Gra o podróżach w czasie, która utknęła w przeszłości. W Shadow of Memories umieranie stało się drogą do celu
Shadow of Memories to nieco zapomniany eksperyment w portfolio Konami. W tej przygodówce nie ma walki ani skomplikowanych zagadek, jest za to fabuła. I to przez duże „F”.

Jest rok 2001, mój młody umysł nie może oderwać się od Click!-a, chłonąc każde słowo z recenzji Shadow of Memories. W głowie dzieciaka, który namiętnie oglądał Zagubionego w czasie i właśnie poznał 12 małp, zrodziła się fascynacja nie tylko podróżami w przeszłość, ale też wyborną narracją. Prawie ćwierć wieku później, już jako dojrzały odbiorca, jaram się dziełem Konami jeszcze bardziej, niż wtedy.
Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich tekstów. Dziękujemy.
Kup Abonament Premium Gry-Online.pl
Tam, gdzie Homunkulus mówi dobranoc
Fikcyjne niemieckie miasteczko Lebensbaum (pl. Drzewo Życia) to spokojne, wręcz senne miejsce. Mimo to w biały dzień na jego ulicy zamordowany zostaje młody Eike Kusch. Bohater nie trafia jednak do rubryki kryminalnej, zamiast tego na jego drodze staje tajemnicza istota – Homunkulus, która oferuje mu możliwość powstrzymania zabójcy. W tym celu wręcza protagoniście Digipad, czyli narzędzie, pozwalające na podróże w czasie. Od tego momentu zaczynamy śmiertelną grę z napastnikiem.
Jedna porażka nie wystarczy, by skłonić przeciwnika do porzucenia swoich zamiarów. Przenosimy się więc w czasie do roku 1980, 1902 oraz 1580 i stopniowo odkrywamy skomplikowaną intrygę skupioną nie tylko na walce z fatum, ale też na manipulacji ludźmi oraz wydarzeniami. Z każdym rozdziałem klimat gęstnieje, a zabójca okazuje się tylko jedną z wielu przeszkód na naszej drodze. Na pierwsze przejście Shadow of Memories wystarczą raptem około 4 godziny, ale to nie pozwoli nam odkryć wszystkiego. Produkcja ma bowiem aż 8 zakończeń, w tym 2 ukryte. Dopiero po ich odblokowaniu dostajemy pełny obraz historii.
Gra nie podaje nam komercyjnej papki, a „żeruje” na naszej wyobraźni i zdolności samodzielnego dopowiadania dalszego ciągu wydarzeń... – fragment recenzji Jacka Hałasa z 2003 roku.
Mocnym elementem gry są znakomicie zarysowani bohaterowie. Lebensbaum sprawia wrażenie wyludnionego, ale za to niemal każdy mieszkaniec miasta jest w jakiś sposób ciekawy. Z przyjemnością poznawałem losy rodziny Wagnerów mocno związanej z protagonistą, jak również historię właściciela muzeum, który w latach 80. stracił żonę oraz dziecko. Jednak to Homunkulus oraz Wróżbitka kradną każdą scenę, gdy tylko pojawiają się na ekranie. Pierwszy zdaje się nam pomagać, choć jego intencje pozostają niejasne. Z kolei wróżbitka doskonale przewiduje czas kolejnych zgonów Eike'a. Oboje są niczym Darth Vader w oryginalnej trylogii Gwiezdnych wojen – choć widzimy ich rzadko, zawsze robią piorunujące wrażenie.
O krok przed zabójcą
Śmierć jest stałym elementem gameplayu Shadow of Memories, który odpowiada za posuwanie akcji naprzód. Dopiero znając zamiary oraz modus operandi mordercy możemy pokrzyżować jego plany. Dokonujemy tego, przenosząc się w przeszłość, często do bardzo odległych wydarzeń, które w zaskakująco sensowny sposób łączą się z losem Eike'a. Jeśli więc morderca planuje atak z korony drzewa, warto zrobić wszystko, by świeżą sadzonkę zastąpił pomnik. Potrzebujemy rzadkiej książki? Wystarczy zasugerować pewnemu bogaczowi, by zamiast muzeum zorganizował bibliotekę. Możliwości jest wiele, co skłania nas do eksperymentowania oraz prowadzenia do licznych paradoksów.
Większość problemów rozwiązujemy przez eksplorację i rozmowy, co przywodzi na myśl cykl Shenmue. To bohater prowadzi dialog, my natomiast sporadycznie mamy możliwość wyboru odpowiedzi. W grze występuje też ekwipunek, choć rzadko po niego sięgamy. Przedmiotów nie łączymy ze sobą, za to wykorzystujemy je na obiektach lub postaciach niezależnych, np. przeganiając XVI-wieczny tłum telefonem komórkowym lub zapalniczką. Zadania bywają trudne, ale nadal rozwiązania zagadek są logiczne i satysfakcjonujące.
Interesujące jest to, że sceneria każdego z odwiedzanych czasów mocno różni się od wersji współczesnej. Dzięki temu możemy zaobserwować różnice w wyglądzie miasta oraz jego mieszkańców. To jednak nie wszystko. Epoki otrzymały też unikatowe elementy: w latach 80. w Lebensbaum panuje sroga zima, na początku XX wieku otoczenie oraz mieszkańcy występują w czarnobiałych barwach, z kolei w roku 1580 dominuje sepia.

Dziewczynka z początku XX wieku bardzo pragnie kotka, może warto sprowadzić dla niej jednego z 2001 roku?Konami.
Kończąc temat mechaniki – w grze nie tylko podróże, ale i sam czas ma kluczowe znaczenie, płynie on bowiem w rzeczywisty sposób. Z reguły mamy więc około 30 minut na przechytrzenie mordercy. Jeśli przed ich upływem nie znajdziemy sposobu na uniknięcie zgonu, koniecznie musimy wrócić do 2001 roku i cóż... dać się zabić. Wtedy licznik się zeruje, my zachowujemy poprzedni progres i kontynuujemy zabawę. Jeśli jednak w chwili zgonu pozostaniemy w przeszłości, ujrzymy smutny napis „game over”.
Co kryje się w głowie Junko Kawano?
Opowiadając o losach Eike'a Kuscha, trudno nie wspomnieć o postaci Junko Kawano, która w branży gier jest prawdziwym człowiekiem orkiestrą. To właśnie jej w głównej mierze zawdzięczamy Shadow of Memories – podczas produkcji pełniła funkcję pisarki, reżyserki oraz projektantki postaci.

Lebensbaum przypomina historyczne, niemieckie miasteczka np. bawarskie Rothenburg ob der Tauber.Konami.
Tworząc swoje dzieło, inspirowała się Faustem Johanna Wolfganga von Goethego. Kawano nie tylko umieściła w historii Homunkulusa czy kamień filozoficzny – podobnie jak w tym klasycznym utworze, uczyniła Eike'a zakładnikiem własnych wyborów i ich nieuchronnych konsekwencji. Producenci rozważali też nadanie grze tytułów Days of Walpurgis lub The Day and Night of Walpurgisnacht. Stanowi to nawiązanie do występującej w Fauście Nocy Walpurgii, czyli starogermańskiego święta zmarłych kojarzonego z czarownicami.
Ostatecznie produkcja otrzymała tytuł Shadow of Memories w Europie i Japonii oraz Shadow of Destiny w Ameryce Północnej. Oba są bardzo trafne – kwestia wspomnień Eike'a odgrywa ważną rolę w fabule, podobnie jak temat walki z przeznaczeniem.

Homunkulus upiera się, że zależy mu tylko na naszym przetrwaniu, ale nie zdradza nam wszystkiego.Konami.
Junko Kawano znana jest z prac nad cyklami Suikoden (zaangażowana była nawet w produkcję remasterów dwóch pierwszych odsłon) oraz Eiyuden Chronicle. Warto też wspomnieć, że ideę związaną z podróżami w czasie rozwijała w grze Time Hollow wydanej w 2008 roku na Nintendo DS. Choć nie jest to oficjalna kontynuacja, pojawia się w niej wiele motywów z poprzedniego dzieła Kawano.
Jak dziś zagrać w Shadow of Memories?
Dzieło Junko Kawano pierwotnie zadebiutowało tylko na PlayStation 2 w 2001 roku i obecnie jest to najłatwiej dostępna wersja, której ceny rozpoczynają się od 80 zł. W 2002 roku produkcja trafiła też na PC (do zdobycia za ok. 25 zł) oraz Xboxa (ponad 130 zł). Zestawienie zamyka lekko usprawnione wydanie na PSP z 2009 roku, wycenione na ok. 60 zł. Dostępność wszystkich wersji poza tą z PS2 ulega zmianom, a ofert najlepiej szukać na zagranicznych portalach, co jednak wiążę się z opłatą za wysyłkę.
Jeśli motywy poruszone w Shadow of Memories przypadły Wam do gustu, dobrym pomysłem będzie zapoznanie się z mangą Fullmetal Alchemist autorstwa Hiromu Arakawy. Oba dzieła debiutowały w podobnym czasie (w 2001 roku) – łączy je kwestia poszukiwania kamienia filozoficznego, chęć przywrócenia życia zmarłym, obecność homunkulusów czy inspiracje zachodnią kulturą. Niektórzy fani gry wysnuli nawet przypuszczenie, że gra była jedną z inspiracji dla Arakawy, co nigdy nie zostało potwierdzone.
Niestety, Shadow of Memories nie jest dostępne w cyfrowej sprzedaży. Istnieje jednak iskierka nadziei, że to się zmieni, ponieważ tytuł został zgłoszony do GOG Preservation Program. Przypominam, że inicjatywa naszej rodzimej platformy ma na celu ochronę starszych gier przed zapomnieniem, a także umożliwienie uruchomienia ich na nowych systemach operacyjnych. Shadow of Memories zdecydowanie zasługuje na to, by współcześni gracze mogli się z nią zapoznać. Mało interaktywna zabawa może nie zapadnie Wam w pamięć, za to fabuła prędko nie odejdzie w zapomnienie.

Retro Gaming
Cykl Retro Gaming rozwijamy od października 2023 roku. Polecamy teksty wchodzące w jego skład. Poniżej linkujemy do pięciu poprzednich odcinków:
- Brutalne starcia w świecie wikingów. Zanim nastał God of War: Ragnarok, mieliśmy Rune od twórców Prey
- Cyberpunkowy Tomb Raider. Oni to hybryda strzelanki i bijatyki inspirowana kultowym Ghost in the Shell
- W te Czołgi graliśmy do upadłego na długo przed World of Tanks. Tank 1990 było bliskie zwłaszcza polskim graczom
- Tak oryginalnych gier już się nie robi. MDK nie bez powodu obrosło wielkim kultem
- Strategia ekonomiczna z twistem. W Pizza Connection 2 sięgaliśmy po argument siły, gdy pierwszorzędna pizza nie wystarczała