Jakie zmiany do Teamfight Tactics wniesie Set 5? Już graliśmy
Każdy mecz powinien być inny. To kierunek rozwoju Teamfight Tactics obrany już jakiś czas temu. W jaki sposób Riot próbuje go zrealizować w najnowszym rozszerzeniu?
Głównym powodem, dla którego tak uwielbiam grać w gry sieciowe, jest przede wszystkim częstotliwość wprowadzanych w nich zmian. Nowe dodatki, wydarzenia, postacie czy modyfikacje mechanik sprawiają, że chętnie wracam do danego tytułu i na nowo odkrywam jego piękno. Możecie więc się domyślać, jak ogromna była moja radość, gdy dowiedziałem się, że będę miał możliwość przedpremierowo przetestować nowości w jednej z moich ulubionych gier, z którą związany jestem od samego początku jej istnienia – Teamfight Tactics. Nowy set (już piąty) trafi na testowe serwery 14 kwietnia, a oficjalnie premierę będzie mieć 28 kwietnia. Dzisiaj natomiast omówię zmiany w grze, a także opowiem nieco o tym, jak według mnie będzie wyglądać teraz rozgrywka w TFT.
CZYM JEST TEAMFIGHT TACTICS? RAMKA DLA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ
Spore grono czytających ten tekst zapewne doskonale wie, czym jest TFT, i najpewniej interesuje je tylko to, jakie nowości już wkrótce znajdą się w grze. Tym jednak z Was, którzy nie są zaznajomieni z tym tytułem, a intryguje ich, o czym mowa, szybko wyjaśniam – Teamfight Tactics to obecnie najpopularniejszy reprezentant gatunku auto battlerów, oparty na bohaterach z League of Legends.
I chociaż wydawać by się mogło, że era auto battlerów przeminęła równie szybko, jak się rozpoczęła, to jednak TFT już od prawie dwóch lat radzi sobie zaskakująco dobrze. Do tej pory pojawiło się wiele nowości w ramach czterech głównych setów, dostaliśmy także prężnie rozwijającą się scenę e-sportową. Jeśli więc lubujecie się w strategiczno-taktycznych produkcjach, premiera setu piątego wydaje się być idealną okazją do zapoznania się z TFT.
Set 5 w TFT – co nowego?
TO NIE JEST WERSJA OSTATECZNA SETU PIĄTEGO!
Pamiętajcie, że wersja TFT, w którą mogłem zagrać, nie jest jeszcze ostateczna. Do premiery piątego setu niektóre rzeczy mogą (chociaż wcale nie muszą) ulec zmianie.
Wraz z rozpoczęciem setu drugiego deweloperzy z Riot Games stanęli przed trudnym zadaniem – chcieli sprawić, aby każdy mecz w Teamfight Tactics był inny od poprzedniego. By tak faktycznie się stało, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy wprowadzano do gry kilka urozmaiceń. W secie drugim otrzymaliśmy mechanikę losowo generowanych pól żywiołów (dających bonusowe statystyki stojącym na nich postaciom), w secie trzecim były to tzw. „galaktyki” (zmieniające się zasady rozgrywki – np. mniejsza ilość punktów życia na starcie meczu), a w secie czwartym pojawili się wybrańcy (tj. jednostki będące od razu na drugim poziomie i zapewniające dodatkowy punkt do danej synergii). Raczej nie można powiedzieć, że którakolwiek z tych mechanik w stu procentach przyniosła zamierzony efekt, ale wygląda na to, że autorzy nie zrezygnowali ze swoich pierwotnych założeń i postarają się zrealizować również w nadchodzącym rozszerzeniu. Zanim jednak na poważnie przejdziemy do tej kwestii, poniżej przedstawię Wam nowości, jakich możecie oczekiwać w najbliższym czasie w Teamfight Tactics.
Tematyka
Jeśli na bieżąco śledziliście ostatnie informacje o TFT, najpewniej wiecie już, z jaką tematyką związany ma być nadchodzący set. Twórcy postanowili skupić się teraz na dość klasycznym motywie, jakim jest walka dobra ze złem. Będziemy więc mieli okazję stoczyć pojedynki mrocznymi bohaterami (np. Dravenem, Viego, Dariusem), ale także z tymi stojącymi po stronie światła czy praworządności (np. Syndrą, Riven, Garenem). Wraz z dostępnymi elementami kosmetycznymi (małymi legendami i arenami) wszystko to sprawia wrażenie spójnej i przemyślanej całości.
