Amnesia: The Bunker to kolejna gra, która przeraziła recenzentów. Na szczęście akurat w tym przypadku było to intencją twórców.
Recenzje gry Amnesia: The Bunker zaczęły spływać do sieci. Kontynuacja kultowej serii przygodowych horrorów przybędzie po trzech opóźnieniach, spowodowanych m.in. zimowymi zachorowaniami w studiu oraz potrzebą doszlifowania produkcji.
Czy warto było dłużej czekać na powrót „Amnezji”, czy też lepiej było o niej zapomnieć na rzecz innych czerwcowych produkcji?
Sądząc po recenzjach, fani nie będą mieli powodów do narzekań. Jeśli we współczesnych survival horrorach brakuje Wam grozy, Amnesia: The Bunker zapewni jej pod dostatkiem. Gra najwyraźniej potrafi przerazić tak bardzo, że niektórzy recenzenci uznali za stosowne wspomnieć o tym nie tylko w zaletach, ale i wadach gry. To po części zasługa potwora, z którym spotkania rzadko wynikają ze skryptów narzuconych z góry.
Atmosferę skutecznie budują też projekty poziomów. W efekcie świat gry, w którym przeszkody można pokonywać na rozmaite sposoby (prawie jak w immersive simach), wciągnął nawet co bardziej krytycznych recenzentów.
Skoro o tym mowa, Amnesia: The Bunker zawiodła część dziennikarzy nieco nijaką fabułą oraz brakiem prawdziwie kreatywnych zagadek. Nie wszyscy są też przekonani, czy sztuczka z „nieprzewidywalnym monstrum” udała się twórcom, choćby w porównaniu z Obcym: Izolacją.
Mimo to wydaje się, że Amnesia: The Bunker straszy tak bardzo, jak mogli liczyć na to fani serii. I to bynajmniej nie ocenami lub grafiką, tak jak w przypadku pewnej niedawno wydanej produkcji. Gra będzie dostępna jutro na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 4, Xbox One i Xbox Series X/S.
18

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).