„Nasi fani by nas zabili”. Reżyser Dying Light: The Beast mówi, że istnieją „obszary perfekcji”, których Techland nie może zepsuć
Premiera Dying Light: The Beast zbliża się wielkimi krokami. Reżyser serii zapewnia, że Techland doskonale wie, które elementy gry muszą zostać dopracowane do perfekcji.

Blisko 2 miesiące dzielą nas od premiery Dying Light: The Beast. Co ciekawe, zdaniem Tymona Smektały z Techlandu nie da się stworzyć dzieła w pełni idealnego, choć „są aspekty gry, przy których trzeba być perfekcyjnym”. Podczas rozmowy z serwisem GamesRadar+ reżyser cyklu zapewnił, że po latach pracy doskonale wie, które elementy są najważniejsze.
Fani serii Dying Light nie powinni być zaskoczeni kluczowymi obszarami nadchodzącej produkcji – mowa o parkourze oraz walce wręcz. Polskie studio stara się zachować swobodę i kreatywność rozgrywki, kładąc jednocześnie nacisk na fizyczność starć (warto przypomnieć, że w grze pojawi się też broń palna). Twórcy włożyli wiele pracy w to, jak żywe trupy zachowują się w boju.
Naprawdę poświęciliśmy dużo czasu na dopracowanie reakcji zombie, kiedy zostają trafione oraz gdy reagują na różne rodzaje broni. To element, który wielu może przeoczyć, ale to właśnie on sprawia, że gry [z serii – dop. red.] Dying Light są tak wyjątkowe – stwierdził Tymon Smektała.
To jednak nie wszystko; kluczową rolę pełni również główny bohater. W przypadku Dying Light: The Beast jest nim znany z pierwszej części Kyle Crane. Tym razem wystąpi on jednak w roli poszukującej zemsty hybrydy człowieka i zombie, co otworzy przed nami m.in. nowe możliwości walki.
Przedstawienie głównego bohatera jest czymś, czego na pewno nie możemy zepsuć w żadnym stopniu, ponieważ nasi fani by nas zabili – utrzymuje reżyser serii.
Dying Light: The Beast ma zadebiutować 22 sierpnia tego roku na pecetach oraz konsolach PS4, PS5, Xbox One i Xbox Series X/S.