Wystartowały preordery Horizon: Forbidden West – Burning Shores. Tym samym poznaliśmy cenę dodatku. Sony udostępniło także nowy trailer.
Niespełna miesiąc przed premierą dodatku Burning Shores do gry Horizon: Forbidden West – zaplanowaną na 19 kwietnia – Sony ogłosiło start preorderów. DLC jest dostępne tylko cyfrowo i można je nabyć wyłącznie na PS5 (z wersji na „peesczwórkę” zrezygnowano). W polskim PS Store rozszerzenie kosztuje 89 zł.
Za złożenie preordera przewidziane są bonusy – Strój Szkwału oraz Łuk wyborowy Szkwału, w które będzie można wyposażyć Aloy. Oba te przedmioty da się nabyć u kupców w grze. Zostały one zaprezentowane w drugiej części poniższego trailera.
Więcej informacji na temat Horizon: Forbidden West – Burning Shores mamy otrzymać „wkrótce”. Na tę chwilę wiemy jedynie, że Aloy wyruszy na tytułowy Płonący Brzeg, by zmierzyć się z nowym niebezpieczeństwem, zagrażającym całej planecie. Jej podróż nie rozpocznie się jednak od razu. Do rozpoczęcia DLC jest bowiem wymagane ukończenie „podstawki” – koniecznie w wersji na PS5. Dopiero wtedy protagonistka otrzyma wezwanie na nową misję.
Co się zaś tyczy pudełkowej wersji Horizon: Forbidden West – Burning Shores, wydaje się, że jedyną możliwością jej nabycia będzie ewentualne wydanie gry w wersji Complete Edition – tak jak odbyło się to przy okazji „jedynki” („podstawka” została wzbogacona o DLC The Frozen Wilds). Być może stanie się to dopiero, gdy Sony zdecyduje się wypuścić nowego Horizona na PC, co – zważywszy na ostatnie poczynania firmy – powinno być kwestią czasu.
GRYOnline
Gracze
11

Autor: Hubert Śledziewski
Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.