Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 10 grudnia 2008, 09:09

autor: Jakub Kralka

NBA 2K9 - recenzja gry

NBA 2K9 pokazuje jak wyglądają prawdziwe sportówki nowej generacji. Najlepsza koszykówka, w jaką można zagrać na PC.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

NBA Live 08 od EA Sports było grą tak kiepską, tak wtórną i tak brzydką, że studio w tym roku – bardzo słusznie – całkowicie odpuściło sobie wersję pecetową. Fani wirtualnego kosza mają jednak szczęście, bowiem autorzy, odnoszącej sukcesy na konsolach, serii – NBA 2K, zdecydowali się po raz pierwszy zaprezentować ją na komputerach osobistych. Efekt jest taki, że ich debiut okazał się rewelacją w świecie nie tylko kosza, ale i komputerowych sportówek. NBA 2K9 to najlepsza gra sportowa, w jaką kiedykolwiek grałem na swoim pececie.

To nie jest animacja, obrazek pochodzi z gry!

Przyjęło się, by o oprawie graficznej pisać pod koniec recenzji, ja dziś jednak oprę się tej regule, ale powód mam naprawdę zacny. Jestem bowiem przekonany, że każdy, absolutnie każdy gracz po odpaleniu pierwszego meczu w NBA 2K9 natychmiast wezwie imię boga swego i wszystkich możliwych świętości. Next-geny dotarły na pecety. Oprawa jest rewelacyjna, powala na ziemię, przez długie minuty nie pozwalając się z niej podnieść. Wirtualny parkiet nie różni się niczym od tego, co możemy zobaczyć w TV czy na prawdziwym meczu koszykówki. Zawodnicy w idealnym stopniu przypominają swoje rzeczywiste odpowiedniki, a na ich ciałach widoczne są tatuaże, zarost, a nawet... kropelki potu.

Kwintesencją fantastycznej oprawy wizualnej jest w pełni trójwymiarowa, żywa widownia, która reaguje na wydarzenia z parkietu adekwatnie do sytuacji. Gdy robimy efektowny wsad – pełna entuzjazmu podrywa się z krzeseł, gdy jest wyjątkowo spokojnie – ktoś dłubie w nosie, a ktoś inny patrzy na zegarek. Po prostu cudo. Do tego warto wspomnieć o tym, że mimo w pełni next-genowej oprawy graficznej NBA 2K9 wcale nie ma dużych wymagań sprzętowych i komputer sprzed nawet dwóch lat powinien sobie spokojnie poradzić z tą aplikacją (jednym słowem EA od lat okłamuje nas, twierdząc, że jej gry wyglądają tak tragicznie, bo w przeciwnym wypadku zabiłyby nasze pecety). Koszykówka 2K Sports to według mnie najlepiej prezentująca gra sportowa w historii komputeryzacji.

Prosimy nie regulować monitorów. Ta gra naprawdę tak wygląda!

Oczywiście nie licząc menusów. Te, jak na dzieło o rodowodzie typowo konsolowym, są dość mało atrakcyjne wizualnie, ale za to w miarę przejrzyste i praktyczne. Do poruszania się po nich najlepiej korzystać z klawiatury, a po kilkunastu minutach okaże się, że w gruncie rzeczy są naprawdę świetnie zaprojektowane, pozwalając przy tym w miarę szybko przedostać się do każdej interesującej nas lokacji. Pierwszą rzeczą, która powinna zwrócić naszą uwagę to ustawienia sterowania. Pecetowcy mają to do siebie, że często konsekwentnie obstają przy klawiaturze i choć gra oferuje możliwość korzystania z tego rozwiązania to – jako zatwardziały zwolennik WASD – mimo wszystko sugeruję zaopatrzyć się w pad. Daje on naprawdę dużo większe, a przy tym dużo wygodniejsze możliwości kontroli drużyny.

W menu głównym znajdziemy jednak przede wszystkim tryby rozgrywki. Pierwszy z nich dość swobodnie podchodzi do tematyki koszykówki, jest bowiem związany przeważnie z jej ulicznymi wariantami. Pozwala więc rozegrać konkurs wsadów, rzutów za trzy albo zagrać w „21”, sterując poczynaniami największych gwiazd NBA w nieco mniej zobowiązujących klimatach. Jest to przyjemna i odprężająca zabawa, ale prawdziwą koszykówkę w najlepszym możliwym wydaniu oferują tryb menedżerski, sezon czy play-offy, kiedy to prowadzimy zawodowy zespół – wybrany spośród najlepszej trzydziestki świata. Wszystkie drużyny są w pełni licencjonowane, możemy podziwiać oryginalne koszulki, hale, loga i nazwiska. Wirtualne parametry – zarówno zawodników, jak i drużyn – dość wiernie oddają ich rzeczywiste umiejętności.

Nic tylko robić screeny i ustawiać jako tapety na pulpicie!

W trybie menedżerskim możemy zaszaleć nie tylko z ustawieniami wyjściowego składu, elementów taktyki, dobieraniem kadry, ale też postarać się na przykład o jakiś wyjątkowo wartościowy transfer, poszukać talentów lub zatrudnić aktualnie pozbawionego pracodawcy zawodnika. Możliwości menedżerskie są naprawdę szerokie jak na symulator koszykówki, ale i tak najważniejsze jest to, co właśnie dzieje się na parkiecie. I choć można omijać i ignorować wszystkie spotkania z rzędu, a w trakcie nudnego meczu nawet poprosić o „dosymulowanie” jego reszty – wierzcie mi, nie warto.

