Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Watch Dogs Publicystyka

Publicystyka 23 kwietnia 2014, 18:00

Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku

Po zagraniu w Watch_Dogs możemy stwierdzić jedno: nowa produkcja Ubisoftu raczej nie zrewolucjonizuje branży gier, ale miłośnikom sandboksów dostarczy ogrom frajdy i wiele godzin zabawy.

Nowy produkt Ubisoftu o nazwie Watch_Dogs jest już na ostatniej prostej i za niespełna pięć tygodni dotrze wreszcie do mety. Nie był to dla francuskiego koncernu bieg łatwy, bo też po drodze nie obyło się bez drobnych potknięć, jak choćby nieoczekiwanego przełożenia daty premiery gry. Tym razem jednak o żadnym opóźnieniu nie będzie mowy. Po czterech godzinach spędzonych na zwiedzaniu futurystycznego Chicago, wykonywaniu szeregu misji fabularnych i hakowaniu wszystkiego, co się dało, możemy stwierdzić, że Watch_Dogs wygląda w tym momencie na produkcję, którą wystarczy już tylko zapakować w pudełka i wysłać do sklepów – choć twórcy z pewnością wykorzystają pozostały do premiery miesiąc na szlifowanie wszelkich znalezionych niedociągnięć.

Kilkugodzinna sesja zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie, czemu obecnie damy wyraz. Zacznijmy od miasta, bo Chicago to w Watch_Dogs bohater równie ważny, co Aiden Pearce. Chociaż jego obszar do monstrualnych nie należy, trudno nie docenić ogromu możliwości, jakie dają nam poszczególne zaułki i skrzyżowania. Obiektów, do których możemy się dostać przy pomocy smartfona głównego bohatera, jest mnóstwo – od skrzynek elektrycznych przez sygnalizację świetlną aż po kamery, których liczebność zawstydziłaby orwellowski Londyn z Roku 1984. Zabawa z mieszaniem w różnych aspektach działania ctOS (Centralnego Systemu Operacyjnego) jest naprawdę przyjemna, nawet jeśli nie daje nam wymiernych korzyści. Ostatecznie gdzie indziej możecie jednym kliknięciem wywołać opóźnienie pociągu, wyłączyć prąd w najbliższej okolicy czy zaprogramować przydrożny billboard tak, by wyświetlał pojedyncze słowa z powieści Stephena Kinga?

Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku - ilustracja #2

Od pewnego czasu w temacie Watch_Dogs coraz częściej pojawiała się fikcyjna organizacja hakerska Dedsec, której członkom także niezbyt podoba się powolna transformacja ich rodzinnego miasta w podręcznikowy przykład antyutopii. Ilość informacji jej poświęconych i osobna edycja kolekcjonerska sugerowała, że to wątek wyjątkowo ważny dla fabuły. W rzeczywistości Aiden nie będzie mógł wstąpić w szeregi tego tajemniczego zrzeszenia, a z jego pomocy skorzysta głównie w celu namierzenia telefonów czy odblokowania dostępu do budynków.

Wybuch rury może pomóc, ale też i zaszkodzić.

Jednak największe wrażenie spośród wszystkich możliwości ctOS robi potężna baza danych na temat mieszkańców miasta. Prywatność? W Watch_Dogs to słowo już dawno stało się anachronizmem. Wystarczy wyjąć smartfona, uruchomić aplikację Profiler i delektować się eksponowaniem sekretów mijających nas przechodniów. Przy pomocy tej opcji odkryjemy nie tylko nazwisko czy wiek każdej napotkanej osoby: poznamy też jej roczny przychód (zhakowanie czyjegoś konta bankowego działa tutaj znacznie szybciej niż stanie w kolejce po kredyt) oraz krótki opis, zawierający zawód lub jakąś cechę charakterystyczną. I przez „cechę charakterystyczną” nie mam na myśli znamienia na prawej stopie czy blizny na podudziu. Nie, ctOS potrafi wyciągnąć na wierzch naprawdę ciekawe informacje: brudną przeszłość, zaburzenia umysłowe czy niecodzienne preferencje seksualne. Szkoda tylko, że niewiele możemy zazwyczaj ze zdobytą wiedzą zrobić: w większości przypadków interakcja z mieszkańcami miasta ogranicza się do poznania ich sekretów czy wykradnięcia pieniędzy z prywatnego konta.

