Diablo III – MMO be, odgrzany kotlet też be. Diablo, których nie było - porzucone gry Blizzarda
- Diablo, których nie było - oto porzucone projekty Blizzarda
- Diablo Junior – Pan Grozy zadziera z pokemonami
- Diablo III – MMO be, odgrzany kotlet też be
- Dodatki trzy do Diablo III
Diablo III – MMO be, odgrzany kotlet też be
Zespół Blizzard North został formalnie rozwiązany w 2005 roku. Nastąpiło to po tym, jak kierownictwo Blizzard Entertainment oceniło jego postępy w pracy nad Diablo III – i postanowiło wyrzucić je przez okno (pod wpływem Vivendi, które było wówczas właścicielem firmy). Był to właściwie drugi raz, gdy stało się coś podobnego.
Pierwsza kasacja trzeciej części nastąpiła w 2003 roku, niedługo po tym, jak David Brevik i inni prominentni deweloperzy rozstali się z Blizzardem. Powód? Potencjalna bratobójcza rywalizacja z... World of Warcraft. Według pierwotnego zamysłu Diablo III miało z grubsza podtrzymać klimat poprzednich części cyklu, ale jednocześnie zostać przeniesione w trzy wymiary (choć z zachowaniem rzutu izometrycznego) i nasycone elementami MMO. Nie wiemy, jakimi konkretnie – ogólnikowe wspominki Davida Brevika sugerują raczej multiplayer zbliżony do Path of Exile aniżeli rasowe MMORPG – ale pewnikiem realizacji doczekałyby się tutaj owe hale gildii, które nakreślono na potrzeby drugiego dodatku do Diablo II. Dość powiedzieć, że szefostwu obrany kierunek się nie spodobał.

Wtedy to zespół Blizzard North, jak wspomniałem przy projekcie Junior, zaczął tracić autonomię w obrębie firmy, a deweloperom narzucono z góry, jak ma wyglądać Diablo III. Rozkazy brzmiały z grubsza następująco: „Zróbcie to tak jak Diablo II”. Jaki był ich skutek? Znane nam szczegóły na temat tego projektu są jeszcze bardziej skąpe niż w przypadku wersji MMO. Odnalazłem jednak świadectwo Davida Craddocka – człowieka, który opisał w książkach historię Blizzarda, przeprowadziwszy dziesiątki rozmów z pracownikami tej firmy.
Na podstawie tego, czego się dowiedziałem, sądzę, że Diablo III studia Blizzard North w dostatecznym stopniu zachowałoby ducha Diablo II i dołożyło dość nowych elementów, że byłoby świetną rozrywką i odniosłoby sukces – ale raczej nie okazałoby się takim przełomem jak „dwójka”. Niemniej gra została ukończona w mniej więcej jednej trzeciej, więc kto wie, jaki obrót sprawy ostatecznie by przybrały?

Pozostałe dwie trzecie nie powstały, bo w 2005 roku zarząd ocenił stan projektu – i, jako się rzekło, wyrzucił go przez okno, a wraz z nim studio Blizzard North. Oczywiście „wyrzucenie przez okno” to przenośnia – nie cały dorobek tej ekipy nadawał się na śmietnik. Jay Wilson, który potem objął stery przy Diablo III jako główny designer, przyznał, że jego poprzednicy zostawili po sobie „wiele naprawdę dobrych rzeczy”, w tym „świetne projekty potworów”, i postanowił przemycić sporo tych elementów do swojej wersji gry (wliczając w to nawet jedną walkę z bossem). Problemy poprzedniej iteracji Diablo III opisał zaś następująco:
Widziałem, że gra tkwi uwięziona dokładnie w tym punkcie, w którym sam nie chciałem się znaleźć. Nie wyglądała za bardzo jak ewolucja Diablo II. Sądzę, że jej twórcy byli zbyt skupieni na dochowywaniu wierności marce zamiast na dostarczaniu czegoś świeżego i interesującego. [...] Ludzie popatrzyliby na to i stwierdzili, że wygląda jak „Diablo 2,5”. Nie tak działa Blizzard.
A może jednak MMO?
Słowa o „Diablo 2,5” padły pod koniec 2011 roku, kilka miesięcy przed premierą ostatecznego wcielenia Diablo III, które powstawało przez sześć długich i ciężkich lat. Tak, nowa ekipa też potrzebowała czasu, by wykombinować, jak powinna wyglądać ta gra. Gdy zaś wreszcie wystąpiła z wizją, która usatysfakcjonowała i ją, i szefostwo Blizzarda (czego notabene nie można powiedzieć o wszystkich graczach), zaczęła kreślić śmiałe plany na przyszłość. Plany na przyszłość, w których niejedna osoba mogła z ironicznym uśmiechem dostrzec odbicie przeszłości. W tym samym wywiadzie Wilson powiedział również:
Sądzę, że świat z Diablo II nie jest dość różnorodny, by nadawał się, powiedzmy, do gry MMO. Wprawdzie nie mamy na razie planów stworzenia MMO w tym uniwersum, ale moim celem jest, aby po zakończeniu Diablo III zaistniały w nim warunki, w których takie przedsięwzięcie stałoby się możliwe – na wypadek, gdyby było czymś, czego chcemy się podjąć.

Owszem, Jay Wilson nie powiedział wprost, że powstanie „World of Diablo”. Jednak wielu graczy między wierszami wyczytało takie właśnie zamiary deweloperów. Jako poszlaki wskazywano fakt, że Diablo III do działania wymaga stałego połączenia z internetem, oraz obecność w grze domu aukcyjnego. Takich elementów rzeczywiście raczej nie spodziewaliśmy się w tradycyjnym hack’n’slashu.
Tak czy owak, dziś wiemy, że faktycznie Blizzardowi dekadę temu marzyło się Diablo w pełnokrwistej formule MMO – i że z marzeń tych dość szybko zrezygnowano. Przyznał to jeden z deweloperów w 2014 roku, wskazując, że przyszłość marki nadal należy do gatunku RPG akcji. Zresztą branża wyewoluowała w kierunku, w którym co druga sieciowa gra ociera się o elementy MMO – i nie inaczej będzie zarówno z Diablo Immortal, jak i Diablo IV.

