Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 24 lipca 2009, 11:01

autor: Jacek Hałas

S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci - przed premierą

Trzecia wyprawa do Zony ma nas zauroczyć większymi i wierniej oddanymi lokacjami. Ponadto nowy S.T.A.L.K.E.R. zaoferuje liczne poprawki w mechanice rozgrywki i zupełnie nowego bohatera.

Ukraińske studio GSC Game World, zachęcone najwyraźniej sukcesem Czystego Nieba, w ostatnim czasie znacznie rozszerzyło plany dotyczące dalszego rozwoju swojej sztandarowej marki – S.T.A.L.K.E.R. W bliżej nieokreślonej przyszłości możemy spodziewać się pełnoprawnej kontynuacji serii, natomiast zdecydowanie wcześniej na rynku pojawi się Call of Pripyat, czyli kolejny samodzielny dodatek do pierwszej części. Pewne obawy może budzić fakt, że jego premiera planowana jest na jesień, co oznaczałoby jeszcze krótszy okres dewelopingu niż w przypadku wydanego we wrześniu ubiegłego roku prequela. Czy wpłynie to na finalną jakość gry?

Akcja Call of Pripyat rozpocznie się niedługo po zakończeniu historii przedstawionej w Cieniu Czarnobyla. Wielu z Was zapewne pamięta, że w grze dokonywało się wyboru pomiędzy kilkoma zakończeniami i wszystko wskazuje na to, że autorzy zdecydują się tylko na jedno z nich, kontynuując główny wątek już po rozwiązaniu sytuacji ze Strielokiem. W rezultacie zniknie bariera, która wcześniej utrudniała dostęp do ścisłego centrum Zony, a więc skażonego obszaru otaczającego niesławną elektrownię w Czarnobylu. W tym momencie do akcji wkroczy ukraiński rząd, inicjując operację wojskową o kryptonimie Fairway, której głównym założeniem będzie odzyskanie kontroli nad elektrownią atomową. Gorączkowo przygotowywany projekt skończy się fiaskiem, gdyż próbujące przedostać się do Zony śmigłowce z niewyjaśnionych przyczyn stracą kontakt z dowództwem i rozbiją się.

Zgodnie z tym, co sugeruje podtytuł gry, główna postać najwięcej czasupoświęci na eksplorację Prypeci i jej okolic.

Po wspomnianym Strieloku oraz najemniku Szramie w Call of Pripyat po raz kolejny przyjdzie nam pokierować zupełnie nową postacią, a mianowicie Alexandrem Degtyarevem z Ukraińskiej Agencji Ochrony. Główny bohater zostanie wysłany w przebraniu stalkera do skażonej strefy z zadaniem ustalenia przyczyn katastrofy oraz odnalezienia ewentualnych ocalałych.

Producent zarzeka się, że w Call of Pripyat cały wątek fabularny ma być podany w bardziej przystępnej formie, tak by znajomość serii nie była wymogiem nie do przeskoczenia. To dość istotna kwestia, gdyż Czyste Niebo nie oferowało nowicjuszom w temacie żadnego wsparcia, rzucając zagubionego gracza na głęboką wodę. Zasmuciło mnie z kolei to, że długość głównego wątku szacowana jest na około siedem godzin rozgrywki oraz że cała opowieść ma być zwieńczona tylko jednym zakończeniem.

Dla zdecydowanej większości graczy to jednak nie fabuła, a sposób prezentacji Zony był głównym czynnikiem motywującym do dalszej zabawy. Tym bardziej cieszy fakt, że na tym polu zapowiadana jest duża ilość zmian i to takich, które wydają się podążać w słusznym kierunku. Rozgrywka tym razem potoczy się na zupełnie nowych mapkach, a nie w delikatnie przemodelowanych lokacjach, jak miało to miejsce w przypadku Czystego nieba. W centrum zainteresowania znajdzie się naturalnie słynne opuszczone miasto Prypeć, które odwiedziliśmy już w Cieniu Czarnobyla – wedle zapowiedzi twórców w Call of Pripyat spędzimy w nim zdecydowanie więcej czasu. Planowane jest udostępnienie graczom całej wschodniej dzielnicy, wiernie oddanej pod względem geograficznego ułożenia terenu.

