Co ma wspólnego zablokowana kamera z chorobą lokomocyjną?. „Next genowa gra na starej generacji nie ma sensu”
- Twórcy The Medium: Next genowa gra na starej generacji nie ma sensu
- Co ma wspólnego zablokowana kamera z chorobą lokomocyjną?
Co ma wspólnego zablokowana kamera z chorobą lokomocyjną?
Na forum serwisu GRYOnline.pl po ostatniej zapowiedzi pojawiły się komentarze, że gra fajna, ale kamera niekoniecznie. Mowa o statycznej kamerze nawiązującej do takiej klasyki jak Resident Evil czy Silent Hill, która w moim przypadku powoduje pewne rozdarcie. Jestem wielkim fanem SH i część drugą uważam za jedną z najlepszych gier wszech czasów, którą bardzo dobrze wspominam – tam kamera statyczna działała. Ale na przykład świeża propozycja w postaci Song of Horror, w której zastosowano podobny zabieg, ma ten denerwujący motyw postaci, która lubi skręcać, gdy zmieni się kąt widzenia kamery. Jak przekonacie wątpiących w słuszność takiego rozwiązania?
Jacek: Nie martwcie się, przyzwyczaicie się. [śmiech]
Wojtek: Zdradzę, że wybraliśmy zablokowaną kamerę (która bywa też filmowa i potrafi latać za postacią, nie jest tak bardzo „fixed” jak w starych grach), żeby dało się skupić na dwóch światach. Mieliśmy pierwsze prototypy The Medium, w których ludzie – obracając kamerę – obracali oba światy naraz i dostawali choroby lokomocyjnej, podobnie jak przy VR-ze. Rzecz jasna, nie wszyscy tak mieli, ale było to nieprzyjemne. Uznaliśmy więc z Jackiem, że skoro robimy grę narracyjną, w której oczywiście jest akcja, ale nie jest ona na pierwszym planie, bo chcemy opowiedzieć fajną historię, to taka kamera podbije nam klimat.
Bo było też tak, że ktoś wchodzi do nowego pomieszczenia i robi dwa kółka. Gdy spytaliśmy dlaczego, okazało się, że raz patrzył na ekran świata normalnego, a potem duchowego. A teraz, gdy te ekrany są mniej więcej stałe, łatwiej wychwycić różnice. Jest lepsza immersja i skupienie. Oczywiście wiemy, że młodzi gracze mogą być zdezorientowani, ale po 10 minutach się przyzwyczają. No i oczywiście wprowadziliśmy ulepszenia w postaci trzymania kierunku – postać po wejściu w nową kamerę idzie nadal w tym wcześniej obranym kierunku.
Jacek: Użycie tej kamery nie jest przypadkowe – było podstawą funkcjonowania naszego projektu, umacnia wrażenie filmowości i jest listem miłosnym do starych japońskich horrorów. Nawiązujemy do klasyki na swój sposób. To była nasza wizja i może się komuś nie podobać, ale ja bym się zastanowił, czy to powinien być główny powód, by w grę nie zgrać.
Ale nie będzie tak, że ktoś przez dwie godziny będzie się przyzwyczajał do sterowania, a po kolejnych dwóch zobaczy napisy końcowe?
Wojtek: Nie, gra jest dłuższa. Więc nawet jeśli komuś będzie bardzo opornie szło, to będzie jeszcze musiał się trochę pomęczyć. A tak poważnie – obecnie przejście gry zajmuje ludziom od 8 do 10 godzin. Oczywiście może trwać dłużej w zależności od częstości lizania ścian, szukania znajdziek i tak dalej.
Kraków stolicą horroru
Kraków w The Medium może być swego rodzaju elementem sprzedażowym w naszej szerokości geograficznej. Czy oprócz hotelu Niwa (będącego tak naprawdę Cracovią) jest w grze więcej nawiązań do grodu Kraka? Czy ludzie natrafią na znajome miejsca, a potem będą mogli zrobić screeny i porównać je ze zdjęciami?
Jacek: Wiesz, akcję zaczynamy w Krakowie, żeby umiejscowić postać w jej naturalnym otoczeniu, ale szybko uciekamy do hotelu, bo to jest horror. Musimy szybko odizolować bohatera. Myśleliśmy przez chwilę: co, jeśli Cracovia będzie stała tam, gdzie stoi? Wtedy to nie zadziała, bo nie będziesz się bać w centrum miasta, musimy ją więc odseparować. Ale na hotelu gra się nie kończy, choć nie chcę zdradzać, co się wydarzy. Chcemy pokazać trochę Krakowa, niemniej koncentrujemy się na Polsce lat 90. i komentowaniu PRL-u.
