Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość Materiały promocyjne 5 października 2023, 13:45

Granie w Cyberpunka na świeżym powietrzu nawet przez 12 godzin bez ładowania? To możliwe

Mobilne granie to jedna z szybciej rozwijających się ostatnio gałęzi gamingu. Jej największym problemem zdaje się być jednak krótki czas działania handheldów po odłączeniu od ładowarki. Logitech pokazuje jednak, że da się grać cały dzień na baterii.

Przez ostatnie kilkanaście miesięcy dużo bawiłem się growym streamingiem – od GeForce Now, przez Steam Link, aż po Game Pass Ultimate. Na komputerze stacjonarnym strumieniowałem głównie duże gry dla jednego gracza, których po prostu nie chciało mi się instalować, albo np. nie wiedziałem czy będę w ogóle chciał dłużej w nie grać. Poza tym streaming dużo bardziej przydawał mi się poza domem – brałem ze sobą wtedy laptopa, pada i mogłem grać w podróży czy w domu rodzinnym, gdzie nie mam peceta ani konsoli. Z tym, że wożenie pada i laptopa naraz nie jest szczególnie wygodne, a też nie zawsze miałem miejsce żeby się z tym „zestawem” porządnie rozłożyć. Dlatego ucieszyłem się, gdy Logitech zaproponował mi przetestowanie swojej przenośnej konsolki do grania w chmurze – G Clouda. Zobaczcie sami, jak wygląda mobilne granie w chmurze bez ładowarki.

Granie w Cyberpunka na świeżym powietrzu nawet przez 12 godzin bez ładowania? To możliwe - ilustracja #1
Po wyjęciu z pudełka powita nas znajomy, zielony robocik

Nie bójcie się chmury

Zanim zaczniecie pisać komentarz mówiący o tym, że nikt nie chce grać w chmurze, że to beznadziejne zastępstwo dla grania lokalnego, a wielkie korporacje chcą żebyście niczego nie posiadali itd., chciałbym, żebyście wzięli głęboki oddech i na chwilę odłożyli klawiaturę. Jestem jednym z największych sojuszników zabawy w chmurze, jako alternatywy dla rozgrywki na własnym sprzęcie gamingowym. Nie chcę, żeby taka forma rozgrywki zastąpiła „tradycyjne” granie i uważam, że na rynku jest dość miejsca, by każdy mógł bawić się w taki sposób, jak chce. Co więcej, nie każdy ma dostęp do odpowiednio mocnych podzespołów i nieważne czy jest to kwestia zasobności portfela, małej ilości miejsca w mieszkaniu / pokoju, a niektórzy po prostu wolą takie niezobowiązujące granie, bez konieczności wykładania gotówki z góry. I tu cały na biało (dosłownie) wkracza Logitech G Cloud, który ma naprawdę sporo do zaoferowania.

Specyfikacja, która nie ma większego znaczenia

Dokładna specyfikacja techniczna G Clouda jest dostępna na stronie producenta, ale moim zdaniem nie ma większego sensu się w nią zagłębiać. Czemu? Bo konsolka nie bazuje na chmurze i dopóki ma podzespoły zdolne „uciągnąć” system operacyjny oraz bezproblemowy streaming wideo, to tak naprawdę niczego więcej tu nie potrzeba. Zachowując wszelkie proporcje, to trochę jak w przypadku iPhone’a i słynnego „It Just Works”.

G Cloud, czyli 12 godzin grania na jednym ładowaniu

Skoro powiedziałem, że nie będę cytował całej specyfikacji dostępnej tutaj, to skupię się wyłącznie na tych aspektach konsolki, o których moim zdaniem powinniście wiedzieć. Największym plusem całego tego rozwiązania jest moim zdaniem bateria, która rzeczywiście wytrzymuje 12 godzin grania. Z początku bardzo sceptycznie podchodziłem do tego stwierdzenia, ale faktycznie, przez dwa dni grania, po sześć godzin dziennie, udało mi się wycisnąć z konsolki 12 godzin czasu pracy i jeszcze kilka procent „soku” zostało, więc zdążyłem podłączyć ją do ładowarki.

Z czego wynika tak fantastyczny czas pracy urządzenia (poza faktem, że gry działają w chmurze)? Prawdopodobnie z jej najwęższego gardła – procesora. Widzicie, na pokładzie G Clouda znajduje się układ Qualcomma, Snapdragon 720G, wypuszczony w 2020 roku, średniopółkowy układ, który zdecydowanie nie jest demonem prędkości. Ma jednak jedną szalenie ważną zaletę – jest energooszczędny. Wiele osób dziwiło się już rok temu, podczas pierwszych pokazów i prezentacji, że system napędzi taki pozornie „średni” układ, ale w tym szaleństwie jest metoda. Podobnie jak Nintendo, Logitech, zdecydował się użyć słabszego układu, by dobrze zbalansować wydajność z czasem pracy na baterii. Oczywiście, że w G Cloudzie mógłby znaleźć się Snapdragon 8 gen 2, ale idę o zakład, że wtedy zamiast 12 godzin grania dostalibyśmy 6-7 (często porównywany do G Clouda Steam Deck osiąga mniej więcej 4-5 godzin). Na uznanie zasługuje także fakt, że Logitech poświęcił dużo czasu na optymalizację systemu pod ten konkretny model procesora i całość działa naprawdę sprawnie – w trakcie testów sprzęt ani razu się nie zawiesił, a korzystanie z niego odbywało się bardzo płynnie, bez spadków klatek w animacjach.

