
ReMatch Recenzja gry
autor: Dawid Norkowski
Recenzja Rematch. Widać tu piękno gry drużynowej, o ile grasz z kimś, kto podaje
Rematch to piękna wizja piłki nożnej z unikalnymi zasadami i mechanikami, która przekona do siebie nawet osoby niezainteresowane footballem. Istnieje jednak pewna rzecz, która może Was do tej gry zrazić.
Recenzja powstała na bazie wersji PS5.
Piłka nożna od dawien dawna jest źródłem niemożliwych historii, budzi olbrzymie emocje wśród fanów, jednoczy wiele osób, które kibicują swoim ukochanym klubom, reprezentacjom, a nawet poszczególnym zawodnikom. I choć sama formuła piłki nożnej ciągle się zmienia, cel jest zawsze ten sam: strzelić więcej bramek niż przeciwnik.
Studio Sloclap we współpracy z wydawcą Kepler Interactive (który wydał też w tym roku fantastyczne Clair Obscur: Expedition 33) podjęło się stworzenia gry, która pozwala spojrzeć na piłkę nożną inaczej. Czy twórcy podołali temu zadaniu?
Boisko pełne wrażeń i emocji, czyli ogólnie o grze
Zaczynamy od ciekawego prologu, w którym mało znany zawodnik drybluje i strzela piękną bramkę, po czym zostaje zauważony przez skauta i podpisuje profesjonalny kontrakt. Marzenie niejednego młodego sportowca.
Oczywiście jest jeszcze dalsza część prologu połączona z samouczkiem, która przyda się do zobrazowania jednego z większych problemów w samej grze... ale o tym nieco później. Tak czy siak, prolog idealnie pokazuje, z czym będziemy mieć do czynienia: kontrolujemy jednego zawodnika, który wraz z resztą zespołu rywalizuje w kolejnych meczach z innymi, dążącymi do tego samego co my. Do zwycięstwa.
A skoro o meczach mowa, Rematch powinien się spodobać osobom, które lubią rozegrać kilka szybkich gier zamiast jednej dłuższej. Na każdy mecz mamy tu 6 minut, z wyjątkiem remisu, kiedy zabawa trwa do pierwszego gola; z kolei doprowadzenie do sytuacji, w której jeden zespół będzie miał przewagę 4 bramek, automatycznie kończy spotkanie. Rozgrywki okazują się takie, jakie powinny być: szybkie, nie męczą i są ekscytujące. Oraz uzależniają. Naprawdę do tej pory nie miałem momentu, w którym chciałem wyłączyć grę i do niej nie wrócić.
Kampania?
W momencie pisania tej recenzji w Rematch nie ma innych trybów poza rankingowym, szybkim meczem oraz treningiem. Jeśli zastanawiacie się, czy jest tu jakaś kampania dla pojedynczego gracza, odpowiedź brzmi: nie.
Tym, co odróżnia Rematch od innych gier sportowych, jest brak realizmu, ustawienie kamery oraz unikalne zasady piłki nożnej. Zamiast obserwować rozgrywkę z lotu ptaka, gracze sterują swoją postacią z perspektywy trzeciej osoby. Ma to zarówno plusy, jak i minusy, gdyż podania oraz strzały są o wiele bardziej precyzyjne, aczkolwiek za cenę słabszego przeglądu pola niż w typowych grach o piłce nożnej.
Brak realizmu objawia się m.in. tym, że boiska posiadają ściany, które można wykorzystywać w celu zmylenia przeciwnika lub podania w niekonwencjonalny sposób (tak samo jak w Rocket League). Szkoda tylko, że większość graczy zdaje się je ignorować i niezbyt z nich korzysta, próbując grać jak w normalną piłkę, co skutkuje słabszymi wynikami.