Jeszcze więcej kombinacji przedmiotów
Jeśli chodzi o set piąty, to najważniejszą zmianą (tuż obok zupełnie nowej puli jednostek) będzie wprowadzenie tzw. „shadow items” – przedmiotów zapewniających bohaterom bardzo solidne wzmocnienia, ale jednocześnie mających dodatkowy negatywny efekt. Składać je będziemy – podobnie jak normalny ekwipunek – z dwóch komponentów, aczkolwiek przynajmniej jeden z nich musi być określony jako „shadow” (warto jednak pamiętać, że tworzenie normalnych przedmiotów nadal będzie możliwe).
Owe specjalne komponenty zyskamy w standardowy sposób poprzez tzw. „karuzelę” lub – i tutaj kolejna nowość – ze specjalnych „ofert”, które będą pojawiać się co jakiś czas na początku wybranej rundy. Te pozwolą wybrać jeden z proponowanych przedmiotów, który zachowamy już na stałe (wśród propozycji mają być również bardzo istotne wspomniane wcześniej „shadow itemy”).
NAJCIEKAWSZE „SHADOW ITEMY”
Nie przedstawię Wam tutaj pełnej listy mrocznych wersji przedmiotów, ale z miłą chęcią wskażę kilka z nich, które przykuły moją uwagę i wydały mi się najciekawsze:
- Explosive Trap Claw – blokuje pierwszą umiejętność wymierzoną w bohatera, następnie teleportuje go do przeciwnika i sprawia, że obie jednostki atakują się wzajemnie, zadając przy tym więcej obrażeń;
- Evil Quicksilver – jednostka staje się odporna na efekty kontroli tłumu, ale posiada mniej punktów życia;
- Cursed Hextech Gunblade – zaklęcia danej jednostki leczą najbliższego sojusznika;
- Zeke’s Evil Herald – na początku walki wykrada prędkość ataku pobliskim sojuszniczym jednostkom i przyznaje ją użytkownikowi przedmiotu;
- Force of Darkness – gracz może wystawić dwie dodatkowe jednostki, ale otrzymuje 100% więcej obrażeń za przegraną rundę.
Nowy tryb – Hyper Roll
Jedną z ciekawszych nowości, która pojawi się w Teamfight Tactics, będzie zupełnie nowy tryb – Hyper Roll. Potyczki w nim okażą się znacznie szybsze (maksymalnie 20 minut na rozgrywkę), co osiągnięto poprzez zmniejszenie startowej liczby punktów życia na początku gry, stałe obrażenia czy zmiany w systemie poziomów graczy. Uczestnicy skupiać się będą przede wszystkim na wzmacnianiu swoich kompozycji poprzez ciągłe „rollowanie” i składanie odpowiednich przedmiotów. Założenia brzmią ciekawie, ale niestety nie było nam dane tego jeszcze przetestować.
Ogrom kombinacji?
Nie spędziłem wprawdzie z setem piątym zbyt wiele czasu, niemniej po kilku rozgrywkach oraz po tym, co zaprezentowali twórcy podczas zamkniętego pokazu, mogę jasno stwierdzić, że idea „mecze powinny być jak najbardziej zróżnicowane” przyświecała deweloperom również podczas przygotowywania najnowszej aktualizacji, i to najprawdopodobniej w stopniu, jakiego do tej pory nie widzieliśmy.
Przyjrzyjmy się najpierw głównej mechanice, czyli wspomnianym wcześniej „shadow items”. Według podanych przez autorów informacji do rozgrywki trafi łącznie aż 45 dodatkowych przedmiotów. Nie wiem, jak na Was, ale na mnie robi to ogromne wrażenie. Pomyślcie tylko, jak wiele pojawi się dzięki nim nowych decyzji do podjęcia w trakcie zabawy – mam nadzieję, że w większości przypadków wybory te nie będą zbyt oczywiste, co zresztą mają zagwarantować negatywne efekty odmienionych wersji tychże przedmiotów.
