Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 maja 2008, 13:11

autor: Maciej Makuła

MadWorld - przed premierą

Prawdopodobnie MadWorld doczeka się wiernego grona wyznawców, miana produkcji kultowej i nietuzinkowej. Autorzy postanowili zagrać na nosie panującym w królestwie Nintendo „familijnym” tendencjom. Chociażby z tego względu warto mieć oko na tę grę.

„Pragniemy zredefiniować pojęcie gry rodzinnej” – taką właśnie beztroską ripostą dżentelmeni z PlatinumGames skwitowali pytanie, dotyczące dosyć dużego kontrastu pomiędzy stylem i konwencją MadWorld, a charakterem pozostałych gier na Wii. Jak później wyjaśnili, był to naturalnie żart, niemniej znakomicie przedstawia on podejście autorów do szykowanej przez nich produkcji – przepełnionej może i ciężkostrawnym, ale jednak w ich mniemaniu humorem i zdającej się grać na nosie panującym w królestwie Nintendo tendencjom. Chociażby z tego względu warto mieć na nią oko.

MadWorld czerpie z konwencji popularnych reality show i gdyby chcieć podciągnąć go pod pewien charakterystyczny sposób ich nazewnictwa – otrzymalibyśmy coś w stylu „Mordowania z gwiazdami”. Gwiazdą omawianego show jest osiłek imieniem Jack, a jego zadaniem jest angażowanie się w bójki, z których jego przeciwnicy bardzo rzadko wychodzą kompletni, a jeszcze rzadziej żywi.

Oddaję ci serce, oddaję ci ciało.

Spośród trójki tytułów zaprezentowanych na pokazie Segi (obwieszczającym powstanie studia PlatinumGame) MadWorld znajdował się w najbardziej zaawansowanym stadium produkcji i oprócz zwiastuna można było zobaczyć także krótki fragment gry – typową pokazową akcję.

Biłeś serca biciem...

W trakcie niej w jakiejś ciemnej uliczce Jack napotkał kilku spragnionych wymiany ciosów typków. Jeden z nich po szybkich i zdecydowanych uderzeniach w okolice głowy został posłany kopniakiem w stronę kontenera na śmieci. I wpadł do niego tak niefortunnie, że opadająca pod wpływem uderzenia pokrywa pozbawiła go głowy. Tym preludium rozpoczęte zostało szaleństwo.

Kolejny jegomość zdawał się kończyć swój wirtualny żywot, konając na wystających ze ściany kolcach (ot, taki styl w budownictwie), jednak dla większego efektu Jack urozmaicił mu wędrówkę do krainy wiecznych łowów, zdejmując i nabijając go jeszcze kilka razy. Przyszła pora na pozostałych – typowi numer trzy wbity został w głowę, wyrwany przez Jacka, uliczny znak ostrzegawczy, natomiast numer czwarty – skończył pocięty na drobniutkie kawałki przy pomocy przytwierdzonej do ramienia naszego bohatera piły spalinowej.

Ostatni uśmiercony został w sposób bliski sercom wszystkim fanów Mortal Kombat – mając w pamięci kardiologiczne osiągnięcia Kano, Jack gołymi rękami wyrwał mu z klatki piersiowej serducho. Na deser zaprezentowana została jedna z mini–gier: rzutki ludźmi w charakterze rzutek. Nasz bohater przeniósł się do pomieszczenia z wielką tarczą, gdzie dzierżąc w dłoniach kij baseballowy posyłał do celu włóczących się tu i ówdzie przeciwników.

Trzy kolory: Czerwony.

Jak bardzo makabrycznie powyższe opisy by nie brzmiały, gra za sprawą oprawy audiowizualnej dosyć zdecydowanie odcina się klimatem od chociażby takiego Manhunta – niejako starając się podkreślić dystans i surrealizm pokazywanych scen przemocy. Styl grafiki MadWorld inspirowany jest serią czarno–białych komiksów Franka Millera, Sin City i bez owijania w bawełnę – zrobił na mnie ogromne wrażenie.

Idzie Grześ przez wieś, ciało martwe niesie. A przez dziurkę limfa ciurkiem leje się za Grzesiem.

Gra bowiem od tej strony, pomimo ograniczeń architektury Wii, wydaje się być po prostu kompletna – jako fetyszysta graficzny często ubolewam nad oprawą różnych produkcji na wspominaną konsolę, co w przypadku omawianego tytułu nie miało miejsca. Do tego pomimo millerowych naleciałości w całości można wyczuć rękę pana Atsuchi Inaba, człowieka odpowiedzialnego za wygląd Viewtiful Joe oraz Okami.

Warto jeszcze wspomnieć o substancji występującej w roli sosu pomidorowego, subtelnie doprawiającego potrawę zwaną MadWorld . Z racji charakteru rozrywki jest jej całkiem sporo, jest czerwona i naprawdę ładnie komponuje się z tłem. Podsumowując – na pokazie starałem się jak najgłośniej bić brawo, właśnie w uznaniu dla oprawy.

Całości towarzyszy lekka, upbeatowa muzyka, głos komentatora i naprawdę szalona w swej abstrakcyjności atmosfera telewizyjnego show, w którym brutalność wyniesiona została do rangi sportu. Wszystko to ma być wyrazem intencji autorów MadWorld, którzy podczas pokazu starali się podkreślić, że nie chcą stworzyć gry perwersyjnej. Próbuję im uwierzyć.

Przepraszam, czy tu biją?

I w tym szaleństwie jest metoda, a przynajmniej być może – pokaz MadWorld spotkał się z żywym zainteresowaniem i szczerymi wyrazami sympatii zebranej nań gawiedzi. W moich odczuciach gra oscyluje wokół takich produkcji, jak: Dead Rising czy filmowego Brain Dead (a w sumie też i jej zacnej parodii w świecie gier, Brain Dead 13) – w których również makabra łączyła się z humorem. Niewiadomymi pozostają zagadnienia związane z długością rozgrywki oraz jej urozmaiceniem, jednak w tym wypadku gwarantami jakości są osoby tworzące PlatinumGames.

Nie wszyscy dawcy organów są ochotnikami. Zwłaszcza jeśli chodzi o kontrowersyjne przeszczepy głów.

Nie odkryję Ameryki zakładając, że MadWorld doczeka się pewnie wiernego grona wyznawców, określających go mianem produkcji kultowej i nietuzinkowej, a jego twórców ostatnimi, którzy chcą takie właśnie gry tworzyć. O wiele jednak ciekawszym odbiorcą są dla mnie w przypadku tej pozycji stereotypowi posiadacze Wii – „casuale” lubiący pomachać sobie rakietką przy odpalonym Wii Sports. Czy w ogóle zwrócą uwagę na debiutanckie dzieło PlatinumGames, a jeśli tak – jaka będzie ich reakcja? Jak pisałem na początku – rozwój MadWorld warto śledzić, chociażby z czystej ciekawości.

Maciej „Von Zay” Makuła

NADZIEJE:

  • będzie dużo krwi;
  • oraz flaczków;
  • nie zabraknie zasmażki;
  • i oficjalnie ma być to wyraz zdrowego poczucia humoru autorów.

OBAWY:

  • ale pewnie i tak zobaczymy ją w niejednym materiale reporterskim, traktującym o szkodliwym wpływie gier na psychikę dzieci (bo przecież tworzona jest dla gracza, który ma więcej niż 18 lat).
MadWorld

MadWorld