Co więcej, można faulować do woli. Chociaż – czy można mówić o faulach, skoro takowe nie istnieją w Rematchu? Innymi słowy, każdy wślizg, nawet od tyłu, jest dozwolony. Do tego dochodzi jeszcze jedna ciekawostka – bramkarze „lotni”. Po każdym golu jeden z zawodników pełni funkcję bramkarza, jednakże nie oznacza to, że nie można zamienić się z innymi podczas meczu. Wystarczy wyjść za szesnastkę i wtedy gracz, który jest w polu karnym, otrzymuje rękawice i staje się aktualnym bramkarzem.
Sama rozgrywka jest taktyczna, ale przy tym bardzo dynamiczna. Osoby, które wolą wolniejsze tempo, mogą nie poczuć się tutaj dobrze. Decyzje należy podejmować niekiedy w ułamku sekundy, ponieważ od razu po otrzymaniu piłki zostajemy otoczeni przez innych graczy, a w związku z kamerą umiejscowioną za plecami naszej postaci w ferworze walki trudno czasem dostrzec, że zawodnik z drużyny przeciwnej już wykonuje za nami wślizg. Jasne, jest minimapa, która ułatwia kontrolowanie sytuacji, jednakże nie zawsze ma się odpowiednio dużo czasu na zobaczenie tego i zareagowanie.
Na tym w całości polega rozgrywka. Nic odkrywczego, jeśli chodzi o cel gry, aczkolwiek szereg zmian w zasadach tej wirtualnej piłki nożnej sprawia, że rozgrywka potrafi sprawiać satysfakcję i radość. Zarządzanie wytrzymałością oraz swego rodzaju „nitro” wprowadzają ciekawe urozmaicenia taktyczne. Im mniej postać ma paska wytrzymałości, tym wolniej biega – dlatego często będziecie świadkami rotacji pozycjami. Użycie „nitro” z kolei pozwala na włączenie najszybszego biegu bez utraty wytrzymałości. To wszystko powoduje, że w grze mamy jeszcze więcej kluczowych decyzji do podjęcia.
Rdzeń zabawy zdecydowanie zasługuje na pochwałę. Rematch mechanikami zachęca do tego, aby stawać się coraz lepszym i współpracować ze swoją drużyną.
Brak balansu to najlepszy balans, przynajmniej tutaj
Dobrze wykonany balans jest kluczowy dla odbioru gry. Sęk w tym, że w Rematchu jakiekolwiek pojęcie balansu nie istnieje. I jest to pozytywne zjawisko. Spokojnie, zanim pomyślicie, że zwariowałem, powiem tylko, że gra nie ma w zasadzie czego balansować. W tym tytule nie znajdziecie żadnych „klas” czy też stylów rozgrywki, których wyekwipowanie da Wam inne zdolności. Zawodnicy kontrolowani przez graczy różnią się tylko wyglądem. Umiejętnościami oczywiście też, aczkolwiek wszystko to znajduje się po stronie samego gracza sterującego swoim zawodnikiem.
Osobom, które lubią buildy, modyfikowanie statystyk etc., od razu powiem: tego tutaj nie uświadczycie. Możecie oczywiście czuć się o wiele lepiej w konkretnej roli: na bramce, w obronie i przejmowaniu piłki, w przeglądzie pola i podawaniu, a nawet w strzelaniu goli. Sęk w tym, że aby być naprawdę dobrym w Rematchu, wszystkie te umiejętności trzeba trenować równomiernie. Studio Sloclap postawiło na rozgrywkę opartą na indywidualnych zdolnościach oraz grze zespołowej.
Zaznaczę jednak od razu, że choć jest to gra sportowa, rozgrywka dała mi poczucie, jakbym miał do czynienia z MMORPG lub pozycją typu MOBA. Szalone stwierdzenie? Fakt, aczkolwiek mam na myśli, że każdy z graczy ma tu do odegrania swoją rolę w osiągnięciu konkretnego celu. Wcześniej wspomniałem, że aby piąć się na szczyt, trzeba trenować swoje zdolności całościowo, jednakże praktycznie zawsze będzie tak, że w danej czynności ktoś okaże się o wiele lepszy. Granie z innymi w pełni to pokazuje. Oczywiście, o ile trafią się osoby, które grają zespołowo i coś potrafią. A skoro o tym mowa, warto przejść do jednej z większych bolączek tego tytułu.
Gra wspaniała, tylko ludzie...
Pamiętacie, jak na początku pisałem o prologu, w którym zawodnik został wyłapany przez scouta i doceniony, dzięki czemu podpisał kontrakt z klubem? To idealny moment, aby do tej postaci wrócić. Zawodnik przedstawiony w cutscenkach ma w końcu szansę zagrać prawdziwy mecz. Sęk w tym, że... nie idzie mu najlepiej. Widoczny jest tutaj zdecydowanie przerost ambicji. Gracz ten chce wszystko zrobić sam, jak najszybciej, jak najlepiej. Chce przedryblować każdego zawodnika przeciwnej drużyny, strzelić bramkę, być gwiazdą. A tak się, niestety, nie da. Trener wkurzony jego postawą sadza go na ławce, by spokorniał i nauczył się współpracy. Po kilku spotkaniach w końcu dociera do „świeżaka”, że meczu nie da się wygrać w pojedynkę. Gdy zaczyna współpracować z kolegami z drużyny, pojawiają się zwycięstwa.
Dzięki temu zrozumiałem, że Sloclap doskonale wie, co może być największą bolączką tej produkcji. Bugi? Jasne, zdarzają się, ale to nie to. Nieinteresujący rdzeń rozgrywki? Nie, to tutaj nie występuje. Problemy z optymalizacją, spadki klatek na sekundę? Załata się to w następnej aktualizacji. Jednakże tego, czego nie da się załatać, to czynnik ludzki – brak gry zespołowej.
Płynność?
W tym miejscu wspomnę, że nie miałem kłopotów z optymalizacją. Rematch testowałem na podstawowej konsoli PlayStation 5. Niemniej sami twórcy są świadomi tego, że problem ten występuje na niektórych konfiguracjach. W swoim najświeższym poście na Steamie informują, że naprawa tego ma najwyższy priorytet.
Rematch to gra multiplayerowa, w której trójka, czwórka lub piątka graczy (w zależności od trybu, standardem jest tryb 5v5, gdyż to tak odbywają się gry rankingowe) współpracuje ze sobą, aby osiągnąć wspólny cel. Problem polega na tym, że spora część osób obejrzała chyba tylko pierwsze kilka sekund prologu i stwierdziła, że skoro zawodnik tak dobrze sam sobie radził i otrzymał kontrakt na grę w klubie, to należy się na nim wzorować. Szybki spoiler – to nie działa. Co więcej, prowadzi do frustracji innych osób w zespole.
Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że każdy zawodnik taki właśnie jest. Sęk w tym, że czasem wystarczy, iż trafi się tylko jeden taki gracz, czy to w naszym zespole, czy w przeciwnym, by przesądzić o wyniku meczu. Brak podawania piłki to jedno, gdyż czasem rzeczywiście pojawi się ktoś, kto potrafi przedryblować całe boisko i strzelić bramkę. Rzadko, bo rzadko, aczkolwiek raz na jakiś czas taka sytuacja może mieć miejsce.
Większym problemem jest jednak brak pomocy swojemu zespołowi. A mowa o osobach, które tylko czekają w polu karnym przeciwnika na podanie, by po chwili stracić piłkę. I tak w kółko. Są jeszcze inni, którzy – gdy tylko znajdą się na bramce – momentalnie z niej uciekają, jakby to było trujące bagno.
Prawdą jest, że im wyżej w rankingu, tym takie sytuacje zdarzają się rzadziej. Ponadto granie ze znajomymi również może być rozwiązaniem – przed rozpoczęciem meczu możecie zaprosić swoich znajomych do grupy (niestety, nie ma możliwości wyrzucania z drużyny osób psujących rozgrywkę, np. trolli lub graczy toksycznych) i rozpocząć mecz jako jeden zespół. Jednak nie każdy będzie mieć zawsze ekipę do gry. Niektórzy też wolą unikać gier rankingowych, aby się nie stresować, ale za to będą narażeni na kontakt z „gwiazdami boiska”, którzy będą wkurzać innych swoim zachowaniem.
Voice chat?
W grze istnieje voice chat dla lepszej komunikacji z zespołem. Nie muszę jednak mówić, do czego najchętniej jest wykorzystywany... Możliwa jest również komunikacja za pomocą krótkich komend, które zmieniają się w zależności od tego, czy jesteśmy bramkarzem, zawodnikiem w polu posiadającym piłkę, czy też wolnym zawodnikiem w polu. Gracze wykorzystują go nagminnie, gdy tylko zobaczą, że ich drużyna jest w posiadaniu piłki, aby zasygnalizować podanie do nich. Narzędzie jest w porządku, ale wymaga dopracowania, np. dodania większej liczby opcji i komend.
Krótko mówiąc, im więcej osób zrozumie przekaz z prologu, tym lepiej.
Przepustka w płatnej grze? Witamy w nowym standardzie
Proceder polegający na dodawaniu do płatnych gier battle passów to już standard. Przykry, ale jednak. Tak też jest w Rematchu. Można by bronić twórców, że wiele droższych gier decyduje się na podobne zagrywki, jednak jestem tego absolutnym przeciwnikiem. Na szczęście jest też sporo nagród wypadających podczas normalnego grania.
Warto zaznaczyć, że wszystkie rzeczy oferowane przez przepustkę są czysto kosmetyczne i nie wpływają na możliwości danego zawodnika. Jest tu waluta, za którą da się odblokowywać części strojów, „cieszynki” i nowe „mapy”. Rozumiem, że nie każdy będzie sobie zaprzątał tym głowę. Jest to czysto opcjonalne. Niemniej wolę wspomnieć, że coś takiego występuje.
Strzał w poprzeczkę to gol? Czasem i tak się zdarza
O ile sama gra zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie i zachęca do tego, by po każdym ukończonym meczu zagrać kolejny, o tyle muszę wspomnieć również o bugach. Gracze, którzy grali w betę Rematcha, na pewno kojarzą sytuacje, w których przez pewien czas nie można było wejść w interakcję z piłką. Czy zostało to naprawione? Cóż, na kilkadziesiąt meczów zdarzyło mi się to może raz; problem ten jednak nadal w jakimś stopniu występuje, aczkolwiek zdecydowanie rzadziej.
Co jednak ciekawe, pojawiają się niekiedy inne. Np. wiedzieliście, że strzał w poprzeczkę powoduje, iż zaliczany jest gol dla przeciwnika? Zdarza się to naprawdę rzadko, ale jednak się zdarza. A jest to na tyle problematyczny bug, że może realnie wpłynąć na wynik meczu. Studio Sloclap na pewno wyciągnęło naukę z wcześniejszych testów i naprawiło sporo błędów. Przykładowo na pochwałę zasługuje lepsza czytelność hitboxów. Co więcej, o wiele łatwiej teraz przejąć piłkę.
Muszę jednak wspomnieć o niektórych animacjach i pracy kamery. Mogłyby być bowiem nieco lepiej wykonane. Jest to widoczne zwłaszcza w momentach, gdy sporo osób walczy równocześnie o piłkę, a ekran dosłownie trzęsie się od natłoku kolizji. Aczkolwiek plus stanowi to, że animacji jest wiele, a ich aktywowanie zależy od tego, jak wysoko znajduje się piłka oraz jak ułożona jest kontrolowana przez nas postać. Myślę, że za kilka dni wszystkie te bolączki zostaną wyeliminowane i nie będzie już na co narzekać.
Jaki jest stadion, każdy widzi
Krótko, bo krótko, ale warto wspomnieć również o aspekcie wizualnym. Nie tylko o samej grafice, ale również o awatarach czy mapach. Kreskówkowa oprawa prezentuje się okazale, dobrze współgrając z mechaniką i rdzeniem gry, gdzie też realizmu nie uświadczymy.
Mapy są zróżnicowane i dopracowane. Żadna z nich nie wpływa na modyfikację rozgrywki: cały czas mają te same wymiary, po prostu zmienia się nieco muzyka oraz tło. Walczymy na stadionie pełnym fanów, by po strzelonej bramce przenieść się w kosmos lub na stację podwodną – to właśnie oferuje Rematch. Przejścia są płynne, powodują, że gra zawsze wygląda nieco inaczej, co jednak najważniejsze – nie wpływają źle na czytelność. Czasem jest jaśniej, czasem ciemniej, to prawda, ale nie doszło jeszcze do sytuacji, w której miałbym problem, by odróżnić przeciwnika od sojusznika czy trafić do bramki. Stylistyka gry okazuje się naprawdę ładna i zasługuje na pochwałę.
A co do samych postaci – Rematch oferuje sporo możliwości customizacji naszego awatara. Tym więcej, im więcej kupimy ich za zdobytą walutę, oczywiście. Aczkolwiek i bez tego da się stworzyć całkiem fajnego zawodnika albo zupełną pokrakę. Gracze akurat w tym są kreatywni. Jeśli więc nie wybije Was to z immersji, czujcie się zachęceni!
Podsumowanie
- angażująca, wręcz uzależniająca rozgrywka, która w ogóle się nie nudzi;
- zero problemu z balansem – gameplay oparty na umiejętnościach graczy;
- stylizowana grafika doskonale podkreślająca oderwanie gry od realizmu;
- wyraźnie odczuwalne poczucie sprawczości – każdy z graczy wie, za co odpowiada...
- ...o ile oczywiście traficie na osoby, które chcą współpracować, a nie traktować grę jak tryb one-for-all;
- bugi – nieczęste, aczkolwiek gdy się pojawią, mogą zaważyć na wyniku spotkania;
- niezbyt zachwycające wykonanie kilku animacji oraz pracy kamery;
- battle pass w płatnej grze.
Prawdę mówiąc, gdybym mógł, dałbym tej grze dwie oceny. Jedną, kiedy gramy z ogarniętym zespołem, drugą, gdy musimy mierzyć się osobami, które myślą, że są głównymi bohaterami meczu piłki nożnej. Jednakże nigdy nie będzie tak, że wystąpi tylko jeden scenariusz.
Gra wymaga jeszcze dopieszczenia w niektórych miejscach. Kilka bugów, z czego parę naprawdę uciążliwych, musi zostać naprawionych. Sterowanie jest dość specyficzne. Nie uznałbym tego za coś złego, po prostu osoby, które przywykły do innych gier o piłce nożnej, będą musiały trochę czasu poświęcić na wyrobienie sobie nowej pamięci mięśniowej.
Spolszczenie?
Rematch posiada polską wersję językową. Nie żeby była ona jakoś bardzo potrzebna, gdyż w grze występuje znikoma ilość tekstu, aczkolwiek polskich fanów na pewno ucieszy ta informacja. Zwłaszcza że niektóre porady podczas ekranu ładowania są całkiem ciekawe i pomocne.
Mimo wszystko powtórzę po raz kolejny, rozgrywka jest angażująca i emocjonująca. Przypomina mi się, jak świetnie się bawiłem w takich produkcjach jak Rocket League czy Red Card z 2003 roku. Nawet przegrany mecz zachęca, by spróbować raz jeszcze, a gdy trafi się zespół z fajnymi graczami, którzy chcą współpracować i wygrać, jest to jedno z piękniejszych doświadczeń, jakie można przeżyć jako gracz. A o to właśnie chodzi w grach. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że nawet osoby, które nie są fanami piłki kopanej, odnajdą się w tej produkcji i będą mieć dużo frajdy z zabawy. Oczywiście, o ile lubią dynamikę i nie mają problemu z szybkim podejmowaniem decyzji.