Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

No Man's Sky Publicystyka

Publicystyka 17 sierpnia 2014, 13:00

autor: Szymon Liebert

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu

No Man's Sky to gra o niewyobrażalnej więc skali, dzięki proceduralnie generowanemu wszechświatowi i milionom planet, obudzimy w sobie instynkt samotnego odkrywcy nieznanych światów.

Sean Murray, szef niewielkiego studia Hello Games, rozpoczyna pokaz No Man’s Sky od dość zaskakującego wyznania. „Występowanie przed ludźmi to dla mnie koszmar, a cała ta prezentacja będzie wielkim rozczarowaniem” – kokietuje salę wypełnioną dziennikarzami. Żywiołowo gestykuluje, unika kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, brnie w osobiste dygresje. W świecie wymuskanych prezentacji i powtarzanych do znudzenia hasełek reklamowych, tak „nieprofesjonalne” podejście może niektórym wydać się pomyłką. Nawet najwięksi malkontenci muszą jednak ulec temu, jak ambitnej rzeczy podjęła się czwórka deweloperów i z jaką pasją o tym opowiada.

Czym jest No Man’s Sky? To powód, dla którego powstało studio Hello Games i ucieczka od nudnej pracy w korporacji. To drapacz chmur tworzony przez ludzi o artystycznym zacięciu, którzy przedkładają ekspresję i emocje przed kwestie technologiczne. To gra, która imponuje nawet tymi drugorzędnymi aspektami technicznymi. To… jedna z najlepszych gier, jakie widziałem na Gamescomie? Nawet mimo tego, że widziałem to, co pokazano już wcześniej, w tej czy innej postaci.

Czym jest No Man’s Sky?

Zacznijmy przewrotnie – od rzeczy, które ewidentnie budzą niechęć Seana Murraya. Na przykład suchego opisu gry i próby zaszufladkowania jej stylu. No Man’s Sky będzie kosmiczną grą eksploracyjną, zawierającą niemalże nielimitowany wszechświat. Mówimy o galaktyce złożonej z milionów planet. Założenie jest takie, że gracze, powiązani nieintruzywnym systemem online, startują na obrzeżach tego świata i powoli zbliżają się do jego centrum. Im bliżej środka wszechświata się znajdują, tym trudniejsze otrzymują wyzwania. A za większym wyzwaniem zwykle stoją lepsze nagrody. Jeśli zagramy w trybie online, a tego życzyłby sobie Murray, nasza mapa podróży będzie współdzielona z innymi odkrywcami, dzięki czemu z czasem uzyskamy jaśniejszy obraz kolejnych fragmentów galaktyki. W tej wspaniałej przygodzie będziemy głównie odkrywać i katalogować planety, walczyć na powierzchniach kolejnych świat i w kosmosie, handlować, a nawet wydobywać surowce i ulepszać sprzęt. I tyle – tym właśnie jest No Man’s Sky.

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu - ilustracja #2

Prosty opis wskazywałby na coś w rodzaju Elite: Dangerous skrzyżowanego z Minecraftem. Rzeczywiście, produkcja No Man’s Sky wpasowuje się w symulatory kosmiczne, ale próbuje wzbogacić je o pierwiastek, który tak trudno w nich zawrzeć. Emocje. „Chcę oddać klimat prawdziwego science-fiction, książek, które czytałem w młodości” – tłumaczy Sean. „Uczucie, jakie ktoś mógłby czuć, gdy ląduje na planecie, na której nikt inny nie był”. Hello Games chce osiągnąć ten cel za pośrednictwem paru środków. Po pierwsze, No Man’s Sky ma być grą otwartą i pozbawioną fabuły (przynajmniej bezpośredniej, podawanej w przerywnikach, itp.). Producent stwierdził, że nie jest to gra narracyjna, lecz przygoda, w której każdy z graczy pisze swoją opowieść. Z tego powodu zabraknie klasycznie rozumianych misji, czy przerywników fabularnych. Po prostu wsiadasz do statku i ruszasz w podróż. To zresztą wiąże się z drugim punktem w budowaniu unikalnego klimatu: technologią, która napędza grę. No cóż, czegoś takiego jeszcze nie widziałem…

Miliony planet? Niemożliwe!

Jedną z największych bolączek praktycznie każdego symulatora kosmiczna, albo w ogóle gry, która zawiera podróże kosmiczne, jest brak momentu przejścia z próżni w atmosferę planety. Zwykle nie da się tego po prostu robić i możemy jedynie dokować na stacjach. Czasami scena lądowania jest pokazana jako przerywnik filmowy, a sama eksploracja globu ogranicza się do jechania na wprost pojazdem Mako. W No Man’s Sky nie ma takich sztuczek i uproszczeń – sami lądujemy, startujemy i latamy. Sean pokazał to na przykładzie dwóch planet. Na pierwszej wyszedł z jaskini, wsiadł do swojego myśliwca i poleciał na sąsiedni świat. Gdy wylądował, spojrzał w niebo – zobaczyliśmy planetę, na której był dosłownie przed chwilą. Wszystko odbyło się zupełnie płynnie i wyglądało efektownie. Na mnie robi to olbrzymie wrażenie, bo naprawdę takiej swobody eksploracji międzyplanetarnej jeszcze w grach nie doświadczyliśmy. A chyba chcielibyśmy doświadczyć – kto nie marzył choć raz o podróży w kosmos?

