Spec Ops: The Line - gamescom 2010

Wycieczka do Dubaju wydaje się dobrym pomysłem na spędzenie wakacji. Niestety w Spec Ops znajdziemy tam wyłącznie strzelaniny, wybuchy i stosy zwłok.

Szymon Liebert

11

W grach akcji widzieliśmy już właściwie wszystko. Z tego względu producenci i wydawcy nieustannie poszukują nowatorskiej cechy, która z jednej strony nie odbiega za bardzo od mainstreamu, a z drugiej stanowi atrakcję. Mieliśmy małą modę na klimaty tropikalne (Crysis) i afrykańskie (Far Cry 2). W ostatnim czasie przyszła kolej na charakterystyczne miasta – od najbardziej oczywistego Nowego Jorku (Crysis 2) przez chaotyczny Szanghaj (Army of Two: The 40th Day, Kane & Lynch 2) aż po szczególnie interesujący Dubaj. Ta niezwykle bogata metropolia jest miejscem akcji gry Spec Ops: The Line, której twórcy, studio Yager, mają zamiar pokazać dojrzałą fabułę i pomysły zmieniające nasze podejście do otoczenia. Żeby tego dokonać, wystarczy kilka milionów ton piasku.

Dubaj to wyjątkowo surrealistyczne miejsce.

Dubaj w Spec Ops: The Line został zniszczony przez kataklizmy i częściowo zasypany przez lokalne burze piaskowe. Monumentalne, szklane drapacze chmur grożą w każdej chwili zawaleniem, uginając się pod naporem obszernych wydm. W tej odciętej od reszty świata rzeczywistości funkcjonują osoby, które przetrwały. Niestety siły natury są dla nich najmniejszym problemem. Prawdziwym zagrożeniem okazuje się bowiem były amerykański oddział ratunkowy zwichrowanego Johna Conrada oraz lokalne przestępcze bojówki. Gracz wciela się w Walkera, szefa oddziału Delta, którego zadaniem jest przedostanie się przez miasto i odszukanie Conrada. Zadanie nie będzie proste, bo Dubaj w tej produkcji rządzi się własnymi, niezwykle brutalnymi prawami.

Z oddziałem Delta spotkaliśmy się w częściowo zawalonym budynku. Fragment kampanii rozpoczął się od dość długiej scenki, w której członkowie drużyny omówili ostatnie wydarzenia i przeanalizowali pomysły na najbliższą przyszłość. Przemierzając ciemne i zrujnowane korytarze, ekipa trafiła do lepiej zachowanej części budynku, z pomieszczeniem podtrzymywanym przez pięknie zdobione kolumny oraz wypełnionym posągami żyraf. Z oddali dobiegały odgłosy strzałów. Nagle przez oszklony sufit wpadły zwłoki. Żołnierze przyspieszyli kroku. Żeby dostać się na powierzchnię, główny bohater przestrzelił szybę przysypaną od zewnątrz wydmą. Piasek wdarł się do pomieszczenia, a grupa wyszła po nim na skwer. Pomiędzy budynkami poniżej toczyła się regularna walka lokalnych sił.

Spec Ops to współczesna gra akcji, więc nie mogło w niej zabraknąć wybuchających helikopterów. Jeden z nich zobaczyliśmy po tym, jak ludzie z oddziału Delta wydostali się na powierzchnię – maszyna zestrzelona w walce rozbiła się o pobliski blok. Walker i jego podopieczni nie zaangażowali się w starcie, ale zjechali kilka metrów po linie i ruszyli ścieżką pomiędzy murami upstrzonymi kolorowymi napisami w propagandowym tonie. Za kolejnym zakrętem zobaczyliśmy dość przerażający widok – autostradę, a wzdłuż niej latarnie, na których powieszono dziesiątki cywili. Twórcy produkcji wielokrotnie podkreślali, że interesuje ich dojrzała przygoda, więc tego typu okropieństw można spodziewać się znacznie więcej, o czym zresztą mogliśmy przekonać się kilka minut później.

