Sea Dogs II - zapowiedź
Jest to druga część najlepszego remake’a słynnej gry autorstwa Sida Meiera – Pirates, którego pojawienie się pobudziło do życia wielu pozostających w cieniu fanów morskich wojaży i pirackich rabunków.
Adam Bilczewski
Od pojawienia się na rynku gier komputerowych pierwszej części Sea Dogs minęły ponad dwa lata. Zapewne nie ma miłośnika gier, który by nie słyszał o stworzonej przez naszych sąsiadów zza wschodniej granicy (tak, tak czasami nawet stamtąd coś dobrego do nas dociera ;-)), a wydanej przez Bethesda Softworks tej ciekawej mieszance cRPGa z przygodówką, posiadającej również sporo elementów strategicznych. Zwłaszcza ci, którzy kiedyś zaczytywali się „Wyspą Skarbów” Roberta Louisa Stevensona, czy też „Opowieścią o korsarzu Janie Martenie” Janusza Meissnera spędzili niejedną godzinę przed monitorem wcielając się w postać pirata Nicholasa Sharpa.
Wielkimi krokami zbliża się premiera drugiej części tej ciekawej gry. Tym razem będziemy mieć dużo większy wpływ na tworzenie naszego bohatera, oraz możliwość wyboru spośród dwóch dostępnych postaci: Blaze Devlin i Danielle Green. Każda z nich posiada różne, odmienne niż druga umiejętności oraz napotyka po drodze inne osoby, dzięki czemu nic nie stanie na przeszkodzie, żeby grę ukończyć przynajmniej dwa razy. W zależności od tego, na kogo się zdecydujemy, będziemy mogli skupić się na spokojnym nabijaniu kabzy, handlując czym i gdzie się da, ale w tym będą nam przeszkadzać bandy grasujących wszędzie chciwych piratów, albo też samemu zabrać się za najbardziej dochodowe zajęcie w tamtym okresie, czyli rabowanie i zatapianie każdego okrętu, jaki pojawi się na horyzoncie. Możemy również sprzymierzyć się z jedną z wielkich potęg panujących wtedy na morzach, lub wybudować własne imperium. Handlowanie zarówno towarami, jak i niewolnikami, przemyt, odkrywanie nowych lądów i toczenie morskich bitew zostanie w ciekawy sposób wplecione w historię życia naszego bohatera.
Otrzymamy szereg zadań do wykonania, co zaskutkuje wzrostem naszego doświadczenia i doprowadzi do odkrycia najważniejszego celu, jaki postawili przed nami twórcy gry. Co prawda scenariusz ma być mocno liniowy i dopiero po zakończeniu jednego głównego questu będziemy otrzymywać następny, ale za to do ciekawszych rzeczy, jakie ma nam oferować najnowsza produkcja firmy Akella, należy zmienność i losowość questów pobocznych generowanych przez system. Będzie on uwzględniał doświadczenie i status dowódcy oraz wiele innych czynników (np. wielkość statku), co zapewni możliwość wykonania questu niezależnie od naszej siły. Ma to umożliwić dalszą grę, nawet wtedy, gdy już uda nam się uporać z głównym wątkiem.
Sama mapa (obecnie trójwymiarowa, obracająca się dookoła statku, do której dodano mgłę wojny), po której przyjdzie się nam poruszać będzie składała się z kilkudziesięciu wysepek w większości zamieszkałych przez kolonistów największych morskich potęg tamtego okresu, czyli: Anglii, Francji, Hiszpanii, Portugalii i Holandii, oraz oczywiście przez piratów. Po przybiciu do brzegu znajdziemy na nich miasta i porty handlowe. Zabudowa jest bardzo różnorodna: od domów mieszkalnych, poprzez tawerny, sklepy, kościoły a kończąc na ratuszach. Na ulicach spotkamy ludzi różnych zawodów, poczynając od zwykłych portowych dziwek, a kończąc na gubernatorach. Z każdym będzie można porozmawiać, dowiedzieć się interesujących rzeczy, przyłączyć potrzebnych fachowców do załogi naszego okrętu, czy też dostać jakieś zadania do wykonania. Podobnie jak to miało miejsce w pierwszej części, otrzymamy możliwość wynajęcia do trzech oficerów, kontrolowanych przez AI, którzy będą nas wspomagać w walce. Nie muszą to zresztą być oficerowie, do bohatera mogą się przyłączyć różni ludzie, pod warunkiem, że ich światopoglądy są zbliżone do naszego. Będą oni zdobywać doświadczenie wraz z bohaterem i będziemy mogli kierować ich rozwojem, zgodnie z naszymi potrzebami.
Żeglując, natkniemy się na wysepki będące gniazdami przemytników, przystaniami dla krwiożerczych korsarzy, albo nawet miejscami, gdzie ukryto przeróżne skarby, łącznie z potężnymi artefaktami, które mogą się nam bardzo przydać. Niestety, nie ma możliwości dowolnego ich zwiedzania, bo poruszać się będzie można tylko po wytyczonych ścieżkach :(.
Wrogie porty będą dobrze chronione przez flotylle własnych statków i obsadzone ciężkimi działami forty, ale dysponując odpowiednią potęgą będziemy mogli poradzić sobie z wieloma przeciwnościami, jakie zły los i jeszcze gorsi ludzie przed nami postawią. Zaczniemy naszą karierę jako kapitan małego stateczku, aby ją skończyć, kto wie, być może nawet jako władca całego morskiego świata!?
Rzeczą najbardziej rzucającą się w oczy jest grafika. Nowy engine graficzny Akelli „STORM II” pozwoli na wykorzystanie możliwości, jakie oferują nam obecnie najlepsze karty graficzne. Efekty znane z pierwszej części zyskały nową oprawę: cykle dnia i nocy oraz efekty pogodowe od ciszy morskiej do sztormu wyglądają teraz jak wycięte z filmu. Natomiast dzięki zwiększonej liczbie poligonów i dokładniejszym teksturom oraz użyciu szkieletowej animacji wszystkie postacie napotkane w grze (a będzie ich ponad 150) będą w znakomity sposób animowane. Roślinność poruszająca się razem z wiatrem i rozstępująca, kiedy przechodzi przez nią gracz, dodatkowo podniosą realizm gry.
Do tego dochodzi około trzydziestu okrętów, oddanych pod naszą komendę, których wygląd został opracowany na postawie planów jednostek z tamtego okresu. Zwłaszcza faza walki na morzu, z wystrzałami armatnimi, kłębami dymu spowijającymi opadające żagle i hakami zarzucanymi na nieprzyjacielskie statki przy abordażu, ma być najbardziej realistyczna, w porównaniu do innych gier (za bardzo, co prawda nie ma z czym tego porównywać, ale skoro twórcy tak twierdzą, to pewnie wiedzą, co mówią :-)). Sam abordaż nie sprowadza się już tylko do pojedynku pomiędzy dowódcami okrętów, ale walczymy teraz na pokładzie statku mając do pomocy po czterech marynarzy, których stan zdrowia odpowiada liczebności załogi. Każdy z nich walczy z jednym przeciwnikiem, a po pokonaniu go może wspomóc kolegę. Wrogowie mogą się teraz poddać w obliczu miażdżącej przewagi, a sprzymierzonym jednostkom możemy wydawać rozkazy. Walka będzie odbywała się w czasie rzeczywistym a dzięki dużej ilości dostępnych ciosów i zasłon, na pewno niejednemu w jej trakcie nieźle podniesie się poziom adrenaliny w organizmie. Dodatkowym atutem będzie możliwość znalezienia kilku rodzajów ręcznych pistoletów pomocnych w walce, choć ze względu na umiejscowienie akcji w XVII wieku będą się one długo ładować, żeby zrównoważyć przewagę siły ognia nad bronią białą.
Najciekawszą jednak rzeczą, jaką ma nam do zaoferowania dwójka Sea Dogs jest możliwość gry sieciowej. Nawet do szesnastu graczy jednocześnie będzie mogło spróbować swoich sił w kilku trybach: od Deathmath po Team Capture the Fort, a nawet wykonując proste misje (np. ochrona statku handlowego), podobnie jak to było w Counterstrike. Nie pozostaje, więc nic innego jak tylko czekać z niecierpliwością na te wspaniałości - na szczęście już niedługo, mając tylko nadzieje, że wszystko to, co nam obiecują autorzy zostanie dotrzymane.
Adamus