Znamy już zwycięzców 77. edycji Złotych Globów, które przyznano w Beverly Hills. Jednak najwięcej emocji nie wywołało samo rozdanie statuetek, lecz osoba prowadzącego. Ricky Gervais po raz ostatni poprowadził tę prestiżową galę i nie omieszkał wyśmiać branżę filmową oraz wybranych aktorów.
Minionej nocy odbyła się 77. gala Złotych Globów, w trakcie której poznaliśmy laureatów tych prestiżowych nagród. Niemniej to nie samo rozdanie statuetek wywołało największe poruszenie. W tym roku imprezę poprowadził Ricky Gervais, którego widzowie mogą głównie kojarzyć z kultowego serialu Biuro. Jednakże miłośnikom Hollywood Brytyjczyk może być znany także z jego niewybrednych wypowiedzi pod adresem kolegów po fachu, wygłaszanych, gdy przewodził gali w poprzednich latach (2010, 2011, 2016).
Nie inaczej było tym razem, tyle że najmocniej oberwało się nie pojedynczym osobom, lecz całemu Hollywood. Jeśli chcielibyście sami posłuchać jego przemowy, znajdziecie ją pod tym adresem. W trakcie monologu otwierającego wydarzenie Gervais w typowym dla siebie stylu skrytykował przemysł filmowy, odnosząc się m.in. do kwestii wątpliwej moralności firm i wytwórni reprezentujących aktorów. Nawiązał choćby do serialu The Morning Show, pouczającego o „znaczeniu godności i dokonywaniu słusznych wyborów”, a stworzonego przez firmę, która – jak stwierdził prowadzący – korzysta z chińskich fabryk zmuszających zatrudnionych do pracy w skandalicznych warunkach:
Apple hucznie weszło na rynek TV dzięki The Morning Show, doskonałemu dramatowi o znaczeniu godności i dokonywaniu słusznych decyzji, stworzonemu przez koncern prowadzący sweat shops [angielskie określenie dla miejsc zmuszających do pracy w nieakceptowalnych warunkach, narażających życie i zdrowie pracowników – przyp. autora] w Chinach. Gdyby ISIS stworzyło własną usługę strumieniowania, wy [aktorzy i producenci reprezentujący Hollywood] już dzwonilibyście do swoich agentów, czyż nie?
Dlatego też Ricky Gervais zaapelował, by zwycięzcy 77. edycji Złotych Globów darowali sobie wypowiedzi na tematy polityczne, bo uczestnicy gali „nie wiedzą nic o prawdziwym świecie”:
Tak więc, jeśli wygracie tej nocy nagrodę, nie wykorzystajcie tego jako okazji do politycznych przemów. Nie macie prawa pouczać publiczności odnośnie czegokolwiek. Nie wiecie nic o prawdziwym świecie. Większość z Was spędziła mniej czasu w szkole niż Greta Thunberg [nieletnia aktywistka klimatyczna ze Szwecji, zrezygnowała z uczęszczania do szkoły w sierpniu 2018, by samotnie protestować pod budynkiem Riksdagu].

Gervais miał też sporo do powiedzenia na temat jakości ostatnich hollywoodzkich produkcji, w większości „kiepskich, remake’ów i [zbędnych] kontynuacji”. Tak na przykład skomentował produkcje superbohaterskie jako niewymagające od aktorów grania, lecz „wizyty na siłowni dwa razy dziennie i wzięciu steroidów”. Ponadto stwierdził, że Złote Globy powinny ograniczyć się tylko do pogratulowania Netfliksowi, który jego zdaniem dominuje na rynku filmowym. Nie zapomniał też wspomnieć o rezygnacji z przeczytania listy znanych osób zmarłych w tym roku, bo – cytujemy – „nie była ona wystarczająco zróżnicowana [rasowo]”.
Co bardziej wrażliwi przedstawiciele branży mogliby się pocieszać, że powyższe komentarze nie dały czasu prowadzącemu na przytyki do pojedynczych osób. To jednak złudna nadzieja, bo jeszcze przed tymi wypowiedziami Gervais poużywał sobie na publiczności. Joego Pesciego udało mu się pomylić z robiącym furorę Baby Yodą, a DiCaprio oberwało się za chodzenie z o ponad dwadzieścia lat młodszą modelką Camillą Morrone. Gervais nie omieszkał też pośmiać się z klęski Kotów, młodych aktywistów i członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Jednakże dla wielu najbardziej śmiała była wzmianka odnośnie producentów filmowych, których ma łączyć jedno – strach przed adwokatem Ronanem Farrowem. Prowadzący odniósł się tym do sprawy skazanego za pedofilię multimilionera Jeffreya Epsteina, który „wcale się nie zabił” tak jak główny bohater serialu After Life. Brytyjczyk nie przejął się zszokowanymi okrzykami publiczności, pełnej – jak stwierdził – przyjaciół zmarłego.
Jak łatwo zgadnąć, wypowiedzi Brytyjczyka wywołały żywą reakcję internautów. Część przyjęła przemowę niemalże owacjami na stojąco, ale zdaniem wielu aktor przekroczył granice dobrego smaku, zwłaszcza w komentarzach odnośnie pedofilii. Wątpliwie jednak, by przejął się tym główny zainteresowany. Ricky Gervais stwierdził, że to ostatni raz, gdy będzie prowadzić galę Złotych Globów. Najwyraźniej aktor uznał, że rozstanie się z imprezą z przytupem.
Kontrowersje kontrowersjami, ale co z samymi nagrodami, czyli najważniejszym punktem imprezy? Część zwycięzców nie powinna nikogo zaskoczyć, jak choćby Pewnego razu… w Hollywood, które zgarnęło statuetki za najlepszy scenariusz i najlepszy film komediowy, a także wyróżnienia dla Brada Pitta i Leonarda DiCaprio. Nie inaczej było z Jokerem, a konkretniej Joauqinem Phoenixem, który za tytułową rolę otrzymał tytuł najlepszego aktora pierwszoplanowego w filmie dramatycznym.

Jednak nie zabrakło też pewnych niespodzianek, także dla samych laureatów. Sam Mendes zdołał pokonać Quentina Tarantino i Martina Scorsesego w walce o Złoty Glob dla najlepszego reżysera za film 1917. Z kolei Taron Egerton zwyciężył w kategorii „najlepszy aktor komediowy” za kreację Eltona Johna w Rocketmanie. Natomiast Netflix, wbrew słowom Gervaisa o dominacji platformy, musiał obejść się smakiem. Żadna z jego produkcji nie zdołała pokonać konkurencyjnych dzieł HBO: Czarnobyl (najlepszy serial limitowany) i Sukcesję (najlepszy serial dramatyczny). Niemniej Netfliksowi udało się zdobyć dwa wyróżnienia. Laura Dern została uznana najlepszą aktorką drugoplanową za rolę w Historii małżeńskiej, a Olivię Colman wyróżniono za zagranie w The Crown. Pełną listę nominowanych oraz zwycięzców znajdziecie poniżej.
Film:1917
premiera: 2019wojennydramatakcjathrillerhistoryczny
Film:Pewnego razu w Hollywood(Once Upon a Time... in Hollywood)
premiera: 2019dramatkomediathriller
75

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).