Highway to the Danger Zone. Już czas na powrót symulatorów lotniczych?

- Renesans symulatorów lotniczych – czy jest szansa na fabularną grę akcji z samolotami bojowymi?
- Highway to the Danger Zone
- Never say die, Iron Eagle
- Symulatory bez duszy
Highway to the Danger Zone
Odrobinę luzu i rozrywki do poważnego świata realistycznych i skomplikowanych simów wniosło przede wszystkim szwedzkie studio Heatblur. Symulator F-14 Tomcat nie był przecież aż tak oczekiwaną produkcją tylko przez wzgląd na samą urodę samolotu czy jego rolę „obrońcy floty”. Cały czas wszystko kręciło się wokół kultowego filmu Top Gun z Tomem Cruise’em. Społeczność czekająca na premierę tego modułu prześcigała się w publikacji memów i nawiązań do wspomnianego obrazu kinowego, przypominano cytaty i przebojową ścieżkę dźwiękową.
Topgunowe szaleństwo przybrało jeszcze na sile wraz z premierą Tomcata na platformie DCS World. W ciągu pierwszych godzin w sekcji modów pojawiły się malowania samolotów oraz hełmów głównych bohaterów, czyli Mavericka, Goose’a, Ice Mana i Slidera. Masowo odtwarzano kultową scenę lotu „na plecach”, nad samolotem F-5 Tiger II (niestety, bez pokazywania palca), publikując później liczne zdjęcia i filmiki. W edytorze odtworzono misję z awaryjnym lądowaniem z samego początku wraz z pamiętnymi dialogami. O montażach, przypominających niezwykle klimatyczne rozpoczęcie Top Guna, wykonanych na silniku gry, nawet nie wspominam.


Najlepsze jednak jest to, że do kultu samolotu F-14 Tomcat nawiązali również twórcy symulatora ze studia Heatblur. Zamieścili oni w swojej grze sporo kapitalnych easter eggów odnoszących się do filmu, bardzo sprawnie i pomysłowo omijając fakt nieposiadania (zapewne bardzo drogich) licencji pozwalających na wykorzystanie tychże motywów. Kreatywność twórców sprawiła, że tego braku zupełnie się nie odczuwa – i to nie tylko dzięki ingerencji graczy, którzy przykładowo szybko podmienili autorską ścieżkę dźwiękową, przypominającą klimatem muzykę z lat 80., na soundtrack z Top Guna.
Są inne subtelne odniesienia – jak nazwanie sztucznej inteligencji (która przejmuje kontrolę nad jednym z dwóch miejsc w kabinie) Jester oraz Ice Man, czyli tak jak piloci grani w filmie przez Michaela Ironside’a i Vala Kilmera. Animowana postać pilota przed startem z lotniskowca salutuje dokładnie w ten sam sposób co Tom Cruise przed finałową walką. To standardowy zwyczaj wśród lotników US NAVY, ale w symulatorze innego myśliwca marynarki, F/A-18C Eagle Dynamics, takiego detalu nie uświadczymy. Nasz nawigator często komentuje też styl trudnego manewru lądowania na lotniskowcu i w jednej z wypowiedzi stwierdza, że „pewnie spodobałoby się to Meg Ryan” (aktorce, która w filmie zagrała epizodyczną rolę, wcielając się w żonę Goose’a – nawigatora Mavericka).

Najciekawsze i najbardziej zaskakujące nawiązanie pojawia się podczas staczania walk powietrznych. W Top Gunie wrogimi maszynami były fikcyjne myśliwce MiG-28, które z konieczności zastępowały amerykańskie samoloty z czasów wojny w Wietnamie – F-5 Tiger II. W niesłychanie realistycznym symulatorze F-14 Tomcat studia Heatblur również znalazło się miejsce dla tych maszyn. Nasz wirtualny nawigator, tak jak ten prawdziwy, potrafi głosem identyfikować cele, gdy te są odpowiednio blisko. Jeśli wrogim samolotem będzie właśnie F-5 wprost z filmu, czyli z charakterystycznym czarnym malowaniem z czerwoną gwiazdą na ogonie, Jester krzyknie w słuchawkach, że to MiG-28! Przy każdej innej „skórce” prawdziwego lub fikcyjnego dywizjonu zawsze powie, że to F-5. Pomysłowe i genialne. Top Gun przez lata doczekał się dwunastu gier z filmową licencją, ale najlepsza okazała się ta bez wsparcia samej marki.