Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 7 lutego 2011, 14:39

autor: Krzysztof Gonciarz

Uncharted 3: Oszustwo Drake’a - pierwsze spojrzenie

Londyński pokaz Uncharted 3 był jednym z najbardziej efektownych, jakie kiedykolwiek widzieliśmy! Prezentujemy garść najświeższych informacji i wrażeń na temat nowej gry studia Naughty Dog.

Uncharted to dziś jedna z największych marek związanych z konsolami Sony. Z prawie 8 milionami sprzedanych egzemplarzy dwóch pierwszych części serii, nadchodzącym filmem i książką oraz dwiema nowymi grami na horyzoncie (w tym niedawno ogłoszonej wersji na NGP) Nathan Drake stał się prawdziwą instytucją. Sympatyczne studio Naughty Dog odniosło najbardziej spektakularny sukces w swoim dorobku, wsparty pomysłowym odświeżeniem formuły Indiany Jonesa i niezrównaną maestrią w okiełznaniu komponentów PS3. Uncharted 3: Drake’s Deception zbliża się wielkimi krokami. Uczestniczyłem w Londynie w pokazie fragmentu rozgrywki tej produkcji i technicznie było to najlepsze demko gry, jakie widziałem w życiu.

Pustynia Ar-Rab al-Chali będzie jedną z ważniejszych lokacji wDrake’s Deception.

Centralnym tematem trzeciej części Uncharted (co ciekawe, możemy się – podobno – spodziewać polskiego podtytułu, jego brzmienie to na razie tajemnica) jest pustynia. Ekstremalne warunki temperaturowe, mylące fatamorgany i plastyczna pustka bezkresnego piachu mają nam w tej grze towarzyszyć stale i podobno wchodzić również na grunt rozgrywki, chociaż obecny na sali szef projektu, Justin Richmond, wymijająco odpowiedział na moje pytanie o szczegóły. Natomiast pewne jest, że ważną postacią dla fabuły będzie Sully, dotychczas drugoplanowy przyjaciel i mentor Nathana. Jest to wyjście naprzeciw prośbom fanów, bo sympatyczny staruszek z cygarem zyskał sobie wśród nich dużą popularność.

Choć w grze odwiedzimy kilka rozsianych po świecie lokacji, tą najważniejszą będzie pustynia Ar-Rab al-Chali, mieszcząca się na południu Półwyspu Arabskiego. To tam według Baśni tysiąca i jednej nocy kryje się Mosiężne Miasto, znane również jako Atlantyda Piasków. Właśnie tego miejsca poszukuje Drake, który – rozwikłując całą intrygę – przejdzie przez szpiegowskie konspiracje elżbietańskiego dworu, pozna swoje związki z Lawrence’em z Arabii, a także zmierzy się z bezwzględnym przywódcą tajemniczej loży. Ma to być inny przeciwnik niż dotychczasowi antagoniści w serii Uncharted – mroczniejszy i bardziej przerażający.

Akcja poziomu demonstracyjnego toczy się jednak we francuskim Chateau, w ruinach przypominających pod wieloma względami nepalskie wioski z Uncharted 2. Nathan razem z Sullym przemierzają zarośnięte pomieszczenia (zielono-szara paleta barw przypomina z kolei pierwszą część serii), wykorzystując szereg nowych usprawnień w mechanizmach rozgrywki: poprawiona została interakcja z obiektami, która jest mniej oparta na skryptach, a bardziej na fizyce. Widać to na przykładzie żyrandola, na który wskakuje Drake, wprawiając go w ruch wahadłowy. Bohaterowie, choć nie mniej żywotni, wydają się być starsi niż ostatnio.

Pojawiają się przeciwnicy, jak zwykle w tej serii dość wytrzymali. Autorzy zapowiedzieli rozbudowany system walki wręcz, widzimy to na przykładzie serii kopniaków i ciosów pięścią, podkreślanych zwolnieniami czasu. Ciekawa jest scena, w której dwóch osiłków łapie Drake’a za ręce, a trzeci przymierza się do przywalenia mu w twarz – bohaterowi udaje się oswobodzić w ostatniej chwili. Nie wiadomo, na ile są to skrypty i jak wygląda sterowanie w przypadku takich scen, ale wypada to bardzo dynamicznie. Jeśli chodzi o broń palną, nie widać specjalnych innowacji: interfejs zmiany broni prezentuje się tak samo jak ostatnio, wydaje się też że pukawki mają podobną specyfikę działania.

