filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 13 listopada 2020, 15:25

autor: Karol Laska

Filmowy Monster Hunter powstaje od 11 lat, a zobaczymy w nim niewiele potworów

Paul W.S. Anderson, reżyser filmowego Monster Huntera, przyznał, że liczba potworów, których mógł użyć w dziele była mocno ograniczona. Zostawia to furtkę na potencjalną drugą część, a ta już ponoć powstaje.

Sporo mieszanych emocji wzbudziły materiały promocyjne filmowego Monster Huntera. Fani gier z tej serii nie są przede wszystkim zadowoleni z pomysłu na fabułę, która łączy charakterystyczny świat fantasy pełen poczwar wszelkiej maści z typową historią o żołnierzach. Reżyser dzieła, Paul W.S. Anderson, zapewnia jednak, że nie zostało ono napisane na kolanie i włożył w nie naprawdę sporo pracy. Mimo to przez pewne odgórne ograniczenia nie mógł pozwolić sobie na uwzględnienie w filmie większej liczby potworów (via Games Radar).

Pracowałem nad Monster Hunterem przez ostatnie 11 lat. […] W grze znajdziecie setki potworów – ja mogłem użyć tylko pięciu czy sześciu z nich. Jest to więc ogromny i dający sporo radości świat, który tak naprawdę dopiero liznęliśmy – Paul W.S. Anderson dla serwisu Total Film Magazine.

Twórca dodał nawet, że w Monster Hunterze należy spodziewać się takiego przywiązania do detali, którego nie widzieliście nawet w Jurassic World. I to wszystko wygląda ładnie chociażby na papierze, ale należy pamiętać, że filmy Andersona rządzą się własnymi, groteskowymi prawami (na przykład seria Resident Evil). Główna gwiazda dzieła, Milla Jovovich, ma równie optymistyczne nastawienie co reżyser. Zdradziła nawet, że ma on w swoich planach sequel, ba, już nad nim pracuje. Kto wie czy nie czeka nas kolejny kinowy tasiemiec osadzony w popularnym uniwersum growym.

Film ma zadebiutować, o dziwo, jeszcze w tym roku kalendarzowym - 30 grudnia. Oprócz Jovovich na ekranie zobaczymy Rona Perlmana, Diego Bonetę, Meagan Good czy Josha Helmana.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej