Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 19 lipca 2005, 13:05

autor: Hanna Skrzypczak

16 lipca. Zlot fanów gry Red Dragon

Spis treści

Sobota była dla zlotowiczów dniem zajęć sportowych. Do zawodów piłkarskich i siatkarskich zapisało się około dwudziestu drużyn, wzbudzając tym podziw innych, którzy, niczym zombie, powoli wypełzali ze swoich pokoi. W pełnym słońcu, bez najmniejszego powiewu wiatru, pomimo nierównej murawy i braku mąki do zaznaczenia linii zawodnicy stoczyli wiele emocjonujących potyczek. Zawody były wyjątkowo ekscytujące i zgromadziły całe mnóstwo kibiców chowających się w cieniu pobliskich drzew i krzewów, oczywiście głównie w pozycji półleżącej. Wielkie igrzyska reddragonowe zwyciężyły drużyny: Che Pperzy w piłkę nożną, oraz Crna Gora w siatkówkę. Wieczorem odbyła się gala wręczania nagród.

Inną sobotnią rozrywką było tak zwane wodowanie... czyli brutalne i bezpardonowe wrzucanie do wody. Na pierwszy ogień poszedł Ramires, a za nim reszta administratorów. Upiekło się jedynie MieszaUowi, który na jego (bardzo wątpliwe) szczęście był kontuzjowany. Oczywiście administratorów nie starczyło na rozbuchane potrzeby wodujących, nieprzewidzianą kąpiel zaliczyli więc również moderatorzy forum Red Dragona, wszyscy pomocnicy administratorów, reddragonowe osobowości, forumowi spamerzy... aż w końcu wodował każdy, kto się nawinął (bo któż nie ulegnie sile perswazji i asertywności grupy piętnastu bardzo nalegających na kąpiel osiłków). Oczywiście, kąpiel nie ominęła także ich samych (wiadomo, jak słodka potrafi być zemsta).

Niekwestionowaną atrakcją soboty był również wymuszony na goszczącym zlotowiczów ośrodku obiad. Kucharz podjął się karkołomnej próby nakarmienia 150 osób czteroosobową porcją gulaszu za pomocą dolania do niego kilku litrów wody. Oczywiście z marnym skutkiem. Interesującym daniem okazała się także zupa w bardzo modnym ostatnio kolorze brudnoróżowym, w której znaleźć można było każde znane i dostępne na polskim rynku warzywo. Na szczęście na wieczór zaplanowano tym razem legalne ognisko. I chociaż kiełbaski każdy musiał upolować samodzielnie, to wszystkie niedogodności, jakie spotkały biednych zlotowiczów wynagrodzone im zostały przez darmowe piwo.

Sobotni wieczór również minął wszystkim pod znakiem opowieści i przechwałek. Rekordy popularności biła także przywieziona przez MieszaUa gra Machina. Wiadomo – mała rzecz a cieszy. Pogrywano sobie również w znaną i przez wszystkich lubianą Mafię. Jak widać, brak komputerów nie zraził nałogowych graczy i nawet na rozrywkowej pustyni znaleźli coś dla siebie. Zlotowym hitem okazały się też przywiezione przez Zakiego przyśpiewki ludu polskiego z Zakupami w supermarkiecie na czele, chociaż trzeba przyznać, że miały bardzo ostrą konkurencję w postaci kolędowników wędrujących od drzwi do drzwi w okolicach niedzielnego świtu.