Świetnym przykładem jest tutaj Zeke’s Herald, który standardowo zapewnia prędkość ataku jednostkom w pobliżu, a w wersji „shadow” zabiera tę statystykę stojącym obok sojusznikom i przyznaje ją wyposażonemu w ów przedmiot bohaterowi. Obie wersje będą pasować do zupełnie różnych kompozycji, co w teorii sprawi, że dostępnych kombinacji ma być znacznie więcej.
Dodatkowo odniosłem wrażenie, że nowe synergie zostały zaprojektowane z myślą o tworzeniu bardziej elastycznych zestawów. Znajdziemy sporo wzajemnie uzupełniających się klas oraz postaci, które będzie można wykorzystać w wielu przypadkach. Co ważne, dzięki połączeniu rzadkiego artefaktu, jakim jest tzw. „Spatula”, i przedmiotów typu „shadow” będziemy w stanie uzyskać jeszcze więcej synergii, co znacznie usprawni budowanie wymarzonych kompozycji. Oczywiście, wszystko to wygląda pięknie na papierze, ale żeby zadziałało w praktyce, potrzebny będzie jeszcze jeden bardzo istotny element układanki – odpowiedni balans.
Najważniejszy będzie balans
Ci z Was, którzy już grali w TFT, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że bywały w historii tego tytułu takie momenty, w których pewne kombinacje okazywały się po prostu zbyt silne. Nic w tym dziwnego – taki urok tego typu produkcji – ale w przypadku setu piątego spodziewajcie się jeszcze gorszych sytuacji. Wprowadzenie kilkudziesięciu nowych przedmiotów i zaprojektowanie elastycznych synergii nie sprawi, że całość stanie się łatwiejsza do zbalansowania. Nie zdziwię się, gdy z dnia na dzień pojawi się jakaś dziwna i bardzo silna kompozycja, którą ktoś odkryje przypadkiem. Przed deweloperami arcytrudne zadanie utrzymania wszystkiego w ryzach, aby faktycznie było to elastyczne i grywalne. Czas pokaże, czy uda się tego dokonać, aczkolwiek póki co jestem dobrej myśli.
Nauka wyciągnięta z poprzedniego setu
Rozmyślając nad setem piątym, poświęciłem także chwilę poprzedniemu rozszerzeniu. Zastanawiałem się, na co narzekali profesjonalni zawodnicy, a co podobało się zwykłym graczom? Musicie zrozumieć, że tworzenie gier sieciowych nie jest łatwym zadaniem. Z jednej strony trzeba sprawić, by rozgrywka była prosta i przyjemna dla każdego, a z drugiej należy zadbać, aby profesjonaliści także mieli pole do popisu. Set czwarty (oraz jego rozszerzenie 4.5) wraz z mechaniką wybrańców nie do końca sobie z tym poradził. Owszem tematyka i sam pomysł przyciągnęły do TFT wiele osób, ale ci gracze, którzy spędzali z tym tytułem znacznie więcej czasu, szybko zauważyli poważny problem – niektóre elementy podczas rozgrywki były zbyt często poza ich kontrolą.
Wszystko wskazuje jednak na to, że deweloperzy z Riot Games odrobili zadanie domowe i stworzyli znacznie mniej inwazyjną mechanikę, która na dodatek ma sprawić, że w trakcie potyczek będziemy zmuszeni do podejmowania znacznie większej liczby samodzielnych decyzji. Wyznam szczerze, że to coś, czego ogromnie mi brakowało. Grając przez ostatnie tygodnie, odnosiłem wrażenie, że w walce o bycie lepszym nie ma miejsca na kreatywność – założenia większości grywalnych kompozycji okazywały się proste i szczerze mówiąc, na dłuższą metę nudne.
Set piąty wydaje się więc być tym, czego szukam w TFT od dłuższego czasu – miejscem, gdzie najlepsi zawodnicy będą popisywać się kreatywnością i adaptacją do zmieniających się warunków. Nieprzypadkowo jednak napisałem „wydaje się”, bowiem na jakiekolwiek opinie jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, a nie chciałbym się zawieść przez zbyt duży optymizm. Pozostaje po prostu czekać, aż nowości trafią do nas na stałe (dla przypomnienia – 14 kwietnia set piąty pojawi się na serwerach testowych, a dwa tygodnie później na oficjalnych) i wtedy testować je na poważnie. Zatem do zobaczenia w grze!




