- Najlepsze filmy do obejrzenia na HBO MAX
- Godzilla vs. Kong
- Matrix Zmartwychwstania (The Matrix Resurrections)
- Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera (Zack Snyder’s Justice League)
- Tom i Jerry (Tom & Jerry)
- Amerykanin w marynacie (An American Pickle)
- Niech gadają (Let Them All Talk)
Godzilla vs. Kong

- Reżyser: Adam Wingard
- Rok produkcji: 2021
- Gatunek: „Monster movie”
Trzeba pamiętać, że Godzilla vs. Kong potrafi sprawić masę frajdy tylko wtedy, kiedy widz „pogodzi się” z pewną konwencją zastosowaną przez twórców. Tytułowy pojedynek to główna atrakcja filmu, jest jak spektakularny mecz bokserski, ale ciekawe zagadnienie – który z potworów stoi bliżej ludzi i lepiej ich „rozumie”? – niestety wybrzmiewa zbyt słabo. Wszystko przez zwrot akcji (którego i tak wszyscy się spodziewali) w drugiej połowie filmu.
Druga sprawa to fakt, że ten „monster movie” jest bardzo, a wręcz nieprzyzwoicie durny. Produkcje poprzedzające ten tytuł (dwie Godzille z kolejno z 2014 i 2019 roku, Kong: Skull Island z 2017) były całkiem sprawnie poprowadzonymi filmami akcji, które, choć okazywały się niewymagającą rozrywką, nie kwestionowały naszej inteligencji. Zgoda, obie Godzille miały więcej plusów niż minusów, ale Kong był narracyjnym zaskoczeniem (w szczególności wątek postaci Johna C. Reilly’ego potrafił chwycić za serducho). I jak to wszystko tam pięknie wyglądało…
Nie zmienia to faktu, że sama produkcja także była wydarzeniem, na które masa fanów czekała. Opóźnione przez pandemię, przez większość uznawane jest dziś za porażkę twórców, ale czy na pewno jest to porażka? Godzilla vs. King Kong dostarcza niezobowiązującej frajdy, a także pozwala się rozerwać na około dwie godziny. Sekwencje samych starć między potworami są naprawdę zacne – to idealny seans, by siąść ze znajomymi, rozmawiać o życiu i zerkać na ekran jednym okiem. To jak oglądanie boksu, ale tym razem zawodnicy nie należą do naszej rasy.