Co wiemy o fabule Avengers 4?. Wszystko, co wiemy o Avengers 4 Endgame
- Avengers 4 Endgame – wszystko, co wiemy o murowanym hicie 2019 roku
- Co wiemy o fabule Avengers 4?
- Finał uniwersum Marvela, jakie znamy
Co wiemy o fabule Avengers 4?
Właściwie to dość niewiele. Akcja oczywiście stanowić ma bezpośrednią kontynuację wydarzeń, do jakich doszło w finale Avengers: Wojny bez granic. Przypomnijmy – po wielu trudach i poświęceniu tego, co najbardziej kochał, Thanosowi udało się pokonać połączone siły superbohaterów i zdobyć sześć Kamieni Nieskończoności. Te dały mu boską moc, której użył do zrealizowania swojego celu przywrócenia równowagi we wszechświecie poprzez wymazanie połowy jego populacji.
Zadowolony udał się na spoczynek gdzieś w odległym zakątku kosmosu, pozostawiając za sobą zdruzgotane niedobitki bohaterów oraz pogrążonych w żałobie mieszkańców wszechświata, którym udało się przetrwać decymację. Zwycięstwo to miało jednak pewne konsekwencje dla Thanosa – rękawica służąca do panowania nad Kamieniami została zniszczona, a i on sam, jak ujawnili reżyserzy, nie wyszedł z tego całkiem bez szwanku, w związku z użyciem tak potężnej siły.
DECYMACJA
Pstryknięciem palców Thanos wymazał połowę populacji kinowego uniwersum Marvela, co zostało oficjalnie nazwane przez twórców jako „decimation”. To małe nawiązanie do komiksów, w których termin ten funkcjonuje jako określenie druzgocących działań Scarlet Witch, która po serii traumatycznych wydarzeń doprowadziła do pozbawienia mocy niemal wszystkich mutantów na Ziemi, doprowadzając gatunek homo superior niemal do wymarcia.
W rzeczywistości termin decymacja wywodzi się z łaciny i oznacza karę stosowaną w armiach starożytnych (oraz niektórych wojskach współczesnych). Polega ona na zabiciu co dziesiątego żołnierza wchodzącego w skład karanego oddziału.
W Endgamie w końcu nadarzy się okazja, by Mściciele mogli zrobić to, do czego zobowiązuje ich nazwa zespołu – zemścić się. Najpierw jednak muszą zebrać wszystkie siły, co nie będzie takie proste, gdyż Iron Man po walce z Thanosem na Tytanie pozostał sam w kosmosie i nie jest w stanie wrócić, a inni bohaterowie nawet nie są pewni, ilu z nich się uratowało i kto zaginął, a kto został wymazany z egzystencji. Jak wiemy ze zwiastuna, odnaleźć niedobitków spróbują Kapitan Ameryka i Czarna Wdowa.
Ponadto dość istotną przemianę przechodzi Hawkeye, który od teraz biega w zupełnie nowym stroju. Ta zmiana może okazać się znacznie ważniejsza, niż się wydaje, gdyż jego nowy ubiór inspirowany jest czasami, kiedy komiksowy Clint Burton ukrywał się pod przydomkiem Ronin. Co bardziej obeznani z japońską historią czytelnicy zapewne wiedzą, że termin ten oznacza bezpańskiego samuraja – takiego, który uciekł z feudalnego dworu albo którego pan zginął. Popularna teoria głosi, że zmiana wdzianka akurat w przypadku Hawkeye’a ma mieć charakter symboliczny i oznaczać, iż w wyniku działań Thanosa utracił on całą swoją rodzinę.
A co podejrzewamy?
Sytuacja bohaterów nie jest godna pozazdroszczenia – podczas gdy przeciwnik osiągnął swoje cele i wciąż posiada Kamienie, ich własne szeregi zostały mocno przetrzebione. Ciężko jednak wyobrazić sobie, by stan, w którym połowa wszechświata została usunięta przez potężnego złoczyńcę, utrzymał się przez dłuższy czas. Działania Thanosa najpewniej zostaną w jakiś sposób cofnięte, a dobro zwycięży. Pytanie brzmi jednak – jak?
A KONKURENCJA ŚPI
Teoretycznie konkurencją dla The Avengers jest Liga Sprawiedliwości, tworzona przez superbohaterów DC. Film o ich przygodach trafił do kin w listopadzie 2017 roku, ale jego wyniki raczej nie budzą przerażenia w Marvel Studios. Liga trafiła na 120 miejsce listy najlepiej zarabiających filmów wszech czasów i przyniosła trzy razy mniej przychodów niż Wojna bez granic.
