- Czekam na nowego Spider-mana, bo to ambitniejszy projekt od Infinity War
- Kilka tajemnic i wiele teorii
Kilka tajemnic i wiele teorii
Czy tylko mnie zdziwiło zachowanie Strange’a w zwiastunie? Wydaje się być „niedopasowany” do rzeczywistości, która aktualnie go otacza. Czy to sam Mephisto, który przykładowo podaje się za Stephena? I dlaczego całe sanktuarium jest zamrożone? Pytania, pytania i jeszcze więcej pytań. Tym razem nie możemy liczyć na spoilerującego Toma Hollanda, więc proponuję (sobie i Wam) uzbroić się w cierpliwość.

Wiele rzeczy jest możliwych. Jeszcze inna teoria głosi, że to Skrull, który próbuje ingerować w życie młodego Parkera. A może Strange chce nauczyć czegoś Petera i dać mu lekcję pokory? Znając Marvela, wszystko może się tutaj wydarzyć.
Ja raczej obstawiam Mephisto. Prawda jest taka, że to założenie cholernie przypomina scenariusz komiksu Spider-Man: One More Day, w którym Peter Parker pragnie przywrócić do życia ciotkę May. Zgłasza się więc do Mephisto, kogoś w rodzaju marvelowego diabła, który cofnie czas, jeśli Peter i Mary Jane ofiarują mu w zamian swoje małżeństwo. Tutaj jest bowiem podobnie. Peter chce, by wszyscy zapomnieli, że to on jest tym „złym” superbohaterem, który zabił Mysterio. Ale ten plan zakłada również „skasowanie” jego relacji z Mary Jane, bowiem opierała się ona tylko na sytuacjach związanych z Peterem w kostiumie. I w ten sposób zaczynają się schody... Czy Peter uwolni się od swojego przeznaczenia? Czas pokaże.
Własne oczekiwania
Przeczytałem swego czasu pewien interesujący komentarz, który zgadza się nieco z moimi „marvelowymi przemyśleniami”. Gdyby serię zakończyć po Wojnie bez granic, mielibyśmy do czynienia z najbardziej gangstersko-zatrważającym finałem w popkulturze! A tak to pozbyto się paru postaci, bo aktorom kończyły się kontrakty, a pstryknięcie Thanosa zostało odwrócone. Za każdym razem żałuję, że twórcy nie mieli odwagi, by pozostawić uniwersum z pełnią konsekwencji działań tego złoczyńcy.
Boję się tego samego przy okazji najnowszego Spider-Mana. Bo już teraz straszą nas kolejnym czarnym scenariuszem, w którym cała filmowa rzeczywistość, kreowana przez kilka ostatnich lat, zrobi ot tak zwrot o 180 stopni. Potrwa to jakieś półtorej godziny, po czym wszystko wróci do normy. A dlaczego by nie postąpić wbrew oczekiwaniom widzów? Jakoś James Gunn nie bał się być „morderczy” dla swoich postaci w najnowszym Legionie samobójców.
Koniec końców, nie chcemy przerostu formy nad treścią. Jeśli mamy otrzymać sekundowe camea, które nie wniosą nic do filmu, to już lepiej zostawić Toma Hollanda w komiksowej high school dramie. To przynajmniej działało (i działać będzie zawsze).
OD AUTORA
Z filmami Marvela od dawna nie walczę, kiedy nowe tytuły stały się nieco samoświadome, a ja jako widz przestałem odczuwać zażenowanie, z całkiem sporą przyjemnością sięgam po kolejne produkcje (w tym i seriale, je polecam szczególnie). Pająka uwielbiam od małego, prawdopodobnie najbardziej ze wszystkich istniejących superbohaterów w ogóle! Dlatego mam hype jak małe dziecko, a po nocach nie śpię i modlę się, aby ten projekt się udał. Bo jeśli wyjdę z kina niezadowolony, to aż odpalę Spider-Mana na konsoli, tam przynajmniej wszystko miało ręce i nogi, a fabuła z gameplayem okazały się bardzo atrakcyjne. A tak serio: wiadomo, świat się nie zawali, jeśli film okaże się jakimś całkowitym niewypałem. Ale jeżeli choć częściowo spełni oczekiwania, przynajmniej będzie o czym dyskutować. I pisać przy okazji. :)