Aiden napotka wielu typków spod ciemnej gwiazdy.

Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku - ilustracja #2

Premiera Watch_Dogs dopiero za miesiąc, ale już znamy pierwsze szczegóły DLC, jakie planuje Ubisoft. Dzięki ofercie Season Pass sklepu GameStop dowiedzieliśmy się, że dodatkowa zawartość do ściągnięcia będzie zawierać nie tylko zestaw ekskluzywnych broni czy samochodów, ale i osobną kampanię w trybie dla pojedynczego gracza, w której wcielimy się nie w Aidena Pearce'a, a w inną grywalną postać.

Od czasu do czasu trafiamy jednak na kogoś, komu warto przyjrzeć się nieco bliżej – ostatecznie Chicago to jedna ze „stolic” amerykańskiej przestępczości. Profiler potrafi namierzyć dla nas potencjalnego złoczyńcę, a tylko od nas zależy, jak skorzystamy z tej informacji. Zapobiegnięcie napadowi przyniesie nam polepszenie reputacji, ale narazi na potyczkę z groźnym przeciwnikiem i wzmożonymi patrolami policyjnymi. Takich wyzwań, znajdujących się poza głównym torem kampanii, jest oczywiście znacznie więcej. Aby odkryć je na danym obszarze trzeba najpierw aktywować wieżyczkę ctOS, z czym wiąże się sporo skakania po dachach, zabawy z hakowaniem różnych elementów otoczenia i w końcu prostą łamigłówką, polegającą na łączeniu przewodów. Gdy zaś znudzi nam się rola hakera z mroczną przeszłością, możemy uciec w aplikację „Digital Trips”, udostępniającą graczowi szereg niezbyt poważnych minigierek – od platformówek, w których zbieramy ośmiobitowe monety, do symulacji potężnego mechanicznego pająka, demolującego miasto. Nie pasuje to oczywiście do klimatu całokształtu, ale z drugiej strony twórcy w żadnym momencie nie zmuszają nas do skorzystania z tej atrakcji – chyba że chcemy zaliczyć grę na sto procent. W takim wypadku możemy sobie zawsze odłożyć niechciane wyzwania na później, bowiem Jonathan Morin z Ubisoftu zapewnił nas, że możliwe będzie kontynuowanie rozgrywki po zakończeniu kampanii. Zupełnie jak w Assassin’s Creed.

Pająk demolka wystąpi w jednej z nieobowiązkowych minigier.

Poboczne aktywności mogą jednak szybko stać się powtarzalne. Tu z pomocą przychodzą nam misje fabularne, w których Ubisoft pozwala sobie na rozwinięcie skrzydeł kreatywności. Trzy zadania, które przyszło mi wykonać, różniły się od siebie w niemal każdym aspekcie. Od ucieczki z wypełnionego po brzegi stadionu, zakończonej wyłączeniem prądu na terenie całego obiektu, przez podsłuchiwanie rozmów telefonicznych własnej siostry (uznanie, że Aiden bywa „nadopiekuńczy” to spore niedopowiedzenie) i ściganie jej prześladowcy, aż po walkę z przeważającymi liczebnie gangsterami – wszystkie z wymienionych atrakcji wymagały nieco innych umiejętności i przygotowań. Przyszło mi więc szaleć za kierownicą (model jazdy jest bardzo zręcznościowy i daje sporo frajdy), infiltrować centralę ctOS czy rozrzucać w strategicznych miejscach bomby, aktywowane – jakże by inaczej – na odległość, przy pomocy smartfona.

Jedna rzecz, która bardzo mocno uderzyła mnie podczas spotkania w cztery oczy z Watch_Dogs to fakt, że gra naprawdę rzadko zmusza nas do wyciągnięcia broni. Wręcz przeciwnie – choć Aiden potrafi zrobić użytek z każdego pistoletu czy karabinu, który wpadnie mu w ręce, to słabo wytrzymuje długotrwały ostrzał i pada dość szybko. Przeciwnikom zresztą też trudno cokolwiek zarzucić – odpowiednio korzystają z osłon, zachodzą protagonistę od tyłu i całkiem celnie strzelają.