Po kilku minutach rozpętuje się prawdziwe piekło, rozpoczynając popisową dla Naughty Dog scenę akcji. Przesadna dynamika takich sekwencji jest jednym z fundamentów tej serii, pamięta o tym każdy, komu zaświeciły się oczy do słynnej sceny z pociągiem w U2. W wyniku starcia z najemnikami zrujnowana posiadłość zostaje podpalona. Drake i Sully muszą uciekać, scena nabiera coraz większego tempa. Widzimy nowy mechanizm poruszania się po kładce, wspólne wyważanie drzwi przez bohaterów. Całe otoczenie zaczyna pożerać ogień: piękny, choć nieinteraktywny (wrzucony w płomienie przeciwnik nie zostaje podpalony). Bohaterowie biegną do góry przez wielką klatkę schodową, Nathanowi nagle klinuje się noga w podłodze – Sully pomaga mu ją oswobodzić, podczas gdy Drake sam odpiera atak wrogów.

Jedną z kluczowych postaci będzie Victor Sullivan.

Im szybsze tempo sceny, tym więcej patentów Naughty Dog na ekranie. Coraz większą uwagę zwracają dynamiczne, ciągle zmieniające się ujęcia kamery – wrażenie filmowości jest jeszcze większe niż w poprzednich częściach! Cały ekran przysłaniają iskry i niszczone przez ogień elementy otoczenia, bohaterowie co chwilę spadają w przepaść, by ratować się w ostatnim momencie. Gorejące piekło odkrywa przed nami cudowny, kinowy level design, w którym cały segment budynku nagle przewraca się, kamera obraca o 180 stopni, a my nieustannie zmieniamy kierunek ucieczki i wykonujemy karkołomne, prawie niemożliwe akrobacje. Aż chciałoby się odetchnąć, a tu przed nami pojawiają się przeciwnicy. W wielkim finale wciąż pokrzykujący do siebie Drake i Sully wchodzą po drabinie: w końcu opuszczamy piekielny karmazyn płonącego budynku i widzimy światło słoneczne, lecąc kilkadziesiąt metrów nad ziemią! Demko się urywa, jakżeby inaczej, w najbardziej dramatycznym momencie. Oklaski.

Unchated 3 zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zdecydowanie największe ze wszystkich gier Sony, jakie miałem okazje zobaczyć w Londynie. Wydawca zresztą jest tego w pełni świadomy, bo dzieło studia Naughty Dog prezentowane było w najbardziej podniosłym i najbardziej zabezpieczonym przed obiektywami kamer i aparatów fotograficznych miejscu. A nie mają się przecież twórcy czego wstydzić. Na dokładkę pokazano nam znany zwiastun tej gry, tyle że w wersji 3D. Nieinteraktywny trójwymiar nie robi już jednak takiego wrażenia, zwłaszcza w obliczu premiery Killzone’a 3 – zobaczymy, ile z tego faktycznie znajdzie się w rozgrywce. Jak na razie Uncharted 3 jest jedną z najgoręcej zapowiadających się premier roku, a w Polsce oczywiście ponownie usłyszymy Drake’a w rodzimej wersji językowej.

Wychodząc z sali, zapytałem Justina Richmonda o coś, co trapiło mnie od pewnego czasu. Jak to jest, że Drake w drodze do jakiegoś skarbu może zabić 1000 osób i nie ma o tym nawet wzmianki w linii fabularnej? Przecież to nie pasuje do tej postaci. „Jak zabijesz jedną osobę, równie dobrze możesz zabić tysiąc!”, odpowiada Justin, ironizując. „Nie, ale serio, to jest gra akcji – ja mogę spać z tą świadomością i ty też powinieneś” – dodaje. I taka racja w sumie, trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić. Najważniejsza jest dobra zabawa.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

Uncharted 3: Oszustwo Drake'a