autor: Grzegorz Ferenc
StarCraft II: Heart of the Swarm – dodatek na miarę Brood Wara? - Strona 5
O Heart of the Swarm szerzej pisaliśmy ostatnio we wrześniu. Jak od tamtego czasu zmienił się nadchodzący dodatek do StarCrafta II? Czy możemy mieć nadzieję na równie dobre rozszerzenie, jakim swego czasu okazał się Brood War do pierwszego StarCrafta?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry StarCraft II: Heart of the Swarm - dodatek godny Królowej Ostrzy

Aktualnie wymaga zbudowania stacji nawigacyjnej flotylli i dysponuje dwoma rodzajami broni. Pierwszy z nich zadaje średnią ilość obrażeń rozpryskowych jednostkom naziemnym. Drugi jest „biczem” na kolosy i wszelkie masywne jednostki latające, którym zadaje dodatkowe obrażenia.

Obecnie najbardziej kontrowersyjna jednostka protosów. Po wielu miesiącach eksperymentów dysponuje teraz trzema zdolnościami – ujawnieniem, pokazującym opracowywane w budowli wroga ulepszenia oraz pewien obszar wokół niej, zakrzywieniem czasoprzestrzeni, spowalniającym jednostki znajdujące się w obszarze jego działania o 50%, oraz wiązką pulsarową, zadającą 15 punktów obrażeń (+10 przeciwko lekkim jednostkom) za 4 punkty energii na sekundę w zasięgu 1 pola. Właśnie ta ostatnia zdolność wywołuje największe oburzenie u wielu członków społeczności – wystarczy drobny moment nieuwagi, aby cztery wyrocznie w mgnieniu oka skutecznie zniszczyły nam wszystkich robotników.


Możliwość jego mutacji oferuje jama infekcji. W ostatnich tygodniach zyskał więcej punktów życia – wcześniej nosiciele roju ginęli jak muchy. Wciąż pod znakiem zapytania pozostaje siła obrażeń zadawanych przez powijaną przez niego szarańczę. Znakomicie sprawdza się w połączeniu z armią karakanów i hydralisków. Trudno nie odnieść wrażenia, że dzięki produkowanym przez niego darmowym jednostkom zergi jeszcze bardziej przypominają rój z prawdziwego zdarzenia.

Jak na razie rzadko, bodajże najrzadziej, spotykana jednostka w becie. Jest to latająca odmiana defilera z pierwszego StarCrafta. W przeciwieństwie do swojego zabójczego poprzednika żmije w Heart of the Swarm dysponują dość słabymi zdolnościami – porwanie pozwala na przyciągnięcie dowolnej jednostki wroga ze średniego dystansu, pochłonięcie umożliwia zwiększenie energii żmija kosztem punktów życia jednostek, a oślepiający obłok zmniejsza zasięg wrogich broni do jednego pola na bardzo ograniczonym obszarze przez 14 sekund.

Ponadto Blizzard zdecydował się na zmodyfikowanie następujących jednostek z Wings of Liberty:
- Żniwiarz – jest szybszy i posiada zdolność widzenia wyżej położonego terenu oraz wysoki współczynnik regeneracji zdrowia;
- Prom medyczny – dysponuje ulepszeniami zwiększającymi szybkość poruszania się i skuteczność leczenia na późniejszym etapie gry;
- Thor – przełącza się teraz pomiędzy trybem strzelania do jednostek powietrznych i naziemnych;
- Strażnik – halucynacja nie wymaga już opracowania;
- Mroczny templariusz – zmniejszono koszt budowy mrocznej świątyni;
- Lotniskowiec – rozwiązano problem braku „smyczy” z Brood Wara i malejącej liczby myśliwców biorących udział w walce;
- Statek-matka – całkowicie zmieniono koncepcję działania umiejętności „wir”;
- Promień otchłani – zlikwidowano stopniowe „ładowanie” zadawanych obrażeń na rzecz aktywowanej raz na jakiś czas zdolności wiązki pulsarowej;
- Pełzacz zarodnikowy – nie wymaga już komory ewolucyjnej;
- Hydralisk – ulepszenie prędkości poruszania się przeniesiono na poziom leża;
- Mutalisk – jest szybszy i dysponuje pasywną zdolnością regeneracji zdrowia;
- Infektor – przyrost grzybni jest teraz pociskiem;
- Ultralisk – zadaje więcej obrażeń, ale nie posiada już zdolności podziemnej szarży.
Oczekiwania społeczności

Wszystkie opisane dotychczas zmiany na papierze wyglądają dobrze, a w becie wydają się nader obiecujące. Prawdziwą próbą dla Heart of the Swarm będzie jednak przyjęcie ich przez całą społeczność StarCrafta II, a także to, w jaki sposób dodatek zdoła wzmocnić pozycję strategii Blizzarda na coraz bardziej konkurencyjnej scenie e-sportowej. Jak dobrze zauważył Yuen w swoim materiale z 30 grudnia, przed deweloperami z Irvine stoi przede wszystkim wyzwanie uczynienia swojego RTS-a bardziej przystępnym dla początkujących graczy, a także skonsolidowanie społeczności w taki sposób, aby zatrzymać odpływ graczy zawodowych do z pozoru bardziej lukratywnych tytułów.