„Artifact to ogromna porażka”- takie słowa padły z ust Gabe'a Newella w wywiadzie dla serwisu IGN. Prezes Valve przyznaje, że rozmyśla o tym i innych niepowodzeniach, ale traktuje je jako cenne lekcje na przyszłość. Przy okazji Gaben wspomniał, dlaczego musieliśmy czekać 16 lat na zapowiedź nowej odsłony serii Half-Life.

Co może się nie udać, kiedy legenda kolekcjonerskich gier karcianych zostanie zaangażowana do prac nad kolejnym, tym razem wirtualnym CCG? Bardzo wiele, jak pokazuje przykład Artifacta firmy Valve. Zdaje sobie z tego sprawę szef spółki, czyli Gabe Newell. W rozmowie z Ryanem McCaffreyem z serwisu IGN stwierdził, że Artifact był ogromnym rozczarowaniem dla spółki. Przyznaje, że rozmyśla nad tą oraz innymi porażkami Valve (czytaj: Steam Machine), co swoją drogą uważa za o wiele bardziej produktywne, niż grzebanie głowy w piasek lub wspominanie dawnych sukcesów:
Zawsze zastanawiamy się nad tym, co robić dalej, jak się rozwijamy oraz jakie są nowe wyzwania. Robimy autopsje i analizy, ale to zawsze kwestia perspektywy. Na przykład [myślimy – przyp. autora]: „Ok, a jak to zmienia postać rzeczy?”. Myślę o Artifact i dlaczego okazał się on rozczarowaniem, co jest o wiele bardziej pożyteczne niż rozważania o tym, jaki mieliśmy wpływ na branżę. To pierwsze powinno pomóc nam podejmować lepsze decyzje w przyszłości, podczas gdy to drugie jest mniej przydatne.
Artifact zadebiutował pod koniec 2018 roku i wydawało się, że gra wypadła całkiem nieźle. Co prawda fani narzekali po zapowiedzi, że Valve zajmuje się karcianką, a nie bardziej ambitnymi projektami (czytaj: trzecimi odsłonami serii Half-Life, Portal etc.), ale tytuł przypadł do gustu recenzentom, choć obyło się bez wielkiego entuzjazmu. Niestety, już w trzecim tygodniu po premierze graczy zaczęło ubywać w zastraszającym tempie. W efekcie po zaledwie trzech miesiącach firmę opuścili główni twórcy gry, a mimo ich wiary w możliwość uratowania produkcji Artifact od ponad roku nie otrzymał żadnej aktualizacji.

Rzecz jasna, Newellowi nie zależy na otrzymaniu kolejnych tego typu lekcji. Niemniej nadchodzące Half-Life: Alyx ma być istotnym testem. Jeśli gra będzie tak dobra, jak uważa wydawca, będzie to dowodem na obranie przez firmę właściwego kierunku w rozwoju swoich gier. Jednak nawet jeśli nowy Half-Life okaże się kolejnym rozczarowaniem, to – wedle słów Gabe’a Newella – nadal będzie to „bardzo znaczące i przydatne” dla spółki.
Niejako przy okazji Gabe Newell wspomniał, dlaczego musieliśmy czekać aż 16 lat na ukazanie się kolejnej odsłony serii Half-Life. Szef Valve postrzega cykl jako narzędzie do „rozwiązywania interesujących problemów” w zakresie tworzenia gier. Tymczasem spółka nie mierzyła się z tego typu wyzwaniami od premiery Half-Life 2. Stąd też decyzja o zajęciu się zupełnie nowymi projektami i pozostawieniu czołowej marki Valve do czasu obecnego renesansu rzeczywistości wirtualnej. Pytanie tylko, kiedy firma uzna za stosowne wydanie rzeczywistej kontynuacji dwójki, i czy stanie się to jeszcze za życia Gabena (albo naszego)?
78

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).