SMS-y z prezydentem i moro z powierzchnią Księżyca. Siły Kosmiczne wcale nie takie silne

filmomaniak.pl

N. S.

32

SMS-y z prezydentem i moro z powierzchnią Księżyca

Już od pierwszego odcinka wiadomo, z jakim humorem mamy do czynienia. Serial cały czas dworuje sobie z przesadnego amerykańskiego patosu. Wszędzie dostojnie powiewają flagi, nie szczędzi nam się wzruszających przemówień oraz odniesień do najważniejszych momentów w historii USA. Ameryka to oczywiście najszlachetniejszy kraj na świecie, ale w każdą skazę na jej wizerunku wbita zostaje solidna szpila.

Momentami żarty bywają nieco zbyt hermetyczne. Bohaterowie nawiązują do kultury i popkultury amerykańskiej, dlatego Europejczycy mogą nie wyłapać wszystkich porównań czy wtrętów. Można je oczywiście wygooglować i na szczęście nie trzeba tego robić co kilka minut. Podobnie bywa z grami słownymi. Większości z nich po prostu nie sposób przetłumaczyć na język polski, więc zostały przerobione lub zastąpione innymi. Oryginalna wersja językowa jest zdecydowanie lepsza, dlatego osobom dobrze znającym angielski polecam zrezygnować z napisów czy lektora.

Satyra okazuje się bardzo aktualna – serial powstał stosunkowo szybko. Serwowany humor nie jest jednolity, więc nie nudzi. Mamy tu sporo absurdu, pastiszu, ciekawych przepychanek słownych, ale też physical comedy, niezręczne suchary i trochę przaśnych żarcików. Do tego trzeba dodać masę gagów wizualnych, jak np. model geocentrycznego Układu Słonecznego w holu bazy, mundury typu moro z księżycowymi kraterami czy propagandowe płaskorzeźby przedstawiające podbój kosmosu. Nie są w centrum uwagi, ale niesamowicie bawią, gdy przypadkiem się je dostrzeże.

Postać prezydenta nigdy nie pojawia się na ekranie, ale cały czas jest fabularnie obecna. „Niesamowicie ważny telefon z Białego Domu” to klasyczny zabieg z amerykańskich komedii. W tym przypadku często są to SMS-y wysyłane na prywatny telefon. Nigdy nie pada nazwisko głowy państwa, co wydaje się rozsądnym wyjściem. I tak wszyscy wiedzą, o kim mowa. Prezydent został sportretowany jako rozkapryszony brutal z przerostem ego, marzący o podboju kosmosu, zafiksowany na punkcie rywalizacji z Chinami i Rosją. Owych odwiecznych amerykańskich „wrogów” oczywiście przedstawiono zgodnie z najgorszymi (ale i najśmieszniejszymi) stereotypami.

Jednym z najzabawniejszych wątków jest relacja bohaterów pierwszoplanowych. Prostolinijny generał, który za wszelką cenę stara się osiągnąć sukces, każdego dnia ściera się z chłodnym i racjonalnym profesorem. Kontrastujące ze sobą postacie to zawsze dobry pretekst do wprowadzenia komediowych dialogów, sporów i zdarzeń. Do tego trzeba dodać jeszcze szeroki wybór barwnych bohaterów drugoplanowych, np. typowego milenialsa zajmującego się social mediami, zamkniętego w sobie nerda naukowca, złośliwego odwiecznego rywala itp. Chociaż na początku mogą wydawać się aż zbyt stereotypowi, z czasem odkrywają nieco więcej cech. Niestety, z różnym skutkiem.

„Kosmos jest… trudny” – tak jak życie na Ziemi

Twórcy ewidentnie stwierdzili, że bohaterowie tej absurdalnej historii mimo wszystko nie mogą cały czas być komediowymi kukiełkami, które przerzucają się żartami i biorą udział w coraz dziwniejszych wydarzeniach. Generał Naird ma skomplikowane życie prywatne, w tym m.in. problemy ze zbuntowaną córką. Na początku udaje się ją włączyć do kilku zabawnych sytuacji, ale dalej wątek ten jest, niestety, wtórny i trochę nudnawy. Relacja „zapracowany ojciec – niepokorne dziecko” to nic nowego. Warto było chociaż spróbować przedstawić ją w inny, świeży sposób. Chwilami można się zastanawiać, czy nie miał to być subtelny sarkazm, kolejna „amerykanizacja”, którą można obśmiać.

Mniej więcej od połowy serialu zaczynamy poznawać życie prywatne bohaterów, ale nie jest ono zbyt porywające. Ot, historie te raz wypadają lepiej, raz gorzej. W pewnym momencie odnosi się wrażenie, że scenarzystom zaczęło trochę brakować pomysłów na żarty. Szkoda, bo gdyby serial zachował do końca poziom trzech pierwszych odcinków, byłby z pewnością o wiele zabawniejszy. W obecnej formie jest po prostu przyjemny. Da się go bez problemu obejrzeć w dwa, trzy dni.

Zakończenie jednoznacznie wskazuje, że możemy spodziewać się dalszego ciągu – z ciekawości zobaczę kolejny sezon, ale nie powiem, żebym czekała na niego z niecierpliwością. Wydaje mi się, że nie całkiem wykorzystano potencjał komediowy poruszanej problematyki. Może lepszym rozwiązaniem byłoby po prostu zamknięcie się w dziesięciu epizodach, które stanowiłyby zbiór skeczy na dany temat? Zobaczymy, co przyniosą kolejne odcinki, jeśli Netflix potwierdzi kontynuację serialu.

Ocena: 6/10

O AUTORCE

The Office znam tylko z memów i krótkich fragmentów krążących na YouTubie, dzięki czemu mam dość neutralne podejście do tego serialu. Z przeczytanych i zasłyszanych opinii domyślam się, że wielu fanów kultowego już Biura ma wobec Space Force duże oczekiwania. Obawiam się, że mogą się w związku z tym trochę zawieść. Z drugiej strony część z nich pewnie z sentymentu wybaczy pewne niedociągnięcia. Osobom, które podejdą do tej produkcji bez żadnego nastawienia, pierwszy sezon prawdopodobnie wyda się całkiem przyjemny – kilka razy można się naprawdę roześmiać w głos. Trzeba jednak pamiętać, że amerykański humor bywa niewyszukany. Chociaż w tym przypadku często ociera się o absurd, nie jest to mimo wszystko poziom np. Monty Pythona. To całkiem udana satyra, która niestety w połowie drogi łapie zadyszkę.

  1. Chcesz obejrzeć Space Force? Skorzystaj z doładowania Netflix.

Serial:Siły Kosmiczne(Space Force)

premiera: 2020komedia, dramat

Anulowany Sezonów: 2 Epizodów: 17

Serial Space Force

15

SF wolę oglądać...

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl