Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Mario Kart 8 Deluxe Recenzja gry

Recenzja gry 5 maja 2017, 16:05

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Mario Kart 8 Deluxe – drugi rodzynek na Nintendo Switch

Kiedy wydaje się, że z gry wyciśnięto już wszystko, co się dało, Nintendo udowadnia, że można jeszcze więcej. Mario Kart 8 Deluxe to doskonały przykład, jak tego dokonać, a zarazem drugi tytuł, który powinien mieć każdy posiadacz konsoli Nintendo Switch.

Recenzja powstała na bazie wersji Switch.

PLUSY:
  1. wciąga tak, że trudno się oderwać;
  2. wygląda i działa znakomicie w 60 kl./s i 1080p;
  3. mnóstwo zawartości, która przez długi czas nie pozwoli się nudzić;
  4. łatwa do nauczenia, ale trudna do wymasterowania;
  5. interesujący tryb Battle.
MINUSY:
  1. ale to już było...
  2. najlepsza zabawa tylko ze znajomymi.

Idea gier, w których ścigamy się gokartami, nie jest nowa, a sam pomysł wcale nie pochodzi od Nintendo. Niemniej to właśnie ta firma, dzięki konsekwentnemu rozwijaniu serii Mario Kart, doprowadziła do sytuacji, w której w oczach graczy na całym świecie to właśnie wąsaty hydraulik i jego paczka stali się wręcz symbolem dobrej zabawy małymi samochodzikami. A także motocyklami, co nie jest w tym przypadku bez znaczenia.

Od czasów SNES-a każda generacja konsol potentata z Kioto wzbogacana była o kolejny tytuł z cyklu i nie inaczej rzecz ma się z Nintendo Switch. Tyle że tym razem nabieramy wątpliwości co do intencji Japończyków. Przecież ta pozycja sygnowana już była logiem Wii U, w którym to wydaniu otrzymała zresztą wyśmienite noty. Dlaczego więc Wielkie N zdecydowało się wypuścić tę grę raz jeszcze – tyle tylko, że tym razem wzbogaconą o wszystkie dotychczasowe DLC oraz nowy tryb zabawy Battle? Odpowiedź jest oczywista – chodzi o pieniądze. Ale wiecie co? Mam to w nosie, bo Mario Kart 8 Deluxe to porywająca, zaprojektowana przez prawdziwych magików gra, od której przez długi czas trudno się oderwać. Pod warunkiem jednak, że macie znajomych, z którymi będziecie mogli wspólnie się bawić – choćby przez internet.

Trasy w Mario Kart 8 są pomysłowe i ciekawie zaprojektowane.

Hoo hoo! Let’s-a go!

Jeżeli właśnie kupiliście Switcha i nie wiecie, jaką grę sprawić sobie zaraz po zaliczeniu The Legend of Zelda: Breath of the Wild (to tytuł obowiązkowy), to najlepiej zrobicie, inwestując w Mario Kart 8 Deluxe. Są to niezwykle kolorowe wyścigi zabawnych gokartów, za kierownicą których zasiadają popularne postacie znane z wielu gier Nintendo. W recenzowanym programie jest ich całe mnóstwo, ponieważ wzbogacony został on – w stosunku do poprzedniej wersji, przeznaczonej na Wii U i zawierającej trzydziestu grywalnych bohaterów – o kilku kolejnych, w tym na przykład o Inkling Boya i Inkling Girl ze Splatoona czy Linka i Bowsera Jr.

Bardziej atrakcyjne jest dodanie do wersji Deluxe aż szesnastu nowych tras (a właściwie starych, bo pochodzących z gier przeznaczonych na starsze generacje sprzętu Nintendo, ale poddanych niesamowitemu liftingowi). W sumie mamy czterdzieści osiem torów, w tym niektóre z nich inspirowane innymi popularnymi seriami, jak np. Animal Crossing czy oczywiście Zelda.

Zacząłem od tego typu statystyk, by uświadomić Wam, że mamy do czynienia z grą ogromną i niezwykle zróżnicowaną pod względem zawartości. Kryjącą wiele wyzwań – zawody rozgrywamy w kilku klasach maszyn, od małych 50cc aż po znacznie szybsze i bardziej szalone pojazdy o pojemności 200cc, które pojawiły się jedynie w DLC do „ósemki” na Wii U. Tutaj mamy to wszystko w pakiecie, ale na tym nie koniec! Brzmi to trochę jak marna reklama produktów z Mango TV, jednak by wymienić wszelkie dodane do tej pozycji atrakcje, musiałbym skupić się tylko na nich. A przecież nie o to w recenzji chodzi.

Część torów odwołuje się do innych popularnych serii Nintendo.

Księżniczka na różowym skuterku – motocykle w grze prowadzą się nieco inaczej niż gokarty.

Whoo hoo! Good play!

Dość trudno opisać komuś pozytywy gry z serii Mario Kart, jeśli ta osoba nigdy nie miała okazji przetestować któregokolwiek tytułu z tego cyklu. Z punktu widzenia obserwatora Mario Kart 8 Deluxe może jawić się jako po pierwsze, przeznaczone dla dzieci, a po drugie, bardzo powolne. Gokarty, szczególnie o pojemności 50cc i 100cc, poruszają się jak muchy w smole i cała ta zabawa związana z pokonywaniem kolejnych okrążeń toru nie wydaje się szczególnie atrakcyjna. Dopiero po przejęciu sterów przekonujemy się, że w grze dosłownie buzują emocje, przez cały czas pędzi się przed siebie w nerwowym oczekiwaniu, że ktoś może napuścić na nas którąś z zebranych po drodze znajdziek, a te w sumie łagodne i niezbyt kręte trasy wymagają nie lada umiejętności we wchodzeniu w nie poślizgiem bez niepotrzebnej straty prędkości.

To jedna z tych gier, o których mówi się „easy to learn, hard to master”, i jest to najprawdziwsza prawda. Krwi potrafi napsuć sztuczna inteligencja w trybie single player, ale prawdziwa zabawa zaczyna się, kiedy usiądziemy na kanapie lub połączymy się przez sieć ze znajomymi. Jeżeli tylko nie cierpią oni na awersję do milusich postaci Ninny, wspaniała rozrywka jest gwarantowana. Chyba że wolimy śrubować wyniki w samotnej próbie czasowej. To prawda, że takie ogólniki można napisać przy okazji wielu innych tytułów, ale tym, co wyróżnia MK8 na tle konkurencji, jest liczba możliwych interakcji, w które wchodzimy podczas wyścigu. Obijanie rywalom karoserii i wykorzystywanie przyśpieszenia, rzucanie skórek banana, bomb i wielu innych przeszkadzajek definiuje ten cykl od wielu lat. To festiwal podkładania sobie nawzajem nogi, wsadzania kija w szprychy i kopania dołków pod innymi, w które samemu też się czasem wpada. Kapitalna zabawa!

Tak jest! Bowser znowu dostał wycisk!

Tryb Battle pozwala na przykład na zabawę w strącanie baloników.

Oh yeah, oh yeah!

Oprócz wielu dodatków, które trafiły do wersji Deluxe dzięki temu, że wcześniej stanowiły część DLC do zwykłej „ósemki”, pojawił się także zupełnie nowy tryb Battle. Pozwala on na toczenie pojedynków na jednej z pięciu aren w kilku wariantach zabawy. Tutaj, podobnie jak i w każdym innym trybie przeznaczonym do rywalizacji (można bawić się w osiem osób w lokalnym multiplayerze i w dwanaście przez internet), istnieje także możliwość zmierzenia się z botami. Jak już pisałem, nieśmiertelność serii daje przede wszystkim czynnik ludzki, a zbijanie i przechwytywanie balonów czy pogoń za słoneczkiem są wspaniałą odskocznią od ścigania się – pod warunkiem znalezienia grupy chętnych. Nie odkryję Ameryki, jeśli wspomnę, że obok Splatoona i Super Smash Bros. to najbardziej multiplayerowy tytuł w stajni Nintendo.

