Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 listopada 2005, 10:20

autor: Adam Włodarczak

Gracz na graczu graczem poganiany. Kto zawalczył na LAN Party Poland

Spis treści

Jeżeli chodzi o organizację części turniejowej – wszystko przebiegło bardzo sprawnie, po myśli organizatorów, nie można mieć naprawdę żadnych zastrzeżeń co do obsługi i fachowości osób prowadzących rozgrywki. Potwierdzają to opinie samych uczestników, z którymi dane nam było zamienić kilka słów – niejeden stwierdził, że było wręcz rewelacyjnie i że warto było jechać kilkaset kilometrów, by spędzić z innymi maniakami wspólnie te kilkanaście (nierzadko kilkadziesiąt) godzin. Dużo osób (strefa PRO) noc z soboty na niedzielę spędziła właśnie na targach, grając do białego rana lub śpiąc otulone we własne śpiwory.

Hasta la vista, baby.

Patrząc z drugiej strony – ze strony gościa, widza – sprawa wyglądała już dużo gorzej. Całą halę można było obejść w dosłownie kilka minut – zabrakło przykładowo krzesełek lub znanej z PGA 2005 widowni i dużego telebimu z prezentowanymi grami wieloosobowymi. Osoba z zewnątrz, nie biorąca udziału w żadnym turnieju, szybko mogła poczuć się znużona. Zresztą nawet urokliwe hostessy nie miały pod koniec drugiego dnia już co robić – część turniejów zakończyła się wcześniej, także dużo graczy rozjechało się do domów – i niestety, ale powiało nudą.