Odrobinka taktyki jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

A to dlatego, że wydarzenia z samej hali, to absolutna kwintesencja tej gry. Next-genowa oprawa graficzna została wzbogacona o równie nowoczesny gameplay. Mamy więc olbrzymi wpływ na żywiołowe, dynamiczne widowisko rodem z transmisji najciekawszych spotkań NBA. Każdy z zawodników dysponuje olbrzymim zakresem dostępnych ruchów i umiejętności – jest dużo efektownych wsadów, rzutów, zwodów, bloków oraz cała masa tego typu zagrań, które stanowią przecież kwintesencję koszykówki. Twórcy doskonale poradzili sobie z tym, co tak bardzo cenię w grach sportowych – każdy ze stworzonych przez nich graczy ma duszę, jest indywidualną postacią. Zupełnie inaczej prowadzi się wielkiego Shaqua O’Neila, a inaczej nieco drobniejszego, ale i przy tym zwrotniejszego Iversona. Co ciekawe – wydaje się, że w tej grze największą rolę odgrywa nie prędkość, nie efektowne zwody (choć te także są niezwykle ważne), ale przede wszystkim wysoki wzrost i duża masa. Mając te dwa atuty, koszykarz staje się czołgiem prawie nie do zatrzymania. W każdym razie wspomniany indywidualizm otwiera przed nami liczne możliwości na polu taktycznym, bowiem dobierając odpowiedni zespół – wedle własnego uznania i preferencji, można stworzyć coś niesamowicie efektywnego. Zupełnie inaczej niż w (nie)sławnym NBA Live 08, gdzie zawodnicy zdawali się od siebie różnić jedynie nazwiskami na koszulkach.

Dynamiczny gameplay jest pełen wartkiej akcji, naprawdę próżno szukać w tej grze momentów nudy czy przestoju, kiedy już trafimy na wirtualny parkiet. Imponuje olbrzymia skala ruchów, zawodnicy potrafią „czarować” jeszcze długo po tym jak pierwszy raz pomyślimy „no, teraz to widziałem już chyba wszystko!”. Zwłaszcza, że stale rośnie nasze doświadczenie, a bez niego ani rusz, bo NBA 2K9 nie należy do gier najprostszych. Czekają na nas regulowane poziomy trudności i o ile na pierwszych dwóch jest w miarę znośnie, to dalej zaczynają się schody. Zwłaszcza, że bardzo ciężko gra się w obronie. Chciałoby się szukać dziury w całym, ale moim zdaniem takie rozwiązanie jest dość bliskie realizmowi. Odbiory czy bloki są wyjątkowo trudne, a na najwyższym poziomie komputer przechodzi samego siebie, w związku z czym duuużo potu spadnie na parkiet, nim gracze nauczą się sprytnie pokonywać przeciwnika. Ale to naprawdę nijak nie ujmuje punktów grywalności. Nie mają na nią wpływu także drobne błędy w gameplay`u, jak na przykład nieidealna (ale wciąż dobra) współpraca z członkami zespołu.

Uliczne zmagania to przecież także koszykówka. Na tronach czterech jeźdźców koszykalipsy.

Ciekawostką jest fakt, że grze towarzyszy bardzo duża liczba animacji generowanych na silniku gry i część z nich można bardzo szybko przerwać, natomiast część... wyraźnie nie ma na to ochoty. Troszkę irytuje, kiedy trzeba czekać kilka sekund, zanim sędzia zwlecze się z piłką z połowy przeciwnika. Z drugiej strony – miałem przygotowaną w to miejsce recenzji całą listę życzeń i zażaleń na temat pewnych niedogodności w gameplay’u, ale na szczęście w porę spotkała mnie miła niespodzianka. Prawie każdy element wirtualnego meczu można zmienić, wyłączyć, wyregulować. Opcje konfiguracji gry są naprawdę niesamowite, gdyby ktoś się porządnie przyłożył to mógłby pokusić się nawet o stworzenie nowego sportu na bazie koszykówki!

Nieco gorzej od warstwy wizualnej wypada kwestia dźwięku. Odgłosy z hali czy komentarz mają się naprawdę bardzo dobrze, ale brakuje mi trochę bardziej spektakularnej oprawy (jak ma to miejsce na przykład w NHL 09) pełnej melodii czy kibicowskich przyśpiewek. Co więcej – muzyczka w menu nie leży mi totalnie, przypominając jakieś kosmiczne listy przebojów. Ale, jak już wspomniałem, wszystko to da radę wyregulować.

Największą wadą tej produkcji jest przede wszystkim brak trybu dla wielu graczy. Wszyscy przecież dobrze wiemy, jak tryb zabawy sieciowej może przedłużyć żywotność każdej gry. Niemniej jednak za rewelacyjną grafikę, świetny gameplay, masę różnych fajnych, koszykarskich opcji i pokazanie nam – pecetowcom – jak wyglądają prawdziwe sportówki nowej generacji wielki, naprawdę ogromny plus dla 2K Sports. Stworzyło coś niesamowitego, najlepszą koszykówkę, w jaką kiedykolwiek grałem na swoim komputerze. Łezka się w oku kręci, że nawet Konami nie zrobiło tak ślicznej i grywalnej piłki nożnej na pecety. Ale kto by myślał o futbolu, gdy w napędzie czeka na nas koszykówka? Taka koszykówka!

.Jakub „Kuba” Kralka

PLUSY:

  • oprawa graficzna, a przy tym rozsądne wymagania sprzętowe;
  • świetny gameplay;
  • dużo opcji menedżerskich;
  • niesamowita grywalność;
  • licencje NBA.

MINUSY:

  • kilka drobnych błędów w gameplay`u
  • brak mulitplayera;
NBA 2K9 - recenzja gry
NBA 2K9 - recenzja gry

Recenzja gry

NBA 2K9 pokazuje jak wyglądają prawdziwe sportówki nowej generacji. Najlepsza koszykówka, w jaką można zagrać na PC.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.