Nowa konsola N pozwoliła także na podniesienie rozdzielczości, w jakiej możemy grać na telewizorze. Obecnie jest to pełne 1080p, wsparte przez sześćdziesiąt klatek na sekundę, co przy bajecznie wyglądających i świetnie zaprojektowanych trasach sprawia, że przez cały czas jeździmy z bananem na twarzy. To, co zrobili graficy z Nintendo, nie może się nie podobać – uwierzcie mi, nawet gdy pędzicie po torze zaprojektowanym dla odsłony MK przeznaczonej na stareńkiego GameBoya Advance, dowiadujecie się o tym tylko dlatego, że na początku wyścigu pojawia się informacja o tym fakcie. Natomiast cała reszta to nowa generacja Nintendo.

Gra równie znakomicie wypada na ekraniku Switcha, który wprawdzie posługuje się rozdzielczością 720p, ale wcale nie przeszkadza to świetnie się bawić. Wyznam, że więcej czasu spędziłem, grając właśnie w ten sposób, choć tytuł niewątpliwie robi jeszcze większe wrażenie po podłączeniu konsoli do telewizora.

Mario Kart 8 to szalona, ale nigdy chaotyczna zabawa.

Lista postaci do wyboru jest imponująca.

Ha ha ha. Bye bye!

Prawie wszystko to już było, powiedzą posiadacze gry w wersji na Wii U. I będą mieć rację. Jeżeli wypróbowaliście tę pozycję na sprzęcie poprzedniej generacji Nintendo, to – prawdę mówiąc – nie wiem, czy jest sens, byście ponownie zaopatrywali się w nią. Chyba że macie paczkę znajomych, która po wielu miesiącach od premiery standardowej edycji wciąż odnajduje w niej pokłady miodu. Natomiast dla świeżych fanów japońskiej firmy i osób żądnych zabawy na wysokim poziomie jest to zakup obowiązkowy.

O AUTORZE

Moje doświadczenia z serią Mario Kart nie sięgają, niestety, jej początków, tylko nieco późniejszego okresu, kiedy na konsoli Nintendo GameCube królowało Mario Kart: Double Dash!! Następnym tytułem, z którym się zetknąłem, było Mario Kart 7 na Nintendo 3DS-a, aż w końcu, po dłuższym namyśle, przyszedł czas także na Mario Kart 8 na Wii U. Z tą ostatnią grą i teraz z wersją Deluxe spędziłem w sumie kilkadziesiąt godzin, odblokowując nagrody i zdobywając puchary we wszystkich trybach.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry Mario Kart 8 Deluxe na Nintendo Switch otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy ConQuest Entertainment, dystrybutora Nintendo na rynek polski.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

WildCamel Ekspert 24 czerwca 2017

(Switch) Świetna gra! Nie jestem fanem ścigałek, ale w Mario Kart wsiąkłem na kilkadziesiąt godzin. To produkcja łatwa do nauczenia, ale trudna do wymasterowania. Ładna i doskonale działająca. A do tego dochodzi masa zawartości, dodatkowe tryby i możliwość grania ze znajomymi na jednym TV (albo przed jednym Switchem). WARTO!

9.5
Recenzja gry Mario Kart 8 Deluxe – drugi rodzynek na Nintendo Switch
Recenzja gry Mario Kart 8 Deluxe – drugi rodzynek na Nintendo Switch

Recenzja gry

Kiedy wydaje się, że z gry wyciśnięto już wszystko, co się dało, Nintendo udowadnia, że można jeszcze więcej. Mario Kart 8 Deluxe to doskonały przykład, jak tego dokonać, a zarazem drugi tytuł, który powinien mieć każdy posiadacz konsoli Nintendo Switch.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.