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu - ilustracja #3

W tym wszystkim jest jeszcze jeden element, który kompletnie wymyka się ramom naszego umysłu. Mówię oczywiście o skali gry. Kilka układów słonecznych z parunastoma planetami? Zapomnijcie. W No Man’s Sky wszechświat będzie liczył dosłownie miliony planet. Sean podawał tu różne abstrakcyjne liczby i wyliczenia, np. że zwiedzając jedną planetę na sekundę opanowanie całego uniwersum gry zajęłoby kilka tysięcy lat życia. Olbrzymia skala dotyczy też rozmiaru samych planet, które mają być niemal tak duże jak powierzchnia Ziemi. Producent zaznaczył, że to nie będą „poziomy”, lecz po prostu całe planety – bez nienaturalnych niewidzialnych ścian i innych metod ograniczania pola działania gracza. Na każdej z nich spotkamy inne kombinacje fauny i flory oraz unikatowe układy geograficzno-geologiczne. Jaskinie ciągnące się na kilometry, olbrzymie oceany, zmienne warunki pogodowe, dynamiczne oświetlenie – kombinacji będą, ponownie, miliony. Raj dla naszych wewnętrznych, uśpionych odkrywców, którzy na co dzień mogą odkryć co najwyżej nowy produkt na półce w supermarkecie.

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu - ilustracja #1

Razem, ale osobno

Skomplikowany i przepastny wszechświat No Man’s Sky zostanie spięty trybem online. Warto powiedzieć w tym temacie, że w grę będzie można grać w pojedynkę bez połączenia z siecią. W takim przypadku nie otrzymamy jednak komunikatów potwierdzających, że jesteśmy odkrywcami danej planety, bo gra nie będzie miała jak tego sprawdzić. Sam tryb online jest czymś nieco innym niż standardowy deathmatch, czy rajdy z World of Warcraft. „Nie robimy MMO” – powiedział mi Murray w krótkiej rozmowie po pokazie. Po jego krótkich wyjaśnieniach wyciągnąłem prostą analogię. „Czy interakcje z innymi ludźmi będą w stylu duchów i innych tego typu elementów z Dark Souls?” – zapytałem. „Tak, to dokładnie coś takiego” – odparł producent. Inni gracze będą więc przewijali się podczas naszych przygód, ale raczej jako element budowania klimatu a nie partnerzy do rozgrywki.

Trudno powiedzieć, czy będzie dało się na przykład latać lub eksplorować ze znajomym – chyba nie o to chodzi w No Man’s Sky. Sean przekonuje, że to nie ograniczenie technologiczne (chociaż to ten jest pewien czynnik), lecz designerskie: „Gdybyś wylądował na planecie wielkości Ziemi, raczej trudno byłoby kogoś spotkać”. Drugą rzeczą jest to, że autorom zależy na poczuciu samotnej eksploracji. To my odkrywamy i badamy nowe światy – obecność innych ludzi tylko by to popsuła (bo pewnie nie wszyscy wczuwaliby się w klimat gry).

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu - ilustracja #2

Słowem, No Man’s Sky jest jak najbardziej eskapistycznym doświadczeniem, oderwaniem od naszej rzeczywistości i w jakimś sensie przekroczeniem naszych oczekiwań od gier. W tej grze dostaniemy przecież świat, którego za naszego życia sami na pewno nie poznamy w całości, a to daje do myślenia.

Kiedy ruszamy?

Na koniec pokazu i rozmowy z jednym z autorów No Man’s Sky zapytałem o najważniejszą kwestię. Kiedy w to zagramy? Czy będzie jakaś beta? „Niestety nie mogę powiedzieć, ale bardzo chciałbym już to zrobić” – odparł Sean. Ja też bardzo chciałbym, żeby to zrobił, bo jestem ciekawy tego jak No Man’s Sky wypadnie w akcji. Gra imponuje ambicjami, przyświecającym jej celem, efektownym wykonaniem. Jej twórcy wydają się przesympatyczni, skromni i szczerzy. Ale finalną jakość produkcji zweryfikuje czas. Jak szybko znudzi nam się poznawanie nowych planet? Kiedy zaczniemy zauważać wzorce, schematy i algorytmy? Czy No Man’s Sky spodoba się ludziom, którzy nie rozumieją fenomenu streamów z DayZ i innych otwartych gier? Chcę odpowiedzi na te pytania. Na razie patrzę w gwiazdy i szykuję się do lotu.

Widzieliśmy No Man's Sky – sandbox absolutny i jedna z najlepszych gier gamescomu - ilustracja #3
No Man's Sky

No Man's Sky