Najważniejszą wskazówką, jaką dysponujemy, są poczynania Doctora Strange’a podczas pobytu na Tytanie. Dzięki magii poznał on wszystkie możliwe warianty przyszłości i odkrył, że tylko w jednym z nich przeciwnik ponosi porażkę. Od tego momentu jego postępowanie – czyli przede wszystkim przekazanie Thanosowi Kamienia Czasu w zamian za darowanie życia Tony’emu Starkowi – było podyktowane dążeniem do zrealizowania tej jednej optymistycznej wizji (potwierdzają to także jego słowa skierowane do Iron Mana, zgodnie z którymi „to był jedyny sposób”). Oznacza to, że do realizacji tego wariantu przyszłości kluczowe musiało być co najmniej jedno z poniższych: złoczyńca miał osiągnąć swój cel oraz Tony Stark nie mógł zginąć.
Najpopularniejsza teoria zakłada, że aby cofnąć działania Thanosa, bohaterowie spróbują odbyć podróż w czasie i zmienić bieg wydarzeń. Opcję tę zdają się potwierdzać m.in. zdjęcia z planu, na których widać Kapitana Amerykę w klasycznym kostiumie. Aktualnie znamy dwie furtki do podróży w czasoprzestrzeni w kinowym uniwersum Marvela. Pierwsza to wspomniany Kamień Czasu – jeśli bohaterowie w jakiś sposób odbiorą go swojemu wrogowi, wtedy bogatsi o dotychczasową wiedzę będą w stanie odkręcić tragiczne wydarzenia. Wariant numer dwa to pomoc Ant-Mana i wykorzystanie znanego z jego filmów Wymiaru Kwantowego, w którym, jak ujawniono w drugim obrazie, znajdują się wiry mogące przenosić ludzi w czasie.
Herosów czeka bardzo trudny bój, ale mogą liczyć na niespodziewanego sojusznika. Istnieją bowiem pewne podstawy, by domniemywać, że swoją śmierć w Wojnie bez granic po raz kolejny sfingował Loki i w rzeczywistości ma się on dobrze, a przykry zgon był po prostu iluzją. Sugeruje to fakt, iż w trakcie ataku na Thanosa używał on lewej ręki, mimo że faktycznie jest praworęczny. Słaby dowód? Może i tak, ale nabiera nieco więcej mocy, gdy weźmie się pod uwagę, że we wszystkich dotychczasowych filmach Marvela postać ta używała lewej ręki tylko wtedy, gdy akurat fingowała własną śmierć.
Kolejna popularna wśród fanów teoria zakłada, że Gamora wcale nie umarła w poprzedniej części Avengers – zamiast tego jej dusza trafiła do wnętrza Kamienia Duszy, gdzie nawet odbyła bezpośrednią rozmowę z Thanosem w finale filmu (którą to rozmowę równie dobrze można interpretować jako prezentację myśli i wątpliwości złoczyńcy, jeśli omawiana teoria jest błędna). Dlaczego dla Endgame’u miałoby mieć to znaczenie? Głównie dlatego, że jeśli jedna dusza trafiła do Kamienia, podobny los spotkałby także pozostałe ofiary decymacji – a to dawałoby kolejną szansę na ich uratowanie.
Ostatnie warte wspomnienia fanowskie gdybanie dotyczy tego, kto powróci ze starcia z Thanosem na tarczy – bo wątpliwe jest, by bitwa o takiej skali miała obyć się bez przynajmniej jednej wzruszającej i ostatecznej ofiary. Słowo „tarcza” zresztą pasuje tu jak ulał, gdyż najpopularniejszym kandydatem jest Steve Rogers. Wiele osób sądziło nawet, że pożegnamy się z nim już w Wojnie bez granic, ale skoro przetrwał tamten film, to jego czas miałby nadejść teraz. Dlaczego właśnie on?
Cóż, sam Chris Evans, wcielający się w tę postać, dawał już do zrozumienia, że gotów jest zdjąć kostium, poza tym – jak wspomniałem wcześniej – jego kontrakt dobiega końca, byłby to więc dla Marvela odpowiedni moment. Jest on też, co wielokrotnie podkreślają filmy, żywym symbolem i legendą, ciężko więc o lepszego kandydata do bohaterskiego poświęcenia się i zainspirowania tym samym przyszłych pokoleń herosów. Ponadto, jako że Kapitan Ameryka był pierwszym z Mścicieli, jego bohaterska śmierć byłaby doskonałym podkreśleniem końca epoki – „finałem uniwersum Marvela, jakie znamy”.
