUSY:

  • nierówny poziom trudności;
  • brak sensownej kampanii;
  • słabe AI wrogów;
  • wymagania sprzętowe;
  • niektóre elementy graficzne wykonane są gorzej od reszty;
  • długość rozgrywki!
Terrorist Takedown: Konflikt na Bliskim Wschodzie - recenzja gry
Terrorist Takedown: Konflikt na Bliskim Wschodzie - recenzja gry

Recenzja gry

Terrorist Takedown to nieskomplikowana gra zręcznościowa przywodząca na myśl takie tytuły jak: Kurka Wordna czy wręcz Operation Wolf. Podana jednak zostaje w atrakcyjnej graficznie formie i może się podobać.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.