Ojciec DayZ ostro o Valve i hazardzie w Counter-Strike 2. Jego nowa gra przetestuje nowy sposób zarabiania na grach
Dean Hall nie jest fanem ani „hazardowych” mikrotransakcji Valve, ani DLC Paradoxu i szuka innego rozwiązania na zarabianie na grach wideo.
Ojciec DayZ nie jest fanem Valve i dołącza do grona krytyków spółki Gabe’a Newella w kontekście „hazardu”.
Dean Hall nie przebierał w słowach w wywiadzie dla serwisu Eurogamer. Zdaniem prezesa RocketWerkz, Valve nie jest wystarczająco krytykowane za „obrzydliwe” mechaniki hazardowe. Dla tych, twierdzi, „nie ma miejsca w branży gier”.
DLC, hazard… czy opcjonalne datki?
Nietrudno zgadnąć, do czego odnosi się Hall w swojej wypowiedzi. Zwłaszcza w kontekście niedawnego krachu na rynku skinów w Counter-Strike’u, który… powiedzmy tyle, że jego konsekwencje wyszły poza płacz, śmiech i dyskusje w Internecie.
Deweloper obecnie pracuje nad nową grą: survivalem zatytułowanym Icarus. Tytuł pierwotnie miał być grą free-to-play z mikropłatnościami, ale ostatecznie zespół RocketWerkz zdecydował się na model biznesowy oparty na sprzedaży DLC w stylu gier wydawanych przez firmę Paradox Interactive.
Takie rozwiązanie ma sporo krytyków – i nawet Hall nie jest jego fanem. Jednakże twórca stawia sprawę jasno: on sam może nie lubić modelu opartego na wielu DLC, ale to był jedyny sposób na zapewnienie przetrwania studia.
Ja też nie jestem zadowolony. Zgadzam się z wieloma osobami, które są niezadowolone z podejścia do DLC. Nie podoba mi się podejście Icarusa. Potrzebowaliśmy tego, aby przetrwać.
Właściwie uważam, że wielu graczy nie zdaje sobie sprawy, że 99 procent deweloperów siedzi i myśli: „Nie podoba mi się to”. Kto więc wygrywa? Na pewno nie my. Jest wiele studiów gier, takich jak moje, które po prostu trzymają się i próbują nadal tworzyć gry, które chcą tworzyć, ale niekoniecznie są zadowolone ze sposobu ich monetyzacji.
Oczywiście to nie tak, że do wyboru są tylko albo lootboxy (od których zresztą poniekąd odchodzi nawet samo Valve) i mikrotransakcje w ogóle, albo masowe wydawanie DLC. RocketWerkz pracuje również nad Kitten Space Agency, tytule wyraźnie inspirowanym Kerbal Space Program (co powinno zaintrygować fanów, którzy raczej nie mają co liczyć na rozwój tego cyklu). Gra ma być darmowa, ale z możliwością opcjonalnego wsparcia twórców.
Chcę znaleźć inne rozwiązanie. Musimy coś zrobić. Musimy spróbować. A jeśli istnieje gra, która zasługuje na to, aby spróbować, to jest to gra w stylu KSP. Myślę, że jest to gra, w której możemy spróbować zrobić coś innego. Mówimy, że gry mogą inspirować, a inspiracja powinna być darmowa, co jest swego rodzaju sloganem KSA. Naprawdę uważam, że ta gra zasługuje na coś lepszego – zasługuje na to, aby być darmową.
Taki pomysł jest w oczywisty sposób ryzykowny, aczkolwiek nie jest on zupełnie nowy. Podobne rozwiązania testowano już w innych branżach. Sęk w tym, że w zasadzie opiera się on na dobrej woli graczy, a to raczej niezbyt solidny fundament dla biznesu. Zapewne dlatego RocketWerkz testuje go w pomniejszym tytule, a nie w swoim sztandardowym projekcie, od którego zależy przetrwanie studia.
Gracze
- Valve
- mikropłatności
- Dean Hall
- RocketWerkz
- PC