Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 5 czerwca 2006, 11:17

autor: Wojciech Gatys

Golden Axe: Beast Rider - przed premierą

Golden Axe jest jedną z ich najcenniejszych marek SEGI i aby ją uhonorować, należało poczekać z decyzją o remake’u do czasów, gdy techniczne możliwości konsol będą odpowiadać oczekiwaniom twórców. Ponoć taki czas nadszedł właśnie teraz.

Tej gry chyba żadnemu fanowi klasycznych produkcji przedstawiać nie muszę. W złotym wieku złotych toporów i złotych gier zręcznościowych Golden Axe było dosłownie ikoną świetnej produkcji. Powiem szczerze – jeśli miałbym wybrać spośród dwóch podobnych do siebie klasyków – Double Dragona czy Golden Axe, w stu przypadkach na sto wybrałbym Złoty Topór. Szczególnie, że wprost uwielbiałem wstrząsać ziemią jako krasnolud.

Tak to wyglądało w oryginale sprzed 16 lat.

Golden Axe było w swoich czasach warte zauważenia nie tylko ze względu na swoją naprawdę dobrą grafikę i wykonanie, ale i na tryb gry wieloosobowej. Nie zapomnę dni spędzonych przy joysticku (to dopiero był czad), kiedy z bratem rozwalaliśmy kolejne hordy wszelkiego plugastwa. Ach, to se ne wrati (ale za to jest Civilization IV).

Z kolei w czasach Civilization IV coraz częściej pojawia się moda na remake’i – podobnie zresztą jak w kinie. Mieliśmy już The Bard’s Tale, Piratów, a nawet – choć już pewnie niewiele osób pamięta ten fakt – nową serię przygód świetnego Prince of Persia – tak dobrą, że doskonały oryginał niemal wymazała nam z pamięci. Teraz przyszedł czas na Golden Axe nowej generacji.

Czy złoty topór nieco nie zaśniedział? Czy w dzisiejszych czasach jest jeszcze miejsce na tak zwaną side-scrollerową nawalankę, w której po prostu idziemy cały czas naszymi bohaterami w prawo i aplikujemy wrogom coraz to wymyślniejsze ciosy w nosy? Według mnie, na pewno jest i co więcej – zastanawiam się, czy dla tej gry nie będzie warto kupić PlayStation 3 czy Xboxa 360.

Jak twierdzą marketingowcy z SEGI, Golden Axe jest jedną z ich najcenniejszych marek i aby uczynić jej zadość, musieli poczekać z decyzją o remake’u do czasów, gdy techniczne możliwości konsol nareszcie będą odpowiadać im oczekiwaniom. Ponoć taki czas nadszedł właśnie teraz, w związku z czym można wziąć się ostro do pracy. Dość powiedzieć, że stoisko SEGI na E3 w trakcie pokazów nowego Golden Axe było jednym z najbardziej okupowanych przez widzów.

Czy te oczy mogą kłamać?

Jeśli coś nie jest zepsute, nie należy tego naprawiać – to oczywiste motto i tym razem znalazło zastosowanie. Mamy więc ponownie przed sobą grupę wojowników, którzy rozpoczynają wyprawę w celu pokonania złowrogich potworów. Niezbyt to oryginalny pomysł na fabułę, ale przecież nie o nią tutaj chodzi. Specjalnie powołane do stworzenia Golden Axe studio Street Level i jego główny programista, Scott A. Steinberg, zapowiadają, że niewiarygodna wręcz ilość ataków, rodzajów broni, uderzeń magicznych oraz zróżnicowanie przeciwników wynagrodzą nam braki fabularne z nawiązką.

Na ekranie mają pojawić się jednocześnie dziesiątki wymyślnych (i bynajmniej nie bezmyślnych) wrogów, których będziemy mogli zręcznie wykosić jednym ruchem topora czy miecza. Dostaliśmy się w krzyżowy ogień pięciu potężnych jaszczurów? Czas na cios specjalny – trzęsienie ziemi czy deszcz meteorytów. Akcja w Golden Axe ani przez chwilę nie będzie zwalniała.

Oczywiście znalazło się miejsce dla kilku usprawnień – nowa grafika i poziomy raczej nie wystarczyłyby graczom, choćby i najbardziej zakochanym w Golden Axe. Jedną ze sztandarowych nowinek ma być znacznie większa niż w oryginale możliwość wykorzystania wierzchowców – nasza wojowniczka czy krasnolud na pewno chętnie dosiądą uzbrojonego konia (czy innego jaszczura), aby na jego grzbiecie poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Specjalne procedury zachowania takich zwierzaków i ich wpływu na walkę mają zapewnić nam szereg dodatkowych opcji pokonywania wrogów.