Sporo czasu spędzimy też wokół miasta, eksplorując między innymi wyschnięte koryto rzeki z wrakami uwięzionych okrętów czy rozległe podziemia, narażając się w nich na starcia z ukrywającymi się w mroku potworami. Oprócz tego Alexander wybierze się między innymi do cechującej się industrialnym wystrojem fabryki Jupiter czy na stację kolejową Yanov. Przy tym dobra wiadomość jest taka, że autorzy obiecują zwiększenie rozmiarów wszystkich głównych lokacji. Pojawia się tu, niestety, obawa, iż Call of Pripyat będzie być może zawierać ich mniejszą liczbę, choć jeśli zostaną one należycie dopracowane, nie będą miał tego producentom za złe. W grze po raz kolejny nie pojawią się pojazdy, których raczej spodziewałbym się w pełnoprawnym sequelu. Nie znikną natomiast znani z Czystego nieba przewodnicy, oferujący usługę „szybkiej podróży” do wybranego miejsca w Zonie.

W najnowszej odsłonie cyklu wiele znanych (i lubianych)kreatur doczeka się nowych ruchów i umiejętności.

Skoro mowa o Zonie, nie można pominąć kwestii modułu A-Life, symulującego zachowanie sztucznej inteligencji wszystkich istot zamieszkujących okolice elektrowni. W obu wydanych odsłonach sagi poprzeczka została zawieszona wysoko, niemniej w Call of Pripyat należy spodziewać się kolejnych fajnych usprawnień. Reakcje poszczególnych NPC-ów mają być teraz w większym stopniu uzależnione od pory dnia oraz ich przynależności. I tak członkowie organizacji militarnych będą częściej wyruszali na patrole, zaś zwykli stalkerzy skupią się na odnajdywaniu artefaktów i wykonywaniu drobnych zleceń. Poszerzony ma zostać wachlarz ich zachowań, tak więc istnieje szansa, że przy powtórnym odwiedzeniu danego obozu osoby te będą zajęte czymś zupełnie innym. Zmiany mają również objąć potwory, część z nich czyniąc bardziej inteligentnymi, a część podporządkowując prymitywnym instynktom.

Świat gry w dalszym ciągu będzie zamieszkiwany przez wzajemnie zwalczające się ugrupowania (między innymi doskonale znane fanom serii, jak Wolność czy Powinność), ale wygląda na to, że producenci zrezygnują z dość kontrowersyjnego systemu „wojen frakcji”, znanego z Czystego Nieba. Z innych drobnych poprawek, planowanych na premierę Call of Pripyat, warto przywołać oficjalne zaimplementowanie opcji snu. Każdorazowy odpoczynek nie tylko pozwoli na wyleczenie odniesionych ran, ale wpłynie również na wiele innych czynników, między innymi na szybszą regenerację paska staminy (ważnego w kontekście biegania). Zdrzemnąć da się tylko w wyznaczonych bezpiecznych miejscach, choć mnie marzyłaby się większa swoboda, nawet kosztem niemiłych wizyt ze strony innych mieszkańców danej strefy.

Wyraźnego i bardzo oczekiwanego postępu doczekają się questy poboczne, których zarówno w podstawce, jak i w Czystym Niebie nie można było zaliczyć do szczególnie zajmujących. Zamiast losowo generowanych zadań tym razem główny bohater przystąpi do około siedemdziesięciu questów o całkowicie unikalnej strukturze. Na temat ich przebiegu nie wiadomo jeszcze zbyt wiele, natomiast pewne nadzieje budzi obietnica zawarcia w nich elementów skradanki, a więc konieczności czy możliwości pozostawania w ukryciu.