Gracz ma w swoim zanadrzu tylko jeden dodatkowy atut, który jednak okazuje się być kluczowym. Umiejętnie hakując poszczególne kamery, wózki widłowe czy samochody można poradzić sobie dosłownie z każdym. Swoją pierwszą centralę ctOS oczyściłem z zagrażających mi strażników nawet nie wchodząc na teren placówki – wystarczyło kilka kamer, odpowiednio rozmieszczone elementy otoczenia i po paru minutach wmaszerowałem do środka niczym król, skradając się tylko dla przyzwoitości.

Aiden zwiedzać będzie nie tylko betonową dżunglę.

Tym większa szkoda, że to, co miało być główną zaletą tytułu – właśnie hakowanie – nieco rozczarowuje. Głównie dlatego, że przy zręcznym korzystaniu z dobrodziejstw smartfona Aidena gra staje się bardzo prosta. Samo forsowanie zabezpieczeń to bułka z masłem – wystarczy przytrzymać przycisk i voilá. Nie mówię oczywiście o tym, by skazywać graczy na mozolne wpisywanie linijek kodu, ale wydaje mi się, że szybkie zhakowanie pędzącego pociągu powinno wymagać nieco więcej wprawy, niż przeciążenie skrzynki elektrycznej. Widać, że Ubisoft postawił głównie na intuicyjność i w tym aspekcie trudno mu cokolwiek zarzucić – już po kilku minutach można nauczyć się sprawnej manipulacji sygnalizacją świetlną czy blokadami drogowymi. Niestety, bardziej wymagającym może to nie wystarczyć. Co prawda nasze możliwości ogranicza pojemność baterii smartfona, tą jednak można poszerzyć w oknie rozwoju postaci.

Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku - ilustracja #2

Choć Jonathan Morin zapewniał zebranych dziennikarzy, że prezentowana wersja Watch_Dogs jest już praktycznie ukończona, to pozostał jeden tryb multiplayer, do którego dostęp był zablokowany – free roam. Zapytany o niego dyrektor kreatywny Ubisoft Montreal odpowiedział, że będzie to po prostu plac zabaw dla grupy złożonej z maksymalnie ośmiu graczy. Sami wybierzemy, czy chcemy wywoływać chaos na ulicach samodzielnie, czy może w sojuszu z innymi; czy zajmiemy się swoimi sprawami, czy też postanowimy uprzykrzać rozgrywkę innym. Bez żadnych wyzwań, bez żadnych celów – tylko Chicago, ośmiu hakerów i ich wrodzone skłonności do destrukcji. Brzmi zachęcająco.

Rundka pokera?

Cztery godziny z Watch Dogs - testujemy głównego pretendenta do tytułu gry roku - ilustracja #4

O skali projektu przemawia liczba różnych edycji, w jakich można będzie zakupić grę. Tych jest bowiem siedem. Wyłączając standardową wersję pudełkową oraz cyfrową daje nam to pięć opcji dla kolekcjonerów, którzy w zależności od swojego wyboru mogą dostać w zestawie specjalne odznaki, figurkę Aidena o wysokości 20 centymetrów czy czapkę oraz maskę protagonisty.

Nie myślcie bowiem, że Aiden Pearce od samego początku będzie miał do dyspozycji wszystkie umiejętności, jakie widzieliśmy w zwiastunach czy fragmentach rozgrywki. Możliwości ich poszerzania są szerokie i dzielą się na cztery grupy: hakowanie, jazda, walka oraz crafting. Najbardziej rozbudowane drzewko poświęcone jest oczywiście tej pierwszej zdolności, ale i w innych znajdziemy sporo ułatwiających rozgrywkę opcji: wydłużenie spowalniającego czas skupienia podczas wymiany ognia, zniwelowanie ryzyka przebicia opon, własnoręczna produkcja aktywowanych na odległość bomb... Na kolejne poziomy awansuje się szybko, bo twórcy nagradzają nas punktami doświadczenia na każdym kroku. A gdyby jakimś cudem okno rozwoju nie wystarczyło, mamy też sporo nagród za osiągnięcia w różnych dziedzinach. Bicie rekordów w minigierkach lub długotrwałe bawienie się w samozwańczego stróża prawa odpłaci się chociażby w bezpłatnym dostępie do nowych broni.