Kilka technicznych sztuczek pozwoli postaciom i wierzchowcom wyglądać naprawdę efektownie. Dzięki specjalnej technice „dyfuzji pikseli” (nie pytajcie o co chodzi) zarówno skóra naszych bohaterów, jak i ich ubrania, broń i wyposażenie będzie wyglądało wprost doskonale. W trakcie szczególnie dynamicznych ruchów animacje będą się rozmywały – efekt ten widzieliśmy już wielokrotnie, choćby w grach wyścigowych, ale Golden Axe wynosi go na zupełnie nowy poziom. Piękna wojowniczka w seksownym bikini, wypruwająca flaki potworom? To trzeba zobaczyć na własne oczy.

Kolejnym sympatycznym elementem Golden Axe jest system walki. Choć nie będzie wymagał wykorzystania zbyt wielu przycisków, inteligentne procedury zachowania się postaci w obliczu wroga mogą nam zapewnić niezapomniane przeżycia. Okazuje się, że program inteligentnie analizuje umiejscowienie i zachowanie wrogów (też przecież kierowanych przez komputer) i w zależności od niego pomaga graczowi w wykonywaniu ciosów i uników. Machnięcie toporem to w każdych warunkach machnięcie toporem, ale w zależności od ilości wrogów i stopnia ich zaawansowania, może to być decydujący i zabójczy cios z góry albo poziome „ciachnięcie” w celu odrzucenia hordy przeciwników.

System blokowania ciosów podlega tym samym zasadom i w zależności od postaci będzie działał nieco inaczej. Nasz silny krasnolud czy bohaterski wojownik (nieco przypominający He-Mana) będą raczej polegać na swojej krzepie, aby uniknąć potężnych ciosów wrogów. Tymczasem piękna, zwinna (i nie do końca ubrana) bohaterka będzie starała się raczej uniknąć razów i znaleźć za plecami przeciwnika, aby zadać ostateczny cios. W trakcie prezentacji zebrana widownia sporymi oklaskami nagrodziła akcję, w której Tyris Flame (imię znamy, numeru telefonu niestety nie) uniknęła ciosu potężnego zbira, którego siła bezwładności topora cisnęła na kolana. Teraz tylko szybki cios i po raz kolejny mieliśmy dowód na to, że napakowane mięśnie nie zawsze gwarantują sukces.

Piękna i zabójcza... Tyris Flame!

Znajdzie się też miejsce dla bardziej zaawansowanych opcji, znanych z najlepszych gier RPG akcji, takich jak Diablo czy Sacred. W trakcie naszej „wyprawy w prawo” będziemy mogli korzystać z pomocy sojuszników, brać udział w walkach na odległość i z entuzjazmem przyłączać się do walk pomiędzy wrogimi frakcjami demonicznych stworów. Nie ma to jak wrzucić kilka meteorów w sam środek bitwy albo wparować z okrzykiem na ustach prosto w zdezorientowanych wrogów, którzy właśnie zamierzali odciąć sobie nawzajem głowy.

Jak zwykle w przypadku remake’ów, twórcy przygotowują coś specjalnego dla fanów oryginalnego Golden Axe. Spotkamy zarówno „odkurzonych” przeciwników, jak i znajomo wyglądające lokacje z oryginalnej wersji gry, a także wiele inteligentnie ukrytych „smaczków”, które rozpoznają tylko fani Złotego Topora sprzed lat. Zapytani wprost, czy przewidują umieszczenie w grze konwersji oryginalnego, automatowego Golden Axe, twórcy gry stwierdzili, że nie wykluczają takiej możliwości.

Niestety, prócz tych wstępnych informacji Golden Axe prawdopodobnie jeszcze przez jakiś czas pozostanie dla nas zagadką. Po prezentacji gry na E3 2006, jej twórcy zapowiedzieli, że przez pewien czas nie będą ujawniać dalszych informacji o nowym wcieleniu Złotego Topora. Gra wydana zostanie dopiero pod koniec 2007 roku, a więc czasu specjaliści z Segi mają sporo. Miejmy nadzieję, że wykorzystają go efektywnie, a dzięki możliwościom konsol PlayStation 3 i Xbox 360 Golden Axe powróci na sam szczyt rankingu zręcznościowych gwiazd. Oby.

Wojtek „Malacar” Gatys

NADZIEJE:

  • powrót świetnej gry, tworzony przez oryginalnych twórców z SEGA;
  • poważne podejście do tematu;
  • świetna grafika i dynamiczna akcja.

OBAWY:

  • czy nie za mało nowych elementów?
Golden Axe: Beast Rider

Golden Axe: Beast Rider