Niezmiernie cieszy także to, że w Call of Pripyat wzorem najlepszych RPG-ów możliwa będzie kontynuacja rozgrywki już po zakończeniu głównego wątku. Przewiduje się, że dodatkowych atrakcji wystarczy na co najmniej dwadzieścia godzin, a to całkiem sporo. Skoro mowa o cechach charakterystycznych dla gier role-playing, modyfikacje obejmą ekwipunek głównego bohatera. Zastosowany zostanie mianowicie podział na główny pancerz oraz nakrycia głowy, co z pewnością pomoże w lepszym dopasowaniu elementów ochronnych do aktualnie panującej sytuacji. Mówi się także o dodaniu do rozgrywki specjalnych „wspomagaczy”, których działanie będzie niezależne od artefaktów. Usprawnienia te docelowo mają pomóc w poprawieniu wybranych parametrów postaci, między innymi wytrzymałości na otrzymywane obrażenia czy maksymalnego udźwigu.

Uderzające podobieństwo, nieprawdaż?

W Call of Pripyat niektóre ze znanych potworów nabędą nowych umiejętności, dzięki czemu staną się jeszcze większym zagrożeniem dla stalkerów. Dla przykładu Controler będzie zdolny do wskrzeszania zmarłych w postaci zombiaków, a sam (w celu uniknięcia wykrycia) będzie okupował korony drzew, dachy budynków i inne wysoko położone punkty. Mnie jednak najbardziej zaciekawił projekt Burera, wyraźnie inspirowanego pewną słynną postacią z uniwersum Gwiezdnych wojen. Te niewielkie, żywiące się ludzkim mięsem osobniki będą cechowały się światłowstrętem, tak więc ich typowym schronieniem będą wnętrza budynków czy podziemia. Każdy Burer ma dysponować mocno rozwiniętymi zdolnościami telekinetycznymi, pozwalającymi na podnoszenie ciężkich obiektów siłą umysłu.

Zapowiadany produktwyraźnie zmierza w kierunku zastosowania jedynie drobnych zmian w oprawie wizualnej, między innymi pod kątem jakości wolumetrycznego oświetlenia w trybie obsługi przez DirectX 10. Wsparcia dla DirectX 11 nie ma się co raczej spodziewać, nie tylko z racji daty premiery, ale także z powodu ograniczeń sprzętowych silnika X-Ray. Na zupełnie nowy engine trzeba będzie zapewne poczekać do premiery pełnoprawnej kontynuacji, ale niekoniecznie jest to zła wiadomość, bo już Czyste Niebo wypadło bardzo dobrze pod względem jakości grafiki. Mnie najbardziej ciekawi, czy producentowi pomimo zwiększenia rozmiarów map uda się zachować ich odpowiednią jakość oraz różnorodność. Wielką niewiadomą pozostaje też kwestia stabilności rozgrywki, choć autorzy zarzekają się, że wyciągnęli wnioski z błędów popełnionych przy okazji produkcji poprzedniej odsłony cyklu i że ich najnowsze dzieło będzie w pełni grywalne nawet bez patchów. Warto odnotować, że ogłoszone już minimalne wymagania sprzętowe są bardzo rozsądne, przy czym, podobnie jak w przypadku Czystego Nieba, uruchamiając grę na słabych konfiguracjach sprzętowych, nie należy raczej oczekiwać cudów.

S.T.A.L.K.E.R.: Call of Pripyat zapowiada się na smakowity kąsek dla fanów serii, sam również chciałbym już teraz ponownie odwiedzić Zonę. Mimo wszystko myślę, że z ewentualnym pre-orderem warto byłoby wstrzymać się i przekonać, czy gotowy produkt faktycznie zaoferuje komfortową rozgrywkę. Oby tylko nie okazało się, że trzeba niecierpliwie wyczekiwać premier kolejnych łatek.

Jacek „Stranger” Hałas

NADZIEJE:

  • zupełnie nowe, większe i wiernie oddane lokacje to wystarczający powód do powtórnego odwiedzenia Zony;
  • poprawki w module A-Life, który jak dotąd i tak stał na wysokim poziomie;
  • przeprojektowane questy poboczne, które być może wreszcie będzie się chciało rozwiązywać;
  • grafika, która – pomimo małej liczby widocznych usprawnień – nadal może się podobać.

OBAWY:

  • nowy produkt zaledwie w rok po premierze Czystego Nieba?
  • „aplikacja musiała zostać zamknięta”.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci

S.T.A.L.K.E.R.: Zew Prypeci