- Bajtek, Top Secret, Secret Service i inne. Wspominamy kultowe czasopisma o grach
- Bajtek – ojciec chrzestny wszystkich czasopism o komputerach
- Secret Service – zachodnia jakość
- Gambler – dla żółtych stron
- CD-Action – jaki „pełniak” w tym miesiącu?
- PSX Extreme – nie do zatopienia
- Play – ewolucja w dobrą stronę
Gambler – dla żółtych stron
Gambler to jeszcze jeden magazyn, w redakcji którego znalazły się osoby opuszczające okręt o nazwie Top Secret, to także bezpośredni rywal Secret Service’u i ŚGK. Ukazywał się prawie tak długo jak SS – od 1993 do 1999 roku. Pierwszymi numerami przypominał kolejne na rynku zwykłe czasopismo o grach, ale wkrótce Gambler zaczął wypracowywać sobie własną tożsamość, a dziś zaliczylibyśmy go zapewne do prasy dla hardcore’owych graczy. Jego wizytówką szybko stał się dział „TeTe”, czyli słynne „żółte strony”, które początkowo zawierały jedynie standardowy zestaw porad do gier „tips & tricks”. Z czasem zaczęły się tam pojawiać wyspecjalizowane artykuły rozkładające gry na czynniki pierwsze lub znacznie przybliżające ich tematykę.
Na żółtych stronach było coś dla fanów symulatorów, było EKG, czyli Elitarny Klub Generałów dla miłośników strategii, klub Frontiera skupiający kosmicznych tułaczy czy Gildia RPG. Nie można też nie wspomnieć o felietonach Dr. Destroyera, tekstach Piekary i innych autorów. Gambler był też pionierem targów growych w Polsce, na długo przed Poznań Game Arena i Warsaw Games Week. Organizowana przez wydawcę i redakcję w latach 90. Gambleriada skupiała wtedy pod jednym dachem całą grową branżę w Polsce, a odwiedzających były dziesiątki tysięcy.
Wspomina Adam „T_Bone” Kusiak

Gambler to dla mnie trochę takie złote czasy gamingu. Magazyn ten był ściśle powiązany z moimi ulubionymi gatunkami: strategiami i symulatorami. Każdy istotny gatunek był reprezentowany także na „żółtych stronach” (Elitarny Klub Generałów, Klub Symulatora), gdzie czytało się różne rozkminy społeczności. Mam gdzieś w szafie ostatni numer – 12/1999, który można połączyć ze śmiercią symulatorów lotniczych w mainstreamie – jest tam recenzja Flankera 2.0. To z płytek Gamblera instalowałem pierwsze łatki do gier, chociażby patch do Hidden & Dangerous. Barwnych postaci tam nie brakowało – Uchański, Zieliński, Piekara. Na Gambleriadzie, niestety, nigdy nie byłem.
Reset – coś więcej niż gry
Pierwsze kłopoty z prawami do tytułu Secret Service w żadnym przypadku nie są związane z pretensjami amerykańskiej agencji ochraniającej prezydenta USA. Pojawiły się po odejściu kluczowych osób z redakcji tego czasopisma, które wkrótce po tym założyły kolejny periodyk, tym razem nazywając go – być może nieco symbolicznie, by zostawić za sobą poprzednie projekty – Resetem. Pierwszy numer ukazał się w kioskach w maju 1997 roku, ostatni w lipcu 2001.
Reset rzeczywiście wyróżniał się na rynku czasopism o grach. Oprócz newsów, zapowiedzi i recenzji najnowszych tytułów istniał tam jeszcze dział „Odloty”. A w nim można było znaleźć już zupełnie inną tematykę, zgrabnie przemyconą w formie dobrej publicystyki i felietonów. Czego tam nie było... W zachowanym w domowym archiwum numerze jest artykuł o sztuce walki ju-jitsu, fenomenie wampirów, podboju Marsa i marsjańskiej twarzy, o książkach Terry’ego Pratchetta, Warhammerze, papierowych bitewniakach i profesjonalnym symulatorze lokomotywy! Innym razem można było natknąć się na teksty o muzyce, filmach, niewyjaśnionych zjawiskach i wielu innych rzeczach.
Reset doczekał się przez chwilę fanowskiej kontynuacji w postaci e-zinu (magazynu internetowego). W 2019 roku ukazał się numer specjalny na imprezie Pixel Heaven 2019.
Wspomina Filip „fsm” Grabski

Gdy na świecie pojawił się Reset, byłem zagorzałym fanem CDA i wszystkie inne „gazetki” znajdowały się zawsze na drugim miejscu, kupowane od czasu do czasu. Ale gdy na wakacjach z braku laku nabyłem w kiosku magazyn z czerwonym rogatym stworem z Dungeon Keepera na okładce, nie przeczuwałem, że oto pojawiła się nie tyle konkurencja dla CD-Action, co fantastyczna alternatywa. Bardziej szalona i wychodząca poza świat gier. Najlepsze w Resecie były dwie rzeczy – komiks Adlera i Piątkowskiego, który potem przeistoczył się w wydaną osobno serię 48 stron, oraz dział „Odloty”. Tam czytało się o filmach, podboju kosmosu, zjawiskach nadprzyrodzonych czy np. muzyce. Właśnie dzięki Resetowi odkryłem Marilyna Mansona, a w konsekwencji Nine Inch Nails (czyli najlepszą muzyczną grupę na świecie). Dziękuję, Resecie!