Kolejne, chyba najbardziej satysfakcjonujące osiągnięcia czekają na nas w trybie dla wielu graczy. Od razu należy zaznaczyć, że Watch_Dogs to produkcja bardzo usieciowiona. Wyzwania do pojedynków nie wymagają wchodzenia w osobne menu – wszystko jest tutaj zintegrowane tak, by po starciu z innym hakerem od razu można było kontynuować kampanię. Jeśli zaś rzucane nam zbyt często rękawice zaczynają gracza irytować, multiplayer można wyłączyć. Warto jednak chociaż spróbować rozgrywki w sieci, bowiem opcji jest dostatecznie dużo, by zadowolić każdego. Większość trybów już opisano: mamy wzajemne wykradanie sobie danych, free roam, śledzenie, wyścigi dla ośmiu osób, ułatwianie lub utrudnianie komuś życia przy pomocy smartfona lub tabletu... Największą zagadką było to, co czeka nas w „Decryption”. Opcja ta jest przeznaczona dla co najmniej trzech graczy (maksymalnie ośmiu), którzy muszą najpierw zdobyć, a potem ochronić przed innymi plik z tajnymi informacjami aż do momentu, w którym uda się go odszyfrować. Ponadto możemy tworzyć lub podejmować wyzwania od reszty społeczności Watch_Dogs, polegające na przykład na dotarciu do wyznaczonego przez kogoś punktu.

Wyścigi w trybie multiplayer.

W świetle ostatnich kontrowersji odnośnie oprawy wizualnej najnowszego dzieła Ubisoftu nie sposób nie wspomnieć o grafice. W wersji na PlayStation 4 wygląda ona bardzo ładnie. Ze szczególnym kunsztem stworzono iluzję żyjącego miasta, w którym aż roi się od mieszkańców – spacerujących, załatwiających interesy przez telefon, kłócących się – oraz animacje. Widowiskowo prezentują się także niektóre prowokowane przez gracza kolizje – jeśli w odpowiednim momencie aktywujemy blokujące ruch słupki lub zwiększymy do maksimum ciśnienie w rurach, gra nagrodzi nas efektownym ukazaniem wypadku w zwolnionym tempie. Narzekać można natomiast na szwankujący momentami model zniszczeń w samochodach, bardzo długie czasy wczytywania oraz zdarzające się sporadycznie spadki płynności. W rozmowie z Jonathanem Morinem dyrektor kreatywny Ubisoft Montreal stwierdził, że wersja na konsole nowej generacji nie odstaje wyraźnie od tej na komputery, ale zapewnił, że korzystający z naprawdę najlepszego sprzętu posiadacze blaszaków na pewno wyłapią parę różnic na korzyść swojej platformy.

Przejmowanie danych - jeden z wariantów zabawy w multiplayerze.

Na ostatniej prostej przed premierą można bezpiecznie stwierdzić, że oczekiwanie od Watch_Dogs ogromnej rewolucji na jakiejkolwiek płaszczyźnie może przynieść rozczarowanie. To natomiast nadal kawałek naprawdę solidnego kodu, który przynosi sporo rozrywki na wysokim poziomie. Fakt, że momentami gra staje się nieco zbyt prosta i że nie ma w sobie tego powiewu świeżości, jaki zapowiadały pierwsze fragmenty rozgrywki. Misje fabularne są pokazem kreatywności Ubisoftu, pozwalając na podejście do każdej z nich w odpowiadającym graczowi stylu, zaś pobocznych aktywności jest dostatecznie dużo, by przykuć uwagę do konsoli na długie godziny. Pozostaje więc jedynie czekać. Do premiery został miesiąc z małym hakiem.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

Watch Dogs

Watch Dogs