12 niezłych gier, których fabuła to bełkot
Dobre gry muszą mieć dobrą fabułę. Prawda? Nieprawda. Branża wielokrotnie pokazała nam, że aby zapisać się w annałach interaktywnej rozrywki potrzebujesz dobrych deweloperów – a scenariusz możesz napisać na kolanie.
Spis treści
- 12 niezłych gier, których fabuła to bełkot
- Kingdom Hearts – trochę manga, trochę Disney
- Far Cry – wyspa mutantów
- Uncharted: Drake’s Fortune
- Heavy Rain – morderca logiki
- Diablo 3 – jedno słowo: sieczka
- Assassin’s Creed 4: Black Flag – pirat w krainie asasynów
- Wolfenstein: The New Order – co by było, gdyby...?
- Destiny – kosmiczny bałagan
- Fallout 4 – akcja jest, emocji brak
- Death Stranding – historia mistycznego kuriera
- 12 Minutes – karambol na fabularnych serpentynach
Heavy Rain – morderca logiki
Dwa tysiące stron scenariusza, cztery lata produkcji, dogłębne badania dotyczące seryjnych morderców – i jakimś cudem Heavy Rain nadal ma fabułę podziurawioną jak sito. Co z jednej strony rozczarowuje, ale z drugiej, znacznie ważniejszej, jest pokazem tego, jak David Cage umie podejść gracza – bo przecież cała ta produkcja opiera się przede wszystkim właśnie na historii. I rzeczywiście, dopóki nie zacznie się analizować fabularnych meandrów, łatwo być pod wrażeniem atmosfery, dwuznaczności i emocji, jakie generuje ta ponura opowieść.
Problem w tym, że – jak to często bywa – pierwszą ofiarą obmyślonego przez scenarzystów, szokującego zwrotu akcji jest logika. Gdy na spokojnie przyjrzeć się Heavy Rain, rozwiązanie zagadki Zabójcy Origami okazuje się całkowicie pozbawione sensu. Cały plan mordercy opiera się na liczeniu na to, że sterowany przez nas bohater zawsze znajdzie się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie, na skrajnej niekompetencji śledczych i na zaufaniu do ledwie co poznanych postaci. Ale nie tylko jego działania są pozbawione wszelkiego rozsądku: prowadząca własne śledztwo na temat morderstw dziennikarka z jakiegoś powodu postanawia przespać się z głównym podejrzanym. Chwila... Czy świat Heavy Rain to ponura dystopia, w której ulewne deszcze obniżają iloraz inteligencji absolutnie każdego do poziomu temperatury pokojowej? To byłby prawdziwy szok!
Na razie jednak mamy inną, znacznie bardziej prawdopodobną teorię: David Cage nie jest po prostu tak dobrym scenarzystą, za jakiego uważa go David Cage.