Spec Ops: The Line

Spec Ops: The Line

PC PlayStation Xbox
Data wydania: 26 czerwca 2012
Spec Ops: The Line - Encyklopedia Gier
8.0

GRYOnline

8.1

Gracze

9.3

Steam

Wszystkie Oceny
Oceń

Przemierzając autostradę wypełnioną wrakami szczególnie drogich samochodów (stylizowanych na Bentleye czy Porsche) oddział zauważył grupę ludzi stojącą przy wozie opancerzonym. Zamiast atakować od razu, Walker wydał kilka rozkazów, a sam prześlizgnął się na lewą flankę wrogów, przy okazji podsłuchując ich rozmowę. W pewnym momencie przeciwnicy zauważyli żołnierzy i rozpoczęła się potyczka. W tym aspekcie Spec Ops wygląda standardowo – gracz może chować się za przeszkodami, omijać je lub przeskakiwać nad nimi, atakować z bliska (np. kopniakiem) oraz z niewielkiej odległości. Mimo wielu otwartych przestrzeni najczęściej będziemy uczestniczyć w strzelaninach na krótki dystans. Producent chce bowiem zachęcić gracza do bardziej dynamicznej gry.

W prezentacji widzieliśmy zaledwie kilka typów broni – karabin, strzelbę, granaty zwykłe i przylepne. Rozgrywka prezentowała się solidnie, więc fani takich produkcji powinni być zadowoleni. Tym bardziej, że naszym oddziałem będzie można (choć nie jest to konieczne) dowodzić (podstawowe rozkazy to: atakuj, flankuj itp.). Nie obyło się bez wykorzystania charakterystycznej cechy tytułu, którą jest obecność piasku. Grupa przeciwników chowająca się pod ścianą zginęła po tonami piachu, po tym jak Walker przestrzelił blokujące je wały. Niestety tego rodzaju zagrań widzieliśmy niewiele, bo twórcy skupili się na udowodnieniu, że w ich grze nie zabraknie dramatycznych scen i trudnych wyborów.

Spec Ops to akcja, wybuchy i dramatyczne wybory.

Przedzierając się przez miasto, ekipa trafiła na siedzibę Conrada, w której odbyła się rzeź. Po przejściu oddziału przez jej wypełnione trupami centrum akcja przeniosła się na małą ulicę – nagle na niebie pojawiły się pociski fosforu, wszystko wokół zaczęło płonąć. W zwolnionym tempie Walker obszedł zbliżających się wrogów, którzy wykańczali niedobitki. Żołnierz wydał odpowiednie rozkazy i zaatakował błyskawicznie. Nie jest to typowy bullet-time, a po prostu środek narracyjny, wzmacniający doznania w pewnych scenach. Po raz kolejny zobaczyliśmy go chwilę później, kiedy grupa natknęła się na duży oddział przeciwników znęcający się nad mieszkańcami. Członkowie Delty schowali się i zaczęli rozważać sytuację – jeden z nich za wszelką cenę chciał pomóc ofiarom torturowanym poniżej, a drugi podkreślał, że to może być pułapka. Na decyzję nie było wiele czasu – w końcu Walker zdecydował się zaatakować i jego towarzysze rzucili się do walki.

Powyższe sceny nie były może najbardziej dramatycznymi fragmentami, jakie stworzono w historii gier, ale mimo wszystko zostały solidnie zaprojektowane. Dwójka żołnierzy o przeciwnych poglądach na sprawę do ostatniej sekundy argumentowała swoją postawę, a w dole ważyły się losy Bogu ducha winnych ludzi. Według zapewnień deweloperów takich momentów w grze będzie sporo – nasze wybory będą miały znaczenie, bo doprowadzą do kilku różnych zakończeń. Zapowiada się więc ciekawa przeprawa trochę w stylu drugiego Army of Two. Nie zabraknie kooperacji (z odrębnymi scenariuszami) oraz współzawodnictwa (na Xbox Live odbędzie się beta tego elementu gry). Być może więc przygoda stworzona przez studio Yager zapadnie nam w pamięć na dłużej.

Szymon „Hed” Liebert

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl