- Kocham tę serię, mimo że powinna już nie żyć. Oto historia Harvest Moon
- Narodziny Harvest Moona
- Rolniczka szuka męża
- Jedna seria, dwie firmy
Jedna seria, dwie firmy
Około 2012 roku Harvest Moon przeszedł wielką zmianę. Marvelous Inc. powołało do życia XSEED Games, czyli własny dedykowany oddział mający zająć się lokalizowaniem gier na zagraniczne rynki oraz przejąć obowiązki wydawcy. Firma nie musiała zatem polegać więcej na Natsume w zakresie usług wydawniczych. Ci ostatni, zamiast porzucić nazwę Harvest Moon, do której mieli pełne prawa, założyli własne studio deweloperskie (Tabot Inc.) i postanowili tworzyć nowe gry z cyklu pod własnym szyldem.
W ten sposób dwa lata później wydali Harvest Moona: The Lost Valley, który nie miał nic wspólnego z oryginalną serią poza nazwą oraz wydawcą. Gracze szybko przekonali się, że nie wystarczy nazwać grę „Harvest Moon”, aby była ona dobra. The Lost Valley krytykowali niemal wszyscy, a sama produkcja otrzymała niewiarygodnie niskie noty.

Fani byli zaskoczeni, nie rozumiejąc, jakim sposobem seria upadła tak nisko. Brakowało jakości wykonania, specyficznej szaty graficznej oraz wielu elementów, z których Harvest Moon był znany. Coś było nie w porządku i nikt nie wiedział, co się stało. Natsume bowiem nie poinformowało publicznie, że za marką stoi teraz zupełnie inne studio. Gdy wszystko wyszło na jaw, tłumaczono się, że nowi autorzy nie chcieli rozczarować fanów, którzy oczekiwali kolejnego Harvest Moona, dlatego sami go dostarczyli.
Oryginalny Harvest Moon, a w zasadzie Bokujo Monogatari, odrodził się jako Story of Seasons na konsoli Nintendo 3DS również w 2014 roku. Niestety, przez zawirowania prawne Marvelous Inc. nie mogło korzystać z rozpoznawalnej nazwy. Warto tutaj dodać, że firma zachowała w tym wszystkim prawa do swoich starych gier z serii Harvest Moon, więc sytuacja była wyjątkowo skomplikowana. Dzięki temu zresztą powstało Story of Seasons: Friends of Mineral Town. A powód całego tego zamieszania oraz rozstania? Marvelous Inc. oraz Natsume nie dogadały się na temat wizji przyszłości serii.

W efekcie mamy teraz dwie marki – nowego Harvest Moona, który z oryginałami, poza nazwą, nie ma nic wspólnego, oraz Story of Seasons, będące czymś nieco innym, ale utrzymanym w duchu pierwowzorów. Jak zatem sami widzicie, pozornie „głupia gra o farmerze” przeszła naprawdę wyboistą drogę, tracąc nie tylko oryginalnego twórcę, ale i dzieląc się na dwa osobne byty.
Farmer również na PC, PlayStation oraz Xboksie
Nowe gry z cykli Harvest Moon oraz Story of Seasons znane są głównie z handheldów Nintendo, ale obie serie ostatnio coraz częściej romansują z pecetami. Dotyczy to odsłon wydanych przede wszystkim na Switcha, więc jeśli nie posiadacie „pstryczka”, możecie sprawdzić, jak się „gra na roli” również na „blaszaku”, a także na konsoli Sony oraz Microsoftu.
Do dyspozycji macie Harvest Moona: Light of Hope i One World lub Story of Seasons: Friends of Mineral Town oraz Pioneers of Olive Town. Jest jeszcze Doraemon: Story of Seasons, ale traktowałbym go jako osobny twór dedykowany fanom anime o tytułowym niebieski robokocie.
Oczywiście do emulacji innych odsłon obu serii nikogo nie namawiam ani nie zachęcam. Przecież Nintendo 3DS wciąż można bez problemu nabyć i samemu sprawdzić np. Harvest Moona: Skytree Village lub Story of Seasons: Trio of Towns.
Harvest Moon vs. Story of Seasons
W całym tym zamieszaniu szkoda tylko, że fani przez długi czas byli zdezorientowani (niektórzy z nich nadal są!), nie wiedząc, czego oczekiwać. Nagle okazało się, że ich ulubiona marka znajduje się w rękach obcych osób, a firma odpowiedzialna za pierwowzór musi działać pod innym szyldem. Gracze mieli prawo nie wiedzieć, co się dzieje, i wielu z nich dotąd zastanawia się, po którą serię wypada teraz sięgnąć. Dlatego postaram się nieco rozwiać te wątpliwości.

Story of Seasons cały czas eksperymentuje z nowinkami, a najnowsze Pioneers of Olive Town ewidentnie wzorowane jest na My Time at Portia, co wydaje się dobrym znakiem. Widać, że twórcy obserwują konkurencję oraz bawią się schematem, co na dłuższą metę powinno wyjść marce na dobre. Pod warunkiem oczywiście, że nie straci ona swojego charakteru, o co wbrew pozorom bardzo łatwo. Szkoda tylko, że postanowiono odejść od charakterystycznego stylu graficznego na rzecz czegoś bardziej bajkowego.
Nowi przedstawiciele Harvest Moona to z kolei gry zdecydowanie lżejsze, tak jakby twórcy chcieli zrobić mobilny tytuł, ale niekoniecznie na urządzenia mobilne, co udowadnia niedawno wydany One World. Nie przemawia do mnie specyficzna szata graficzna, a także płytkość mechanik. Niemniej zachęcam zawołanych farmerów do sprawdzenia również tych gier i do własnej ich oceny – może Wam akurat przypasuje coś, na co ja marudzę. W końcu „inaczej” nie oznacza od razu „gorzej”.
Prywatnie preferuję nową markę, jeśli chodzi o współczesne gry. Polecam zwłaszcza Story of Seasons: Friends of Mineral Town, które jest miłym gestem w stronę fanów oryginału. Niemniej i tak najbardziej zachęcam do sięgnięcia po niedoścignione pierwowzory. Może przemawia przeze mnie nostalgia, ale Harvest Moon: Back to Nature oraz Friends of Mineral Town to najlepsze części serii i trudno będzie je przebić.
O AUTORZE
Chcących zapoznać się z innymi grami tego typu zapraszam do mojego zestawienia Rolnik szuka gry, czyli 7 najlepszych farmerskich tytułów. O ile kiedyś mieliśmy tylko Harvest Moona, tak teraz fani sadzenia cyfrowych pomidorów naprawdę mają w czym przebierać. Dzięki temu nikt nie jest skazany na jedną serię, a popularność Stardew Valley sprawiła, że na horyzoncie majaczy jeszcze więcej nowych, obiecujących tytułów, takich jak Coral Island czy One Lonely Outpost. Mam tylko nadzieję, że ich autorzy nie porwą się z motyką na słońce, próbując na siłę wymyślić koło na nowo – wystarczy, jak te nowe produkcje będą po prostu dobre.