Wojtek: Na początku gry gracze zobaczą plac i pomnik – na pewno w Krakowie, ale nie zdradzimy jaki.
Jacek: Prawdziwy Kraków gdzieś tam będzie się objawiał, jasne, ale wszystko zmierza do hotelu, bo tam jest clou naszej historii i zagadki.
Wojtek: Grę produkowaliśmy bardzo filmowo przez te wszystkie statyczne kamery, filmowo planowaliśmy ujęcia i taka też jest historia. Nie jest zbudowana na tym, żeby od razu była rzeźnia. Zaczynamy od normalnego dnia bohaterki, w którym coś się dzieje.
Polski dubbing
A czy na naszym rynku pojawi się w grze polski dubbing, czy dostaniemy tylko napisy?
Wojtek: Niestety, nie ma polskiego dubbingu.
Jacek: Mieliśmy to kiedyś w planach, ale im dalej byliśmy w produkcji, tym bardziej czuliśmy, że to może nam przeszkadzać w ukończeniu gry. A po uderzeniu pandemii wiedzieliśmy, że ten temat musimy odpuścić.
Wojtek: Jeśli widzieliście filmik z dziewięcioma ciekawostkami o The Medium, to zobaczyliście, że nawet mo-capy musieliśmy nagrywać zdalnie podczas pandemii, a potem aktorów wsadzać do budki do nagrań, więc mieliśmy dość wyboistą drogę przez to, że wszystkich nas nagle zamknęli.
Czy to jest jeden z powodów, dla których nie chwalicie się jakoś bardzo Marcinem Dorocińskim, obecnie słynnym na cały świat mistrzem szachowym z Gambitu królowej?
Wojtek: Wyznam, że marketing nie chwali się postacią graną przez Dorocińskiego z powodu mnie i Jacka. Ta postać odgrywa bardzo ważną rolę w tej historii. Opowieść oparta jest na tajemnicach, a my bardzo chcieliśmy uniknąć spoilerów i nie pokazać za dużo.
A nie szkoda Wam, że zarówno on, jak i Weronika Rosati, która jest na pierwszym planie, odegrali swoje role w studiu z kropkami na twarzy, jednak nie usłyszymy ich polskich głosów? Może wypuścicie DLC z polskimi głosami za pół roku?
Jacek: Nie widzę takiej potrzeby, ale muszę zaznaczyć coś jeszcze. Oczywiście Weronika i Marcin zagrali te postacie, odgrywali je zresztą na dość wczesnym etapie produkcji i stworzyli pewne podstawy. Ale duża część materiału jest nagrana przez innych aktorów, na te postacie składa się kilka osób. Praca Marcina i Weroniki była poważnym fundamentem tego, kim ma być Marianne i ten tajemniczy mężczyzna, ale tam są też inni ludzie. Oczywiście, gdybyśmy mieli więcej czasu, to walka z polskim dubbingiem byłaby ciekawa, ale nie mieliśmy na to takiego parcia.
Game Pass
Ostatnia kwestia – The Medium pojawi się w usłudze Game Pass. Czy to dobra rzecz, bo traficie do nowego typu gracza, czy jednak lepiej, żeby grę kupili za pełną kwotę ci, którzy naprawdę tego chcą, bo Wasza wyląduje w ogromnej bibliotece i przepadnie?
Jacek: Obecnie to nie jest problem, bo tych gier wcale nie ma tam aż tak dużo. Łatwo to przejrzeć i zobaczyć, co możesz zainstalować na nowych konsolach. Nie jesteś przytłoczony, nasza gra będzie kolejną w ofercie. Daje nam to możliwość dotarcia do graczy, którzy normalnie by po taki tytuł nie sięgnęli. Bardzo jesteśmy ciekawi, co się wydarzy, kiedy The Medium trafi do Game Passa, i jaka część graczy zainteresuje się horrorem, grą narracyjną, czymś, o czym normalnie by nie pomyślała. Dla nas to okazja do zdobycia nowych fanów. Kwestie finansowe nie opierają się głównie na tym, czy jesteśmy w Game Passie, czy nie.
Wojtek: To wszystko jest nowe, ale wiemy, że to dąży do bycia takim Netflixem. I chyba każdy podskórnie czuje, że Netflix to taki miecz obosieczny. On w pewnym momencie potrafi przytłoczyć, bo tych rzeczy jest dużo i w tym oceanie się ginie. Ale my jesteśmy na początku tej drogi i nie czujemy, żebyśmy zjadali swój ogon.
Dzięki za rozmowę i życzę udanej premiery!





