„Gry są za drogie”. Twórca No Rest for the Wicked i Adrian Chmielarz wyjaśniają, dlaczego ekskluzywność nie ma już sensu
Kilka znanych osób z branży gier, w tym Adrian Chmielarz, skrytykowało ideę tytułów ekskluzywnych.
Tytuły ekskluzywne są od zawsze gorącym tematem, bo w końcu to one w dużym stopniu determinują, którą platformę dla siebie wybierają gracze.
Ostatnio ten temat stał się jeszcze bardziej interesujący, bo firma Microsoft zdecydowała się kompletnie porzucić tę strategię i ochoczo przenosi kolejne swoje hity na platformy konkurencji. Nawet Sony poluzowało swoje zasady w tej kwestii, choć na razie tylko dla gier-usług, np. wydając na Xboksa Series X/S Helldivers 2. Piszemy o tym, bo w serwisie X ciekawe wypowiedzi na ten temat umieściło kilka znanych osób z branży.
Wszystko zaczęło się od komentarza obecnej szefowej działu Xbox, Sarah Bond. Stwierdziła ona, że tytuły ekskluzywne są przestarzałym pomysłem – zarówno gdy chodzi o gry wydawane tylko na daną konsolę, jak i produkcje pecetowe dostępne wyłącznie w jednym cyfrowym sklepie. Podkreśliła, że najpopularniejsze produkcje na świecie, takie jak Fortnite, Roblox czy seria Call of Duty dostępne są na możliwie jak największej liczbie platform.
Sarah Bond a gry ekskluzywne – gracze krytykują, deweloperzy popierają
Gracze w większości skrytykowali tę wypowiedź, ale z Sarah Bond zgodził się Thomas Mahler, czyli szef znanego z No Rest for the Wicked oraz serii serii Ori zespołu Moon Studios. Stwierdził on, że tytuły ekskluzywne nie mają już sensu dla większości deweloperów. Powodem są kwestie finansowe, w tym zwłaszcza rosnące szybko budżety.
Seria Ori zaczęła jako marka ekskluzywna, dostępna tylko na konsolach Xbox i pecetach. Gdy twórcy zaczęli planować swój kolejny projekt, czyli No Rest for the Wicked, początkowo negocjowali z Microsoftem analogiczną umowę. Jednak budżet tego RPG-a był o tyle wyższy, że autorzy szybko zdali sobie sprawę, iż nie mogą sobie pozwolić na utratę sprzedaży, jaką zapewni wypuszczenie gry także na konsole Nintendo i Sony. Dlatego Moon Studios zdecydowało się na współpracę z innym wydawcą. Oczywiście ironią losu jest, że No Rest for the Wicked nie zdążyło nawet jeszcze opuścić wczesnego dostępu, a Microsoft już porzucił strategię wydawania tytułów ekskluzywnych.
Mahler tłumaczy, że dawniej było inaczej, bo gry były znacznie tańsze w produkcji. Grand Theft Auto III zadebiutowało jako czasowy exclusive dla PS2 i sprzedało się w pięciu milionach egzemplarzy, co w tamtych czasach uczyniło z tej produkcji gigantyczny hit. Dzisiaj takie wyniki byłyby niewystarczające dla wielu tytułów AAA. W rezultacie nawet Sony przenosi teraz na PC wszystkie swoje projekty.
Co więcej, Mahler sugeruje, że studia należące do producentów konsol straciły wielu wybitnych projektantów właśnie z powodu tytułów ekskluzywnych, bo Ci nie chcieli zaakceptować wygórowanych celów sprzedażowych przy jednoczesnym braku możliwości wydania gry na jak największej liczbie platform sprzętowych. Szef Moon Studios podkreśla równocześnie, że wyjątkiem jest Nintendo, bo ich cały biznes jest zintegrowany wertykalnie i konsole tej firmy kupuje się praktycznie wyłącznie dla jej gier, co nie ma miejsca w przypadku Sony i Microsoftu.
Adrian Chmielarz, czyli szef pracującego nad Witchfire polskiego studia The Astrounaut, zgodził się z Mahlerem, komentując:
Wyobraź sobie, że Twój ulubiony autor wydał książkę dostępną wyłącznie na jednym czytniku e-booków. Tak właśnie działają ekskluzywne platformy.
Większość graczy ma tylko jedną platformę: PS5, Xbox, PC lub Switch. To oznacza, że nigdy nie będą mogli zagrać w wiele niesamowitych gier.
Oczywiście, rzeczywistość jest taka, że wiele ebooków faktycznie dostępnych jest tylko na jednym czytniku w postaci Kindle’a, ale mocno denerwuje to czytelników.
Gracze
Steam
- Adrian Chmielarz
- The Astronauts
- Moon Studios
- PC
- PS5
- XSX
- NS2
Komentarze czytelników
prd Pretorianin
Dla nich, biznesmenów tytuły ekskluzywne nie mają sensu bo się pieniążki mogą nie zgadzać po wydaniu następnego szrota. Dla nas graczy mają sens jak najbardziej bo tytuł ekskluzywny implikuje, że tytuł kupią tylko osoby z danych platform co oznacza, że trzeba zrobić WSZYSTKO by jak najwięcej posiadaczy danej platformy kupiło tytuł. Tu mam na myśli takie dla dzisiejszego rynku bzdety jak optymalizacje produkcji, implementacje ciekawych przemyślanych mechanik, nietuzinkowy scenariusz i przetestowany gameplay. I oczywiście, że i wtedy można utopić. Ale to, że sobie panowie developerzy rozdmuchali budżety i zespoły do rozmiarów daleko przekraczających zdrowy rozsądek i potrzebne siły przerobowe to nie problem graczy w rozumieniu ponoszenia za to winy.
Ohydny Czerwonodupny Pirat Generał
Upadek ekskluzywności to najlepsze co przydarzyło się graczom w XXI wieku. W końcu mogę ogrywać JRPGi na PC
Felipe Konsul
Już w pierwszym komentarzu jest to napisane. Więcej dostępnych platform to więcej potencjalnych klientów, a więcej klientów to większy potencjalny zysk. Exy opłacają się producentom sprzętu na jaki dana gra wychodzi, ale nie producentom gier.