Konsolę Logitech G Cloud kupisz tutaj

Ekran IPS LCD to również kolejny plus G Clouda i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych wyświetlaczy dostępnych w popularnych handheldach. Steam Deck i Nintendo Switch (wersja nie-OLED) wypadają gorzej pod każdym względem – G Cloud jest bardzo jasny (około 450 nitów jasności), ma żywe kolory, może pochwalić się rozdzielczością 1920 x 1080 pikseli, odświeżaniem na poziomie 60 Hz i przekątną 7 cali. W trakcie rozgrywki robi on bardzo dobre wrażenie i w zasadzie w niczym nie odstaje od dobrych IPS-ów znanych z monitorów komputerowych. Kolory są nasycone, jasne i ciepłe, a czernie stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie. Co więcej nie znajdziecie tu żadnego baclkight bleedingu (nie ma jasnych punktów „wylewających” się na czarnym tle), a kontrast i nasycenie barw są o niebo lepsze niż np., w konkurencyjnym Steam Decku.

Gra się na tym naprawdę komfortowo

Dla wielu osób waga sprzętu przenośnego ma duże znaczenie (i nie dziwie się temu, w końcu często trzyma się takie urządzenie w powietrzu), przez co „kobyłki” pokroju Steam Decka i ROG Ally, ważące odpowiednio 669 gramów i 608 gramów sprawiają pewien dyskomfort. Moja waga kuchenna wskazała 462 gramy pod ciężarem G Clouda, a więc naprawdę dużo mniej od wspomnianych wcześniej „zawodników” i to czuć. Nawet po 2-3 godzinach nie czułem, żeby moje ręce czy nadgarstki były jakoś specjalnie zmęczone, a ergonomiczne uchwyty poprawiały pewność chwytu.

Granie w Cyberpunka na świeżym powietrzu nawet przez 12 godzin bez ładowania? To możliwe - ilustracja #2
Jest jasno, nawet bardzo. Idealnie na słoneczny dzień

No dobrze, widać, że na papierze jest całkiem fajnie, że da się ten sprzęt trzymać w dłoniach, a jak jest z graniem? Cóż, bardzo dobrze. Do naszej dyspozycji Logitech oddał sterowanie przy pomocy bardzo wygodnych gałek analogowych, bumperów, analogowych triggerów, krzyżaka i przycisków w układzie Xboksa (A/B/X/Y). Do tego dochodzą przyciski start i select na górze ekranu oraz „G” i „Home” na dole. W trakcie testów korzystałem z trzech różnych platform streamingowych – GeForce Now (przez większość czasu), Xbox Game Pass oraz Steam Link. Całość jest naprawdę ergonomicznie zaprojektowana i nie powoduje zmęczenia u grającego.

Granie w Cyberpunka na świeżym powietrzu nawet przez 12 godzin bez ładowania? To możliwe - ilustracja #3
Starfield na kanapie i to bez komputera? Czemu nie z GeForce Now na G Cloudzie

Jeśli chodzi o doświadczenie z GeForce Now to mogę je opisać w zasadzie wyłącznie pozytywnie. Grałem w Cyberpunka 2077 oraz Starfielda (czyli bardzo wymagające gry) i nie odczuwałem większych opóźnień. Ta pierwsza gra jest na nie szczególnie wrażliwa podczas sterowania pojazdami, ale ja nie napotkałem na szczęście żadnych problemów w tej kwestii. G Cloud był połączony cały czas z siecią Wi-Fi 5GHz o prędkości 1 Gbps. Spędziłem mniej więcej 3 godziny w Night City na jednym posiedzeniu i poziom naładowania baterii spadł ze 100% do 77%. Pozostałe kilka godzin spędziłem w Starfieldzie i zatrzymałem się (celowo) w punkcie 50% baterii. Wystarczyło to na nieco ponad 6 godzin grania na jasności ustawionej na mniej więcej 50%.

Następnego dnia wróciłem do grania i tym razem podzieliłem pozostały czas pomiędzy Steam Linka, dzięki któremu mogłem zagrać w tytuły zainstalowane lokalnie na moim komputerze, a których nie ma na GeForce Now. Miałem wrażenie, że opóźnienie było jeszcze mniejsze niż wcześniej, więc mogłem bawić się nawet w shooterach czy grach wyścigowych. Na koniec zostawiłem sobie Game Passa, w którym jakość streamingu podobała mi się mniej niż w przypadku dwóch poprzednich usług, ale nie wynikało to bynajmniej z moich problemów z łącznością, a z samą chmurą Microsoftu. Niemniej przyjemność z grania w Forzę Horizon 5 stała na akceptowalnym poziomie. Mniej więcej w okolicy 12 godziny grania zobaczyłem, że zostało mi 2% baterii i muszę przyznać, że byłem z tego powodu naprawdę zadowolony, nawet jeśli to „tylko” streaming, to oznacza to, że mogę „przegrać” cały dzień na jednym ładowaniu i nie martwić się o szukanie gniazdek w środku rozgrywki.

W ogólnym rozrachunku uważam, że G Cloud naprawdę spełnia swoje zadanie i jako przenośne urządzenie do grania w chmurze bez potrzeby sięgania po ładowarkę sprawdza się fantastycznie. Jeżeli dysponujecie stabilnym łączem i nie macie nic przeciwko strumieniowaniu gier, to z pewnością polubicie się z konsolką Logitecha. G Cloud jest dostępny w przedsprzedaży w cenie 1599 zł.

Materiał powstał we współpracy z firmą Logitech.

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej